Peperon pisze:Nie przepadam za Niemcami, ale brak przezbrojenia Gneisenaua w armaty 380 mm uważam za coś więcej niż zbrodnia. To zwykły błąd.
Taki okręt byłby znacznie lepszy niż przerośnięta kieszonka.
Ja aż takiej pewności nie mam. Rzeczywiście, armaty 38 cm SK C/34 były potężniejsze, niż 28 cm SK C/34, ale coś za coś — sześć armat zamiast dziewięciu. Kłania się typ
Renown z analogicznym 'niedoborem' czwartej wieży armatniej.
Scharnhorst i
Gneisenau były projektowane do roli
primo rajderów (były w końcu ewolucją typu
Deutschland),
secundo przeciwwagi dla szybkich okrętów liniowych w rodzaju
Dunkerque i stąd ich uzbrojenie. Podówczas nikt nie myślał, że można zrobić coś takiego jak typ
Iowa; jak okręt był szybki i przyzwoicie opancerzony, to musiał mieć mniejszy kaliber armat, a jak miał duży kaliber, to słabsze opancerzenie. Więc 28 cm wyglądało na wystarczające.
Poza tym dziewięć armat o szybkostrzelności rzędu 3/min (27 pocisków na minutę) wobec sześciu o szybkostrzelności 2/min (12 pocisków na minutę) miało swoją zaletę. Pewnie, że jak pocisk o masie 800 kg trafił, to robił daleko więcej szkód, niż pocisk o masie 330 kg; ale za to więcej pocisków dawało większą szansę na trafienie.
Moim zdaniem, najlepszy bylby typ
Scharnhorst z armatami 12" L/50 Mark 8.

Oczywista to
political fiction, ale prawdę mówiąc, Niemcy mogli coś konkretniejszego pomyśleć o armatach 30,5 cm SK C/39.
No, ale oczywista był tu temat przeciążenia.
