Re: Koniec ery pancerników
: 2011-11-19, 18:26
Uhmmm, prawie bezbronnymiMiKo pisze:Lotniskowce w tym czasie walczyły z największym niebezpieczeństwem - swoimi japońskimi odpowiednikami.

Uhmmm, prawie bezbronnymiMiKo pisze:Lotniskowce w tym czasie walczyły z największym niebezpieczeństwem - swoimi japońskimi odpowiednikami.
Ostatnio musiałem się pochylić nad tym biednym pancernikiem. Zachowanie Nevady w PH to była gigantyczna porażka. Jedna torepeda lotnicza i 5 bombek półprzeciwpancernych. Okręt tonał przez trzy dni !!! w bazie US Navy! w stoczni marynarki! Nikt nic nie mógł z tym zrobić. Wszystkie pomieszczenie poniżej drugiego pokłądu zalała woda, kotłownie maszynownie, centrala artyleryjska, rozdzielnie elektryczne, wsio. Było to spowodowane głównie poprzez błędy konstrukcyjne okrętu (brak grodzi wodoszczelnych ponad drugim pokładem oraz brak zamknięć w "bull-ringu").Sławek pisze:Tonący chwyta się brzytwy?Halsey pisze:A taką Nevadę załatwiło 5 niezbyt ciężkich bomb w dodatku do pojedynczej torpedy, i wewnętrzna eksplozja.Maciej3 pisze:a ta bomba w ksieciunia to akurat zmasakrowala szpital ale jakos na silownie w ogole nie wplynela. Utrata polowy silowni to od torpedy nie bomby. Bomba poza zlikwidowaniem ilus tan osob zzalogi nie zrobila nic.
"Nevadę" załatwiły brak gotowości bojowej i zaskoczenie,a dopiero w następstwie tego torpeda z dodatkiem bomb plus bliska odległość od dna, płonące paliwo z "Arizony", a także niefortunne rozkazy Dowództwa PH.
O ile w ogóle można pisać, że cokolwiek ją załatwiło.
No i nie 5, a 6 bomb, zgodnie z oficjalnym raportem (plus to, co powybuchało obok).
Za to uszkodzenie jej kosztowało Japończyków co najmniej 5 samolotów (nie licząc uszkodzonych).
ALF pisze:Uhmmm, prawie bezbronnymiMiKo pisze:Lotniskowce w tym czasie walczyły z największym niebezpieczeństwem - swoimi japońskimi odpowiednikami.
Wydarzenia pokazały że słabo słusznieMiKo pisze:ALF pisze:Uhmmm, prawie bezbronnymiMiKo pisze:Lotniskowce w tym czasie walczyły z największym niebezpieczeństwem - swoimi japońskimi odpowiednikami.
Co to ma do rzeczy? Halsey musiał ocenić skąd może nadejść największe niebezpieczeństwo. I ocenił, jak najbardziej słusznie IMHO, że nie są to pancerniki Kurity, tylko lotniskowce Ozawy. Wziął więc swoje lotniskowce (wraz z jednostakami pomocniczami) i ruszył do bitwy.
To że toną tak długo to akurat nie świadczy aż tak źle. To, że to go wykończyło to zgoda, że to żenada.Zachowanie Nevady w PH to była gigantyczna porażka. Jedna torepeda lotnicza i 5 bombek półprzeciwpancernych. Okręt tonał przez trzy dni !!!
Co to ma do rzeczy, że sie powtórzę? Halsey nie był jasnowidzem tylko dowódcą floty.PawBur pisze: Wydarzenia pokazały że słabo słusznie
W specyficznych warunkach? Gdzie indziej może nie były potrzebne. Były potrzebne do zniszczenia floty przeciwnika - to co było rolą pancernika przed WWII.Maciej3 pisze:Właśnie.
I do tego warto pamiętać, że lotniskowce były najważniejsze w specyficznych warunkach.
Czyli tam gdzie zwykle była ładna pogoda i gdzie nie było silnego lotnictwa bazowego. Gdzie indziej nie były najważniejsze.
Czyli na Pacyfiku i w swoim czasie na oceanie Indyjskim.
W Europie do końca pozostały bronią drugoplanową.
Owszem jeśli chodzi o powierzchnię to może i pacyfik najważniejszy ( w końcu ponad pół globu ), ale ja tam uważam, że Europa w owym czasie była ważniejsza.
Trochę ma.MiKo pisze:Co to ma do rzeczy, że sie powtórzę? Halsey nie był jasnowidzem tylko dowódcą floty.PawBur pisze: Wydarzenia pokazały że słabo słusznie
Nie całkiem.Były potrzebne do zniszczenia floty przeciwnika - to co było rolą pancernika przed WWII.
Nie wątpliwie mógł snuć takie przypuszczenia. Nie wątpliwie był też kretynem. Mógł sobie wszystko wcześniej sprawdzić w googlach i odpowiednio podzielć swoje siły... co do niszczyciela.Maciej3 pisze:Trochę ma.MiKo pisze:Co to ma do rzeczy, że sie powtórzę? Halsey nie był jasnowidzem tylko dowódcą floty.PawBur pisze: Wydarzenia pokazały że słabo słusznie
Nie trzeba było jasnowidzenia. W poprzedniej bitwie widać było ile warte jest japońskie lotnictwo. To nie rok 41/42 i największe jego sukcesy tylko "strzelanie do japońskich indyków"
Ale jak wspominałem. 2-3 lata wcześniej przeceniano rolę pancernika. W owym czasie przeceniano rolę lotniskowca. Zresztą poza tym, to czy nie było kretynizmem wysyłać WSZYSTKO do zniszczenia 4 lotniskowców z czego dwóch małych?
No ale po bitwie stwierdził, że wykonywanie zadań i atakowanie floty nawodnej wyłącznie przy pomocy lotnictwa jest niezwykle trudne i nieefektywne ( czy jakoś tak cytat z pamięci ).
Widać też tego też trzeba było się nauczyć.
Nie bardzo rozumiem. Co ma zamiatać pole jak odległość wynosi 200 mil morskich?Maciej3 pisze:Nie całkiem.Były potrzebne do zniszczenia floty przeciwnika - to co było rolą pancernika przed WWII.
Sprawniej flotę się niszczyło inaczej.
Samoloty zmiękczają i spowalniają, pancerniki i cała reszta zamiata pole.
Tak walczono w Europie ( w każdym razie starano się )
Same lotniskowce są mniej efektywne w niszczeniu floty jeśli mają ja nie uszkadzać, ale wykańczać. Jednak wsadzenie odpowiedniej ilości torped trwa. Nie ważne czy jest to lotnictwo bazowe czy pokładowe.
Lotniskowce (floty) nie pałetają się jako eskerta konwoju. To zadanie dla jednostek pomocniczych np. pancerników.Maciej3 pisze:A i tak na deser.
W czasie kiedy Tirpitz czy Scharnhorst były w stanie pływać, to jakoś do eskorty konwojów nigdy nie wysyłano wyłącznie lotniskowców.
Ciekawe czemu? Przecież skoro takie skuteczne, to powinny się tym zająć. Szybko i sprawnie.
A jednak posyłano pancerniki. Lotniskowce też, ale tylko w towarzystwie pancernika.
Przypadek?
Nie w bezpośredniej bliskości, coby nie narażać się na przypadkowe wejście pod ogień ciężkich dział.Lotniskowce (floty) nie pałetają się jako eskerta konwoju. To zadanie dla jednostek pomocniczych np. pancerników.
Zrobił błąd? i jak go przełożeni za ten błąd ukarali? Lotniskowce japońskie był zawsze głównym celem - to było zadanie jego floty.Maciej3 pisze:Nie był kretynem. Zrobił błąd - zdarza się.
W wojsku na wojnie za błąd płaci się śmiercią wielu ludzi.
Raporty samolotów rozpoznawczych miał.
Ilość lotniskowców była znana.
Amerykanie mieli sporo szczęścia, że Kurita zrobił większy błąd. Też się zdarza. Tym razem zaoszczędziło to życie sporej ilości ludzi.