: 2006-02-03, 16:09
Adam, ciekawe o tej ponumerowanej amunicji. Ciekaw jestem czy pogrubiali tylko płaszcz czy może ilość ładunku wybuchowegoteż była zwiększana.
Warship Discussion Board
https://www.fow.pl/forum/
Faktycznie 7,63 Mauser i 7,62 TT to ten sam nabój i można stosować je zamiennie. Ale .32 czyli 32 ACP to już zupełnie inny nabój, choć kaliber podobny (7,65).Jaką średnicę mają lufy broni o kalibrze 120 centnarów, 25 funtów?
Jaka jest różnica średnicy lufy w czołgowych działach 76mm, 76,2mm 77mm?
Czy można zamiennie stosować pociski 7,62 i 7,63 oraz 32?
W zasadzie prawda, ale np. pocisk OF462 może być strzelany zarówno z haubicy wz. 38 jak i Goździka, podobnie BP463, różnica w łusce i oczywiście ładunku miotającym. Naboje do AK i PK to dwie różne kategorie. W AK 7,62x39, dla PK 7,62x54R. Zresztą różnych naboji strzeleckich kalibru 7,62 jest chyba kilkadziesiąt, już straciłem rachubę. Dla 9mm podobnie. Nie wiem o jakim naboju pistoletowym 9 mm jest mowa, bo jeśli do P83 to oczywiście nabój Makarowa 9x18 (faktycznie 9,2x18), ale jeśli to WIST to mamy nabój 9x19 Parabellum (inaczej Luger) taki sam jak w Glauberycie.haubica 122 mm wz 1938 (popularna babcia) ma kaliber 121,9 mm, a samobieżna haubica 122 mm 2S1 Goździk (osobiście moja zagroda) 122,1 mm, i tak 7,62 mm nb PS do popularnego kbkAK nie pasuje do 7,62 mm km PK
A jednak zdarzało się, szczególnie w Rosji, np. podczas IWŚ z armat polowych 76,2 mm strzelano pociskami 75 mm, a haubic 152,4 niemieckimi pociskami 149,1, że nie wspomnę o moździeżach 82 mm do których ładowano pociski 81,4 mm. Rzecz jasna nie było to regułą i wynikało z sytuacji przymusowych (np. brak własnej amunicji).Nawet zakładając teoretycznie, że udałoby się wcisnąć pocisk podobnego kalibru do lufy innego rodzaju broni, nikt nie wie co stałoby się po wystrzale (równie prawdopodobne jest zniszczenie działa, jak i wystrzał w nieokreślonym kierunku i donośności)
Oczywiście chodziło o Makarowa. Zastanawiam się z jakim skutkiem dla celności ognia się to odbywało, nie wspominając o bezpieczeństwie obsług (choć to zapewne miało najmniejsze wtedy znaczenia). Bawiąc się tak to dla ciekawostki, słyszałem będąc jeszcze w uczelni artyleryjskiej, o tym, że Rosjanie odpalali pociski do BM-13 bez użycia wyrzutni z powodu ich braku. Poprostu wykorzystywali skrzynie do nadania jakotakiego kąta podniesienia i odpalali z wynosów.korab pisze: Dla 9mm podobnie. Nie wiem o jakim naboju pistoletowym 9 mm jest mowa, bo jeśli do P83 to oczywiście nabój Makarowa 9x18 (faktycznie 9,2x18), ale jeśli to WIST to mamy nabój 9x19 Parabellum (inaczej Luger) taki sam jak w Glauberycie.
A jednak zdarzało się, szczególnie w Rosji, np. podczas IWŚ z armat polowych 76,2 mm strzelano pociskami 75 mm, a haubic 152,4 niemieckimi pociskami 149,1, że nie wspomnę o moździeżach 82 mm do których ładowano pociski 81,4 mm. Rzecz jasna nie było to regułą i wynikało z sytuacji przymusowych (np. brak własnej amunicji).
Nabój nie ten sam, ale rzeczywiście, mozna było strzelać Mauserem z TT. Z Mausera sowieckim nabojem - niby też, ale pojawiały się zacięcia (nic dziwnego, jesli uwzgledni się skomplikowanąkonstrukcję Mausera, i sowiecką jakośc pocisków).korab pisze:Faktycznie 7,63 Mauser i 7,62 TT to ten sam nabój
Kaliber to rzecz całkowicie umowna, tylko nie starajmy się tych kalibrów tłumaczyć.korab pisze:Wcale sobie nie przeczę. Napisałem wcześniej, że kaliber to rzecz całkowicie umowna. Sama definicja jest prawidłowa, ale to wcale nie oznacza, że wszycy ją stosowali i stosują.
Zdarzało się też w Polsce, szczególnie w 1919 roku, że z armat polowych 76,2 mm strzelano pociskami 75 mm...korab pisze:A jednak zdarzało się, szczególnie w Rosji, np. podczas IWŚ z armat polowych 76,2 mm strzelano pociskami 75 mm, a haubic 152,4 niemieckimi pociskami 149,1, że nie wspomnę o moździeżach 82 mm do których ładowano pociski 81,4 mm. Rzecz jasna nie było to regułą i wynikało z sytuacji przymusowych (np. brak własnej amunicji).
Cudownie!!!korab pisze:Nie chciałbym uprawiać samoreklamy, ale zdarzyło mi się napisać książeczkę pt. Amunicja i pancerze (taki skrypt). Zebrałem tam nieco informacji m.in. właśnie o kalibrach.
Mówimy o naboju pistoletowym Mausera, a nie karabinowym!! Polecam lekturę, chocby Kochańskiego.Anonymous pisze:Pozwolę się niezgodzić z przedmówcami:
a) Mauser miał kaliber 7,92 a nie 7,63
b) Nabój systemu Mauser to amunicja karabinowa a TT pistoletowa
Ten sam, róznica polegała tylko na tym, że Rosjanie stosowali inne normy produkcji, naważki prochów, pociski itp, ale kaliber ten sam. Tak samo było z 9mm Para. Różne wytwornie stosowały (i stosują) różne rodzaje pocisków i różne naważki i rodzaj prochu. W efekcie z jednej amunicji broń strzela lepiej z innej gorzej. Podobno najlepszym patentem na zacięcie Stena było załadowanie "koktajlu" róznej amunicji angielskiej, niemieckiej itp.Ksenofont pisze:Nabój nie ten sam, ale rzeczywiście, mozna było strzelać Mauserem z TT. Z Mausera sowieckim nabojem - niby też, ale pojawiały się zacięcia (nic dziwnego, jesli uwzgledni się skomplikowanąkonstrukcję Mausera, i sowiecką jakośc pocisków)
Oj, chyba więcej:Mauser opracował kilkanaście rodzajów amunicji, pistoletowej, karabinowej i myśliwskiej.
Nie było niestetykorab pisze:Zdaje się, że mam rysunki naboju 20 nkm wz.38. Nie moge w tej chwili sprawdzić, ale były chyba w książce "Polskie konstrukcje broni strzeleckiej" Gwóździa z 1993 roku.
Bo też S18-1000, był długo dość "badany".korab pisze:Technicznie był to zmodyfikowany nabój Solothurn 20x138B, można powiedzieć: polska bezlicencyjne wersja tegoż. Różnica była w długości łuski.
Pismo Dep. Uzb. jest mi nie znane, czy było gdzieś cytowane?korab pisze:Dlaczego nkm, a nie działko... W piśmie Departamentu Uzbrojenia do szefa Oddziału I SG z 30.06.1939 roku odniesiono się do stosowania określenia "nkm" czy "działko" i stwierdzono, że lepiej nkm. Trzeba pamiętać, że Oerlikony FF montowane w P24 też nazywano nkm-ami.
Hmm w moim Gwóździu jest rysunek (str. 51) malutki i bardzo prosty ale z wymiarami.Ksenofont pisze:Nie było niestetykorab pisze:Zdaje się, że mam rysunki naboju 20 nkm wz.38. Nie moge w tej chwili sprawdzić, ale były chyba w książce "Polskie konstrukcje broni strzeleckiej" Gwóździa z 1993 roku.
Może masz jakie inne?
Ze wspomnianego rysunku wynika dlugość łuski 139,7 mm.Ksenofont pisze:Te 2 mm różnicy istniały, czy jedynie zamieniono nomenklaturę: 138 na 140?
Swoją drogą - najpotężniejsza ówczesna amunicja 20mm![]()
W kwestii formalnej: to coś w pocisku to jest zapalnik. Zapłonnik jest w łusce i służy do zapalenia ładunku miotającego (mówiąc w uproszczeniu to taka jakby spłonka tylko o bardziej rozbudowanej konstrukcji).Ksenofont pisze: Oba naboje zdaje się korzystały z tego 134 gramowego pocisku: bez zapłonnika, a więc konstrukcyjnie były bronią strzelecką.
Co do japońskiej 25-tki użytkownicy narzekali na powolne mechanizmy naprowadzania, wibracje przy strzelaniu i marny celownik (czyli raczej wady stanowiska, "lawety", a nie samego automatu). Co do 1,1" miala opinię broni niepotrzebnie skomplikowanej, zawodnej i trudnej w obsłudze. Być może po części wynikaŁo to z napływu do USNavy po wybuchu wojny wielkiej liczby marynarzy z poboru, z konieczności gorzej wyszkolonych i nie radzących sobie dobrze z faktycznie skomplikowaną 28-ką. Od strony bowiem mechaniczno-balistycznej wyglądala ona calkiem nieźle. Wystrzeliwała strasznie ciężki pocisk (416 g) z przyzwoitą prędkością 823 m/s, waliła trochę wolno (s.teoret. 150/min) ale praktyczna mogła być przyzwoita z uwagi na spory magazynek (a w zasadzie magazynki, uklad zasilania pozwalał na jednoczesne przyłączenie dwóch, 2x8 naboi). 4-dzialowa wieża ważyla mniej wiecej tyle co podwójna 40-ka Boforsa, obracala się bardzo szybko 30 st/s w poziomie i 24 w pionie, a odjazdowym szczegółem była możliwośc poruszania dzialkami w poziomie niezależnie od obrotów wiezy, wymyslono to do strzelania do bombowców nurkujących przy bardzo wysokich kątach podniesienia, gdy obrót wieży byłby mało efektywny (chociaż szczerze mówiąc to jest chyba niepotrzebna komplikacja). Mnie się w każdym razie osobiście 1,1" bardzo podoba.Ksenofont pisze: Dlaczego broń tegoż kalibru (francusko-sowiecko-japońskie Hotchkissy 25mm i amerykańskie 1,1") nie sprawdziły się w wojnie? Pytanie już było kiedyś zadanem, ale powtórzę
Pozdrawiam serdecznie
Ksenofont
Oczywiście, że tak.Speedy pisze:W kwestii formalnej: to coś w pocisku to jest zapalnik. Zapłonnik jest w łusce i służy do zapalenia ładunku miotającego (mówiąc w uproszczeniu to taka jakby spłonka tylko o bardziej rozbudowanej konstrukcji).
A ja zobaczyłem coś takiego: "Inny sposób podziału, to konstrukcja pocisku: w pociskach strzeleckich bez mechanicznego zapalnika."korab pisze:Inny sposób podziału to konstrukcja naboju: w nabojach strzeleckich tylko spłonka, a w artyleryjskich spłonka i zapłonnik.
To - pomimo wszystko - dwa razy więcej niż 23 kJ pocisku Oerlikona FF ( infrmacja dla Smoka, który nie rozumie, dlaczego Rayski nie chciał tego działka w PZL-11).Speedy pisze:No i jednak nie był to najmocniejszy nabój tego okresu. Przy masie pocisku 134 g i Vo 850 m/s energia początkowa wynosiła 48,4 kJ. To dużo, na pewno był w czołówce, ale Hispanowy 20x110 i japoński 20x125 do rusznicy ppanc. miały Eo nieco ponad 50 kJ.