Peperon pisze:jogi balboa pisze: Systemy radarowe przy tak dalekim strzelaniu w roku 1944 nie były lepsze od 'szkiełka i oka' w warunkach w jakich mogłoby dojść do rzeczywistego starcia. Można było jedynie sprawdzić który okręt ma więcej farta i przypadkiem uda mu się trafić z dużej odległości.
Nie powiedziałbym. W sieci można znaleźć jeden z najlepszych opisów systemu (jest to chyba wyciąg z oryginalnego manuala) dla radaru artyleryjskiego Mk8 i Mk13 których obsługa zasadniczo się nie różniła. Jest tam napisane i zgadzam się z tą opinią, że doświadczony artylerzysta potrafiłby rozróżnić sygnały celu i ‘splash’ (czy ja to słowo napisałem ortograficznie? Tego nie wiem) nawet w przypadku gdy znajdowały się bliżej niż wynosiła teoretyczna rozdzielczość tego zestawu. To były naprawdę bardzo dobre zestawy.
Moim zdaniem problem z dokładnym strzelaniem polega na tym że pocisk na odległość 30km leci około minuty. W tym czasie wiele się może zdarzyć z celem, mogą się pojawić jakieś bliżej nieokreślone ruchy mas powietrza, naturalny rozrzut dział może być dość duży żeby prawdopodobieństwo trafienia w cel było bliskie ‘0’, nawet dysponując tak dobrym zestawem jak Mk8.
Nie obraź się jogi, ale Twoje ostatnie zdanie właśnie udowodniło cytat, z którym polemizujesz.

Wymieniłeś dużo argumentów wyjaśniających,
dlaczego przy strzelaniu dalekodystansowym radary nie były lepsze od "szkiełka i oka".

Zwłaszcza jeśli szkiełko miało rozstaw 15 m.

Pozwolę sobie pod tym jednym cytatem zawrzeć moją odpowiedź na odpowiedzi innych na moją powyższą wypowiedź.
Otóż niczego podobnego powyższe argumenty nie dowodzą i dowieść nie mogą. Radarowy system kierowania ogniem wspomagany przez stację Mk8 był bez wątpienia lepszy od „szkiełka”. W przeciwieństwie do obserwacji czysto optycznej, umożliwiał kierowanie ogniem na tym dystansie również w nocy i przy zerowej widoczności. Może (to niezbyt zręczne bo mez wątpienia mógł

) i zestaw oparty o dalmierz 15-metrowy umożliwiał prowadzenie ognia na 30 i ponad kilometrów, tylko pytanie brzmi z jakim skutkiem? Sławek słusznie zauważył że wiele tu zależy od przejrzystości powietrza (jednak zamiast określeń „piękna pogoda” proponuję posługiwać się jakimś bardziej znormalizowanym systemem, na przykład takim:
http://latarnie.republika.pl/skala.htm ), krótko mówiąc, przy strzelaniu na 30km wymagana jest widoczność może nie „kryształowa” lecz co najmniej „bardzo dobra”. Ponadto Mk8 dawał dokładniejsze dane wejściowe już przed pierwszą salwą i umożliwiał dokładne określenie jej miejsca upadku. Istotną przewagą jest nie tyle informacja czy była ona długa, czy krótka (jej kierunek można było precyzyjnie określić tak samo optycznie jak na radarze Mk8 lub Mk13), ale o wiele precyzyjniejsze określenie
o ile była krótka lub długa, co przekłada się na odpowiednio dokładniejszą poprawkę a więc szybsze wstrzelanie się w cel. Dokładnie tak samo jest w przypadku określenia zmian spowodowanych przez manewrowanie celu.
To co natomiast może wynikać z ostrzeliwania Nowaki, to że w przypadku tak dużych odległości, przewaga systemu wspomaganego przez radar Mk8 lub Mk13 może nie być tak zauważalna jakby to mogło wynikać z jakości danych pozyskiwanych przez radiolokację. Wynika to właśnie z argumentów które wymieniłem w swojej wypowiedzi wyżej.
Wracając więc do naszego… mojego? … pojedynku Warspite vs Iowa, South Dakota, Vittorio Veneto, King GeorgeV, Richelieu cokolwiek… w związku z powyżej wymienionymi uwarunkowaniami, nie przekreślałbym tak łatwo weterana w starciu z nowszymi konstrukcjami. Zwłaszcza że ten weteran nosił również wcale niezłe wyposażenie radarowe, czasami lepsze niż te nowoczesne pancerniki.
Majestro pisze:Aa, 'splashe' to nic szczególnego. Po testach radaru 22-go na Yamato w lipcu 1943 roku to słupy wody od pocisków z dział 15cm można było zobaczyć z 15 kilometrów

A niemce gamonie nie wprowadzili ani jednego centymetrowego na okręty
Biorę też pod uwagę, że ci sami Japończycy puszczali na dno np. "Pennsylvanie" kilka razy w czasie II WŚ, więc wiarygodność ich dość mistycznego i często okultystycznego traktowania "Yamato" wydaje się dość wątpliwa.
Niemcy topili Ark Royal, do tego stopnia że stał się niczym Titanic, niezatapialny
Amerykanie w swej historji również "zatopili" np Sendai przez Washingtona, a jak zauważył swego czasu kolega Teller, po wojnie okazało się że ilość zestrzeleń amerykańskich pilotów należałoby podzielić przez 3
