Forum Okrętów Wojennych

Pięknie wyszło to "Żelazko" (tak go określam w rozmowach ze znajomymi), ale czy dobrze wyskalowane są średnice luf ?
Nie to żebym się czepiał (broń Boże), ale wydaje mi się, że "setki" powinny być grubsze.

Peperon pisze:Pięknie wyszło to "Żelazko" (tak go określam w rozmowach ze znajomymi), ale czy dobrze wyskalowane są średnice luf ?
Nie to żebym się czepiał (broń Boże), ale wydaje mi się, że "setki" powinny być grubsze.

Muszę zrobić przymiarkę i jak coś będzie nie tak, to poprawię. Z tym nie będzie problemu.

Fajna grafika... Tylko skąd ten pesymizm w podpisie ?

W toku normalnej służby 10 pocisków 16" Mark 23 KATIE z głowicą uranową W23 i 12 rakiet manewrujących BGM-109 Tomahawk w wersji TLAM-N.
W przypadku groźby konfliktu globalnego, ten stan można zwiększyć do 24 pocisków Mark 23 KATIE (wszystkie dla wieży nr 2) i 32 rakiet BGM 109 Tomahawk TLAM-N.
Co to oznacza - łatwo się domyśleć.
Projekt mojej witryny internetowej jest jeszcze bardziej wymowny.

http://www.warships.com.pl/design5.jpg

Potrzebny mi detaliczny rzut boczny kadłuba pancernika "Iowa" współcześnie - konkretnie chodzi mi o blachy i lokację ościeżnic do wymiany cieczy.
Zaznaczyłem strzałkami na mojej generalce o co kaman:

Projekt mojej witryny internetowej jest jeszcze bardziej wymowny.

Hmm - wybuch naziemny na powierzchni wody - trochę to nie pasuje...

de Villars pisze:

Projekt mojej witryny internetowej jest jeszcze bardziej wymowny.

Hmm - wybuch naziemny na powierzchni wody - trochę to nie pasuje...

Bardzo się mylisz, gdyż jest to wybuch naziemny, na resztce lądu, cała reszta miasta (Warszawa) jest pod wodą (podniesienie poziomu wód).

http://www.digart.pl/praca/6325299/Warship_Design.html

Trochę to moja chora wizja artystyczna, więc też trze na to trochę patrzeć inaczej.

Nieco bardziej w stylu Fallout.

Cały czas o jakiś żaglówkach, a to przecież FOW

Aachh... jakież to piękne.. Pamiętam, jak za tymi rysunkami ganiałem po całych Gliwicach, bo wiadomo - tygodnik Morze za PRL w drukarni cięto raz tak, raz siak, i w jednych egzemplarzach gazety tonący Musashi miał dziób, a w innych nie Trzeba było ładnie w kiosku poprosić o pokazanie, porównać z tym, co było w poprzednim kiosku... no a potem wrócić o kilometr, bo ten najlepszy egzemplarz był o pięć kiosków w tył A czasem kupowało się dwa egzemplarze, bo w jednym był ten dziób, ale za to kolory poprzesuwane o milimetr względem siebie, a w drugim co prawda grafika była przycięta, ale za to ostro wydrukowana. Ot, takie czasy

Widzę, że Sławek zamiast grać Kotu na nerwach, gra na gitarze.

Za tymi burtami Iowy popatrzę, może coś znajdę u siebie...

... nie ma tu tego o czym piszesz, ale pamiętam "zabawę" o której wspominasz. Przyznaję samokrytycznie że ograniczyłem się to tego "Musashi" jakiego mi ofiarowano ponieważ wtedy to i tak rewelacyjne. Obraz na dwie strony ????? I to "Musashi" ???? .... Wtedy to się określało mianem pasjonaci a dziś mój syn wspomina coś o ... przemilczę- dobrze? ))