Panowie, Karol i Kaifasz.
No mam takie zdanie, jakie mam w sprawie tych „darów” zza oceanu.
Wyczytuję wyraźnie Waszą aprobatę faktu, że mamy takie dwa okręty w składzie marynarki RP. Jednocześnie widzę próbę znalezienia jakiejś alternatywy.
Ja przyznam, że jej nie widzę, ale skoro nie mam pieniędzy na nic lepszego, to utrzymuje i remontuję to, co mam do dyspozycji w chwili obecnej. Zwyczajnie czekam lepszych czasów.
Świat nie jest na krawędzi wojny i mogę sobie pozwolić na zwłokę.
Wytłumaczcie mi, proszę, bo, jak Boga kocham nie wiem, po co nam te fregaty i jaki jest ich prawdziwy stąpień przydatności dla MW RP? W dodatku to ma jedną śrubę tylko i uszkodzenie spowoduje postój, jak na granicy z Ukrainą.
Karol, wspominasz niszczyciel „Warszawa”, że był żarłoczny i paliwo kosztowało sporo. Zgoda. Tak jest z całym rosyjskim sprzętem. Podobno transportery palą 100 litrów ropy na 100km.
Pozdrawiam
Ryszard
Ja się nie chcę głupio spierać, ale są sprawy, decyzje, których nie sposób łatwo pojąć.
