Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6661
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Peperon »

Panowie, naprawdę pouczająca dyskusja. Pięknie bronicie swoich racji na temat najlepszego pancernika. Wiele można się od Was dowiedzieć.
Mnie niedawno "wpadło w łapki" coś takiego.
y-01h yamato hits f.jpg
y-01h yamato hits f.jpg (239.66 KiB) Przejrzano 4242 razy
Wobec tego mam propozycję.
Uważam, że najlepszym pancernikiem powinien być ten, który dostał połowę tej dawki i ostatecznie wylądował w stoczni na remoncie. Będzie to najlepszy dowód, bo empiryczny. Wszelkie inne rozważania teoretyczne uważam za niecelowe, ba niestety nie da się przekonać przekonanych co do swoich racji.
Oczekuję propozycji nazw najlepszego pancernika :lol:

P.S.
Jeśli nie znajdzie się odpowiedni kandydat (znaczy się okręt), to najlepszym będzie prezentowany :D
Sądzę, że to uczciwe postawienie sprawy.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Sławek »

Na szczęście nie trzeba posuwać się do teorii - najpotężniejszymi pancernikami w historii były uzbrojone w pociski atomowe okręty liniowe typu Iowa - koniec, kropka.

Najlepszy pancernik to ten, którego załoga nie dopuści do takiej liczby trafień (o ile podane liczby są prawdziwe, w co absolutnie nie wierzę).
Dobra artyleria przeciwlotnicza plus szybkość i zwrotność mogą być atutami, a wyszkolenie załogi tym bardziej.

W kwestii odporności, zdaniem m.in. Friedmana, pancerniki typu Yamato, gdyby miały amerykańską ochronę podwodną, powinny były przyjąć na siebie znacznie więcej, niż przyjęły.
Poza tym miały wadę w postaci zbyt szerokiej części dziobowej, niczym nie chronionej - ona stała się gwoździem do trumny dla "Musashi".
Dla porównania, pancerniki typu Iowa szacuje się niestety jedynie od strony stateczności - ich 90-cio procentowe prawdopodobieństwo wywrócenia się jest szacowane dla jednoczesnego uderzenia w jedną burtę w najniekorzystniejszych miejscach (w rejonie grodzi poprzecznych) 5 torped z głowicą o masie 320 kg TNT każda. Przy w miarę równomiernym trafianiu ich prawdopodobieństwo zatonięcia wydaje się cyt. "mało prawdopodobne i raczej trudne do określenia".

Ale!
Na pewno bliżej "Yamato" do zwycięzcy, niż "King George V".
Swoją drogą, skąd te kosmiczne ilości uderzeń torpedowych?
Ja wolę pozostać przy oficjalnych źródłach, mówiących (i to dość precyzyjnie) o 19-20 torpedach dla "Musashi" i 13-15 dla "Yamato".

A tak w ogóle to mało mnie interesuje w czym pojedynczy okręt może być lepszy od drugiego w kontekście taktycznym.
Ale w strategicznym to już jak najbardziej mnie interesuje. :)
Co ja bym np. zrobił mając takiego "King George V" w zespole na Pacyfiku? Co chwila tankowanie? Ryzykowna operacja wymagająca zmiany ustawienia i taktyki zespołu, opóźniająca marsz itd.?
To już wolę zespół tzw. "Standard BB" bo choć szybciej niż 20 w. one nie pójdą na dłuższą metę, to przynajmniej nie skończy im się zaraz paliwo, a w konsekwencji nie trzeba będzie zwalniać zespołu i wykonywać arcy-ryzykownych operacji tankowania w morzu.
Mnie interesują okręty wpasowane do systemu - one mają wykonać określone zadania, a nie staczać absurdalne bitwy typu jeden na jednego.
"Lotnicy" z Halsey'em i Fletcher'em na czele tego nie rozumieli, "marynarze" ze Spruance i Kinkaid'em na czele już bardziej.
Celem prowadzenia wojen nie jest staczanie bitew!

Jak myślicie Panowie, co tak naprawdę wkurzyło Nimitza po klęsce krążowników pod Savo?
Utrata trzech pięknych, nowoczesnych jednostek (plus jednej, nieco starszej), czy fakt, że poprzez niekompetencje współdziałania dowódców na poziomie rozpoznawczym, omal nie wystawiono na pastwę losu desantu, a w konsekwencji całej operacji?
Co wkurzyło Nimitza po kampanii pod Leyte?
W końcu wygrali i dobrze walczyli...
A zatem to, że Halsey bezmyślnie (jak zwykle) puścił w pogoń za lotniskowcami Ozawy własne lotniskowce i szybkie pancerniki, wystawiając przy tym desant.
Jak to mądrze określił potem Oldendorf "zostałem bez lotniskowców z gołą d...".
Analogicznie, Sprague mógł to zaś skwitować "zostałem bez pancerników z gołą d...".
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4932
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Maciej3 »

Tak może jeszcze na szybko co do masy pancerza Class A Iowki.
Masa burt to jakieś 2,7 tysiąca ton. Obydwu.
Doba dodajemy osłonę wałów. Miejscami grubsza, miejsami cieńsza ( nie chce mi się liczyć wartości średniej ), zdecydowanie krótsze te rejony niż na burtach, ale miejscami wyższe. Nie wszędzie.
Ile toto ważyło?
Niech będzie że tyle samo – stać mnie na to. Mnożymy wartość przez 2 mamy masę pancerza Class A 5,4 tysiąca ton.
Co zostaje – barbety. Ile ważyły razem? 2 tysiące? Może. Mamy 7,4 tysiąca.
Boki wież, stanowisko dowodzenia... Razem ile? Tysiąc? Niech będzie. Mamy 8,4 tysiąca.
Na pewno przeszacowane.
Opracowania ( nie źródła! ) podają ponad 10 tysięcy. Jakoś się to nie sumuje.
Niestety do masy pancerza na pewno dodano pancerz Class B. I słusznie. W końcu od tego był żeby chronić.
Ale do totalnej wielkości 20 tys ton pancerza wliczono też masy grodzi przeciwotrpedowych, osłon przeciwodłamkowych, czy pokładów które również spełniały rolę konstrukcyjną. Dopiero przy takim liczeniu uzyskujemy te magiczne 20 tys. ton
Jak przyjąć te same kryteria dla innych okrętów to Bismarck będzie miał ze 30 tysięcy ( no trochę przesadziłem ;) ) a KGV ze 17-18.
Na tym to zostawmy.

Co do skuteczności ognia plot.
Warto sobie uświadomić jakie liczby chodzą w „powszechnym przekonaniu”
Anglicy po analizie zestrzeleń z roku 1942 głównie na Morzu Śródziemnym doszli do wniosku ( jeszcze w czasie wojny ) że strącili jakieś 120-150 samolotów. Doskonale wiedzieli, że dokładnie policzyć się nie dam bo jak? Jak trzy okręty strzelają do jednego samolotu a ten spadnie to pewnie trzy sobie przypiszą strącenie. A jak samolot się zapali i zanurkuje to pewnie się policzy zestrzelenie, ale jak podczas nurkowania pilot go wyprowadzi i jakoś dowlecze do bazy to co? Będziemy o ty w ogóle wiedzieć? W czasie BoB można było liczyć wraki na ziemi, a na morzu? Co nurkowie? Więc zakładali że zwalili jakieś 120.
Wkrótce po wojnie udało się zweryfikować te dane i wyszło coś pomiędzy 90 a 100. Zależy jak liczyć ( o czym potem ). I ta liczba rzędu 100 samolotów ( albo i mniej ) unkcjonuje w pojęciu skuteczności brytyjskiej obrony plot okresu całej wojny.

Amerykanie jak podliczyli sobie statystki oku 1942 to im wyszło jakieś 450 zestrzelonych maszyn. I bezpośrednio po wojnie nie było nikogo co by to zweryfikował. I ta liczba funkcjonuje w powszechnym mniemaniu skuteczności amerykańskiej obrony przeciwlotniczej tego okresu wojny, a przecież wiadomo, że potem obrona plot rosła, więc powinno być lepiej. I to funkcjonuje jeśli chodzi o przekonanie.
Pomijam już to, ze te same oficjalne statystyki wskazują, że w 1944 to amerykanie zestrzelili mniej niż w 42. W 1942 mało który okręt miał Mk 37 fire control, żaden nie miał zapalników zbliżeniowych i mało który miał boforsy – większość bazowała na 28 mm działkach i 20 mm Oerlikonach. Jak wierzyć statystykom, to po jaką cholerę te wszystkie wynalazki? Trzeba było pozostać przy starym uzbrojeniu.
Niestety nowsze analizy wskazują, że w całym 1942 to amerykanie strącili jakieś 85 maszyn. Cóż – Teller kiedyś pisał, że strącenia USA z 42 trzeba dzielić przez 3. Mylił się. Trzeba dzielić przez 5. Ale nie to funkcjonuje w powszechnym przekonaniu.

Co ciekawsze, Brytyjczycy jak analizowali możliwości swojego i amerykańskiego SKO bazowali na oficjalnych raportach. Raporty brytyjskie były przeszacowane o jakieś 50%. Amerykańskie o 500%. Obydwa były brane na serio. Jakoś nie dziwi mnie że doszli do wniosków do jakich doszli.

Czy na podstawie tych statystyk uważam, że angole mieli lepszą obronę plot?
Ano niekoniecznie.
Ja tam mawiam
kłamstwo, duże kłamstwo, statystyka.

Sprawa pierwsza – okręty chodziły na innym teatrze działań, były atakowane przez inne samoloty, atakujący piloci mieli inne zwyczaje. Kto lepsze kto gorsze, to można się spierać i do niczego nie dojść. Inne, a to wpływa na wynik.

A na końcu to ja uważam, że ilość zestrzeleń to bardzo niewiele mówi o skuteczności ognia plot.
Działka plot ( na okręcie ) nie mają zestrzeliwać samolotów. Mają zapewnić nosicielowi tych działek, że nie zostanie trafiony, czy że zostanie trafiony mało razy. Owszem, jak przy okazji samolot spadnie, to załoga okrętu nie będzie płakała, ale nie to jest najważniejszym celem działek plot.
Podam taki abstrakcyjny przykład, który podawałem na innym forum.
Weźmy sobie dwa przypadki. Eskorta małego konwoju – dwa jakieś stateczki chronione przez krążownik.
Przypadek 1 – chroni Dido
Przypadek 2 – chroni Curlew

Obydwa konwoje są atakowane przy takiej samej pogodzie, przez takie same samoloty, tak samo wyszkolone załogi itd. Powiedzmy że jest to atak 30 maszyn.

W przypadku 1 długodystansowy ogień dział 5,25” jest na tyle skuteczny, ze uszkadza maszyny, albo i nie uszkadza, ale powoduje, że piloci tak się rozpraszają, że w nic nie trafiają. No nie wiem, rezygnują z ataku, czy pudłują. Nie ważne.
W trakcie ataku nie spada żaden samolot. Może coś tam jest uszkodzone.

Przypadek 2. Z powodu mniejszego zasięgu dział Curlew otwiera ogień z takiej odległości, że samoloty są już na tyle blisko, że udaje im się trafić obydwa statki. Obydwa z czasem toną.
Ale, ponieważ samoloty podeszły blisko, to powiedzmy 15 z nich spadło, a kolejnych 5 było tak uszkodzonych, że rozbiły się potem.

Pytanie - który okręt wypełnił misję ochrony statków. Te przy Dido doszły do bazy nienaruszone. Te przy Curlewie poszły na dno w komplecie.
Curlew strącił ( zależy jak liczyć ) 15 do 20 maszyn. Dido nic.
Który będzie lepiej wyglądał w statystykach powojennych na temat ilości strąconych maszyn?

Podobnie jak patrzeć na możliwości działek i innych takich. Co nas interesuje – parametry papierowe czy użytkowe? Ano potrafią się ostro różnić.

Czyli co – wiem, że nic nie wiem?
Ano coraz bardziej skłaniam się ku tej tezie, jeśli chodzi o moją osobę.
najpotężniejszym pancernikiem w historii były uzbrojone w pociski atomowe okręty liniowe typu Iowa
I owszem. Ale nieco po wojnie. I jeśli patrzeć w ten sposób, to pozostałe amerykańskie mogły być równie potężne. Jakoś nie ma specjalnych przeszkód by takiej SD czy NC też takie pociski nasadzić do komór. Tyle, że nie było takiej potrzeby.
Swoją drogą, skąd te kosmiczne ilości uderzeń torpedowych?
Pewnie z raportów lotników.
Jakby wierzyć lotnikom japońskim to PoW dostał koło 12 czy 15 torped a Repulse chyba ze 20.
Mnie interesują okręty wpasowane do systemu - one mają wykonać określone zadania, a nie staczać bitwy typu jeden na jednego.
I owszem. Ale czasem pojedynki się zdarzają.
I można odbić piłeczkę.
Co bym zrobił z South Dakotą na Atlantyku?
2 metrowa fala zmniejsza jej możliwości walki do 3 dział kal 406 mm i 6 ( na burtę ) 127 mm, a prędkość spada do 12-15 węzłów. Może jestem stronniczy, ale jakoś tak wydaje mi się, że wsparcie dla Hooda byłoby niewielkie. A walczył w takiej właśnie fali.
A co bym zrobił z West Virginią?
Po 10 salwach załoga komór amunicyjnych musiała leżeć na podłodze przez „dużo więcej minut” żeby odpoczęła na tyle, żeby być w stanie dostarczyć choćby jeden pocisk do wind amunicyjnych.
Przy płaskim morzu. Czyli co zamiast Rodneya mam West Virginię. Nie wiem czy przy takiej fali załadują chociaż raz, powiedzmy że się uda. I co po 10 salwach czekamy „many more minutes” ( cytat dosłowny z raportu ), żeby załoga odpoczęła.

Cóż – inne okręty były potrzebne na inny teatr działań. Do rozbicia Yamashio te 10 salw wystarczyło, choć nie wiem czy takie były założenia projektantów okrętu, ale tak wyszło.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: jogi balboa »

Jakoś nie widziałem na żadnym przekroju jakiegokolwiek zagranicznego pancernika takiej skali opancerzenia jak na "Iowa"...
... Masa pancerza, niemal 20 000 ton mówi sama za siebie...
Typ Richelieu, mocniejszy pokład i burta.
Typ King George V, mocniejsza burta.
:)
Masa pancerza to tylko cyferki w statystykach. Na Iofce może to i było 40-parę % masy okrętu, na Jamaciaku 30-kilka procent, a kto miał więcej milimetrów na sobie każdy i tak wie.
Burtowy pancerz na King George V miał jakieś 7 metrów wysokości, z czego ze 4 metry znajdowało się pod wodą. niżej znajdowała się gródź torpedowa spełniająca tą samą rolę co dolna część pancerza typu B na Iowie, oba o podobnej grubości. W sumie skala opancerzenia podobna.
Na "Yamato" mamy podobną sytuację, jednak nie ma ochrony wewnętrznej linii wałów, za to jest solidna osłona maszyny sterowej.
Na Iofce również. Co widać. Chyba nikt nie ma wątpliwości pod jakim kątem nadlatują pociski ;)
Ponawiam pytanie - dlaczego piszesz "South Dakota" przez "c"?
Co ma wspólnego "Hiei", "South Dakota", "Yamashiro" tudzież "Scharnhorst" z "Iowa" i "Yamato"?
Żeby być bardziej amerykańskim niż amerykanie :D
Z Iowa i Jamato nic. Ale każdy z nich miał okazję potykać się z krążownikami i żaden nie wyszedł z tego bez szwanku. Żadnemu z nich pancerz nie zagwarantował zwycięstwa, a nawet nie umożliwił bezpieczne wycofanie się. Mam tu na myśli wyłącznie ostrzał artyleryjski. Przychodzą tu na myśl słowa Tadeusza Klimczyka z jednej jego znanej książki, niosące ze sobą mniej więcej taki sens: Pancerniki stawały się coraz bardziej skomplikowane i coraz więcej ważnych mechanizmów znajdowało się poza ochroną pancerza.
W efekcie ważniejsze stało się samo niedopuszczenie do trafienia, więc po co komu pancerz zwiększający masę okrętu o 15-20tys ton i windujący koszty budowy w kosmos?
P.S. To, że "Warspite" otrzymał rozkaz wycofania się z walki po całkiem ładnej notabene walce nie oznacza, że stracił gotowość bojową jako pancernik. Przekonały się o tym m.in. siły główne Scheer'a.
A to chyba nie mówimy o tej samej fazie bitwy, ponieważ Warspite odszedł po 13-stu dwunastocalowych trafieniach otrzymanych po godzinie 15:00. Sam w tym czasie nie uzyskał ani jednego trafienia, miał sporo wody w kadłubie (wysokość metacentryczna spadła o 1/3), nie czynne na pewno jedno działo 15” (nawiasem mówiąc było to efektem trafienia pociskiem 150mm) i wiele innych uszkodzeń które z całą pewnością znacznie obniżały jego gotowość bojową (w tym w okolicy sterów pomimo braku przebicia ich pancerzy). A wszystko to po trafieniach „leciutkimi” pociskami o masie zaledwie 300kg.
Wcześniej przed 15:00 Warspite dostał tylko 2 ciężkie trafienia więc nic dziwnego że się skutecznie odgryzał, do czasu. Jakkolwiek równie skutecznie odgryzały się krążowniki liniowe młócone pociskami o masie 880kg :-D
Tak czy siak, gotowość bojowa Warspite poniosła spory uszczerbek, prawie na pewno wystarczający aby w solówce jego los był przesądzony.
Yep.
Skuteczność ognia plot.
Weśmy sobie South Dakotę. Jak wiemy miała najbardziej zaawansowany technologicznie SKO przeciwlotniczy II wojny światowej i najlepsze działa uniwersalne. Lekka plot, jak to bywa, zmieniała się w czasie.
Bitwa pod Santa Cruz. Oficjalne dane podają, że strąciła 26 czy 27 samolotów. Po werysfikacji ostatnimi czasy wiadomo, że wszystkie okręty amerykańskie ( łącznie 2 lotniskowce, pancernik, 6 krążowników, 14 niszczycieli ) strąciły jakieś 32 maszyny. No jak z tego 26 SD, to jest to osiągnięcie. A żeby jeszcze dobrać tendencyjny przykład – jak fala japońskich samolotów szła na Enterprise, co skończyło się jego trafieniem, to SD dała osłonę z dział 127 mm coby rozbić formację.
Ani jeden pocisk nie wybuchł w pobliżu japońskich samolotów. Żaden z nich nie został uszkodzony.

Prince of Wales, jak wiemy miał beznadziejne SKO i działa 133 które nie nadawały się do prowadzenia ognia plot.
Operacja Halberd – strącił 2 lub 3 samoloty z tych dział. Strącenia potwierdzone.
Kuantan – pierwszy atak ( jedyny który napotkał obronę plot ), z fal 16 samolotów 10 zostało uszkodzonych, z czego 2 na tyle poważnie, ze przerwały atak i rozbiły się podczas lądowania.
Dane potwierdzone. W czasie wojny, uważali że coś tam spadło.
Ja myślę że do momentu wprowadzenia zapalników zbliżeniowych i konkretnych radarów artyleryjskich w okolicach 1944-1945, dywagacje o skuteczności ciężkiej artylerii przeciwlotniczej możemy sobie spokojnie darować. Liczne ofiary wśród obrońców mówią same za siebie. Nawet później, uzbrojone po zęby w zaawansowaną jak na owe czasy elektronikę i setki działek systemy obrony przeciwlotniczej przepuszczały najmniej 50% zdeterminowanych, słabo wyszkolonych, atakujących z reguły pojedynczo lub do trzech lotników w bezpośrednią bliskość okrętu.
Oczekuję propozycji nazw najlepszego pancernika
USS Super Power Ranger – oto moja propozycja :)
Na szczęście nie trzeba posuwać się do teorii - najpotężniejszymi pancernikami w historii były uzbrojone w pociski atomowe okręty liniowe typu Iowa - koniec, kropka.
A moim zdaniem najpotężniejszymi pancernikami w historii były krótko bo krótko ale Glorie i Warrior. Dlatego że tak jak Iowka w dobie 16” pocisków nuklearnych, tak i w ich czasach były jedynymi pancernikami na świecie, ale też mają nad Iofką znaczącą przewagę. Mianowicie tamte pierwsze pancerniki nie musiały się obawiać że rozpiżą je sklecone ze sklejki kutry uzbrojone Exocety :-D
Poza tym miały wadę w postaci zbyt szerokiej części dziobowej, niczym nie chronionej - ona stała się gwoździem do trumny dla "Musashi".
Dla porównania, pancerniki typu Iowa szacuje się niestety jedynie od strony stateczności - ich 90-cio procentowe prawdopodobieństwo wywrócenia się jest szacowane dla jednoczesnego uderzenia w jedną burtę w najniekorzystniejszych miejscach (w rejonie grodzi poprzecznych) 5 torped z głowicą o masie 320 kg TNT każda. Przy w miarę równomiernym trafianiu ich prawdopodobieństwo zatonięcia wydaje się cyt. "mało prawdopodobne i raczej trudne do określenia".
A Brytyjczycy szacowali swoją obronę torpedową na jakieś 500kg TNT.
No i musieli się zweryfikować w swoich szacunkach... :D
A i tak po pojedynczym trafieniu w dowolne miejsce, okręt nadawał się do tego by zrobić w tył zwrot w celu odbycia kilkutygodniowej rehabilitacji w suchym doku. Wniosek jest oczywisty. Lepiej zbudować 3-4 okręty liniowe uzbrojone w działa 8” :)
Ostatnio zmieniony 2011-10-22, 12:06 przez jogi balboa, łącznie zmieniany 1 raz.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Sławek »

Oj, dużo tego.
Skończmy najpierw zatem z masą pancerza.

Niech będzie po twojemu, niech burty o wysokości 3 m ważą te 2700 ton metrycznych, choć mi wyszło więcej- kij.
Do tego dochodzi osłona linii wałów równa 2000 ton metrycznych.
Razem 4700 ton metrycznych + maszyna sterowa czyli 500 ton (bez grodzi poprzecznej), wyjdzie 5200 ton.
barbety niestety nie wiem ile ważą i chyba nie chce mi się tego liczyć, ale wydaje mi się, że faktycznie może toto ważyć ponad 2000 ton z uwagi na bardzo dużą grubość, jak i fakt, że pancerz ciągnie się jeszcze poniżej pokładu pancernego (spada tam do 76 mm). Mamy zatem co najmniej 7200 ton.
Do tego teraz dochodzą boki wież i 305 mm- płyty tylne. Razem 1500 ton. Wychodzi 8700 ton.
Nadal brakuje tych 1300-1500 ton.
Ale!
Mamy jeszcze TRZY grodzie pancerne cytadeli!
Dziobowa, rufowa i zamykająca maszynę sterową.
Równe grubością na całej powierzchni i wysokie.
To jest dobre 1500-2000 ton!

Zatem, mamy pancerz typu A ponad 10 000 ton.
Tymczasem, jakbyś chciał do tego dodać pancerz typu B, to musisz policzyć całą podwodną część burty do samego dna wodoszczelnego 307-41 mm.
Do tego dochodzą płyty czołowe wież (bardzo grube), dachy wież i całe GSD wraz z dachem.
Ale co najważniejsze (i najcięższe) - cały główny pokład pancerny (!!!)
Powiem ci ile on waży dokładnie, bo wiem - 4189 ts class B + 112 ts STS jego elementy konstrukcyjne.
No chyba każdy, nawet co liczyć nie umie za dobrze, widzi, że nie mogłoby się to pomieścić w wartości 10 000 ton! :D

Grodzie lekkie itp. wchodzą w skład konstrukcji kadłuba, a nie pancerza.

----------------------------------------------
Reasumując, nawet czytając z uwagą Friedmana można spokojnie dojść do wniosku, że pisząc o cyt. 10 175 ts chodzi mu o pancerz typu A (ta wartość jest w dodatku większa dla "Missouri" i "Wisconsin", gdyż ich grodzie cytadeli pogrubiono do 368 mm class A).
Co więcej, w roku gdy publikowano jego książkę US Battleships, oficjalnie nie pisało się, że przody wież, GSD czy podwodna część pasa są z pancerza typu B, tylko że wykonano je z... STS (!)
Zatem.
Pancerz typu Iowa to:
Pancerz ciężki (nawęglany): 10 175 ts
Pancerz jednorodny typu B: 4189 + nieznana masa GSD, płyt czołowych i dachów wież (wnioskuję, że razem 1210 ts)
Pancerz ulepszany cieplnie typu STS: 3738 ts (w tym: pokład górny, pokład dolny i podkład pod pancerz burtowy oraz osłony dalocelowników)
Wychodzi masa całkowita 19 312 ts.

Nie ma tu mowy o lekkich grodziach.
Te wliczone są do konstrukcji kadłuba, która ma masę 15 491 ts.
Ostatnio zmieniony 2011-10-22, 13:22 przez Sławek, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4932
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Maciej3 »

Tak na marginesie, właśnie sobie przejrzałem monografię Iowek napisaną przez Jarosława Palaska. bardzo dobrą zresztą, choć wiekową.
Jakoś nie znalazłem rozkładu mas. Niestarannie czytałem czy jak?

Co do garze & Dulina, to nawet nie chce mi się zaglądać. Nie raz i nie dwa w ich książkach parametry okrętów wędrowały w jedną czy drugą stronę w zależności od bieżących potrzeb.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Sławek »

Pancerniki typu Iowa oprócz pocisków 16" z głowicami uranowymi W23 miały jeszcze na stałe 12 rakiet samosterujących BGM-109 Tomahawk w wersji TLAM-N.
Przy ich zasięgu i sile ognia, nie obawiałbym się żadnych Exocetów.

"Richelieu" mocniejszy pokład (???)
O burcie można dywagować i się kłócić, ale pokład to się nie zgodzę.
Pas 307 + 22 mm Iowek też nie jest niski, bo 3 m mają jedynie płyty typu A.
Przy bojowej wyporności zanurzają się krawędzią pod wodę, przechodząc tam w pancerz 307 mm typu B (bez betonowego podkładu, położony bezpośrednio na 22 mm STS).
Pas dość łagodnie zmniejsza swoją grubość by przy samym dnie osiągać 41 mm B na podkładzie 22 mm STS (razem 63 mm). Jest to zabezpieczenie opracowane przeciw tzw. pociskom nurkującym, ale o tym dobrze wiesz.
Natomiast typ King George V miał klasyczny układ grodzi lekkich w wydaniu brytyjskim.
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: jogi balboa »

Ciekawa sprawa z tymi ciężarami. Na przykład dla pancerników typu Bismarck, pan Skwiot podaje masę pokładu pancernego na jakieś 4,2tys ton, a masę pokładu górnego na 2,2 ton. Jak bym nie liczył zawsze wychodziło mi że to trochę jakby mało. W porównaniu z Iowa, mamy w sumie 130-160mm o wadze 6,5tys ton, do 121-147mm (?) o masie około 4,2tys ton. Jak to mówią, Was ist loss?
Pancerz burtowy na Bismarcku to ponad 8tys ton, tu z kolei jak bym nie liczył wychodzi tego trochę za dużo. O jakieś 2tys ton, nawet jeśli włączyć w to ciężar pancerza mylącocytadelowego.
Bez dokumentacji konstrukcyjnej wychodzi na to że w ogóle nie ma sensu o czymkolwiek tu rozmawiać.
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: jogi balboa »

Pancerniki typu Iowa oprócz pocisków 16" z głowicami uranowymi W23 miały jeszcze na stałe 12 rakiet samosterujących BGM-109 Tomahawk w wersji TLAM-N.
Przy ich zasięgu i sile ognia, nie obawiałbym się żadnych Exocetów.
A ja bym się obawiał.
Choćby po doświadczeniach z falklandów :-D
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Sławek »

jogi balboa pisze:
Pancerniki typu Iowa oprócz pocisków 16" z głowicami uranowymi W23 miały jeszcze na stałe 12 rakiet samosterujących BGM-109 Tomahawk w wersji TLAM-N.
Przy ich zasięgu i sile ognia, nie obawiałbym się żadnych Exocetów.
A ja bym się obawiał.
Choćby po doświadczeniach z falklandów :-D
A ja nie, bo skala uzbrojenia obronnego nieporównywalna.
W ostateczności starczyło wywalić paski dipoli plus aktywne ("bullfighter" - tak zakłócono Silkworma na Zatoce Perskiej), jak już się nie chciano bawić w ostrzał pociskami 127 mm czy obroną 2 Phalanxów w wersji block 1A.
Falklandy pokazały jedynie słabość niszczycieli typu 42 i ich braki w systemie obrony bezpośredniej oraz systemach wykrywania nisko lecących obiektów.
Pierwszym pokłosiem było zakupienie "na gwałt" w USA zestawów Phalanx.
Nie wydaje mi się poza tym, by w razie trafienia Exocety stanowiły realną groźbę dla "Iowa", co z resztą było zawsze jednym z głównych argumentów reaktywacyjnych.
Ostatnio zmieniony 2011-10-22, 13:13 przez Sławek, łącznie zmieniany 1 raz.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Sławek »

jogi balboa pisze:Ciekawa sprawa z tymi ciężarami. Na przykład dla pancerników typu Bismarck, pan Skwiot podaje masę pokładu pancernego na jakieś 4,2tys ton, a masę pokładu górnego na 2,2 ton. Jak bym nie liczył zawsze wychodziło mi że to trochę jakby mało. W porównaniu z Iowa, mamy w sumie 130-160mm o wadze 6,5tys ton, do 121-147mm (?) o masie około 4,2tys ton. Jak to mówią, Was ist loss?
Pancerz burtowy na Bismarcku to ponad 8tys ton, tu z kolei jak bym nie liczył wychodzi tego trochę za dużo. O jakieś 2tys ton, nawet jeśli włączyć w to ciężar pancerza mylącocytadelowego.
Bez dokumentacji konstrukcyjnej wychodzi na to że w ogóle nie ma sensu o czymkolwiek tu rozmawiać.
Fakt, bez podkładu STS to zostaje 121-147 B, czyli 4189 ts (nie ton).
Trzeba by jednak doliczyć jeszcze masę 32 mm STS podkładu.

Przewertowałem teraz na szybko kilka źródeł - potwierdzam, bez dokumentacji konstrukcyjnej i tak się precyzyjnie nie określimy.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Sławek »

Pytanie do Macieja - czy jesteś pewny iż na podstawie raportów z wczesnego bądź co bądź rejsu "Massy" nie wprowadzono jakichkolwiek zmian choćby w konstrukcji kanałów wentylacyjnych i rygli włazów?
W końcu później zarówno typ North Carolina, jak i typ South Dakota (a nawet Iowa!) służyły na Atlantyku ("Iowa" pod to także projektowano).
Ba! W latach 80-tych i 90-tych dwa z pancerników typu Iowa miały stały przydział na Atlantyk!
Słynny tajfun na Pacyfiku, w który wpakował Trzecią Flotę "prześwietny" Halsey także udowodnił dobrą dzielność morską amerykańskich pancerników, choć na krązownikach i lotniskowcach było sporo zniszczeń, a na dno poszły trzy duże niszczyciele...
Czy jesteś pewny, że typ King George V w swoich pierwszych wyjściach w morze był wolny od wszelkich wad związanych z dzielnością morską? ;)
Czy jesteś pewien tego raportu z "West Virginii"?
Bo działania prowadzone przez "standardowe pancerniki" USN na co dzień zdają się im nieco przeczyć, szczególnie w kontekście wielogodzinnego ostrzału brzegu... lub ćwiczeń Fleet Problems jeszcze sprzed wojny. Nie spotkałem cię także z tym, by załoga np. "Nevady" uskarżała się na zaduch czy coś w ten deseń. A jakie wyniki w strzelaniu osiągała -wiemy.

P.S. Może i typy South Dakota i North Carolina mogłyby strzelać amunicją Mark 23 (choć nie wiem, czy ich "krótkolufowe" 16-tki byłyby do tego dobrym pomysłem), to raczej nie byłoby łatwo upchać na nich kontenerów ABL z atomowymi rakietami Tomahawk.
Poza tym nie ma o czym gadać - nie były uzbrojone w taki sposób, więc gdybanie się nie liczy.
Pancerniki typu Iowa uznano za jedynie wartościowe jednostki w klasie pancerników i to je przebudowano.
Cała reszta na złom lub na muzea.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4932
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Maciej3 »

Owszem jestem pewny tych raportów.
Co do Messa – są jeszcze zapiski z dziennika pokładowego. Stan morza się zgadza, jedyne co jest o uszkodzeniach, to że były od pogody. Dziennik pokładowy nie jest miejscem do opisywania takich szczegółów.
Z dziennika pokładowego wynika też jaki był stan załadowania okrętu – praktycznie pod korek. Po calu czy dwóch mniejsze zanurzenie niż to czego pancerniki tego typu miały unikać.
Na pewno pomogło to falom wpływać na pokład ( niższa wolna burta ), ale nie powinno to spowodować takich przechyłów ( w końcu paliwo jest raczej pod linią wodną, więc nie powinno zmniejszać stateczności – dokładnie odwrotnie niż u Niemców ).
Owszem po tych zdarzeniach zmodyfikowano systemy wentylacyjne.
Potem dostali się w tajfun.
Pogoda nieco gorsza niż to gdzie walczył DoY z Schanrhorstem, fale porównywalne z tym gdzie przyszło pukać się Repeirowi. Amerykanie ustawili się dziobem do wiatru i zredukowali prędkość do paru węzłów, pewnie ze względu na niszczyciele ( na poważnie piszę, bez przekąsu ). Woda pojawiła się w siłowni South Dakot. Takie skuteczne to były modyfikacje.
Renown sobie pływał różnie do fali i nawet wyciągał dobrze ponad 20 w przez jakiś czas zanim odpuścił. Niemcy nie odpuścili akceptując zniszczenia na okręcie – widać uznali, że 15 calówki zrobią większe zniszczenia ;)

Co do West Virginii jestem pewny raportu. Zresztą wydźwięk jest bardzo pozytywny, że salwy co 44 czy 45 sekund, regularne i ochy i achy jak to na wiele czasu przed dojściem na dystans walki były już opracowane parametry strzelania itd.
Żeby doczytać coś mniej pozytywnego trzeba się w niego wczytać. I widać wtedy awarię jednego podnośnika po 4 salwach ( nie czynny do końca walki ) kolejnego po bodaj 7 salwach ( nie czynny do końca walki ) czy tą konieczność odpoczywania „many more minutes”
Zresztą dowódca odnosi się do innego raportu z bodaj Merylanda ( czy Colorado nie pomnę ) na którym były takie same problemy. Tego drugiego raportu nie widziałem.

Wytłumaczenie innego zachowania niż w czasie ćwiczeń czy ostrzału wybrzeża jest banalne.
W trakcie ćwiczeń, ostrzału wybrzeża czy słynnego testu na Idacho, amerykanie pozostawiali otwarte wszystkie drzwi ognioszczelne w pozycji otwartej, coby poprawić wentylację.
Wtedy dało się żyć. A przy wielogodzinnym ostrzale wybrzeża nie walono z pełną szybkostrzelnością. Gdyby się tak waliło, toby po godzinie nie było czym strzelać.
Połączenie wolniejszego przetaczania pocisków i otwartych drzwi powoduje, że dało się tak strzelać.
W końcu Japończycy nie mieli naprawdę ciężkich dział na wyspach ( w większości przypadków ), więc nie trzeba się było obawiać jakiś straszliwych przebić. A zespoły były tak liczne, że jeśli coś tam się miało zbliżyć, to był czas żeby drzwi pozamykać.
A tam gdzie mogły być ciężkie działa – np. wyspy macieżyste Japonii to strzelały już nowe pancerniki.
Jak się drzwi pozamykało, spodziewając się realnego przeciwdziałania Japończyków, to efekty były jakie były. To, że realnie Japończycy tak trafiali, że drzwi mogły spokojnie zostać otwarte, to inna sprawa. Przed akcją Amerykanie nie mogli tego wiedzieć.


Owszem KGV podczas pierwszych wyjść nie był wolny od wad.
Ale podczas ostrzału Bismarcka nie miał problemów przez pierwsze 32 minuty strzelania.
Jakby się zachował pancernik USA w tych warunkach nie wiadomo, bo nie było takiego przypadku.
A poczatek lutego 1943 roku to jest dla Messa jakieś 7 miesięcy od wejścia do służby. Trochę czasu minęło.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4932
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Maciej3 »

Co do mas pancerza to będą problemy.
W końcu mówimy o stali stopowej.
Każda z marynarek stosowała różne stopy różnych metali.
Każdy z metali ma różny ciężar właściwy. Mieszanka ichnich daje różny efekt końcowy.
Do tego WthanHarte będzie miało inny ciężar właściwy niż KruppCemented.
Jak do wzoru podstawiasz tą samą wartość "wzorcowej stopy kwadratowej grubości jednego cala co to waży 40 funtów" to z konieczności wyjdą błędy.
A jaki był ciężar właściwy każdej ze stali? nie wiem

I kolejny problem.
jedni do masy pancerza wliczali masę struktury podtrzymującej go.
Inni doliczali to do masy kadłuba.
A była to dość solidna struktura, w końcu musiało toto przyjmować uderzenia nieraz ponad tonowych pocisków przylatujących z prędkością paru machów. Nie były to ilości bez znaczenia.

Podobnie z masą różnych dziwnych podzespołów jak agregaty prądotwórcze, pompy hydrauliczne czy wodna i inne takie.
Jedni do masy siłowni, inni masy kadłuba inni maszyn pomocniczych.

Życzę powodzenia z dojściem co gdzie i jak.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4932
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Maciej3 »

Joggi – co do tego Warriora słuszna uwaga.
Ale ja mam inną.
Pancerniki typu Iowa, mimo przystosowania ich do przenoszenia atomowych pocisków do artylerii głównej ( nie wszystkich z typu zresztą, ale mniejsza ) i mimo kolejnych modyfikacji, w tym z lat 80-tych gdzie zamontowano rakiety tomahawk i inne takie, nadal pozostały najsłabszymi i najgorszymi pancernikami będącymi w służbie. Tytuł ten dzierżyły zresztą przez kilkadziesiąt lat gdzieś od lat 60-tych
I udowodnijcie mi, że nie mam racji :)

A na serio – to zdanie to jest jak dla mnie równie prawdziwe ( a co nie jest? ) jak i sensowne, jak argumenty o tym, że Iowki były najpotężniejsze, bo przenosiły rakiety z głowicami jądrowymi.

Jeśli już coś analizujemy, to tak żeby brać jakiś porównywalny przedział czasu a nie jakiegoś pre drednota z Yamato, albo atomowym okrętem podwodnym.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Smierć Churchilla i klęska Royal Navy

Post autor: Sławek »

Maciej3 pisze:Joggi – co do tego Warriora słuszna uwaga.
Ale ja mam inną.
Pancerniki typu Iowa, mimo przystosowania ich do przenoszenia atomowych pocisków do artylerii głównej ( nie wszystkich z typu zresztą, ale mniejsza ) i mimo kolejnych modyfikacji, w tym z lat 80-tych gdzie zamontowano rakiety tomahawk i inne takie, nadal pozostały najsłabszymi i najgorszymi pancernikami będącymi w służbie. Tytuł ten dzierżyły zresztą przez kilkadziesiąt lat gdzieś od lat 60-tych
I udowodnijcie mi, że nie mam racji :)

A na serio – to zdanie to jest jak dla mnie równie prawdziwe ( a co nie jest? ) jak i sensowne, jak argumenty o tym, że Iowki były najpotężniejsze, bo przenosiły rakiety z głowicami jądrowymi.

Jeśli już coś analizujemy, to tak żeby brać jakiś porównywalny przedział czasu a nie jakiegoś pre drednota z Yamato, albo atomowym okrętem podwodnym.
Na serio to Iowki były okrętami atomowymi (wszystkie, bez wyjątku - publicystycznego mylenia pacyfistów nie bierzemy pod uwagę), a więc były najpotężniejsze w historii i żadne zaklinanie tego nie zmieni. Średnia jednostka ognia wynosiła 10 pocisków Mark 23 w stanie rozmontowanym i 12 rakiet Tomahawk z termonuklearną głowicą W90 każda. A można było zapakować więcej.
Powątpiewanie w potęgę takiego arsenału pozostawię bez komentarza (...)
W każdym razie, tylko one się nadawały do takiej przebudowy i tylko one przebudowane zostały.
Reszta na złom / na muzea, łącznie z dwoma jednostkami typu Littorio, które po wojnie przypadły USA i UK (po jednej).
Swoją drogę robię aktualnie obraz z post-apokaliptyczną "Iowką" w stylu Fallout na zamówienie prywatne - format A2.
Ciągle brak mi czasu by do tego porządnie przysiąść, a trzeba. :P

Co do mas, to czeka mnie niezłe dochodzenie w wolnej czasie, bo to ciekawe. :)
Póki co dokopałem się do wymiarów i masy każdej płyty burtowej A class z "Iowa" i masy pokładu głównego.
Zawsze jakiś początek...
ODPOWIEDZ