Dzisiaj na słowo "Iowa" mam alergię
to jest nas dwóch.
Na szczęście są teraz dość dobre leki antyalergiczne, więc da się z tym żyć.
Wracając do tematu.
Od dawna zastanawia mnie relatywizm w ocenie, ale w prawach fizyki to już jest coś.
Eksplozja gdziekolwiek działa tak, ze powoduje powstanie fali uderzeniowej która niszczy to co napotka na swojej drodze.
Przy czym powietrze jest materiałem bardzo ściśliwym, w efekcie fala uderzeniowa stosunkowo szybko wytraca swoją siłę ( upraszczam ). W konsekwencji jak się w odległości powiedzmy 2 metrów od dobrej płyty pancernej powiedzmy 20 cm grubości odpali z pół tony TNT, to jedynym efektem oddziaływania tej eksplozji na tą płytę będzie przypalenie farby ( zakładam poprawne podparcie od tyłu ).
Natomiast jak się ten same eksperyment przeprowadzi parę metrów pod powierzchnią wody, to płyta zostanie rozerwana na kawałki i te kawałki będą miały taką prędkość, że będą robiły zniszczenia, według niektórych, większe niż sama eksplozja.
W związku z czym projektanci wszędzie na świecie ( również w USA ) robili wszystko by przestrzeń zaraz przy poszyciu była pusta. Nawet Puglisse miał warstwę powietrza przed tym zalanym cylindrem. Warstwa powietrza miała za zadanie
osłabić oddziaływanie eksplozji na resztę kadłuba.
Ta zewnętrzna przestrzeń była zalewana wodą tylko w razie wyższej konieczności ( np. wyrównania przechyły ), mimo tego, że to zalanie powodowało zmniejszenie odporności systemu przeciwtorpedowego.
Tak uważali Francuzi, Anglicy, Niemcy, Japończycy i Włosi.
A tu mam taką niespodziankę.
Amerykanie zrobili sobie projekt South Dakoty i Iowy.
Zaczęli je budować. Dopiero wtedy stwierdzili, że nowe rozwiązanie warto by przetestować. Test zrobili i wyszło, że rozwiązanie jest do dupy ( nadal z warstwą powietrza zaraz przy poszyciu zewnętrznym ). W związku z czym zalali zewnętrzne przestrzenie wodą ( co wszędzie na świecie osłabia ochronę systemu ) co spowodowało jego wzmocnienie...
Cholera inna fizyka czy jak?
A jak mieli okazję, to przy Montanie zaraz ciupasem zrezygnowali z tej wody.
I tak przy okazji, bez czytania wyników testów – moje własne rozważanie. Zewnętrzne poszycie South Dakoty/Iowy było bardzo grube i do tego dość sztywne i twarde jak na to miejsce.
W wielu miejscach można wyczytać, że takie ułożenie grubej płyty na zewnętrznym poszyciu powoduje generowanie groźnych ( ponoć groźniejszych niż sama eksplozja ) odłamków. Odłamki te bardzo słabo hamują w powietrzu. Dla odmiany świetnie wyhamowuje je warstwa wody czy innego płynu, ale ten płyn dla odmiany lepiej przenosi fale uderzeniową.
Zewnętrzne przestrzenie zostały zalane wodą. Falę uderzeniową to przenosi lepiej, ale odłamki zwalniają szybciej.
Jakieś wnioski?