Re: Nowości wydawnicze: OW (w tym numery specjalne)
: 2011-12-03, 22:07
Sorry za post jeden pod drugim.
Jeszcze odnośnie dalmierzy.
Ograniczeniem na początku XX wieku były nie tylko dalmierze. Albo raczej wtedy już nie dalmierze.
raczej brak sensownych przeliczników i metody skoordynowanego dopalania dział i korekty ognia.
Samo określenie odległości do celu jest ważne, ale to jeszcze małe miki. Powiedzmy, że taki XIX wieczny artylerzysta wiedział, że przeciwnik jest w odległości 12 320 m od niego. A niech tam jeszcze zna jego prędkość 12 w i dokładny kurs.
I co z tego?
Na podstawie tych danych nie będzie wiedział jak podnieść działa, bo przeciwnik się przemieszcza a więc będzie gdzie indziej jak tam dolecą pociski niż jest w momencie strzału.
Z tym jeszcze można sobie jakoś radzić ( od czego są tabele i doświadczenie marynarza ), ale okręt na fali nie jest statyczny.
Kołysze się poprzecznie, podłużnie a do tego bierze i myszkuje. Wszystko to powoduje, ze konkretne nastawy dział ( kąt podniesienia i kierunku ) względem pokładu okrętu zmieniają się w czasie rzeczywistym ( względem powierzchni wody też, ale wolniej bo tylko z powodu zmieniającej się odległości do przeciwnika, już samo to było w sowim czasie dużym problemem ).
Określenie kiedy pokład jest idealnie w poziomie nie jest takie proste, jak się nie ma odpowiednich przyrządów. A zmiana kąta o pół stopnia to kwestia czy się trafi czy nie. Podobnie czas pomiędzy decyzją o odpaleniu działa a realnym odpaleniem itd itp.
Wszystko to powodowało, że bez skomplikowanej ( i to bardzo ) maszynerii do wyliczania nastaw i odpalania w odpowiednim momencie dział, strzelanie na większe odległości nie miało większego sensu. Ot może coś tam trafiło ( nawet jak strzelać na ślepo, to coś tam kiedyś może trafić ), ale nie będzie tego wiele, a do zniszczenia dobrze opancerzonego przeciwnika to potrzeba wiele trafień.
Jeszcze odnośnie dalmierzy.
Ograniczeniem na początku XX wieku były nie tylko dalmierze. Albo raczej wtedy już nie dalmierze.
raczej brak sensownych przeliczników i metody skoordynowanego dopalania dział i korekty ognia.
Samo określenie odległości do celu jest ważne, ale to jeszcze małe miki. Powiedzmy, że taki XIX wieczny artylerzysta wiedział, że przeciwnik jest w odległości 12 320 m od niego. A niech tam jeszcze zna jego prędkość 12 w i dokładny kurs.
I co z tego?
Na podstawie tych danych nie będzie wiedział jak podnieść działa, bo przeciwnik się przemieszcza a więc będzie gdzie indziej jak tam dolecą pociski niż jest w momencie strzału.
Z tym jeszcze można sobie jakoś radzić ( od czego są tabele i doświadczenie marynarza ), ale okręt na fali nie jest statyczny.
Kołysze się poprzecznie, podłużnie a do tego bierze i myszkuje. Wszystko to powoduje, ze konkretne nastawy dział ( kąt podniesienia i kierunku ) względem pokładu okrętu zmieniają się w czasie rzeczywistym ( względem powierzchni wody też, ale wolniej bo tylko z powodu zmieniającej się odległości do przeciwnika, już samo to było w sowim czasie dużym problemem ).
Określenie kiedy pokład jest idealnie w poziomie nie jest takie proste, jak się nie ma odpowiednich przyrządów. A zmiana kąta o pół stopnia to kwestia czy się trafi czy nie. Podobnie czas pomiędzy decyzją o odpaleniu działa a realnym odpaleniem itd itp.
Wszystko to powodowało, że bez skomplikowanej ( i to bardzo ) maszynerii do wyliczania nastaw i odpalania w odpowiednim momencie dział, strzelanie na większe odległości nie miało większego sensu. Ot może coś tam trafiło ( nawet jak strzelać na ślepo, to coś tam kiedyś może trafić ), ale nie będzie tego wiele, a do zniszczenia dobrze opancerzonego przeciwnika to potrzeba wiele trafień.