
Po drugie - na którymś z wątków była fotka, jak krąży po orbicie

- Bzdura!Peperon pisze:1. Już w pierwszej kolumnie na początku artykułu mamy coś takiego: "Które z nich wyszłyby zwycięsko z hipotetycznego pojedynku jeden na jeden ? Odpowiedź jest zaskakująco prosta - amerykańskie Iowy" (!!!!)
Jeśli w artykule już na początku - przypominam porównania - mamy taką diagnozę, to na dobrą sprawę wiemy który z nich jest lepszy. Teza została postawiona i pozostało tylko ją udowodnić, albo na tym zakończyć, co mogłoby wyjść na dobre licznej rzeszy młodych czytelników.
- Częściowo wyjaśniono w artykule, nie ma sensu się powtarzać.Peperon pisze:2. Dlaczego to japońskie okręty były koncepcyjnie przestarzałe, a amerykańskie North Carolina i South Dakota nie ?
- Skoro nie działały (o ile nie działały), to nie znaczy, że by nie mogły.Peperon pisze:3. Które amerykańskie pancerniki i kiedy działały samodzielnie na japońskich liniach komunikacyjnych ? Który z pancerników działał jako wysunięty okręt dozoru radiolokacyjnego ? Doprawdy o czymś takim jeszcze nie czytałem.
- Temat na szerszą dyskusję, albo osobny artykuł.Peperon pisze:4. Chciałbym się dowiedzieć, które pancerniki (poza superuniwersalnymi amerykańskimi) były uniwersalne i czym się to objawiało?
- Niekoniecznie.Peperon pisze:5. Jeśli Yamato miał ograniczoną zdolność ostrzału celów lądowych, to do walki morskiej - jak rozumię - nadawał się jeszcze mniej!
- Tak, pamiętam. Zarówno ja, jak i Speedy wykazaliśmy, że to uzbrojenie Amerykańskie całkiem nie najgorzej by się prezentowało, szczególnie przy użyciu amunicji zbliżeniowej do armat 127 mm i 76,2 mm oraz udanego systemu kierowania ogniem. Armaty 28 mm miały znaczną przewagę nad 25 mm. Szczerze mówiąc jak na swój kaliber, była to niezwykle potężna broń.Peperon pisze:6. Uwagi o uzbrojeniu plot są dla mnie trochę dziwne. Już kiedyś pytałem na forum o to, jak wyglądałaby opelotka Amerykanów, gdyby nie licencje szwedzka i szwajcarska. Poza tym porównując rozwiązania czysto amerykańskie (28 mm) z japońskimi (25 mm), to jakoś nie widać wielkiej przewagi "chicagowskich pianin".
- Nie wytrzymał, bo zatonął.Peperon pisze:7. Jeśli w praktyce naprawa złącza była nieudana, to dlaczego Yamato i Musashi wytrzymały tyle torped ?
- A w jakiej to bitwie "pancernikowej" wykazały swoją "nowoczesność"?Peperon pisze:8. Z tego co wiem to podczas II wojny światowej wszystkie okręty były uzależnione w większym lub mniejszym stopniu od pogody. A wiele do myślenia daje przypadek admirała Wilcoxa (nie pamiętam czy był to kontr-, czy wiceadmirał), który wypadł z pomostu Washingtona. Z miłą chęcią poczytałbym, dlaczegóż to "instalacja nowoczesnych układów kierowania ogniem" wymagałaby przebudowy nadbudówek Yamato ? Czyżby japońskie układy były nienowoczesne ? Chyba wykazały swoją wartość podczas licznych bitew.
- Wystarczy popatrzeć na prędkość, z jaką skręca "Iowa" oraz wziąć pod uwagę fakt, że wyniki spisano z prób na płytkiej wodzie, gdzie jak się okazało, osiągi Amerykańskich pancerników są zaniżone.Peperon pisze:9. Wielką tajemnicą zostaje jak okręt mający większy promień (średnicę) cyrkulacji może być bardziej manewrowy od rywala mogącego ciaśniej skręcać.
- O czym wspomniałem w przypisie w tymże artykule (bo innowacyjności Niemcom nie można absolutnie odebrać).Peperon pisze:Poza tym chciałbym przypomnieć, że pomimo zalet siłowni Iowy, Niemcy pracowali na znacznie wyższych parametrach pary.
- Przede wszystkim.Peperon pisze:10. Czy aby na pewno wady Iowy wynikały z podpisanych przez USA traktatów rozbrojeniowych ?
- Na obliczeniach.Peperon pisze:11. Na czym polegały nieścisłości odczytu przechyłomierzy Iowy i Vanguarda?
- W czasie II WŚ wszystkie niemal starcia obracały się wokół tej problematyki. Jednak faktycznie tego typu zadania samodzielnie dostały pancerniki dopiero w latach 80-tych.Peperon pisze:12. Przed kim Iowy broniły linii komunikacyjnych i na czym polegała ich wyższość nad lotnictwem ?
- Jak się nie doczytało magicznego słowa "teoretycznie", to ja też bym się zastanawiał. Sęk w tym, że to słowo jest.Peperon pisze:13. Czy aby na pewno żaden inny okręt liniowy nie mógł się równać do North Caroliny lub South Dakoty ?
- Dlaczego? Przecież taka opcja była właśnie najbardziej prawdopodobna.Peperon pisze:14. Na dywagacje na temat starcia 2 na 1 pancerników amerykańskich kontra Yamato najlepiej spuścić litościwie zasłonę milczenia.
- Oczywiście że nie na tym.Peperon pisze:15. Nie wiem na czym Sławek opiera swoją tezę o ciasnocie, ciemności itp panujących na pokładzie Yamato. Bo chyba nie na ilości sklepów na pokładzie.
- Zabawne, bo większość osób które znam i które to czytało zrozumiało, że "Yamato" był silniejszy i "Iowa" tylko dzięki systemowi kierowania ogniem w połączeniu z prędkością mogła skutecznie cokolwiek zdziałać. Ale cóż, każdy niech sobie rozumuje, jak mu wygodnie.Peperon pisze:16. Podsumowując część opisową można powiedzieć, że założona na początku teza została udowodniona.
Yamato ogólnie rzecz biorąc do kitu, a Iowa super, supery. Na dobrą sprawę brakło tylko stwierdzenia, że w starciu 1 na 1 Yamato skończyłby tak, jak Hood![]()
- Jest prawidłowy i wprost za Skulskim, a o grubościach blach nie ma co dyskutować - wszystkie najistotniejsze są wskazane.Peperon pisze:Teraz czas na to, co Sławek lubi najbardziej. Rysunki, tabele i przeliczenia.
1. Przekrój Yamato.
a) Po porównaniu z rysunkami J. Skulskiego, brakuje mi znacznej liczby grubości blach. Układ pokładów na tym rysunku jest dość osobliwy.
- Wypada, jednak redakcja nie umieszcza źródeł na końcu tekstu i upchałem je różnymi drogami, na ile się dało w jego środku.Peperon pisze:b) Głębokość układu przeciwtorpedowego. Po przeliczeniu rysunku J. Skulskiego w rejonie wskazanym przez Sławka wychodzi nie 5,1 m, ale 5,7 m. Natomiast na wysokości złącza pancerzy 410 i 200 mm głębokość ta wynosi 5,2 m ! Poza tym uważam, że jak się wskazuje źródło jednego przekroju (tutaj Iowy), to wypada zrobić to samo z drugim rysunkiem.
- Bo te podane przeze mnie dane SĄ bardzo zbliżone do tych z 1944 roku (!) a przynajmniej są prawdziwe (nie wiemy dokładnie, jak to w tym 1944 roku i w jakim miesiącu było).Peperon pisze:I. Yamato z roku 1942 i Iowa z roku 1990. Czy takie zestawienie ma wogóle jakikolwiek sens ? I czemu ma służyć ? Jeśli porównuje się okręty, to przyzwoitość nakazuje dokonać porównań w tym samym okresie np. z roku 1944.
- Dokładnie to 1016,04 kgPeperon pisze:II. Jakie jednostki były używane przy przeliczaniu wyporności anglosaskich na metryczne ? Pytam, bo wyporność podana w ts, a przemnożona przez 1,016 nijak się nie zgadza z tymi w tabelach. Rozrzut niby niewielki (maksymalnie 5 ton), ale jednak jest.
Na ogół trial oznacza wyporność normalną, jako iż zwykło się przeprowadzać próby na mili pomiarowej właśnie w taki sposób. Ale z tego co wiem, nie jest to jakaś ścisła reguła, szczególnie z uwagi na Włochów. Do metacentrum GM nie wiem - musze to sprawdzić, a w tej chwili nie mam pod ręką odpowiednich papierów.Peperon pisze:III. Czy wyporność z dopiskiem trial jest wypornością normalną ? To samo dotyczy zresztą wysokości metacentrycznej.
- Dobre pytanie.Peperon pisze:IV. Skąd się wzięło w roku 1942 ponad 3 tysiące ludzi na pokładzie Yamato ?
- Podane są obie.Peperon pisze:B. Porównanie uzbrojenia głównego.
I. Dlaczego w tabeli armat Iowy jest podana współczesna praktyczna żywotność luf ?
- Ja też nie wiedziałem.Peperon pisze:II. Zły podpis tabeli armat Yamato. Prawdę mówiąc nie wiedziałem, że 46 cm to 16,1 cala !!
- Dane za Naval Weapons.Peperon pisze:W książce J. Skulskiego jest jak wół napisane, że w 1934 roku Japończycy wznowili program budowy nowoczesnych armat kalibru 460 mm dla nowych okrętów. Gotowe były w roku 1939, a produkcję uruchomiono na przełomie lat 1939 / 40. Pominę już skrócenie luf o 17 cm, ale 330 podzielone przez 55 daje w wyniku 6, a nie 5. Pociski AP miały dwa rodzaje czepców balistycznych i w zależności od tego miały długość 198 lub 205,4 cm. Praktyczna żywotność lufy to już czarna magia dla mnie. Wypadałoby wrzucić coś na podpórkę tej tezy. I jeszcze odległość między osiami luf. Na zdjęciu w artykule na pierwszy rzut oka widać, że jest to znacznie więcej niż podane w tabeli 143 cm ! Dla porównania odstępy między osiami armat kal. 155 mm wynosił 155 cm.
- Może tak, może nie.Peperon pisze:Przeliczenia mocy z SHP na kW również budzą zastrzeżenia. Przeliczając 150 000 SHP na kW wyszło mi nie 110 294 jak podaje Sławek, ale 111 855. To samo dotyczy Iowy zamiast 155 882 kW, wyszło 158 088 kW. Również prędkość maksymalna Yamato była osiągnięta nie przy 112 892 kW, ale przy 114 504 kW. I znowu tak, jak przy wypornościach. Różnice niewielkie, ale nie powinno ich być wcale.
- Zasięg optymalny to taki, gdzie nie przekracza się dopuszczalnych norm np. tankowania.Peperon pisze:No i tak już całkiem na koniec.
Co to jest "optymalny zasięg operacyjny" ?
W sumie nie dziwotaPeperon pisze:Po drugie - na którymś z wątków była fotka, jak krąży po orbicie
Aj tam zaraz samoluby.dessire_62 pisze: Samoluby![]()
To się stanie szybciej niż myśliszCIA pisze:W sumie nie dziwotaPeperon pisze:Po drugie - na którymś z wątków była fotka, jak krąży po orbicie
Sorki za wstawkę, ale wątek staje się coraz bardziej komiczny
?jogi balboa pisze: To się stanie szybciej niż myślisz
Tylko zapomniałeś o tym napisać. Ciekawostka o Iowie zaczyna się dopiero w następnej linii, kiedy piszesz o możliwościach zmodernizowanej Iowy.Sławek pisze:- Bzdura!
Wspomniana "pseudo-teza" dotyczy wyłącznie małego wycinku - ew. starcia okrętu z uzbrojeniem nuklearnym przeciw jednostce, która nigdy by takiej broni nie posiadała, nawet jakby przetrwała wojnę.
Wspomnienie o Iowa współcześnie jest jedynie ciekawostką.
Dalej pada pytanie już o właściwą tezę artykułu.
Należałoby wspomnieć o koncepcjach przyświecających budowie okrętu, a nie potępiać w czambuł okręt jako taki.Sławek pisze:Częściowo wyjaśniono w artykule, nie ma sensu się powtarzać.
Koncepcja "jednej bitwy" u podstaw jest bowiem przestarzała.
Też wypadałoby zaznaczyć, że to potencjalna możliwość. Ty natomiast napisałeś w taki sposób, jakby faktycznie działały.Sławek pisze:- Skoro nie działały (o ile nie działały), to nie znaczy, że by nie mogły.
Czy wymienienie okrętów z nazwy i podanie dlaczego te, a nie inne wymaga aż dyskusji ?Peperon pisze:4. Chciałbym się dowiedzieć, które pancerniki (poza superuniwersalnymi amerykańskimi) były uniwersalne i czym się to objawiało?Sławek pisze:- Temat na szerszą dyskusję, albo osobny artykuł.
No tak, ale wydaje mi się, że wyraźnie napisałem o różnicach między długotrwałością i intensywnością prowadzenia ognia.Peperon pisze:5. Jeśli Yamato miał ograniczoną zdolność ostrzału celów lądowych, to do walki morskiej - jak rozumię - nadawał się jeszcze mniej!Sławek pisze:- Niekoniecznie.
Bitwy morskie nie trwają na ogół zbyt długo i nie trzeba przeprowadzać zabiegów logistycznych, np. w postaci wymiany wkładów do luf.
No nie bardzo Wam się to udało. Z całym szacunkiem, ale jeśli masz na myśli armaty 76,2 mm używane jeszcze przed wojną, to dlaczego były wymieniane na wielu okrętach na 127 lub 40 Boforsa ? Natomiast te z lat powojennych się nie liczą, bo weszły do służby już po wojnie. Również zapalniki radarowe do 127 licznie weszły do użycia w momencie kiedy wygrana była tylko kwestią czasu. Nie neguję ich "zasług" w wygraniu wojny (zapewne uratowały wielu amerykańskich marynarzy), ale nie ma co ich przeceniać. To nie one były przełomem w wojnie na Pacyfiku, chociaż znacząco wzmocniły obronę plot.Peperon pisze:6. Uwagi o uzbrojeniu plot są dla mnie trochę dziwne. Już kiedyś pytałem na forum o to, jak wyglądałaby opelotka Amerykanów, gdyby nie licencje szwedzka i szwajcarska. Poza tym porównując rozwiązania czysto amerykańskie (28 mm) z japońskimi (25 mm), to jakoś nie widać wielkiej przewagi "chicagowskich pianin".Sławek pisze:- Tak, pamiętam. Zarówno ja, jak i Speedy wykazaliśmy, że to uzbrojenie Amerykańskie całkiem nie najgorzej by się prezentowało, szczególnie przy użyciu amunicji zbliżeniowej do armat 127 mm i 76,2 mm oraz udanego systemu kierowania ogniem. Armaty 28 mm miały znaczną przewagę nad 25 mm. Szczerze mówiąc jak na swój kaliber, była to niezwykle potężna broń.
Oerlikony akurat średnio się sprawdziły, a przeciw Kamikaze okazały się niemal bezużyteczne.
W tym temacie również kiedyś pytałem o przykład pancernika (jakiegokolwiek), który zebrałby tylko sześć torped i dotarł do bazy. Bez odzewu.Peperon pisze:7. Jeśli w praktyce naprawa złącza była nieudana, to dlaczego Yamato i Musashi wytrzymały tyle torped ?Sławek pisze:- Nie wytrzymał, bo zatonął.
Zdaniem Amerykanów powinien był wytrzymać więcej.
No, tak... Czy pisałem gdzieś o systemach Yamato ? Pisząc o licznych bitwach myślałem wogóle o systemach kierowania ogniem, które zostały stworzone przez Japończyków.Peperon pisze:8. Z tego co wiem to podczas II wojny światowej wszystkie okręty były uzależnione w większym lub mniejszym stopniu od pogody. A wiele do myślenia daje przypadek admirała Wilcoxa (nie pamiętam czy był to kontr-, czy wiceadmirał), który wypadł z pomostu Washingtona. Z miłą chęcią poczytałbym, dlaczegóż to "instalacja nowoczesnych układów kierowania ogniem" wymagałaby przebudowy nadbudówek Yamato ? Czyżby japońskie układy były nienowoczesne ? Chyba wykazały swoją wartość podczas licznych bitew.Sławek pisze:- A w jakiej to bitwie "pancernikowej" wykazały swoją "nowoczesność"?
Może pod Samar?
Czy ma to znaczyć, że przy prędkości 26 węzłów na głębi Rowu Mariańskiego były zwrotniejsze od niszczyciela ?Peperon pisze:9. Wielką tajemnicą zostaje jak okręt mający większy promień (średnicę) cyrkulacji może być bardziej manewrowy od rywala mogącego ciaśniej skręcać.Sławek pisze:- Wystarczy popatrzeć na prędkość, z jaką skręca "Iowa" oraz wziąć pod uwagę fakt, że wyniki spisano z prób na płytkiej wodzie, gdzie jak się okazało, osiągi Amerykańskich pancerników są zaniżone.
Ale na obliczeniach czego ?Peperon pisze:11. Na czym polegały nieścisłości odczytu przechyłomierzy Iowy i Vanguarda?Sławek pisze:- Na obliczeniach.
Oba pancerniki są bardzo stabilne i dobrze trzymają się na fali, jednak "Vanguard" po prostu nieco lepiej, ale nie aż tak lepiej, jak to potem podawała propaganda.
Taa... Zwłaszcza na Pacyfiku. Gdyby chodziło o Atlantyk, to bez zastrzeżeń przyjąłbym Twoje wyjaśnienia. Jednak na Pacyfiku wyglądało to trochę inaczej.Peperon pisze:12. Przed kim Iowy broniły linii komunikacyjnych i na czym polegała ich wyższość nad lotnictwem ?Sławek pisze:- W czasie II WŚ wszystkie niemal starcia obracały się wokół tej problematyki. Jednak faktycznie tego typu zadania samodzielnie dostały pancerniki dopiero w latach 80-tych.
Wyższość nad lotnictwem pancerników typu Iowa jest bezsporna w cenie, sile ognia, ryzyku itd. itp.
Ale tu nie chodzi o magię. Nawet teoretycznie, a może przede wszystkim teoretycznie nie widać jakiejś miażdżącej przewagi tych okrętów, nad podanymi przeze mnie jako przykład.Peperon pisze:13. Czy aby na pewno żaden inny okręt liniowy nie mógł się równać do North Caroliny lub South Dakoty ?Sławek pisze:- Jak się nie doczytało magicznego słowa "teoretycznie", to ja też bym się zastanawiał. Sęk w tym, że to słowo jest.
Może i prawdopodobna, ale nie ma nic do porównania Iowy z Yamato. Poza tym zauważyłem pewny mankament w artykule (wychodzi powtórne czytanie i wyłapywanie pominiętych rzeczy). Piszesz, że pocisk 16-calowy, który trafia w burtę Yamato, a nie przebija pancerza, nie wyrządza żadnych szkód w podwodziu japońskiego okrętu. A czy pomyślałeś o rykoszecie, który po pancerzu wpada prosto w "bąbel przeciwtorpedowy" ?Peperon pisze:14. Na dywagacje na temat starcia 2 na 1 pancerników amerykańskich kontra Yamato najlepiej spuścić litościwie zasłonę milczenia.Sławek pisze:- Dlaczego? Przecież taka opcja była właśnie najbardziej prawdopodobna.
No cóż. W pracy Larsa Ahlberga, a poświęconej pancernikom typu Nagato, jest parę ciekawych aspektów w tej sprawie. Cytując "The U.S. Naval Tachnical Mission to Japan" pisał o niedowymiarowanych przejściach, czy zbyt stromych trapach itp. W tym momencie należałoby zadać pytanie o to dla kogo było to zbyt ciasne i za strome. Rozważając sprawy socjalne powinno się myśleć o nacji, dla której było to tworzone i posturze (gabarytach) użytkowników.Peperon pisze:15. Nie wiem na czym Sławek opiera swoją tezę o ciasnocie, ciemności itp panujących na pokładzie Yamato. Bo chyba nie na ilości sklepów na pokładzie.Sławek pisze:- Oczywiście że nie na tym.
Jest wiele źródeł na ten temat.
Zacząłbym od Aspects of Japanese Warships Design.
Nie widzę w tym nic zabawnego, ale wyjątkowo w tym punkcie się zgadzam.Peperon pisze:16. Podsumowując część opisową można powiedzieć, że założona na początku teza została udowodniona.
Yamato ogólnie rzecz biorąc do kitu, a Iowa super, supery. Na dobrą sprawę brakło tylko stwierdzenia, że w starciu 1 na 1 Yamato skończyłby tak, jak Hood
Sławek pisze:- Zabawne, bo większość osób które znam i które to czytało zrozumiało, że "Yamato" był silniejszy i "Iowa" tylko dzięki systemowi kierowania ogniem w połączeniu z prędkością mogła skutecznie cokolwiek zdziałać. Ale cóż, każdy niech sobie rozumuje, jak mu wygodnie.
U Janusza Skulskiego nie ma czegoś takiego jak pokład drugi. Jest w tym miejscu MIDDLE DECK, czyli mówiąc ludzkim głosem MIĘDZYPOKŁAD.Peperon pisze:Teraz czas na to, co Sławek lubi najbardziej. Rysunki, tabele i przeliczenia.
1. Przekrój Yamato.
a) Po porównaniu z rysunkami J. Skulskiego, brakuje mi znacznej liczby grubości blach. Układ pokładów na tym rysunku jest dość osobliwy.Sławek pisze:- Jest prawidłowy i wprost za Skulskim, a o grubościach blach nie ma co dyskutować - wszystkie najistotniejsze są wskazane.
Na "Iowa" też nie bawiłem się w grubości stopek dwuteowników.
Nonsens.
Może nie upominałbym się o podpisy źródeł rysunków, gdyby nie to, że źródło przekroju Iowy jest podane bezpośrednio nad podpisem. Natomiast przekrój poprzeczny Yamato nie jest nawet podpisany !Peperon pisze:b) Głębokość układu przeciwtorpedowego. Po przeliczeniu rysunku J. Skulskiego w rejonie wskazanym przez Sławka wychodzi nie 5,1 m, ale 5,7 m. Natomiast na wysokości złącza pancerzy 410 i 200 mm głębokość ta wynosi 5,2 m ! Poza tym uważam, że jak się wskazuje źródło jednego przekroju (tutaj Iowy), to wypada zrobić to samo z drugim rysunkiem.Sławek pisze:- Wypada, jednak redakcja nie umieszcza źródeł na końcu tekstu i upchałem je różnymi drogami, na ile się dało w jego środku.
Cóż, wahnięcia w pewnych danych mogą się trafić.
Rysunek powstał na bazie Skulskiego i Yoshimury.
Są to jednak różnice niewielkie w skali np. pominięcia przez Pana Nowaka 32 mm STS z głównego pokładu pancernego tudzież zamiany ton standardowych na metryczne bez przeliczenia itd. itp.
Załoga też ? Trochę poszedłeś na łatwiznę (a przynajmniej takie to sprawia wrażenie). Poza tym nie bardzo chce mi się wierzyć, że wyporności się nie zmieniły. Ilość i masa zdemontowanego uzbrojenia i wyposażenia z dużym prawdopodobieństwem nie zostały zrównoważone przez nowe elementy. Śmiem wątpić nawet w to, że wyporność standardowa została zachowana.Peperon pisze:I. Yamato z roku 1942 i Iowa z roku 1990. Czy takie zestawienie ma wogóle jakikolwiek sens ? I czemu ma służyć ? Jeśli porównuje się okręty, to przyzwoitość nakazuje dokonać porównań w tym samym okresie np. z roku 1944.Sławek pisze:- Bo te podane przeze mnie dane SĄ bardzo zbliżone do tych z 1944 roku (!) a przynajmniej są prawdziwe (nie wiemy dokładnie, jak to w tym 1944 roku i w jakim miesiącu było).
To wszystko, co wymieniłem, nie zmieniło się do dziś (!)
W porządku.Peperon pisze:II. Jakie jednostki były używane przy przeliczaniu wyporności anglosaskich na metryczne ? Pytam, bo wyporność podana w ts, a przemnożona przez 1,016 nijak się nie zgadza z tymi w tabelach. Rozrzut niby niewielki (maksymalnie 5 ton), ale jednak jest.Sławek pisze:- Dokładnie to 1016,04 kg
Nie musiałem tego nawet przeliczać, bo dane pochodzą wprost z Garzkego i Dulina.
Chodzi mi o to, że przy wysokości metacentrycznej Yamato równej 2,88 m, a podanej przez J. Skulskiego jest dopisek (trials). Inaczej mówiąc, jest to podane dla prób, czyli wyporności 69 100 ts. Jest to zrozumiałe, że wątpliwości co do "wyporności normalnej" również dotyczą metacentrum.Peperon pisze:III. Czy wyporność z dopiskiem trial jest wypornością normalną ? To samo dotyczy zresztą wysokości metacentrycznej.Sławek pisze:Na ogół trial oznacza wyporność normalną, jako iż zwykło się przeprowadzać próby na mili pomiarowej właśnie w taki sposób. Ale z tego co wiem, nie jest to jakaś ścisła reguła, szczególnie z uwagi na Włochów. Do metacentrum GM nie wiem - musze to sprawdzić, a w tej chwili nie mam pod ręką odpowiednich papierów.
Nie obraź się, ale kto ma wiedzieć jeśli nie Ty ? W końcu to Twój artykuł.Peperon pisze:IV. Skąd się wzięło w roku 1942 ponad 3 tysiące ludzi na pokładzie Yamato ?Sławek pisze:- Dobre pytanie.
Choć ja raczej bym się zapytał, co robią dane z 1944 roku w tabelce okraszonej tytułem 1942 r.
Szczerze - nie mam pojęcia!
Prawdę mówiąc, to dla mnie jest podana tylko jedna - współczesna. Projekt, to projekt i nic więcej. Zwłaszcza w obliczu tak drastycznego zaniżenia przez Ciebie żywotności "praktycznej" luf na Yamato. Może podałbyś miejsce gdzie to znalazłeś ?Peperon pisze:B. Porównanie uzbrojenia głównego.
I. Dlaczego w tabeli armat Iowy jest podana współczesna praktyczna żywotność luf ?Sławek pisze:- Podane są obie.
Powyżej podana jest projektowana 300 strzałów.
To już wieszPeperon pisze:II. Zły podpis tabeli armat Yamato. Prawdę mówiąc nie wiedziałem, że 46 cm to 16,1 cala !!Sławek pisze:- Ja też nie wiedziałem.
W tabeli mam 18,1" a w druku poszło 16,1" - to jest plama (nieważne, z czyjej winy)
No w tym momencie to chyba już ładujesz porządną ściemę. Przy przekroju i pokładach podajesz, że są wprost za Skulskim, a nie spojrzałeś na opis powstania armat artylerii głównej ? Nie skusiło Cię to ? Trochę to dziwne, jak dla mnie.Peperon pisze:W książce J. Skulskiego jest jak wół napisane, że w 1934 roku Japończycy wznowili program budowy nowoczesnych armat kalibru 460 mm dla nowych okrętów. Gotowe były w roku 1939, a produkcję uruchomiono na przełomie lat 1939 / 40. Pominę już skrócenie luf o 17 cm, ale 330 podzielone przez 55 daje w wyniku 6, a nie 5. Pociski AP miały dwa rodzaje czepców balistycznych i w zależności od tego miały długość 198 lub 205,4 cm. Praktyczna żywotność lufy to już czarna magia dla mnie. Wypadałoby wrzucić coś na podpórkę tej tezy. I jeszcze odległość między osiami luf. Na zdjęciu w artykule na pierwszy rzut oka widać, że jest to znacznie więcej niż podane w tabeli 143 cm ! Dla porównania odstępy między osiami armat kal. 155 mm wynosił 155 cm.Sławek pisze:- Dane za Naval Weapons.
Nic od siebie nie pisałem, ani tym bardziej nic sobie nie wymyśliłem.
Nie ma nad czym pracować. Wystarczy krytycznie spojrzeć na źródła i od czasu do czasu uruchomić kalkulator.Peperon pisze:Przeliczenia mocy z SHP na kW również budzą zastrzeżenia. Przeliczając 150 000 SHP na kW wyszło mi nie 110 294 jak podaje Sławek, ale 111 855. To samo dotyczy Iowy zamiast 155 882 kW, wyszło 158 088 kW. Również prędkość maksymalna Yamato była osiągnięta nie przy 112 892 kW, ale przy 114 504 kW. I znowu tak, jak przy wypornościach. Różnice niewielkie, ale nie powinno ich być wcaleSławek pisze:- Może tak, może nie.
Tak jednak powinno się prawidłowo zapisywać moc.
Nad szczegółami jeszcze popracuję.
Jako gest dobrej woliPeperon pisze:No i tak już całkiem na koniec.
Co to jest "optymalny zasięg operacyjny" ?Sławek pisze:- Zasięg optymalny to taki, gdzie nie przekracza się dopuszczalnych norm np. tankowania.
Jest to swego rodzaju średnia, bowiem sami Amerykanie podają iz pancerniki typu Iowa miały jeszcze większe możliwości jeśli chodzi o zasięg niż się to podaje, ale w związku z tym, że operując w zespole okrętów robiły za np. tankowce, ów zasięg stawał się zbyt teoretyczny. Stąd pewna średnia.
Tak ja to rozumiem.
Nie wiem jakie typy przechyłomierzy stosuje się na świecie. Może są jakieś przechyły "względne", ale jako członkowi załogi byłoby mi to raczej obojętne. Liczą się realne przechyły i te wskazują przechyłomierze o budowie prostej jak cep.Peperon pisze:Ale na obliczeniach czego ?Peperon pisze:11. Na czym polegały nieścisłości odczytu przechyłomierzy Iowy i Vanguarda?Sławek pisze:- Na obliczeniach.
Oba pancerniki są bardzo stabilne i dobrze trzymają się na fali, jednak "Vanguard" po prostu nieco lepiej, ale nie aż tak lepiej, jak to potem podawała propaganda.
Nie jestem marynarzem, ale jeśli się nie mylę, to przechyłomierze pokazują wskazania bezpośrednio bez konieczności przeliczeń.
Żeby wykazać stabilność okrętu nie wystarczy napisać, że jest stabilny. Wypadałoby wskazać kąt graniczny, z którego się wyprostuje i/lub okres przechyłów.
Propagandę proponuję pozostawić z boku, ale jakiś dowód na to, że Vanguard nie był aż tak stabilny masz ?
Czy można prosić o cytaty mówiące o ciasnocie na Yamato?Peperon pisze:No cóż. W pracy Larsa Ahlberga, a poświęconej pancernikom typu Nagato, jest parę ciekawych aspektów w tej sprawie. Cytując "The U.S. Naval Tachnical Mission to Japan" pisał o niedowymiarowanych przejściach, czy zbyt stromych trapach itp. W tym momencie należałoby zadać pytanie o to dla kogo było to zbyt ciasne i za strome. Rozważając sprawy socjalne powinno się myśleć o nacji, dla której było to tworzone i posturze (gabarytach) użytkowników.Peperon pisze:15. Nie wiem na czym Sławek opiera swoją tezę o ciasnocie, ciemności itp panujących na pokładzie Yamato. Bo chyba nie na ilości sklepów na pokładzie.Sławek pisze:- Oczywiście że nie na tym.
Jest wiele źródeł na ten temat.
Zacząłbym od Aspects of Japanese Warships Design.
Chodzi o to samo, co z walcowniami nie potrafiącymi odwalcować blachy o zadanej grubości.jogi balboa pisze:O co chodzi z tymi "pordzewiałymi" japońskimi okrętami?