tom pisze:Powtarzam, dziś okręty podwodne praktycznie nie muszą się wynurzać (i wystawiać się na cel jak kiedyś), więc duży rozmiar nie ma tu już takiego znaczenia.
Czy większy, czy mniejszy, to taki sam cel. Za to większy okręt może dłużej przebywać w zanurzeniu.
Zresztą środki walki i ich zasięg też się "krzynę"

zmieniły.
I sposoby wykrywania od czasów "Helmuta z lornetką" też.
p11c pisze:A ja podkreślam to, że nie podjęto decyzji o ewakuowaniu OP. Owszem przedarło się tych 40 % ale nie dla tego , że dostali taki rozkaz ale to były inicjatywy oddolne. Wydając PEKIN kazano okrętom ( jeszcze przed wojną ! )aby w razie konieczności przedarli się siła do Anglii . A potem Op kazano zawinąć do portów neutralnych , gdzie wiadomo , że zostaną internowane .
Ewakuowano niszczyciele przewidując, że nie będą miały okazji się wykazać, pozostawiając jeden do osłony Gryfa. IMHO niepotrzebnie. Okręty podwodne jak najbardziej mogły skutecznie walczyć, więc ich ewakuacja byłaby błędem. Natomiast po wybuchu wojny szanse na przedarcie się przez cieśniny były oceniane jako małe.
marek8 pisze: pamiętajmy przy tym, że dowódca floty był podwodniakiem czego nijak nie widac niestety w jakimś koniku wobec tej broni
Niestety bardzo kiepski podwodniak, na co wskazuje zarówno brak sukcesów bojowych i przeniesienie do szkolenia w Kaiserliche Marine, jak i użycie op w 1939 roku.