: 2004-12-21, 18:20
Zdecydowanie nie zgodzę się z określeniem załogi "Bismarcka" mianem zdemoralizowanej. Okręt walczył, okręt strzelał, a to że nie trafiał to inna sprawa.
Zgodzić się mogę tylko ze stwieredzeniem, że w ostatniej bitwie nastroje wśród załogi (morale) było cakowicie inne niż w trakcie spotkania na Drodze Duńskiej: długa ucieczka, brak pomocy od U-bootów i Luftwaffe, zaciskająca się pętla, nieporozumienia między dowódcami...
Równie ważna jak sprawność artyleryjska jest sprawność ogólna okrętu, tym bardziej, że wpływa ona na celność strzelania. Okręt z zablokowanym sterem, wykonujący cyrkulację ma utrudnione celowanie. Dodatkowo pancernik był już przed ostatnią bitwą, wielokrotnie trafiony: przez KGV i przez Sfordfishe: tracił paliwo, miał lekki przechył i trym na dziób, no i ta feralna torpeda w dup...
w sterze.
Istotne jest też wspominane zniszczenie stanowisk kierowania ogniem, i powolne robijanie dział artylerii głównej....
Zgodzić się mogę tylko ze stwieredzeniem, że w ostatniej bitwie nastroje wśród załogi (morale) było cakowicie inne niż w trakcie spotkania na Drodze Duńskiej: długa ucieczka, brak pomocy od U-bootów i Luftwaffe, zaciskająca się pętla, nieporozumienia między dowódcami...
Równie ważna jak sprawność artyleryjska jest sprawność ogólna okrętu, tym bardziej, że wpływa ona na celność strzelania. Okręt z zablokowanym sterem, wykonujący cyrkulację ma utrudnione celowanie. Dodatkowo pancernik był już przed ostatnią bitwą, wielokrotnie trafiony: przez KGV i przez Sfordfishe: tracił paliwo, miał lekki przechył i trym na dziób, no i ta feralna torpeda w dup...
Istotne jest też wspominane zniszczenie stanowisk kierowania ogniem, i powolne robijanie dział artylerii głównej....