: 2004-01-22, 14:01
naturlich 
Gdyby ruskie mieli na Czarnym lotniskowiec to musieliby pławić tam dwa dywizjony niszczycieli... bo jeden musiałby chronić lotniskowiec. tego drugiego nie łapię... jaki komandor Poland?karol pisze:pływające lotnisko zawsze jest pożyteczne, nawet jako dodatek do flotylli niszczycieli, gdyby ruskie mieli lotniskowiec, nie pławiliby dywizjonu niszczycieli na czarnym, podobnie commander poland nie utopiłby na mediterraenie...
pekin to napisałem co by było jasne że nie stoimy w porciefdt pisze:
- dlaczego był Pekin? Bo niszczyciele i polskie OP bez porządnej osłony z powietrza, nawet w przypadku pomyślnego przebiegu kampanii lądowej i tak by diabli wzięli. Włączenie naszego lotniskowca do Pekinu oznaczałoby założenie polegające na tym, że pakujemy forsę w niego i całą infrastrukturę a lotnictwo morskie dalej buja się na wodnopłatach. No ale przyznasz, że taki scenariusz świadczyłby o skrajnej głupocie wydających budżet obronny. Niszczyciele miały udać się do Anglii i na wiosnę wraz z aliancką ofensywą lądową (niezależnie od tego czy polski opór na lądzie miałby trwać czy nie) wrócić po zwycięstwie na Zachodzie i pokonaniu Niemiec.
- Westerplatte i Gdynia to była taka figura stylistyczna, że niby takie pływające lotnisko byłoby na pewno pierwszym celem Niemców (propagandowym i rzeczywistym) w wojnie a nie jakaś tam strażnica.
- Jeżeli lotniskowiec miałby działać na granicy zasięgu lotnictwa bazującego na lotniskach nadbrzeżnych to co mogłyby zdziałać jego własne samoloty przeciw celom nawodnym operującym na wodach przybrzeżnych ?? W najszczęśliwszym układzie to pływał by sobie na tej granicy zasięgu aż by mu się paliwo skończyło.
- Stary nowy S i SH były chronione przez lotnictwo bazowania lądowego... i to wystarczyło aby były na swój sposób skuteczne. W twoim scenariuszu lotniskowiec idzie do pekinu czyli nasza flota w dalszym ciągu nie ma porządnego wsparcia lotnictwa ladowego a jego 20-30 samolocików prawdopodobnie nie starczyłoby mu na długo nawet do obrony własnej. Poza tym niszczyciele musiałyby mu chronić tyłek i prawdopodobnie tez byśmy je stracili (bo jako że byłaby to prawdopodobnie przeróbka handlowca miałby sporo mniejszą prędkość a niszczyciele musiałyby wlec się z nim).
- Zdecyduj się albo lotniskowiec idzie w pekinie albo operuje na Bałtyku na granicy zasięgu (a wtedy guzik znaczą jego samoloty)... ??
- Cuda brytyjskiej techniki atakowały Bismarcka nad którym nie było żadnej osłony z powietrza a poza tym angole to w 1941 (a nawet w 1940) mieli jednak sporo doświadczenia w te klocki (szczególnie piloci torpedowi) a jakie doświadczenia mieliby Polacy w 1939?
.
Infrastruktura dla lotniskowca a np. infrastruktura dla lotnictwa morskiego to raczej dwie różne rzeczy a wtedy kasy na obydwie naraz nie było (nawet na jedną brakło).fdt pisze:
no nie wiem zatopili byśmy to i tamtoshigure pisze:... a co osiągnelibyśmy mając lotniskowiec ? to analogiczna sytuacja do Morza Śródziemnego , a nasz Bałtyk nieco od niego mniejszy.W jaki sposób wykorzystalibyśmy to pływające lotnisko ?
Wroga mielismy pod bokiem , w zasięgu naszego "lotnictwa" wiec po co pchać się na środek morza , aby ryzykować cos dla celu który moglibyśmy zrealizować z lądu.Ponadto mając lotniskowiec , trzeba mu zapewnić godziwą eskortę , a tej ni na lekarstwo przecież ...
Czy to cos na kształt akademickiej dyskusji ? ... czy nie lepiej skupić się na czymś realnym ?
Coś w stylu Pan Twardowski na kogucie leci na księżyc ?? Ba, ale on miał do dyspozycji magię a nie jak Polacy lat 30-tych chudy budżecik. Karol nie przeceniaj znaczenia tego "ducha", szczególnie w momentach gdy przeczy on "chłopskiemu rozumowi" Polaków. Skończmy te dywagacje waszmościowie... plizzzz.karol pisze:mister mc watt, szanuję Twoje zdanie, bez wątpienia masz rację, tylko zapominasz o jednym, masz do czynienia z Polakami, którzy ducha pionierskiego nigdy się nie wyrzekają? jeśli chcesz przykładów, to rozejrzyj się dookoła...