pothkan pisze:Uznanie niepodległości Kosowa (z czym niestety rząd RP się nazbyt śpieszy) jest ogromnym błędem, przede wszystkim z kilku powodów: pierwszym jest dość często podnoszona sprawa precedensu (skoro Kosowo, to dalej Abchazja, Somaliland, Naddniestrze, idąc dalej - Katalonia, Pn. Włochy, Flamandia, Kurdystan...).
Uznać, uznać!
W dobrze pojętym interesie Rzeczypospolitej!
Wbrew temu, co twierdzi AvM (mając rację w sprawie "bosych antków") nie ma najmniejszych szans na jakąkolwiek irredentę Kaszubską czy Śląską (o Mazurskiej nie wspominając).
Natomiast odłączenie Abchazji i Osetii jest najlepszym, co może się stać. Saakaszwili oczywiście śle oficjalne protesty, ale biorąc pod uwagę, że Gruzinów już tam nie ma, nie bardzo się tym przejmuje.
Natomiast suwerenna Abchazja oznacza, iż Rosja nie będzie mogła wtrącać się w sprawy Gruzji.
Suwerenne Naddniestrze oznacza zaś, że Rosja nie będzie mogła wtrącać się w sprawy Mołdawii.
Problemy narodowościowe w "bliskiej zagranicy" są wodą na młyn rosyjskiej propagandy. Ich rozwiązanie (nawet drastyczne) sprawi, że wpływy rosyjskie osłabną.
Co więcej, konflikt serbski dowodzi jednego - na Rosję nie ma co liczyć, jako na sojusznika. A wiadomości o tym też sprawi, że wpływy rosyjskie osłabną.
I odwrotnie - kto postawił na kartę amerykańską - wygrał.
Tutaj - oprócz bezpośredniego osłabienia Rosjii (szczególnie z perspektywy Środkowego Wschodu) - ciekawe są implikacje irackie.
I na koniec: możliwość samostanowienia bezpośrednio dotyka Moskwę. Czukcze i Lapończycy to żaden problem, ale największym płatnikiem do kasy federalnej jest Tatarstan!
Przyjrzyjcie się - nawet w telewizji - otoczeniu Putina: jak wielu Tatarów jest angażowanych do jego władz. Teraz na pewno będą mogli żądać więcej.
Z perspektywy Polski ważniejsze są kłopoty Moskwy, niż kłopoty Madrytu.
Pozdrawiam
Ksenofont