: 2005-08-26, 15:56
Dodam truchę luźnych uwag
Wiele poszlak wskazuje, że gen. Rayski jednak planował zakup P-24. W ilości 30 sztuk miały one zastąpić P-7. W polskich ofertach podawano nawet że 30 szt. jest na wyposażeniu (co oczywiście można poddać kytyce twierdząc że było to mydlenie oczu - wiadomo nikt nie kupuje sprzętu wojskowego jeśli nie używa go producent). O negatywnej ocenie P-24 moim zadaniem zadecydowała ocena silnika. O jego problemach odsyłam do ostaniej Skrzydlatej Polski. Później, gdy pojawił się dopracowany silnik G&R miał on już ugruntowaną opinię jednostki napędowej zawodnej i przenoszącej drgania na konstrukcję. Do tego doszedł problem z płatnością za silniki G&R. Szerzej E. Malak wspomniana książka o administrowaniu. W dwóch słowach - Wailer (szef G&R) zaproponował swój silnik w eksportowej wersji P-24. W przypadku nie sprzedaży maszyn za granicę mogliśmy je kupić po atrakcyjnej cenie. Samoloty się jednak dobrze przedawały i kupowaliśmy silniki, ale ... pojawił się problem ze strony Kwiatkowskiego, który wprowadził odgórnie ograniczenia w transferze dewiz - i powstał spór, z G&R gdyż zalegaliśmy z pieniędzmi.
Reasumując nie jest prawdą że nie chcieliśmy kupić dla Lotnictwa P-24. Jednak zdawaliśmy sobie sprawę że wobec niewątpliwej przewagi ilościowej przeciwnika (Niemcy, Rosja) musieliśmy stawiać na przewagę w jakości, stąd dążenie do nowatorskich konstrukcji. Mogliśmy przyjąc oczywiście startegię nie gwarantującą tej przewagi, kontynuacji i wówczas P-24 jest ok. Jednak założyliśmy że P-24 to samolot przejściowy i rozwijaliśmy P-50 Jastrząb. Nie jest prawdą że bez wykorzystania doświadczeń z "Puławszczaków" - proszę spojrzeć na tył samolotu z ostanio odnalezionej fotografii Lotnictwo 6/05.
Kwestia Wilka - trzeba pamiętać o tym że na początku lat 30. panowała psychoza wojny pwietrznej, tak jak w naszych czasach wojny atomowej. Roztaczano wizję licznych bombowców które miały pustoszyć miasta. Powstały nawet samoloty to zapowiadające rosyjski TB-3, czy niemiecki Dornier 38 (?) nie pamiętam - ten co to w Japonii miał oznaczenie Ki-20. Były to ciężkie wielosilnikowe, metalowe samoloty. I to przeciw nim miał powstawać moim zdaniem Wilk, a także samoloty tej klasy w innych państwach.
A teraz może uwaga bardziej szczegółowa P-24 miął dwa działka 20 mm, a Wilk jedno. Wydaje się że przewaga znaczna. Ale przecież P-24 miał Oerlikony - bardzo słabe działka. Mała prędkość początkowa pocisku, słaby ładunek, w praktyce trzeba było strzelać z b. bliska. Te same dziąlka były na A6M2 i póżniejszych wersjach - jak wspominał Saburo Sakai - większość swych zwycięstw odniosłem przy użyciu kaemów, z działek mogłem strzelać z obezpośredniej odległości "z przyłożenia" - wówczas kiedy zaskoczyłem przeciwnika i podszedłem na małą odległość. Działko dla Wilka było zupełnie inną konstrukcją i o zdecydowanie lepszych możliwościach odsyłam do prac Śp. Komudy. Ale Oerlkion był lekki i się nadawał do montażu w P-24 i chyba wówczas tylko taką 20 można było zamontować w tym samolocie. Zdecydowanie lepsza 20-stka Hispano Suiza nie wchodziła w rachubę. M.in. dlatego aby mieć działko do zwalczania ciężkich bombowców, a nie "sikawkę" potrzebny był samolot dwusilnikowy.Drugą drogą rozwoju był montaż odpowiedniego działka strzelającego przez wał silnika.
Szybko się poznano na efektywności w użytkownicy wymieniali Oerlikony na dodatkowe km-y.
Wiele poszlak wskazuje, że gen. Rayski jednak planował zakup P-24. W ilości 30 sztuk miały one zastąpić P-7. W polskich ofertach podawano nawet że 30 szt. jest na wyposażeniu (co oczywiście można poddać kytyce twierdząc że było to mydlenie oczu - wiadomo nikt nie kupuje sprzętu wojskowego jeśli nie używa go producent). O negatywnej ocenie P-24 moim zadaniem zadecydowała ocena silnika. O jego problemach odsyłam do ostaniej Skrzydlatej Polski. Później, gdy pojawił się dopracowany silnik G&R miał on już ugruntowaną opinię jednostki napędowej zawodnej i przenoszącej drgania na konstrukcję. Do tego doszedł problem z płatnością za silniki G&R. Szerzej E. Malak wspomniana książka o administrowaniu. W dwóch słowach - Wailer (szef G&R) zaproponował swój silnik w eksportowej wersji P-24. W przypadku nie sprzedaży maszyn za granicę mogliśmy je kupić po atrakcyjnej cenie. Samoloty się jednak dobrze przedawały i kupowaliśmy silniki, ale ... pojawił się problem ze strony Kwiatkowskiego, który wprowadził odgórnie ograniczenia w transferze dewiz - i powstał spór, z G&R gdyż zalegaliśmy z pieniędzmi.
Reasumując nie jest prawdą że nie chcieliśmy kupić dla Lotnictwa P-24. Jednak zdawaliśmy sobie sprawę że wobec niewątpliwej przewagi ilościowej przeciwnika (Niemcy, Rosja) musieliśmy stawiać na przewagę w jakości, stąd dążenie do nowatorskich konstrukcji. Mogliśmy przyjąc oczywiście startegię nie gwarantującą tej przewagi, kontynuacji i wówczas P-24 jest ok. Jednak założyliśmy że P-24 to samolot przejściowy i rozwijaliśmy P-50 Jastrząb. Nie jest prawdą że bez wykorzystania doświadczeń z "Puławszczaków" - proszę spojrzeć na tył samolotu z ostanio odnalezionej fotografii Lotnictwo 6/05.
Kwestia Wilka - trzeba pamiętać o tym że na początku lat 30. panowała psychoza wojny pwietrznej, tak jak w naszych czasach wojny atomowej. Roztaczano wizję licznych bombowców które miały pustoszyć miasta. Powstały nawet samoloty to zapowiadające rosyjski TB-3, czy niemiecki Dornier 38 (?) nie pamiętam - ten co to w Japonii miał oznaczenie Ki-20. Były to ciężkie wielosilnikowe, metalowe samoloty. I to przeciw nim miał powstawać moim zdaniem Wilk, a także samoloty tej klasy w innych państwach.
A teraz może uwaga bardziej szczegółowa P-24 miął dwa działka 20 mm, a Wilk jedno. Wydaje się że przewaga znaczna. Ale przecież P-24 miał Oerlikony - bardzo słabe działka. Mała prędkość początkowa pocisku, słaby ładunek, w praktyce trzeba było strzelać z b. bliska. Te same dziąlka były na A6M2 i póżniejszych wersjach - jak wspominał Saburo Sakai - większość swych zwycięstw odniosłem przy użyciu kaemów, z działek mogłem strzelać z obezpośredniej odległości "z przyłożenia" - wówczas kiedy zaskoczyłem przeciwnika i podszedłem na małą odległość. Działko dla Wilka było zupełnie inną konstrukcją i o zdecydowanie lepszych możliwościach odsyłam do prac Śp. Komudy. Ale Oerlkion był lekki i się nadawał do montażu w P-24 i chyba wówczas tylko taką 20 można było zamontować w tym samolocie. Zdecydowanie lepsza 20-stka Hispano Suiza nie wchodziła w rachubę. M.in. dlatego aby mieć działko do zwalczania ciężkich bombowców, a nie "sikawkę" potrzebny był samolot dwusilnikowy.Drugą drogą rozwoju był montaż odpowiedniego działka strzelającego przez wał silnika.
Szybko się poznano na efektywności w użytkownicy wymieniali Oerlikony na dodatkowe km-y.