Halsey pisze:Witam.
Fereby pisze:
O tym, że bomby przenoszone przez te samoloty były przeznaczone były dla lotniskowców, które spodziewano się zastać w Pearl Harobr pierwszy pisze Fuchida w pierwotnej wersji tej książki (w wersji przeredagowanej na rynek amerykański już chyba tego nie ma), co jest za nim powtarzane w szeregu pozycji (choćby w "Pearl Harbor 1941" Aj-Pressu).
Na szczęście jednak jakimś cudem przeniknęło to do wydania polskiego, gdzie możemy przeczytać o tym aż dwukrotnie

(strony 45 i 170). Ale tak przy okazji (choć nie dotyczy to akurat tego przypadku) - radzę zachowywać dozę ostrożność w kontakcie z fascynującym skądinąd dziełem Mitsuo Fuchidy.
Względem
każdej książki należy zachowywać "dozę ostrożności" (dotyczy to zresztą także "Shatered Sword"), a wydanie oryginalne (z którym dość szczęśliwie miałem kontakt dzięki pewnemu fanowi m&a uczącemu się języka japońskiego), dość poważnie się różni od wersji przeredagowanej na rynek amerykański, o którą oparte jest wydanie polskie.
O tym, jaka była kompozycja ładunków bombowych zabieranych przez jednostkę japońskich bombowców nurkujących właśnie przeciw lotniskowcom, pisałem już wcześniej w tym wątku. Poszukaj mniej więcej na 4 stronie dyskusji (źródło to Shattered Sword Parshalla i Tully'ego).
Przeczytałem już wcześniej i niezbyt mnie to przekonuje - to jest typowe uzbrojenie do walki z
zespołami lotniskowców na pełnym morzu. Tak się składa, że w tych zespołach zgodnie z opracowaną przez "lotników" US Navy doktryną z drugiej połowy lat 20. partnerami nowych lotniskowców uderzeniowych o wyporności 14 tys. ts. (późniejszy typ "Ranger") miały być ciężkie krążowniki. Dlatego naturalnym był wybór uzbrojenia pozwalającego skutecznie atakować zarówno lotniskowce, jak towarzyszące im krązowniki - bomb burząco-przeciwpanernych (bomba burząca o wzmocnionej konstrukcji, pozwalającej atakować średnio opancerzone cele) z zapalnikiem zwłocznym.
Szkopuł w tym, cele postawione w Pearl Harbor przed Cesarską Marynarką były diametralnie inne - zniszczenie stacjonujących w bazie krążowników uznano za niezbyt istotne. Bombowce nurkujące drugiej fali miały pierwotnie, w razie gdyby lotniskowce zostały wcześniej zatopione (atakami maszyn torpedowych), względnie w ogóle nie było ich w bazie, miały atakować infrastrukturę bazy. Dlatego dogodniej byłoby zabrać bomby burząco-zapalające z zapalnikiem zwłocznym.
Gdyby bomby, które trafiły w dziób Nevady, miały zapalniki natychmiastowe, umiejscowienie ich wybuchów przypominałyby ten (trafienie Yorktowna pod Midway bombą HE - to zaznaczone na czerwono):
[cut-rysunek]
A tymczasem przedstawiało się to tak:
[cut-rysunek]
Przy zapalniku natychmiastowym mielibyśmy trzy eksplozje na pokładzie lub tuż pod nim. Tymczasem jednak mamy dwie eksplozje w głębi kadłuba i trzecią w wodzie, po przeleceniu bomby przez wnętrze okrętu. Podobieństwo do dwóch pozostałych trafień Yorktowna (patrz wcześniejszy szkic) jest oczywiste.
Problem w tym, że nigdy nie twierdziłem, że bomby które trafiły w Nevadę, miały zapalnik natychmiastowy.
Fereby pisze:
O tym, czy bomby burząco-zapalające miały tak właśnie ustawiony zapalnik, już nie wspomina
Żadna z tych trzech bomb nie była burząco-zapalającą (tak przy okazji - czy
high-explosive tłumaczyć należy jako burząco-zapalająca, czy też odłamkowo-burząca?

),
Tak w ogole to jest to oczywiste - zależy od typu bomby. HE to potoczny skrót w ogóle bomby burzącej - burząco-odłamkowa, burząco-zapalająca i burząco-przeciwpancerna, to
odmiany tejże bomby burzącej, więc jeśli ktoś określi bombę burząco-przeciwpancerną mianem burzącej, to postąpił jakby nazwał krążownik lekki, "krążownikiem". Różne armie mają różne rodzaje bomb, które mają różne parametry ze względu na różne doktryny taktyczne, więc w jednej armii np. bomba rozrzucająca w trakcie wybuchu środek zapalający (czyli burząco-zapalajaca) może być określana mianem "burzącej", a ta sama bomba w wersji z dodatkową płytką odłamkową, może być określana jako "burząco-odłamkowa", mimo że nadal rozrzuca środek zapalający, a drugiej armii te same bomby mogą być klasyfikowane kompletnie inaczej. Zasadniczo bomby burząco-zapalające najlepiej nadają się do atakowania celów naziemnych, lotnisk, nieopancerzonych i średnio opancerzonych celów nawodnych. Bomby burząco-odłamkowe, mają zwiększoną możliwość rażenia odłamkami w porównaniu do klasycznych bomb burzących i lepiej nadają się do eliminowania siły żywej na otwartej przestrzeni i w ukryciach, bliskiego wsparcia, lotnisk, oraz ataków na nieopancerzone, bądź słabo opancerzone cele nawodne. Z kolei bomby przeciwpancerno-burzące są uzbrojeniem bardziej wyspecjalizowanym od dwu wymienionych - lepiej nadają się do ataków na średnio opancerzone cele nawodne i ew. duże bunkry, natomiast znacznie gorzej do ataków na magazyny, lotniska, etc., dlatego zresztą bomby burząco-przeciwpanecerne były podczas II wojny używane znacznie rzadziej od dwu pozostałych odmian.
która to zachowałaby się jak wspomniana bomba trafiająca Yorktowna lub nie wspominana tu jeszcze bomba, którą dostał Lexington na Morzu Koralowym. W przypadku Nevady te trzy bomby musiały być bombami półprzeciwpancernymi (średnio zgrabne tłumaczenie z angielskiego semi armour-piercing).
Na początek, jakość i dokładność tych rysunków jest po prostu tragiczna. Zgodnie z nimi kąt zrzutu bomby 1 i 3 wynosił mniej niż 60 stopni (w przypadku 3 był bliski 45 stopni), co oznaczałoby że piloci
podciągnęli bombę, tzn. zaczęli wychodzić z nurkowania przed zwolnieniem bomby, co dowodziłoby złego wyszkolenia. Tylko bomba 2 wygląda na poprawnie zwolnioną i
odprowadzoną. W rzeczywistości to są rysunki
poglądowe, mające małą dokładność - mają pokazać miejsca trafienia i wybuchów bomby, a nie rzeczywiste kąty i odległości.
Niestety, w przypadku Nevady rysunki wcale nie dowodzą, że użyte bomby były bombami burząco-przeciwpancernymi, ponieważ taka bomba pod względem przebijania typowych pokładów ze stali konstrukcyjnej, praktycznie
nie różni się od typowej bomby burzącej, z której zmodyfikowania niekiedy zresztą się ją tworzy.
Co więcej - bomba nr 3 dowodzi, iż przynajmniej przypadku tej bomby zapalnik zwłoczny aktywował się albo w chwili uderzenia o drewniany pokład, albo stal konstrukcyjną poniżej. Gdyby zapalnik zwłoczny został ustawiony na aktywację w chwili trafienia w stal pancerną, aktywował by się dopiero po uderzeniu w górną płytę cytadeli pancernej, więc wybuchłby znacznie dalej. Zapalniki zwłoczne bomb burząco-przeciwpancernych ustawia się albo na aktywację w chwili uderzenia w cokolwiek (słabo, bądź nieopancerzone cele; gdyby nie użyć zapalnika zwłocznego, bomba wybuchłaby na pokładzie, tak jak ta bomba w kółku, a gdyby ustawić go na
stal pancerną, przeszłaby na wylot przez jednostkę, nie wybuchając), albo w uderzeniu o stal pancerną - wtedy zapalnik zwłoczny
ignoruje warstwy stali konstrukcyjnej i aktywuje się dopiero w chwili trafienia w stal pancerną.
O ustawieniach zapalników bomb, w które uzbrojono Val do ataku na Pearl Harbor rzeczywiście Fuchida nie wspomina. To znaczy nie wspomina w swojej (i Okumiyi) książce. Ale Gordon Prange uzyskał odeń informację na temat typu użytych bomb i możemy ją znaleźć w At Dawn We Slept.
Miło wiedzieć, że jeszcze to pamiętał - czy Fuchida podaje także, że bomby przeznaczone do atakowania lotnisk i infrastruktury bazy, także były bombami przeciwpancerno-burzącymi, a także bomby dla maszyn niezrealizowanego, drugiego uderzenia?
Fereby pisze:
Mógłbyś sprecyzować, co znaczy spora odległość, bo to niestety pojęcie względne.
Mam nadzieję, że na załączonych powyżej szkicach widać to wystarczająco precyzyjnie.
Niestety, jak już wspomniałem, to są zwykłe rysunki poglądowe, co niesłychanie utrudnia ustalenie kątów i odległości.
Fereby pisze:
Być może niedoszacowano odległość w której bomby upadły, w rezultacie czego uznano że zapalniki aktywowały się po uderzeniu od wewnątrz, mimo iż nastąpiło to wcześniej. Niewykluczone także, iż nie były to bomby burząco-zapalające, a typowe bomby burzące z inaczej ustawionym zapalnikiem (tyle że zapalnik zwłoczny takiej bomby z reguły aktywuje się właśnie już uderzeniem w powierzchnię wody).
Jeżeli dobrze wiemy, jakich typów bomb używały standardowo japońskie bombowce nurkujące przeciw okrętom, znamy miejsca trafień i eksplozji, wyraźnie widzimy różnice czasów i odległości pomiędzy trafieniami bomb a ich wybuchem, a do tego dostrzegamy różnice w skutkach trafień - to wszystko staje się jasne, zaś spekulacje tego typu jak cytowane powyżej są zbędne.
Niestety, nie wiemy tego dobrze - co więcej nie wiemy nawet, o jaki
standard chodzi.
Standardy dotyczące baz morskich, celów lądowych i zespołów okrętów na pełnym morzu były odmienne. Dlatego tego typu spekulacje są czymś oczywistym i niezbędnym.
Fereby pisze: Halsey pisze:
Oraz dlaczego podczas bitew na Morzu Koralowym i pod Midway nie Japończycy nie stosowali opisanych przez Kolegę ustawień zapalników (w przypadku bomb półprzeciwpancernych)?
Gdy porównasz gradację celów podczas każdej z tych operacji, odpowiedź stanie się równie oczywista, jak to dlaczego B5N zabrały torpedy, a nie improwizowane bomby przeciwpancerne z pocisków 410 mm.
Po pierwsze, gradacja celów w Pearl Harbor, na Morzu Koralowym i pod Midway była identyczna. Bo to była standardowa gradacja celów przyjęta w japońskiej doktrynie.
Była diametralnie różna, a w japońskiej doktrynie nie było czegoś takiego jak standardowa gradacja celów na poziomie taktycznym, podobnie jak w każdej innej armii ta gradacja była dostosowana do aktualnych wymogów taktycznych i strategicznych.
Nawiasem mówiąc, już z racji istnienia tej wpojonej każdemu oficerowi Cesarskiej Floty gradacji pewna opowieść Fuchidy o "jego" pomyśle zniszczenia zbiorników paliwa Floty Pacyfiku w Pearl Harbor wygląda na bajkę.
Chodzi ci o Nagumę, czy Yamamotę? Bo tak się składa że pochodząc z rywalizujących ze sobą frakcji Cesarskiej Marynarki, postrzegali wszelkiego rodzaju
gradacje dokładnie na odwrót.
Po drugie, gdyby pod Midway Japończycy mieli okazję do atakowania amerykańskich BB przez Kate, byłyby prędzej torpedowane niż bombardowane przez bombowce horyzontalne. Dlaczego Kate zabrały bomby na część pancerników w Pearl Harbor, obydwaj wiemy dobrze i nie ma potrzeby tego tu roztrząsać.
Sam właśnie przyznałeś, że dobór uzbrojenia zależy od warunków ataku i doboru celów. Bomby burząco-zapalające nadają się lepiej do atakowania infrastruktury baz lądowych oraz unieruchomionych lotniskowców. Z kolei bomby burząco-przeciwpancerne do atakowania lotniskowców i krążowników na pełnym morzu - poważne uszkodzenie maszyn uniemożliwia prowadzenie operacji lotniczych równie dobrze jak zniszczony pokład startowy.
Po trzecie, raz jeszcze proponuję byś zwrócił uwagę na fakt, że bomby półprzeciwpancerne zrzucane na Yorktowna na Morzu Koralowym i pod Midway miały zapalniki działające z opóźnieniem najwyraźniej podobnym co na Nevadę w Pearl Harbor.
Niestety, nie wiemy nawet, czy były to bomby burząco-przeciwpancerne, czy burząco zapalające, nie wiemy nawet zresztą, czy były to bomby produkcji japońskiej (Japończycy nagminnie używali zdobycznego uzbrojenia i mieli w składach nawet rosyjskie miny z XIX wieku, które zdobyli w Port Atrur; podczas poprzednich operacji w Chinach i Indochinach zdobyto sporo bomb produkcji francuskiej, angielskiej, sowieckiej i amerykańskiej).
Opóźnienie wygląda diametralnie inaczej - bomba trafiająca "Yorktowna" wygląda jakby aktywowała się w uderzeniu o pancerny pokład hangaru, a nie drewniany pokład, albo stal konstrukcyjną. Wskazuje to na zupełnie inne ustawienie układu zapalnika - w tym przypadku miał się aktywować w chwili uderzenia o stal pancerną.
Fereby pisze:
Halsey pisze:
Fereby pisze:wersja iż Furlong zakazał Nevadzie opuszczania bazy i nakazał jej osadzenie na mieliźnie, jeszcze przed atakiem bombowców nurkujących, wydaje się bardzo prawdopodobna.
Również i tutaj chciałbym prosić o podanie źródła.
Patrz: poprzednie posty w dyskusji.
Pozwól więc, że zacytuję
twoje poprzednie posty w dyskusji z tym związane (podkreślenia moje).
Pozwól więc, że przytoczę ci post ze strony trzeciej (7 marca 2010), którego autorem jest Sławomir Lipiecki, z moim podkreśleniem:
Sławomir Lipiecki pisze:
Jak wynika z powyższej mapki, pancernik po ostatnim nalocie szedł spokojnie dalej, dopiero wtedy nastąpił ów słynny manewr między brzegiem, a pogłębiarką "Turbine" z nieopuszczonymi rurami refulatora.
Po ominięciu tej przeszkody, pancernik znalazł się na prostej drodze do wyjścia z bazy. Dokładnie wtedy odebrano na pokładzie rozkaz zakazujący wychodzenia z portu jakimkolwiek okrętom...
Jest chyba oczywistym, że moje posty odnosiły się do tego właśnie posta i ze swojej strony podałem uzasadnienie z punktu widzenia względów politycznych i propagandowych oraz taktycznych, czemu uważam ciąg wypadków przedstawiony przez Sławomira Lipieckiego za prawdopodobny. Mam rozumieć, iż domaganie się, bym przedstawił źródła z których korzystał Sławomir Lipiecki pisząc tamtego posta, jest w istocie prośbą, abym zwrócił się doń zamiast ciebie.
Jeśli cię konkretnie interesują źródła, na których oparłem twierdzenia, iż Marynarka mogła
ugładzić rzeczywistość, by uniknąć konfrontacji Furlonga z tymczasowym dowódcą Newady, to kwestie związane z
odkontrowersyjnianiem przez Kinga i Nimitza różnych zdarzeń podczas wojny, możesz znaleźć choćby w wywiadach Johna T. Masona z tym ostatnim.
Fereby