Hubert pisze:
Wszystko prawda. Nie zapominaj jednak, że wskaźnik, który miał śledzić człowiek, to w istocie RC, jeżeli można to odnieść do angielskiego skrótu. Odpada nam "power". I oczywiście problemy ze skonstruowaniem urządzenia, które steruje tylko wskaźnikiem, a nie całą wieżą, są o wiele mniejsze, co nie zmienia to faktu, że taka instalacja też jest źródłem błędu.
Nie. Follow The Pointer i RPC działały w innych warunkach.
W systemie sterowania ręcznego przelicznik generuje rozwiązanie np. kąta podniesienia dla przewidywanego momentu przyszłej salwy. Dla ciężkiego działa można się spodziewać dokładności ok. 1 minuty. Kąt ten jest dodawany do kąta przekazywanego z dalocelownika. Na kilka sekund przed salwą celowniczy dalocelownika unieruchamiał swój celownik - od tej pory pozycja wskazówki w odbiorniku zostaje zamrożona. Celowniczy w wieży ma więc te kilka sekund na precyzyjne nastawienie działa i może osiągnąć dokładność taką, jaką ma przekaźnik.
RPC może działać podobnie, ale zwykle pracowało w trybie ciągłego śledzenia horyzontu. W takiej sytuacji odbiornik odbiera rozwiązanie generowane w sposób ciągły uzupełnione o kąt przechyłu przekazywany z żyroskopu. Przywołajmy teraz nasz przykładowy okręt przechylający się +/- 10 stopni z okresem 15 sekund. Jeśli będzie strzelał przez burtę, to tempo z jakim trzeba aktualizować kąt podniesienia wyniesie 4 stopnie na sekundę, a więc dystans 1 minuty pokona w 4 milisekundy. Gdyby skonstruować naiwny "układ nadążny" (z proporcjonalnym sprzężeniem zwrotnym), to aby osiągnąć wymaganą dokładność musiałby osiągać prędkości kątowe o rząd wielkości większe (tj. dziesiątek stopni na sekundę), osiąganej przy czasie reakcji całego wielu(set)tonowego układu o rząd wielkości mniejszej (tj. maksimum setek mikrosekund). Mówiąc bardzo delikatnie, było to niemożliwe.
Jeśli jednak zmiana położenia była powolna i regularna, można było ją "przewidzieć", albo "wyprzedzić", wprowadzając układ różniczkujący, mierzący tempo zmian i dodać do sygnału sterującego. Poprawka ta nie mogła całkowicie zrównoważyć bezwładności i opóźnienia, nie mogła też zmienić podstawowej charakterystyki czasowej układu - a więc błąd wywołany nagłym uderzeniem fali, czy zmiennym oporem mechanizmów był korygowany powoli. W efekcie działanie RPC było z natury rzeczy obarczone błędami większymi niż sama tylko niedokładność przekaźników. Amerykanie używający RPC byli zaskoczeni niewielkim rozrzutem salw Japończyków stosujących antyczny w ich mniemaniu 'follow the pointer'.
Hubert pisze:
Co do zaś oscylacji, to o ile pamiętam, załatwiał to układ nadążny - który naturalnie wnosił swoje własne opóźnienie
Dwa słowa: teoria sterowania.
Hubert pisze:
Cóż, wydaje mi się to tak oczywiste, że nie podlega dalszej dyskusji. Oczywiście tak długo, jak długo pamiętamy, że CAŁKOWITE wyeliminowanie źródeł błędu jest lepsze niż jego korygowanie. Stąd należy oczekiwać, że bateria nabrzeżna z analogicznym SKO będzie celniejsza niż okręt z takim SKO.
Bateria (albo okręt zakotwiczony w porcie) w takim starciu musi znaleźć trzy elementy rozwiązania: dystans, kąt biegu, prędkość. Okręt w ruchu musi się liczyć z większym rozrzutem własnych salw, ale musi określić tylko dystans. Kiedy von Spee przyłapał eskadrę brytyjską bunkrującą w Port Stanley, Anglicy myśleli, że to już koniec i rozpaczliwie usiłowali podnieść parę. Niemcy popełnili błąd i dali im na to czas. Kiedy Sturdee wreszcie wyszedł z portu był to koniec eskadry niemieckiej.