Sam przestawiłem się już dawno na pisanie takich rzeczy, by temat zawierał się w jednym artykule (nie dzielonym na części).
Myśl niby dobra, ale nie zawsze się to sprawdza.
Mój debiut w wersji pierwotnej liczył dobrze ponad 60 stron + koło 20 rysunków A4.
Uważam, że i tak nie wyczerpywał tematu.
Pociąłem go straszliwie ( sam ) a i tak zostało ponad 30 stron + kilkanaście rysunków.
Zostało wiele niedopowiedzeń ( mniejsza o błędy była tu dyskusja jakiś czas temu ).
Na końcu stajesz przed dylematem - krótko czy dokładnie.
Jak chcesz napisać coś szybkiego o jakiś mało walczącym okręcie to OK. Taki Shinano na przykład. Olewamy historię pancerników Yamato czy projektów wstępnych, ot Midway, ot zmiana koncepcji, ot coś tam przerobiono, ot wypłyną i go zatopili.
4 strony i po temacie.
Fajno jest.
Ale jak chcesz się wgłębić w temat.
A dlaczego Shinano taki a nie inny. Jakie były alternatywy. Dlaczego wybrano to a nie co innego.
To już się robi coraz dłuższe. Nawet przy historii służby która trwała parę minut.
A jak jeszcze jakaś analiza uszkodzeń i czemu po trafieniach "tylko" 4 torpedami mu się zatonęło.....
Czyli co?
Artykuł to ot tak parę zdań coby zainteresować czytelnika tematem, a jak coś więcej to monografia albo książka?
Może to i dobre, ale już słyszę ( a były w innym wątku ) narzekania, że artykuł jakiś nie pełny, urwany w dziwnym miejscu, że nie ma genezy, dlaczego wybrano ten projekt a nie inny itd.
Chłopy - zdecydujta się na coś. Albo kompletnie i długo i trzeba zacisnąć zęby i kupować ileś numerów, albo jedno ( powiedzmy dwu ) częściowy artykuł "po łebkach".
Nie można mieć ciastka i zjeść ciastka, a co by nie zrobić to będą narzekacze że coś im źle i nie tak.