Strona 2 z 2
Siła rażenia pocisków
: 2007-11-23, 12:45
autor: Tadeusz Klimczyk
Ciekawe są te różne historie na obrzeżach wojennomorskich, czasem nawet ciekawsze od niektórych okrętów.
: 2007-11-23, 14:07
autor: adyrian
Opowiem jeszcze jedną historię z pogranicza.
Dość szybko po wprowadzeniu prochu bezdymnego zdano sobie sprawę z zagrożeń jakie niesie ze sobą starzenie się prochu a zwłaszcza nitrocelulozy. Pamiętano jeszcze doskonale tragiczne katastrofy w magazynach w latach 50 tych XIX w.
Opracowano kilka prób i testów, które systematycznie przeprowadzane, wykrywały początki rozkładu prochu.
Jedną z najprostszych i powszechnie stosowanych była tzw. próba Abla (tak, od tego nazwiska:) ).
Polegała ona na tym, że próbkę prochu pobraną z magazynu ogrzewano w temp. ok 80 stopni w szklanym naczyniu, w którym umieszczano papierek nasączony odpowiednim roztworem (papierek jodoskrobiowy). Jeżeli papierek wyraźnie barwił sie na niebiesko znaczyło to, że w prochu rozpoczął sie już niebezpieczny proces rozkładu.
W latach 90 tych XIX do kordytu dodawano niewielką ilość chlorku rtęciowego: 0,02- 0,03 a w ładunkach przeznaczonych do użycia w tropikach w ilości ok. 0,05% masy.
Trujący chlorek rtęciowy zabezpieczał przed pleśnieniem nitrocelulozy w gorącym, wilgotnym środowisku. Podczas badań laboratoryjnych zaobserwowano ponadto, że substancja ta działa stabilizująco: proch z tym dodatkiem nie wykazywał objawów starzenia...
W 1905 r na "Mikasa" wybuchły takie właśnie ładunki kordytu z dodatkiem chlorku rtęci.
Okazało się, że źle zinterpretowano wyniki badań: otóż chlorek rtęciowy zamiast stabilizować proch fałszował wyniki próby Abla!
Nawet niewielki dodatek tej substancji sprawiał, że papierek nie zmieniał koloru pomimo, iż w prochu zaszedł już daleko posunięty proces rozkładu!
Zaprzestano dodawania tej substancji; dla wielu za późno.
Pozdrawiam
: 2007-11-25, 10:38
autor: Krzysztof Gerlach
Drobne uzupełnienia do uwag Adyriana na temat różnic między kordytem a balistytem, gdyż przedstawiony obraz odpowiada temu rozpowszechnianemu przez Nobla i jego zwolenników. W owej interpretacji ostateczny werdykt sądu brytyjskiego rzeczywiście można uznać tylko za skandalicznie oszukańczy, warto więc chyba poznać także poglądy angielskie. Otóż kordyt różnił się od balistytu pod trzema względami. W jego skład wchodziła wazelina zamiast kamfory, zawierał więcej nitrogliceryny (58 wobec 44 procent), a do jego wyrobu używano bawełny strzelniczej (nierozpuszczalnej nitrocelulozy) zamiast kolodionowej (nitrocelulozy rozpuszczalnej). Wazelinę wprowadzono do prochu w celu smarowania wewnętrznej powierzchni lufy, zmniejszenia tarcia pomiędzy tą powierzchnią a pociskiem i utrzymywania przewodu lufy w czystości. Okazało się jednak, że ma ona również działanie stabilizujące kordyt w czasie jego przechowywania, nadaje mu wodoodporność i zwiększa tłoczliwość. Większa zawartość nitrogliceryny sprawiała, że kordyt był łatwiejszy do pobudzenia niż balistyt. W kluczowej dla badania czystości patentowej kwestii „nitrogliceryny w powszechnie znanej postaci” (jak w patencie) Nobel sam udowodnił, co miał na myśli. Nigdy nie stosował w balistycie innej nitrogliceryny niż bawełna kolodionowa (kolodion, koloksylina) – mieszanina mono- i diazotanów o niskiej w sumie (około 12 procent) zawartości azotu i mniej wybuchowa, a więc to ją uważał, za „powszechnie znaną postać”. Tymczasem Abel użył bawełny strzelniczej, czyli triazotanu celulozy o większej zawartości azotu i innej technologii wytwarzania. Przedmiotem pretensji Nobla był więc raczej fakt, że na prośbę Anglików sam wysłał im próbki balistytu, a ci wykorzystali zdobytą wiedzę dla sprytnego obejścia jego patentu. Jednak przed sądem wygraliby i dzisiaj, ponieważ to NIE BYŁY identyczne substancje. Wynalazca dynamitu nie głosił, że kordyt = balistyt, tylko że ukradziono jego myśl techniczną. Moralnie miał rację, ale prawo nie ma nic wspólnego z moralnością. Podobne praktyki są także obecnie na porządku dziennym – firmy zatrudniają specjalnych ekspertów do wyszukiwania luk w patentach, by móc robić praktycznie to samo, a nie płacić nic twórcom i mieć w razie czego zapewnione zwycięstwo na gruncie prawnym.
Przy okazji, jeszcze o wyjątkowo niesprawiedliwej reakcji Francuzów na sprzedaż przez Nobla balistytu Włochom: początkowo Nobel zaoferował sprzedaż praw patentowych francuskiej Administracji Prochu i Saletry, lecz konkurencja Poudre B (Vieille’a) sprawiła, że jego oferta została odrzucona. Dopiero wtedy zaczął produkować balistyt we Włoszech, a w 1890 sprzedał rządowi włoskiemu prawa do patentu.
Nota bene, chociaż w anglosaskich opracowaniach nazwisko twórcy Poudre B jest niemiłosiernie przekręcane na Veille albo Vielle, to naprawdę był to Paul Marie Eugéne Vieille (1854-1934).
Krzysztof Gerlach
: 2007-11-26, 15:05
autor: adyrian
Oczywiście w czasach bardziej nam współczesnych trudno sobie wyobrazić, by ktoś opatentował: "komputer jako połączenie procesora, pamięci i różnych peryferii powszechnie dostępnych na rynku"- takie określenie patentu było by zbyt szerokie. Jednak kazus Balistytu polegał na tym, że był to w tamtym czasie zupełnie nowy pomysł na proch, pomysł- połączyć ze sobą dwa materiały wybuchowe aby otrzymać materiał miotający- na który nikt wcześniej nie wpadł.
Jeżeli chodzi o oba rodzaje nitrocelulozy to w istocie były one w opisywanym czasie powszechnie znane więc wydaje mi się, że Nobel celowo tak ogólnie to zapisał w patencie by chodziło o oba. Niestety dla niego, użyte sformułowania były bardzo niefortunne.
Tak więc Kordyt był złamaniem- sensu largo- patentu Nobla. Ale nie były to dwa takie same prochy.
Kiedy Anglicy zbadali dostarczone przez Nobla próbki Balistytu dowiedzieli się CO zrobił Nobel; nie wiedzieli natomiast JAK to zrobił. Otóż Nobel zastosował dość nowatorską technologię, (Kolega Shinano podpowiedział odpowiedni termin z technologi chemicznej: barbotaż)
Natomiast Abel nie znając szczegółów sposobu Nobla dla zmieszania nitrogliceryny i nitrocelulozy zastosował najprostsze rozwiązanie czyli rozpuszczalnik: aceton. (jak wcześniej napisałem Anglicy strzelili sobie tym samym gola do własnej bramki...) Na samym początku prac nad balistytem Nobel też używał rozpuszczalnika ale doskonaląc swój pomysł wyeliminował go.
Kiedy szczegóły technologii produkcji Balistytu zostały szerzej poznane wzbudziły one większe zainteresowanie a Kordyt uznano za taki "gorszy balistyt".
Co do kwestii, że Brytyjczycy rozwijali kordyt zamiast przejść na balistyt to ma ona dwa aspekty: przede wszystkim machina przemysłowej produkcji ma to do siebie, że raz puszczona w ruch nie daje sie tak łatwo przestawić na inny tor.
Ale z drugiej strony po I WŚ Brytyjczycy de facto przestali rozwijać właściwy Kordyt a nowo opracowywane rodzaje prochu dla artylerii technologicznie wywodziły się już z balistytu (ang. soventless- produkowane bez użycia rozpuszczalnika) kordytem pozostając tylko z nazwy i od tego momentu encyklopedyczny podział na balistyt czy kordyt nie ma już uzasadnienia.
Pozdrawiam