Witam,
CIA pisze:
To "de-capping plates" pojawia się u Sumralla np. w "Iowa Class Battleships".
I jak to zobaczyłem u S. Lipieckiego, (zresztą z załączonym przekrojem, na którym jest kątownik konstrukcyjny, co powoduje, że na rysunku płyta wygląda "poważnie"

), to pomyślałem, że przepisał to od Sumrall'a. Nie wiem, jak sam Sumrall wpadł na ten pomysł.
Notabene twierdzący, że pokład jest jednolitej grubości 4,75" B na 1,25" STS (albo inaczej: nic nie wspomina o tym, aby pokład nie był jednolitej grubości), a więc inaczej niż Friedman, który pisze, ze pokład przy burtach jest pogrubiony do 5 cali (na rysunkach widneje nawet 5,8 cala).
Teza Friedmana jest o tyle prawdopodobna, że Iowa była konstruowana jako okręt traktatowy, więc wagę cięto ostro. Danie mniejszego pancerza, tam, gdzie na drodze do tego pancerza stoi parę ścian i pokładów nadbudówek jest w takiej sytuacji dość logiczne.
No ale wracając do tematu... wielu twierdzi, ze amerykańskie pociski łatwo ulegały rozczepcowaniu. Zdaje się, ze kiedyś MiKo pisał, iż "łamanie" się pocisków było szczególnie widoczne przy superdługich (superciężkich) pociskach 16".
Może rzeczywiście te 38mm często "rozczepcowywało" pociski, ale te amerykańskie.
Nie wiem czy czytałeś to co Ci podesłałem (tam to chyba o tym było, ale może i u Okuna....), że w/g Amerykanów są dwa rodzaje de-cappingu: pocisk traci zwykle czepiec poprzez jego zniszczenie (roztrzaskanie) na grubości 0,2 średnicy pocisku lub czepiec jest czasami obluzowywany na grubości 0,1 średnicy pocisku.
U Okuna jest, że zależało to od spoiwa, którym łączono czepiec z pociskiem. I w przypadku pocisków Kruppa (oraz, żeby było śmieszniej, przez przypadek, w przypadku niektórych pocisków armii amerykańskiej - gdzie praktycznie nie miało to żadnego znaczenia

) było spoiwo solidne - co powodowało zerwanie czepca przez pancerz o grubości około 0,2 kalibru. Dla reszty pocisków wychodziło coś około (dodaję na wszelki wypadek te około, żeby pan Teller nie musiał napisać kolejnego wykładu

) 0,1 kalibru. Problem polega więc na tym, że nawet jeżeli Amerykanie liczyli to dla własnych pocisków (bo o własciwościach niemieckich mieli wszelkie prawo nic nie wiedzieć), to biorąc pod uwagę, że pociskiem dla którego liczono IZ był pocisk 16" płyty poszycia są za cienkie na decaping-plate.
Co do tej "reszty pocisków" to zastanawiam się jak jest dla pocisków włoskich. O tych Okun nic wprost nie pisze, wymieniając, jako wyjątek od reguły, tylko te, o których wspomniałem. Jednak, jak się popatrzy na pancerz VW, to można odnieść wrażenie, że włoscy inżynierowie mieli bardziej konserwatywne podejście do tego, ile pancerza trzeba, by zadziałał jako decaping-plate. I pytanie, dlaczego? Czy był to zwykły "margines bezpieczeństwa", czy też, mieli po temu jakieś powody? Biorąc pod uwagę, że Okun uważa włoski pancerz za najlepszy nie ma powodów by sądzić, że Włosi w produkcji pocisków używali przestarzałych technologii (choć Fraccaroli twierdzi, że kontrola jakości i sam proces pozyskiwania pocisków pozostawiały dużo do życzenia....).
Łamanie pocisków....? Domyślam się, że chodzi o tak zwany slapping, kiedy w chwili uderzenia w pancerz pod kątem następuje obrócenie pocisku i pocisk ten uderza bokiem tylnej częsci w pancerz, co może spowodować zniszczenie komory z ładunkiem wybuchowym? Jeżeli tak, to jest to coś zupełnie osobnego niż decapping i obawiam się, że wymaga o wiele bardziej masywnej płyty (lub bardzo ostrego kąta trafienia) niż decapping. Swoją drogą, ciekaw jestem bardzo, na jakich źródłach oparte są te teorie odnośnie amerykańskich pocisków? Coś poza, cytowanym do bólu, pociskiem który trafił w JB? Bo z tego co wiem Amerykanie stosowali dość ostre kąty przy testach balistycznych, więc jakiś ślad powinien po takim zjawisku pozostać (IIRC z tego powodu odrzucono na prawdę superciężki pocisk 16" o wadze ponad 3000 funtów)?
Pozdrawiam
Hubert