Francuskie okręty spod żagla i pary (3)
-
- Posty: 2316
- Rejestracja: 2004-08-26, 21:03
- Lokalizacja: Częstochowa
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Trident – liniowiec 60/64-działowy z 13 furtami w dolnej baterii. Dwupokładowiec zbudowany w Tulonie. Projektant Blaise Coulomb albo jego syn, Pierre Blaise Coulomb. Nośność 1150 ton, wyporność około 2000 ton, wymiary 47,1 x 13,0 x 6,3 m (zanurzenie 6,0-6,5 m). Załoga c. 470. Uzbrojenie nominalne: na pokładzie dolnym 26 x 24-f, na górnym 28 x 12-f, na pokładach odkrytych 10 x 6-f. Uzbrojenie rzeczywiste: 60-64 dział. Walczył w bitwie pod Cap Sicié 22.02.1744. Zdobyty przez Anglików 14.10.1747 koło przylądka Finisterre i wcielony do Royal Navy bez zmiany nazwy (zapisywanej także w formie Trydent) jako okręt 64-działowy. Tu 151’6” x 43’9” x 19’8”, tonaż 1258 ton. Załoga: 520. Uzbrojenie: na pokładzie dolnym 26 x 32-f, na górnym 28 x 18-f, na rufowym 6 x 9-f, na dziobowym 4 x 9-f (od 1755: na pokładzie dolnym 26 x 24-f, na górnym 28 x 12-f, na rufowym 6 x 6-f, na dziobowym 4 x 6-f). Sprzedany w 1763.
Saint Michel – dane projektowe jak Vigilant; zbudowany w Breście. W latach 1741-1747 okręt królewski z korpusem oficerskim z Kompanii Wschodnioindyjskiej. W 1762 zredukowany do 60-działowca, z uzbrojeniem: 24 x 24-f, 26 x 12-f, 10 x 6-f. W 1779 i 1780 walczył na kanale La Manche i na Antylach, w 1782 był w bitwie pod Gondelour w Indiach Wsch. W 1786 skreślony z listy floty i w tym samym roku lub w 1787 przekazany Kompanii Wschodnioindyjskiej.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Saint Michel – dane projektowe jak Vigilant; zbudowany w Breście. W latach 1741-1747 okręt królewski z korpusem oficerskim z Kompanii Wschodnioindyjskiej. W 1762 zredukowany do 60-działowca, z uzbrojeniem: 24 x 24-f, 26 x 12-f, 10 x 6-f. W 1779 i 1780 walczył na kanale La Manche i na Antylach, w 1782 był w bitwie pod Gondelour w Indiach Wsch. W 1786 skreślony z listy floty i w tym samym roku lub w 1787 przekazany Kompanii Wschodnioindyjskiej.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
-
- Posty: 2316
- Rejestracja: 2004-08-26, 21:03
- Lokalizacja: Częstochowa
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Auguste – liniowiec czy raczej fregato-liniowiec 52-działowy. Dwupokładowiec, ale zaledwie z 12-funtówkami w głównej baterii. Zbudowany w Breście. Projektant – jeden z braci Geoffroy (Geffroy), albo obaj. Nośność 650 ton, wyporność 1277 ton, wymiary 41,6 (lub 41,9) x 11,2 x 5,0 (lub 4,9) m (zanurzenie 4,5-5,0 m). Załoga: 305-325. Uzbrojenie: na pokładzie dolnym 22 x 12-f, na górnym 24 x 8-f, na pokładach odkrytych 6 x 4-f. Zdobyty przez Anglików 9.02.1746 i wcielony do Royal Navy pod nazwą Portland’s Prize, jako okręt 50-działowy. Tu 134’2” x 38’7” x 15’3,5”, tonaż 867 ton. Załoga: 300. Uzbrojenie: na pokładzie dolnym 22 x 18-f, na górnym 24 x 9-f, na rufowym 4 x 6-f. Sprzedany w 1749.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
-
- Posty: 2316
- Rejestracja: 2004-08-26, 21:03
- Lokalizacja: Częstochowa
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Sérieux – liniowiec 64-działowy z 12 furtami w dolnej baterii. Dwupokładowiec zbudowany w Tulonie. Projektant René Boyer. Nośność 1058 ton, wyporność około 2000 ton, wymiary 47,1 x 13,0 x 6,3 m (zanurzenie 6,5-6,7 m). Załoga: 406-466. Uzbrojenie: na pokładzie dolnym 26 x 24-f, na górnym 28 x 12-f, na pokładach odkrytych 10 x 6-f. Zdobyty przez Anglików 3.05.1747 w bitwie pod przylądkiem Ortegal i wcielony do Royal Navy pod nazwą Intrepid. Tu 151’6” x 44’0” x 19’4,5”, tonaż 1300 ton, załoga 470 (od 1757 r. – 420 ludzi), uzbrojenie: początkowo 64, od 1757 r. – 60 dział. Rozebrany w 1765.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
-
- Posty: 2316
- Rejestracja: 2004-08-26, 21:03
- Lokalizacja: Częstochowa
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Apollon - liniowiec 50/56-działowy o 12 furtach w dolnej baterii. Dwupokładowiec zbudowany w Rochefort. Projektant Pierre Morineau. Nośność około 800 ton, potem 700 ton, wyporność 1528 ton, wymiary 43,1 x 11,8 x 5,8 m (zanurzenie 5,2–5,9 m). Załoga: 345-357. Uzbrojenie: na pokładzie dolnym 22 x 18-f, na górnym 24 x 8-f, na pokładach odkrytych od 4 do 10 x 4-f. W latach 1748-1750 służył w Indiach Wsch. W 1758 po częściowym rozbrojeniu i redukcji załogi do 175 ludzi, użyty jako transportowiec w przewozie posiłków do Louisbourga. Zatopiony przez Francuzów 28.06.1758 podczas oblężenia Louisbourga przez Anglików, dla zablokowania wejścia do portu.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
-
- Posty: 2316
- Rejestracja: 2004-08-26, 21:03
- Lokalizacja: Częstochowa
Witam, dziękuję za odpowiedź.
Bardzo proszę o opis danych i losów okrętu liniowego EOLE (30.12.1733).
Panie Krzysztofie, jeśli to możliwe, proszę o uzupełnienie danych omawianych już liniowców typu Mars (1740), to znaczy o ich wyporność, załogę oraz uzbrojenie po zdobyciu przez Anglików.
Pozdrowienia, Krzysztof Nowak.
Bardzo proszę o opis danych i losów okrętu liniowego EOLE (30.12.1733).
Panie Krzysztofie, jeśli to możliwe, proszę o uzupełnienie danych omawianych już liniowców typu Mars (1740), to znaczy o ich wyporność, załogę oraz uzbrojenie po zdobyciu przez Anglików.
Pozdrowienia, Krzysztof Nowak.
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Eole – liniowiec 64-działowy z 13 furtami w dolnej baterii. Dwupokładowiec zbudowany w Tulonie. Projektant Blaise Coulomb. Nośność 1058 ton, wyporność około 2000 ton, wymiary 46,8 x 13,4 x 6,2 m (zanurzenie 6,5-6,7 m). Załoga 406-453. Uzbrojenie: na pokładzie dolnym 26 x 24-f, na górnym 26 x 12-f, na pokładach odkrytych 12 x 6-f. W latach 1740-1741 uczestniczył w kampanii na Antylach, walczył w bitwie pod Cap Sicié 22.02.1744. Rozbił się u wybrzeży wyspy Aix 31.05.1745 na skutek niedostatku ludzi do manewrowania (340 chorych w załodze).
Liniowce typu Mars miały wyporność około 2000 ton i załogę z 466 ludzi. W Royal Navy niosły na dolnym pokładzie 26 x 24-f, na górnym 28 x 12-f, na rufowym 8 x 6-f (Mars) albo 6 x 6-f (Alcide), na dziobowym 2 x 6-f (Mars) albo 4 x 6-f (Alcide) i miały 470 (Mars) albo 500 (Alcide) ludzi załogi.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Liniowce typu Mars miały wyporność około 2000 ton i załogę z 466 ludzi. W Royal Navy niosły na dolnym pokładzie 26 x 24-f, na górnym 28 x 12-f, na rufowym 8 x 6-f (Mars) albo 6 x 6-f (Alcide), na dziobowym 2 x 6-f (Mars) albo 4 x 6-f (Alcide) i miały 470 (Mars) albo 500 (Alcide) ludzi załogi.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
-
- Posty: 2316
- Rejestracja: 2004-08-26, 21:03
- Lokalizacja: Częstochowa
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Oriflamme - liniowiec 56/50-działowy z 12 furtami w dolnej baterii. Dwupokładowiec zbudowany w Tulonie. Projektant Pierre Blaise Coulomb. Nośność około 1000 ton, wyporność około 1600 ton, wymiary 43,9 x 12,0 x 5,8 m (zanurzenie do 6,0 m). Załoga 355-390. Uzbrojenie: na pokładzie dolnym 24 x 18-f, na górnym 26 x 8-f, na pokładach odkrytych 6 x 4-f. W latach 1745-1751 służył na Morzu Śródziemnym, na pewien czas wypożyczony jako prywatny okręt korsarski. W 1757 obcięty do 50-działowca: 24 x 18-f, 26 x 8-f. Zdobyty przez Anglików u wybrzeży Maroka 1.04.1761, kiedy był wyposażony jako transportowiec 40-działowy. Prawdopodobnie na bardzo krótko wcielony do Royal Navy bez zmiany nazwy.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
- dessire_62
- Posty: 2033
- Rejestracja: 2007-12-31, 16:30
- Lokalizacja: Głogów Małopolski
Gratulacje dla Pana Krzysztofa Gerlacha za wspaniały opis "Dziwnych
póltorapokładowców",czyta się bardzo dobrze i lekko,choć to nie jest mój
okres dziejowy,wolę przełom XIX\XX wieku.
Pytanie:dlaczego'Serapis'ostrzeliwła własny flagowiec{i to celowo!}.
Ciekawe wg.mnie wytlumaczenie nazwy 'Bonhomme Richard',nazwa ta
jest spotykana do dziś.Nieraz zastanawiałem się skąd się wzięła.
Pozdrowienia.
póltorapokładowców",czyta się bardzo dobrze i lekko,choć to nie jest mój
okres dziejowy,wolę przełom XIX\XX wieku.
Pytanie:dlaczego'Serapis'ostrzeliwła własny flagowiec{i to celowo!}.
Ciekawe wg.mnie wytlumaczenie nazwy 'Bonhomme Richard',nazwa ta
jest spotykana do dziś.Nieraz zastanawiałem się skąd się wzięła.
Pozdrowienia.
-
- Posty: 2316
- Rejestracja: 2004-08-26, 21:03
- Lokalizacja: Częstochowa
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
DLA DESSIRE 62
Dziękuję za słowa uznania.
Kluczem do zagadkowego zachowania Alliance (nie Serapis), ostrzeliwującej przeciwnika (właśnie Serapis) i własny okręt flagowy, była osoba dowódcy tej fregaty oraz panujące w tamtych czasach stosunki społeczne.
Zacznę właśnie od tych ostatnich. Francja udzieliła Amerykanom pomocy, aby dopiec Anglikom, ale kręgi rządzące czyniły to z mieszanymi uczuciami. Przecież – także z punktu widzenia monarchii francuskiej – to był bunt poddanych przeciwko „prawowitej i zesłanej przez Boga” władzy królewskiej. Pojedynczy Francuzi, nawet z kręgów arystokracji (jak markiz de La Fayette), mogli sobie szczerze wierzyć w hasła równości i suwerenności ludu, lecz dla większości francuskiej szlachty, amerykańscy farmerzy, smolarze, drukarze, kowale itd., byli społeczną hołotą, nadającą się do usługiwania wyższym klasom. Marynarka wojenna Francji była wprawdzie w tym okresie znakomita, może najlepsza w całej historii tego kraju, jednak silnie arystokratyczna. Oficerowie „gorszego” pochodzenia występowali z rzadka i w bardzo podrzędnych rolach. W innym miejscu FOW i inni uczestnicy poszukują dawnych odpowiedników stopni oficerskich, nie sięgając jednak w dzieje tak bardzo wstecz, a tymczasem niewielu ludzi zdaje sobie sprawę (chociaż powinni wszyscy posiadający Boudriota), że w królewskiej flocie francuskiej XVIII w. wykształcono rzecz bardzo rzadką – istniały równolegle dwie drabinki stopni oficerskich, jedna przeznaczona głównie dla tych „lepszych”, rzecz jasna ze szlachty, i druga zarezerwowana wyłącznie dla „gorszych”, czyli z gminu. Dla przeciętnego oficera Francji, amerykańscy parweniusze tytułujący się kapitanami okrętów i komodorami eskadr, byli czymś tylko minimalnie wyżej stojącym od pirata, co najwyżej równym korsarzowi. John Paul Jones miał stopień oficera marynarki amerykańskiej, jednak ówcześni Francuzi do tego stopnia ignorowali jej formalne istnienie, że ze świecą szukać dzisiejszych francuskich historyków, którzy pisaliby o nim inaczej niż o korsarzu. Na dodatek pochodził faktycznie ze społecznych nizin, zaś jego maniery pasowały idealnie do epoki bukanierów, a nie do Wersalu.
Amerykańską fregatą Alliance dowodził z nadania Kongresu francuski oficer Pierre Landais, honorowy obywatel Massachusetts. Uważał się za coś nieskończenie wyżej stojącego w społeczności świata niż Jones, a oddanie go pod komendę amerykańskiego „korsarza” – zamiast odwrotnie – poczytywał za ciężką obrazę. Szczerze nie cierpiał Amerykanina, robił co się tylko dało, by mu zaszkodzić – na gruncie prywatnym i służbowym, a także sabotował wszystkie rozkazy. Jednak obaj znajdowali się pod władzą demokratycznej władzy, więc Jones nie mógł go w zwykłej sytuacji pozbawić dowództwa fregaty, a Landais nie mógł pozbawić Jonesa dowodzenia eskadrą. Aby było jeszcze zabawniej, nikt już nie ma raczej wątpliwości, że Landais był umysłowo chory. To się zdarzało wtedy w każdej marynarce, a i dzisiaj nie należy do rzeczy całkiem minionych, jak wie każdy, kto miał jakąś styczność z wojskiem. Uważa się powszechnie, że dla dobra służby podwładni powinni wierzyć, że zwierzchnik ma zawsze rację, i nie wolno im nawet rozważać ewentualności, że mają do czynienia z paranoicznymi rozkazami. Lepiej ukryć jednego (niejednego?) idiotę, niż pozwolić na kontestowanie jego poleceń, jeśli ma jakąś gwiazdkę, belkę czy wężyk więcej.
W bitwie z Serapis Alliance początkowo nie kwapiła się w ogóle do walki, uważając, że „zabezpiecza teren”. Potem, kiedy opłakany stan Bonhomme Richarda stawał się coraz bardziej widoczny, a widoki na zwycięstwo się oddalały, Landais wykombinował sobie, że – wobec rzekomo fatalnego dowodzenia Jonesa - dla dobra sprawy najlepiej będzie tak ostrzelać oba walczące okręty, aby już nic nie mogły zdziałać, i wtedy przejąć nad nimi całkowitą kontrolę, przynosząc ostateczny tryumf eskadrze. Tak właśnie zeznawał po bitwie wobec nieuniknionych oskarżeń. Imbecylowatość tego stwierdzenia jest jeszcze niczym wobec faktu, że amerykański komisarz Arthur Lee, konkurujący z Franklinem (protektorem Jonesa), zapewnił Landaisowi powrót do dowództwa fregaty Alliance 20 czerwca 1780 i wysłał do Ameryki – bezpośrednio po walce Jones odesłał go słusznie na ląd, i sam objął dowództwo, kiedy Francuzi odebrali mu zdobyty okręt Serapis. Podczas rejsu do Ameryki szaleństwo Landaisa wyczerpało cierpliwość załogi i został na pełnym morzu zastąpiony w komendzie przez porucznika Jamesa Degge, za jednogłośną zgodą wszystkich oficerów i wysoko postawionych pasażerów, w tym Arthura Lee. W Bostonie Landais musiał być siłą usunięty z pokładu przez piechotę morską. Amerykanie ostatecznie wyrzucili go ze służby w swojej flocie, ale zdążył jeszcze oskarżyć Degge’a o bunt – i spowodował dymisję także jego. Podczas Wielkiej Rewolucji służył krótko we francuskiej marynarce, a ostatecznie osiedlił się w USA, żył jeszcze długo, do 1818, przeżył niemal wszystkich innych uczestników tych słynnych wydarzeń z 1779 r., i do końca życia wszystkim tłumaczył, że miał całkowitą rację popełniając wszystkie swoje szaleństwa.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Dziękuję za słowa uznania.
Kluczem do zagadkowego zachowania Alliance (nie Serapis), ostrzeliwującej przeciwnika (właśnie Serapis) i własny okręt flagowy, była osoba dowódcy tej fregaty oraz panujące w tamtych czasach stosunki społeczne.
Zacznę właśnie od tych ostatnich. Francja udzieliła Amerykanom pomocy, aby dopiec Anglikom, ale kręgi rządzące czyniły to z mieszanymi uczuciami. Przecież – także z punktu widzenia monarchii francuskiej – to był bunt poddanych przeciwko „prawowitej i zesłanej przez Boga” władzy królewskiej. Pojedynczy Francuzi, nawet z kręgów arystokracji (jak markiz de La Fayette), mogli sobie szczerze wierzyć w hasła równości i suwerenności ludu, lecz dla większości francuskiej szlachty, amerykańscy farmerzy, smolarze, drukarze, kowale itd., byli społeczną hołotą, nadającą się do usługiwania wyższym klasom. Marynarka wojenna Francji była wprawdzie w tym okresie znakomita, może najlepsza w całej historii tego kraju, jednak silnie arystokratyczna. Oficerowie „gorszego” pochodzenia występowali z rzadka i w bardzo podrzędnych rolach. W innym miejscu FOW i inni uczestnicy poszukują dawnych odpowiedników stopni oficerskich, nie sięgając jednak w dzieje tak bardzo wstecz, a tymczasem niewielu ludzi zdaje sobie sprawę (chociaż powinni wszyscy posiadający Boudriota), że w królewskiej flocie francuskiej XVIII w. wykształcono rzecz bardzo rzadką – istniały równolegle dwie drabinki stopni oficerskich, jedna przeznaczona głównie dla tych „lepszych”, rzecz jasna ze szlachty, i druga zarezerwowana wyłącznie dla „gorszych”, czyli z gminu. Dla przeciętnego oficera Francji, amerykańscy parweniusze tytułujący się kapitanami okrętów i komodorami eskadr, byli czymś tylko minimalnie wyżej stojącym od pirata, co najwyżej równym korsarzowi. John Paul Jones miał stopień oficera marynarki amerykańskiej, jednak ówcześni Francuzi do tego stopnia ignorowali jej formalne istnienie, że ze świecą szukać dzisiejszych francuskich historyków, którzy pisaliby o nim inaczej niż o korsarzu. Na dodatek pochodził faktycznie ze społecznych nizin, zaś jego maniery pasowały idealnie do epoki bukanierów, a nie do Wersalu.
Amerykańską fregatą Alliance dowodził z nadania Kongresu francuski oficer Pierre Landais, honorowy obywatel Massachusetts. Uważał się za coś nieskończenie wyżej stojącego w społeczności świata niż Jones, a oddanie go pod komendę amerykańskiego „korsarza” – zamiast odwrotnie – poczytywał za ciężką obrazę. Szczerze nie cierpiał Amerykanina, robił co się tylko dało, by mu zaszkodzić – na gruncie prywatnym i służbowym, a także sabotował wszystkie rozkazy. Jednak obaj znajdowali się pod władzą demokratycznej władzy, więc Jones nie mógł go w zwykłej sytuacji pozbawić dowództwa fregaty, a Landais nie mógł pozbawić Jonesa dowodzenia eskadrą. Aby było jeszcze zabawniej, nikt już nie ma raczej wątpliwości, że Landais był umysłowo chory. To się zdarzało wtedy w każdej marynarce, a i dzisiaj nie należy do rzeczy całkiem minionych, jak wie każdy, kto miał jakąś styczność z wojskiem. Uważa się powszechnie, że dla dobra służby podwładni powinni wierzyć, że zwierzchnik ma zawsze rację, i nie wolno im nawet rozważać ewentualności, że mają do czynienia z paranoicznymi rozkazami. Lepiej ukryć jednego (niejednego?) idiotę, niż pozwolić na kontestowanie jego poleceń, jeśli ma jakąś gwiazdkę, belkę czy wężyk więcej.
W bitwie z Serapis Alliance początkowo nie kwapiła się w ogóle do walki, uważając, że „zabezpiecza teren”. Potem, kiedy opłakany stan Bonhomme Richarda stawał się coraz bardziej widoczny, a widoki na zwycięstwo się oddalały, Landais wykombinował sobie, że – wobec rzekomo fatalnego dowodzenia Jonesa - dla dobra sprawy najlepiej będzie tak ostrzelać oba walczące okręty, aby już nic nie mogły zdziałać, i wtedy przejąć nad nimi całkowitą kontrolę, przynosząc ostateczny tryumf eskadrze. Tak właśnie zeznawał po bitwie wobec nieuniknionych oskarżeń. Imbecylowatość tego stwierdzenia jest jeszcze niczym wobec faktu, że amerykański komisarz Arthur Lee, konkurujący z Franklinem (protektorem Jonesa), zapewnił Landaisowi powrót do dowództwa fregaty Alliance 20 czerwca 1780 i wysłał do Ameryki – bezpośrednio po walce Jones odesłał go słusznie na ląd, i sam objął dowództwo, kiedy Francuzi odebrali mu zdobyty okręt Serapis. Podczas rejsu do Ameryki szaleństwo Landaisa wyczerpało cierpliwość załogi i został na pełnym morzu zastąpiony w komendzie przez porucznika Jamesa Degge, za jednogłośną zgodą wszystkich oficerów i wysoko postawionych pasażerów, w tym Arthura Lee. W Bostonie Landais musiał być siłą usunięty z pokładu przez piechotę morską. Amerykanie ostatecznie wyrzucili go ze służby w swojej flocie, ale zdążył jeszcze oskarżyć Degge’a o bunt – i spowodował dymisję także jego. Podczas Wielkiej Rewolucji służył krótko we francuskiej marynarce, a ostatecznie osiedlił się w USA, żył jeszcze długo, do 1818, przeżył niemal wszystkich innych uczestników tych słynnych wydarzeń z 1779 r., i do końca życia wszystkim tłumaczył, że miał całkowitą rację popełniając wszystkie swoje szaleństwa.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
-
- Posty: 4473
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Fleuron – liniowiec 64-działowy z 12 furtami w dolnej baterii. Dwupokładowiec zbudowany w Breście. Projektanci Blaise Ollivier oraz Joseph-Louis Ollivier. Nośność albo tonaż (francuski) 950 ton, wyporność 1924 tony przy zanurzeniu średnim 5,4 m (wtedy furty 1,3 m nad wodą), wyporność 1836 ton przy zanurzeniu średnim 5,2 m, wyporność 1751 ton przy zanurzeniu średnim 5,0 m. Wymiary 47,0 x 12,8 x 5,9 m (zanurzenie 5,0-5,9 m). Załoga: 456. Uzbrojenie nominalne: 24 x 24-f, 26 x 12-f, 14 x 6-f. Uzbrojenie rzeczywiste 64-70 dział. W 1734 wchodził w skład francuskiej eskadry skierowanej na Bałtyk dla wsparcia króla Stanisława Leszczyńskiego, trafił do Gdańska, uczestniczył w zdobyciu rosyjskiej fregaty 32-działowej Mittau (Mitau). W 1739 też wojażował po Bałtyku, ale dotarł tylko do Sztokholmu i Kopenhagi. Drugiego lutego 1745 zapalił się przypadkowo na redzie Brestu i wyleciał w powietrze.
Wspaniałą monografię tego okrętu, autorstwa Gérarda Delacroix, można kupić w wydawnictwie Ancre.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach
Wspaniałą monografię tego okrętu, autorstwa Gérarda Delacroix, można kupić w wydawnictwie Ancre.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach