Witam!
specjalista ds. ogólnych pisze:Od czasów rzymskich obrona limesu – czyli całej granicy w praktyce nie była stosowana. Trudno się temu dziwić, bo nikomu sił nie starczało, a losy wojen rozstrzygano poprzez walne bitwy pomiędzy wojskami obu stron. Tak i było w przypadku tzw. kampanii wrześniowej.
Od niepamiętnych czasów, szeroko praktykowano tzw. "obronę limesu".
Nie tylko w Europie, gdy Karol Wielki organizował marchie, Kazimierz Wielki obstawiał granice zameczkami większymi i mniejszymi, ale chociażby w Chinach, gdzie po dziś dzień stoi wielki mur chiński... Do rzadkości należały natomiast tzw. "Walne bitwy", podczas wojny stuletniej było ich pół tuzina, a w takim XVIII wieku - niemal żadna się nie przytrafiła...
Ot, niemal cały wątek można by podsumować w podobny sposób... dość naiwne.
specjalista ds. ogólnych pisze:Niemcy mieli znaczącą przewagę, co oznaczało, że broniące się na nich Polskie zgrupowania będą zniszczone bądź zepchnięte z linii obrony. Nie byłoby tragedią gdyby „wewnątrz kraju” ( co by nie zaśmiecać terminologią), stał jakiś odwód zdolny do rozstrzygnięcia (czytaj powstrzymania), przynajmniej na jednym z kierunków. Nic takiego we wrześniu 1939 roku nie występowało. A dwie walne bitwy zostały wymuszone przez przeciwnika.
Dziwna wizja wojny
Determinizm (broniące się npolskie zgrupowania będą zniszczone...) miesza się z fantazjami (odwód zdolny do rozstrzygnięcia/powstrzymania...) a nawet pojawiają się "dwie walne bitwy wymuszone przez przeciwnika"...
Gliwice i Westerplatte???
specjalista ds. ogólnych pisze:Ponieważ nie było pieniędzy na zamówienia (dla przykładu produkcja armat ), ratowano się często eksportem ( najbardziej kabaretowy przykład to lotnictwo).
Niemal wszystkie powyższe przykłady są kabaretowe
Nieco faktów:
1/ W Polsce nie było ani czynnych, ani rezerwowych dywizji piechoty. W czasie pokoju piechota była zorganizowana w kadrowe dywizje piechoty, które gwałtownie powiększały się w razie mobilizacji.
Z oddziałów piechoty niewchodzących w czasie pokoju w skład związków taktycznych w razie mobilizacji organizowano dodatkowe dywizje piechoty, nazywane czasem z rozpędu "Dywizjami Piechoty Rezerwy'.
Dywizje piechoty z numeracją powyżej 30 nie różniły się niczym, od dywizji poniżej tej numeracji - miały te same etaty i takie samo wyposażenie. Składały się natomiast z żołnierzy bardziej doświadczonych (KOP, elewi szkół podoficerskich) i miały czasem lepsze wsparcie artylerią cięzką (np. 55. DP miała z reguły wsparcie dwóch dywizjonów).
2/ W latach 1926 - 1938 plany mobilizacyjne zakładały mobilizację ca. 335 baonów piechoty. W 1939 roku ca. 420 baonów piechoty oraz ca. 60 baonów ON (a także kilkadziesiąt batalionów marszowych). Oznacza to, że w przeciągu dwóch lat (1938-1939) pojawiło się 145 batalionów. Można by z tego zorganizować kilka związków taktycznych piechoty i kilka związków taktycznych ON
W 1939 roku zorganizowano dodatkowo 6 związków taktycznych piechoty oraz kilka (mniej lub bardziej improwizowanych) grup fortecznych.
3/ Pojęcie "II rzutu" to pojęcie sowieckie, pojęcie z pogranicza XIX-wiecznego 'Mutual Assured Destroyment', nie mające nijak zastosowania do 1939 roku. W drugiej fazie mobilizacji (bo o to pewnie P.T. Klikaczom chodzi) organizowano bataliony marszowe i innego rodzaju uzupełnienia dla frontu.
specjalista ds. ogólnych pisze:W tym momencie trzeba postawić pytanie - to po co te niezwykle kosztowne inwestycje w bazę przemysłową, skoro z nich (dosłownie) nic nie wynikło.
WP de facto opierało się na ...dotacji materiałowej Francji z lat 20tych.
Dlaczego więc nie powtórzyć tego manewru w latach 30tych?.
Po co te kosztowne inwestycje?
Nie wystarczałaby konsumpcja?
Dlaczego nie iść drogą PRL, kiedy wszystko kupowano w Sowietach, a to co produkowano w Polsce, produkowano w fabrykach postawionych za sanacji...
specjalista ds. ogólnych pisze:W tym momencie trzeba postawić pytanie - to po co te niezwykle kosztowne inwestycje w bazę przemysłową, skoro z nich (dosłownie) nic nie wynikło.
SmokEustachy pisze:to wie tylko Woj.
Na całe szczęście podzielił się z nami swoją wiedzą...
Na krawędzi ryzyka balansowano bynajmniej nie z powodu zamiłowania do hazardu.
Polecam wrócić do lektury i zastanowić się nad własnymi wnioskami...
Pozdrawiam
Ksenofont