: 2007-09-05, 15:35
w "Bitwy Morskie" nr 1, opisującej Savo, Jarek Palasek pisze że od 1936r. US Nawy mialo torpedy z ustawianym kątem kursowym co umożliwiało jednoczesną salwę 16 torped z niszczycieli np Bagley
Warship Discussion Board
https://www.fow.pl/forum/
Tyle, że fdt pytał o odchylenie żyroskopowe torped z okrętów podwodnych. Zresztą dla DD nie był to żadne kłopot i nie była to żadna nowinka.ragozd pisze:w "Bitwy Morskie" nr 1, opisującej Savo, Jarek Palasek pisze że od 1936r. US Nawy mialo torpedy z ustawianym kątem kursowym co umożliwiało jednoczesną salwę 16 torped z niszczycieli np Bagley
Bardzo się różniły.MiKo pisze:One się chyba wiele nie różniły.
Nie wiem czy zrozumiałem tezę. Mogę Cię zapewnić, że statystyki dla okrętów podwodnych RN są delikatnie mówiąc zaskakujące. Bowiem skuteczność ataków torpedowych nie jest wcale najwyższa dla najmniejszych dystansów jak możnaby przypuszczać. Największą skuteczność zanotowano przy dystansach pomiędzy 1/2 - 1 NM.ragozd pisze:Dokładnie - skoro mogły niszczyciele, to mogły i OP. Kwestia jest inna - OP strzelały raczej z dużo bliższych dystansów, a na nich już występowałby spora różnica w celności dla torped wystrzelonych z przodu i tyłu IMHO
Ja bym strzelał tylko za okręt. Potrzebny jest tylko parametr, przez która "burtę" należy taki kurs osiągnąć. Inna sprawa, gdyby ktoś to pomylił - a bardziej oczywiste pomyłki sie zdarzały. Sam sobie tak krążownik zatopiłemMiKo pisze:Skoro niszczyciel płynie i strzela do celu znajdującego się przeważnie w ćwiartkach dziobowych, to torpedy musiałby przejść przed okrętem, za okrętem, pod okrętem lub.... poprzez okręt.
Pokręcić masz na myśli wykonać zwrot o jakimś promieniu zanim osiągnie zadany kurs. Z tą prosto płynącą to się zgadza, ale tylko i wyłącznie jeśli o.p. w dogodnej pozycji do ataku, częściej nie jest.ragozd pisze:teza - by torpeda osiągneła zasany kurs, musi się trochę pokręcić. Dlayego ta idąca od razu prosto będzie celniejsza, bo mniej czynników potęgujących błędy.
Oj, nie zgodziłbym się. Z niszczycieli przeważnie odpalano torpedy z wyrzutni ustawionych pod kątem 90 stopni do osi symetrii okrętu. Obrotowe wyrzutnie były bardziej obrotowe dla celów praktycznych (przeładunek) niż do celowania.Grom pisze: Bardzo się różniły.
Odchylenie żyroskopowe dla torped uwalnianych z obortowych apartów torpedowych na okrętach nawodnych właściwie było potrzebne do wprowadzenia różnych kursów torped w stosunku do osi aparatu torpedowego. W przypadku okrętów podwodnych sprawa była duzo bardziej skomplikowana tak ze względu na aparaty, ktore się nie obracały i były wzdłuż osi okrętu, jak i małą prędkość jednostki.
Nie wykonuje się przeważnie ataków torpedowych płynąc tyłem naprzódragozd pisze:Ja bym strzelał tylko za okręt. Potrzebny jest tylko parametr, przez która "burtę" należy taki kurs osiągnąć. Inna sprawa, gdyby ktoś to pomylił - a bardziej oczywiste pomyłki sie zdarzały. Sam sobie tak krążownik zatopiłem
Przeważnie, ale czy zawsze ?MiKo pisze: Oj, nie zgodziłbym się. Z niszczycieli przeważnie odpalano torpedy z wyrzutni ustawionych pod kątem 90 stopni do osi symetrii okrętu. Obrotowe wyrzutnie były bardziej obrotowe dla celów praktycznych (przeładunek) niż do celowania.
Poza tym, skoro pracowano by mechanizm umożliwiający szerokie zmiany kąta żyrokompasu, to jaki samobójca zleciłby opracowanie drugiego urzadzenia z mniejszym zakresem kątów? (no i Orzeł miał wyrzutnie obrotowe).
Torpedy lotnicze i owszem różniły się bardziej.
Oj nie zgodziłbym się.MiKo pisze:Oj, nie zgodziłbym się. Z niszczycieli przeważnie odpalano torpedy z wyrzutni ustawionych pod kątem 90 stopni do osi symetrii okrętu. Obrotowe wyrzutnie były bardziej obrotowe dla celów praktycznych (przeładunek) niż do celowania.
Coraz bardziej mnie one zastanawiają.Grom pisze:Orzeł aparaty obrotowe może i miał, ale szansy na ich użycie praktycznie żadnych w przeciwieństwie do niszczycieli. No chyba tylko jako straszaka zgodnie z Konwencją Londyńską i Haską.
To był niepodważalny aksjomat.Ksenofont pisze:Coraz bardziej mnie one zastanawiają.
"Orzeł II" też miał ponoć takie wyrzutnie, a konwencję londyńską miał w nosie (haską pewnie też).
W ogóle nie liczono na to, że celami dla "Orłów II" będą okręty handlowe - nie zamontowano żadnego porządnego działa.
Tak więc: czy obrotowe wyrzutnie torpedowe na Orle służyć miały tylko do "poszerzenia" salwy?
Jeśli tak...
W porządku, ale my tutaj oceniamy (i robiliśmy nawet dla tego oddzielny wątek) ruchome wt jako rozwiązanie bezsensowne.crolick pisze:To był niepodważalny aksjomat.
Po raz pierwszy obrotowe wyrzutnie torpedowe pojawiają się w charakterystykach okretów minowych i torpedowych składanych do przetargu. Czyli już na samym początku (marzec 1925) wymagano obrotowych wyrzutni.
Orzeł II tym bardziej pod nią podpadał, Polska podpisała ta poprawkę do Konwencji Londyńskiej w 1938 roku (o ile mnie pamięć nie myli). W 1925 obowiązywała Konwencja Haska. Polska zawsze chciała byc uznawana jako państwo sznujące prawo międzynarodowe. Ja wiem, że to może brzmieć nieodrzecznie. Z drugiej strony jakież zadanie mogły mieć obrotowe aparaty torpedowe, przeznaczone do użycia na powierzchni przez nieopancerzony i powolny okręt podwodny. Z całą pewnością mógł on zaatakować cel płynąc równolegle i liczyć na szczęście.Ksenofont pisze:"Orzeł II" też miał ponoć takie wyrzutnie, a konwencję londyńską miał nosie (haską pewnie też).