Yo Ziom!
1.
Koncepcje Orkana4 konkretyzująca się wokół problematyki:
Czw Sie 31, 2006 2:29:
Przy możliwościach mobilizacyjnych WP 1939 zaproponowałem myślę optymalną organizacje. Najważniejsze jest odciążenie sztabów armii poprzez wprowadzenie szczebla korpusowego. To umożliwiło redukcje liczby dowódctw armii do 3 (numeracja zachowana z przed 1926r).W tej sytuacji tworzenie szczebla Frontowego jest zbędne. NW mógł już z powodzeniem operować 3 armiami i samodzielnym korpusem. Armie te działają na niezależnych kierunkach operacyjnych. Dowódca armii ma pod sobą najwyżej 3 korpusy realizujące wspólne zadania na tym samym kierunku
Gieneralnie dochodzimy do podobnych wniosków. Przyczem nie ma większego znaczenia, jak nazwiemy związki na samej górze – armie, fronty, grupy armii, hufce, legiony, watahy etc. Ważne, żeby było ich 3. Dlatego krytyka WC Andreva
Tylko co poczniesz ze Stachiewiczem, który wyraźnie stwierdził że brak tego szczebla (tzn. frontu) był jedną ze słabości WP.
jest nieuzasadniona. Nie można się koncentrować bowiem na formalizmach.
Zajęcie Czechosłowacji znacznie wydłużyło nam linie frontu, stąd Front Południowy powinien się zająć południem wyłącznie. Wcześniej jeden front sobie powinien siedzieć za Wisłą, Narew, Modlin i Wyszków. Drugi to Pomorze i Poznań, trzeci to Łódź i Kraków / Kraków zwrócony frontem na zachód/. Od razu mówię – jakby się Południe rozlazło we 2 strony to by się część przyporządkowało Środkowi.
Po Anszlusie Pepików Łódź powinna dostać się do Środka, a Południe to Kraków i Karpaty, nie tu jest jednak Pikuś.
Jak wiadomo inspektorzy armii mieli prowadzić studia w pasach tychże armii, tak czy nie? No to ja się pytam – gdzie konkretnie??? Przy takich karłowatych armiach jak we Wrześniu te pasy ponałaziły szybko na siebie. Ergo w studiach przedwojennych ci inspektorzy powinni prowadzić swoje prace na kupie, Pomorze powinno się cofnąć i zleźć z cofającym Poznaniem, Szyling opracowując cofanie Krakowa powinien wleźć w Karpaty, Północ powinna się skotłować... Jakby prowadzili poważne prace to powinni się szybko zorientować, że ponałażą na siebie. Chyba, że prowadzili te prace tylko na 3 pierwsze dni wojny, a potem się zobaczy. Zwróćmy uwagę, że jakoś we Wrześniu nie bardzo widać było wykorzystanie przewagi włąsnego terenu, a nawet odwrotnie – nasi się czuli jak u obcych.
2.
Nie oczekuj, że Xeno się wyzewnętrzni w kwestii SGO, GO, korpusów, armii, frontów gdyż znów wygląda na to, że testuje na forumowiczach jakieś swoje nowe tezy do doktoratu.
SGO to był ersatz armii po prostu. Nie mając sił na wystawienie porządnej armii wystawiano takie ni to, ni sio które miało spełniać jej funkcje małym kosztem. Ale od dumnego nazewnictwa moce bojowe oddziałów nie wzrastają. SGO to trochę wzmocniony korpus podlegający bezpośrednio NW i tyle. Istnienie tylu armii i SGO miało umocnić pozycję Rydza, który miał do czynienia z większą ilością podwładnych o małej sile. Z 3 dowódcami frontów musiałby się dużo bardziej liczyć, oni musieliby uczestniczyć w planowaniu i trudno by było ukryć przed nimi ignorancją Rydza.
Swoją drogą wypadnie się chyba poświęcić dla nauki i zrobić nalot na doktorat Xeno.
2.
Poruszasz kwestie mobilizacyjne. O ile samo przeprowadzanie jej było sprawne dość, w sumie jakoś to szło o tyle same koncepcje były chybione. Nie było jednostek II fali, dywizje rezerwowe montowano z KOP itp. formacji. Dalej – jak suponował kiedyś Xeno przewozy miały wyglądać tak: na zachód wojsko, na wschód uzbrojenie ze składów.
Składy radomskie są ewidentnym dowodem na dyletantyzm ekipy Rydza. Wielkie składy wojskowe są fajne w czasie pokoju, dobrze się nimi zarządza itp., ale w czasie wojny można było z czystym sumieniem odpisać ich zawartość od potencjału Polski. Fikcyjny sprzęt, bo radomskiego się nie dało wykorzystać, a wszelakie próby to pitolenie. Tyle, żeby potem kłapać dziobem: podjęliśmy starania, ale tradycyjnie bez efektu. Tego drugiego - stawowy mu było? - też jak się okazało trzeba było odliczyć, co już mogło być pewnym zaskoczeniem.
Tymczasem wprowadzenie składów wojennych umożliwiłoby IMHO wystawienie 10-15 dywizji rezerwowych /przeliczeniowych/ extra w zachodniej Polsce, bez konieczności przewozów kolejowych i wydatków. Oczywista 3 takie dywizje powinny się stać trzonem obrony Gdyni. Miałem gdzieś wykaz tego, co ZSRS zdobył. Ile zniszczono w Radomiu?
Pewne trudności planowania sprawiała konieczność obrotowego uszykowania wojska – w wypadku wojny z ZSRS jednostkami pierwszorzutowymi powinny być odwodowe z planu zachodniego i vice versa. W każdym razie ewidentnie w zachodniej Polsce były zasoby rezerwistów dla dodatkowych dywizyj, które mogłyby obsadzić fortece opóźniające i odciążyć jednostki pierwszorzutowe od realizacji celów politycznych, jak ewentualna obrona Wielkopolski w wypadku ograniczonej inwazji. Wtedy to Poznań by się stał na prawdę armią odwodową.
3.
Wojska szybkie. Okazuję się, że nie ma jakiejś gigantycznej różnicy między czołgami a kawalerią, być może Niemcy by nas rozdeptali przy swojej organizacji kopytami a nie rozgnietli gąsienicami. Specyficznie jakoś odnieśliśmy się do doświadczeń wojny z Bolszevią, szczególnie do tych adekwatnych, czyli takich walk, w których ZSRS późniejszy miał przewagę nad nami i dodatkowo związki szybkie, jak Armia Budionnego. Widocznym było, że jednostki szybkie trzeba łączyć w dywizje i wyżej... A myśmy z brygadami wystartowali... Swoją drogą – te wszystkie plany modernizacji kawalerii... Likwidacja 1/3 pułków etc. IMHO najszybszym i najprostrzym rozwiązaniem było uznanie, że tych brygad mamy nie 11 tylko 6 i utworzenie 6 „superbrygad” poprzez połączenie brygad po 2. Bataliony bym z nich powyłączał co da dywizję piechoty extra.