Mnie się nasuwają takie przemyślenia [btw: też jestem prawnikiem, zdalem egzamin sędziowski i właśnie dostałem wpis na listę radców prawnych... ale to BTW i więcej

]:
- w kwestii ewentualnego załamania sie psychicznego Kłoczkowskiego - jest prawdopodobne; może nawet być o tyle bardziej prawdopodobne, że - zakładając, ze naprawdę był poważnie chory (a moze raczej - nie tyle poważnie, co dokuczliwie, co utrudniało mu prawidłowe pelnienie funkcji d-cy okrętu) - postanowił zejść na ląd by nie utrudniać swoją chorobą działań Orła i nie narażac go na zatopienie bardziej, niż to było prawdopodobne; jeżeli Hel był zamknięty, to zejście na ląd w Talinie moglo być dobrym rozwiązaniem. A potem zaczęły się kombinacje Estończyków (z mocno prawdopodobnym śladem sowieckim)... i Orzeł musiał radzic sobie sam. Tu zresztą ciekawostka (choć pewnie nie aż tak bardzo), bo o ile pamiętam, to jakiś czas temu spotkałem się z informacjami (w prasie), że Orzeł popłynął do WB Z MAPAMI, które dostał od Brytyjczyków w Talinie (z ich konsulatu - jakaś taka tajna akcja... szczegółów nie pamiętam, ale moze ktoś z obecnych...?), natomiast bohaterska historia o zdobywaniu map na pryzie etc. została dorobiona właśnie po to, zeby ukryć fakt brytyjskiej pomocy.
- w kwestii statku "Bremen" - a czy nie mogło być tak, ze to nie była nazwa, tylko PORT ARMATORA?? O ile pamiętam, to na rufie malowana jest zarówno nazwa, jak i port macierzysty; moze na tym statku nazwa była niewyraźna i tylko port dało sie odczytać, skąd powstała relacja o napotkania statku "Bremen" - i stąd ów "statek-widmo"?
Wtedy wypadałoby poszperać raczej, jakie to statki, mające armatorów w Bremie/z portem macierzystym Brema pływały w tym rejonie Bałtyku w tym czasie? i który ewentualnie był tankowcem?
- jak na razie unikam zabierania głosu, ponieważ nie mam tych materiałów (nie prosiłem o nie), niemniej z dyskusji wyłania się cokolwiek zagmatwany obraz... i z chęcią poznam ciąg dalszy. Nie mam zamiaru wydawać pochopnych sądów bez znajomości całego materiału dowodowego, a na pewno nie zakładam z góry winy Kłoczkowskiego (czy to do całości, czy co do niektorych zarzutów). Po prostu, do tej pory moje spojrzenie na "sprawę Kłoczkowskiego" i Orła było może dość jednostronne, ukształtowane przez te źródła, które były. Okazuje się, ze "akcja pod Ebayem" przyniosła efekt, który przerosł wszelkie moje (i pewnie nie tylko moje) oczekiwania - mnóstwo materiału, którego nigdzie dotąd nie było. Wydaje się przy tym, ze te materiały pozwolą wyjaśnić (przynajmniej częściowo) sprawę Orła i jego dowódcy. I już samo to będzie dla mnie sukcesem. Nie wiem, czy Kłoczkowski okaże się winnym, czy niewinnym, czy może zostanie oczyszczony z części zarzutów... niemniej uważam, ze jeżeli dzięki tej dokumentacji (i inym dokumentom, jakie moze uda się wygrzebać) poznamy prawdę, to ja przynajmniej ją zaakceptuję, jakakolwiek by ona nie była.
No i może uda się "zrewidować rewizjonistę", czyli zweryfikowac kontrowersyjne tezy M.B. ...
W każdym razie uważam, ze warto to zrobić - w końcu chyba jesteśmy na tyle poważni, zeby nie obrazać się z powodu "szargania narodowych, bohaterskich świętości" - tym bardziej, że jak na razie takowego "szargania" nie widzę: ani ja, ani (jak mniemam) nikt z dyskutantów nie ma zamiaru podważać rzeczywistego bohaterstwa załogi Orła, której rejs z Tallina (czy to z mapami, czy bez) przez cieśniny duńskie byl sam w sobioe wyczynem godnym podziwu. Już to, ze tylko 2 okręty z 5 zdecydowały się na to, o czymś świadczy; tyle, ze Orzel miał dalej... a NIemcy byli już uprzedzeni, ze wywiał z Tallina i gdzieś sie chowa...
W każdym razie - jeszcze raz gratulacje i podziękowania dla Kolegi Groma, ktory umożliwił nam połamanie sobie głów nad cokolwiek zapomnianym kawałkiem naszej historii.