pothkan napisał:
...Dobra panowie, zejdźmy już z Ksenofonta. Bo nie on jest sednem problemu, a tylko jego - wybitnie jaskrawą - emanacją. Porównanie z Sarajewem jak najbardziej słuszne...
Nie zgadzam się, uważam że problem związany jest wyłącznie z jednym użytkownikiem forum.
JB
Hm. Wygląda, że pogląd JB sprowadza się do znalezienia winnego i problem jest rozwiązany. Nawet już wiemy kto to jest.
Jest to dośc typowa wypowiedź i na pewno wielu członków forum takie rozwiązanie zadowoli. Ale co z obraźliwymi wypowiedziami G.Cz. , czy kontrowersyjnymi postami U1, które spowodowały, żę Grom poczuł się obrażony i wycofał się na pewien czas z forum. Mamy udawać, że było problemu ?
A jak przyjąć następującą wypowiedź:
Kolejna bzdura. Długo ma Pan tak zamiar kłamać nie znając podstawowych faktów?!*
*Notka: Z późniejszej "dyskusji" dowiadujemy się, że odnosi się to do danych cytowanych z książek drukowanych w dużych nakładach w tym autora, którego książki nadal są dostępne na rynku wydawniczym. Autor cytowanej wypowiedzi na podstawie swoich badań uważa je za zaniżone.
Nie wiem jak inni, ale ja tego typu wypowiedź odebrałbym jednoznacznie: jako wrogą i obraźliwą. I mogę tylko dodać, że autorem powyższej wypowiedzi nie był X, ale inna osoba, która równiez sprawuje funkcję moderatora.
Pragnę od razu podkreślić, że wypowiedź tą zacytywałem nie aby dokuczyć temu Panu, ale po to by zilustrować skalę zjawiska, które dotyczy nie tylko Ksenia.
Nie zgadzam się AdmirałemCochranem, który pisze
mnósto energii ostatnio na forum idzie na definiowanie co jest obraźliwe co nie, kogo zbanować kogo nie -tu trzeba konkretnych działań -
usunięcie obraźliwyh postów
usuwanie na bieżąco kolejnych gdyby się pojawiły
przekonać osoby, któe zawiesiły swoje czlonkowstwo by powróciły do aktywności.
I zakończmy wszyscy ten spór bo szkoda życia, energii i czasu
.
Nie wiem czy Admirał zauważył, że powodem rezygnacji Zelinta z funkcji moderatora był różnice między nim a MiKo odnośnie kryteriów i granic co uznac za obrazę. Jeżeli więc nie ma jednoznaczności w ustaleniu co jest dozwolone i jakimi kryteriami trzeba się kierować, funkcja moderatora przestała mieć sens dla Zelinta. Podobna była reakcja K. Gerlacha:
Lecz na pewne kompromisy moralne nie poszedłem nigdy i nie mogę pójść teraz. Tolerancja pana Tadeusza dla obrażających go określeń jest jego niezbywalnym prawem, ale Pańska dla nich tolerancja jako gospodarza, stawia mnie, pańskiego gościa, w niepożądanym świetle. Zawieszam więc swoje publiczne uczestnictwo, pozostawiając w najbardziej interesującym mnie dziale adres prywatny dla osób, którym moja pomoc może się jeszcze przydać.
....do tej pory wydawało mi się, że owe kryteria podzielam razem z Panem (TAKŻE wtedy, gdy Pan czuwał, aby spory merytoryczne nie przeradzały się w spis epitetów pod adresem Ksenofonta!) i czuję się głęboko rozczarowany swoją pomyłką.
Wobec braku kryteriów, nie wiem jak zrealizować postulat AdmirałaCochrona do usuwania obraźliwych wpisów.? Chyba, że ustalamy kto jest winny i zaczynamy wymazywać wszystkie jego posty. Ale to już przerabiałem w mojej ojczyźnie PRL.
Aby dojść do sedna problemu potrzebna jest debata, by wypracować system i mechanizmy, aby zapobiec procesom patologicznym jakie zaobserwowano na forum, a jak już wystąpiły wiedzieć jak je rozwiązywać.
Badając tego typu zjawiska podstawową zasadą jest
unikanie przypisywania winny. Metodologia ta jest stosowana przez komisje, pracujące na zlecenie rządu rozpatrujące anomalie w życiu społecznym i przedstawiająca propozycje jak im zapobiegać, kontrole systemu zarządzania w firmach przez normy ISO, czy komisje powołane do przyczyny wypadków. Usunięcie X i wymazanie wszystkich jego wpisów nie jest żadnym rozwiązaniem, bo jak wcześniej pokazałem zdarzały się innym i nie zabezpieczą w przyszłości przed podobnymi zachowaniami. Chodzi tu o wypracowanie pewnych zasad postępowania i wielu z nas to zauważa.
Ciekawie brzmi wypowiedź M. Błusia cytowana przez Pothkana
Sama rzecz - z punktu widzenia teorii socjologii i także prawa - wydaje się prosta. Każda grupa ludzi połączona wspólnym interesem musi mieć system normatywny i przywództwo - choćby w postaci "stróża nocnego" do pilnowania norm. Gdy tych rzeczy zabraknie - a obu brakuje na FOW od dawna - następuje nieuchronna (konieczna?) dezintegracja.
Podobnie myśli Wicher, Marmik, Jacek Biernacki, ostatnio Pothkan, czy ja. Wszyscy widzimy koniecznośc zmian, różnice między nami występują w ich realizacji. Część kolegów widzi naprawę w spisanym regulaminie -rodzaj kodeks postępowania-, ktory stanowić będzie bazę działania moderatorów. Osobiscie nie jestem zwolennikiem takiego modelu, a raczej widzę nadanie szerszych uprawnień moderatorom, ktorzy kieryują się swoim wyczuciem i maja większa swobodę działania niż obecnie. Problem jest w tym, że oczekiwanie jakie za tym modelem się kryje, to jest bezstronność. Wyznaczanie na moderatora specjalistę, uznaną sławe w danej dziedzinie może prowadzić do zachowań, o których wspominał Ksenofont:: moderator staje się guru, ma swój dwór i ......nie wpuszcza konkurencji na swoje piaskownicę.
Wracając do konfliktu, chcę podkreślić, że nie może dochodzić do publicznych sporów miedzy moderatorami., a to się zdarzyło. Moim zdaniem jest jeden z najważniejszych warunków.
Sprawa stosowania niegodnych chwytów dyskusjach, czyli erystyki. Mam podobne zdanie co MiKo, czy Marmik. Nie da się tego wyeliminować, ale powinno sie unikać. Niestety w emocjach to robimy wszyscy. W dyskusji słownej zastosowane chwyty mogą zostać niezauważne, ale w debacie na forum, gdzie można do nich wracać,obracają się przeciwko temu kto je zastosował. W ostatecznym rozrachunku wygrał pojedynek słowny, ale przegrał w oczach opinii publicznej w postaci utraty zaufania. Stąd nie będę miał nic przeciwko temu, by moderator wchodził do dyskusji, jak to proponował Marmik.
Myślę, że od decyzji MiKo i Nicponia dużo zależy jak rozwiązą ten dylemat i wierzę, że przy swojej niezależności poglądow znajdą właściwe rozwiązanie.
Jefe