Tak może jeszcze na szybko co do masy pancerza Class A Iowki.
Masa burt to jakieś 2,7 tysiąca ton. Obydwu.
Doba dodajemy osłonę wałów. Miejscami grubsza, miejsami cieńsza ( nie chce mi się liczyć wartości średniej ), zdecydowanie krótsze te rejony niż na burtach, ale miejscami wyższe. Nie wszędzie.
Ile toto ważyło?
Niech będzie że tyle samo – stać mnie na to. Mnożymy wartość przez 2 mamy masę pancerza Class A 5,4 tysiąca ton.
Co zostaje – barbety. Ile ważyły razem? 2 tysiące? Może. Mamy 7,4 tysiąca.
Boki wież, stanowisko dowodzenia... Razem ile? Tysiąc? Niech będzie. Mamy 8,4 tysiąca.
Na pewno przeszacowane.
Opracowania ( nie źródła! ) podają ponad 10 tysięcy. Jakoś się to nie sumuje.
Niestety do masy pancerza na pewno dodano pancerz Class B. I słusznie. W końcu od tego był żeby chronić.
Ale do totalnej wielkości 20 tys ton pancerza wliczono też masy grodzi przeciwotrpedowych, osłon przeciwodłamkowych, czy pokładów które również spełniały rolę konstrukcyjną. Dopiero przy takim liczeniu uzyskujemy te magiczne 20 tys. ton
Jak przyjąć te same kryteria dla innych okrętów to Bismarck będzie miał ze 30 tysięcy ( no trochę przesadziłem

) a KGV ze 17-18.
Na tym to zostawmy.
Co do skuteczności ognia plot.
Warto sobie uświadomić jakie liczby chodzą w „powszechnym przekonaniu”
Anglicy po analizie zestrzeleń z roku 1942 głównie na Morzu Śródziemnym doszli do wniosku ( jeszcze w czasie wojny ) że strącili jakieś 120-150 samolotów. Doskonale wiedzieli, że dokładnie policzyć się nie dam bo jak? Jak trzy okręty strzelają do jednego samolotu a ten spadnie to pewnie trzy sobie przypiszą strącenie. A jak samolot się zapali i zanurkuje to pewnie się policzy zestrzelenie, ale jak podczas nurkowania pilot go wyprowadzi i jakoś dowlecze do bazy to co? Będziemy o ty w ogóle wiedzieć? W czasie BoB można było liczyć wraki na ziemi, a na morzu? Co nurkowie? Więc zakładali że zwalili jakieś 120.
Wkrótce po wojnie udało się zweryfikować te dane i wyszło coś pomiędzy 90 a 100. Zależy jak liczyć ( o czym potem ). I ta liczba rzędu 100 samolotów ( albo i mniej ) unkcjonuje w pojęciu skuteczności brytyjskiej obrony plot okresu całej wojny.
Amerykanie jak podliczyli sobie statystki oku 1942 to im wyszło jakieś 450 zestrzelonych maszyn. I bezpośrednio po wojnie nie było nikogo co by to zweryfikował. I ta liczba funkcjonuje w powszechnym mniemaniu skuteczności amerykańskiej obrony przeciwlotniczej tego okresu wojny, a przecież wiadomo, że potem obrona plot rosła, więc powinno być lepiej. I to funkcjonuje jeśli chodzi o przekonanie.
Pomijam już to, ze te same oficjalne statystyki wskazują, że w 1944 to amerykanie zestrzelili mniej niż w 42. W 1942 mało który okręt miał Mk 37 fire control, żaden nie miał zapalników zbliżeniowych i mało który miał boforsy – większość bazowała na 28 mm działkach i 20 mm Oerlikonach. Jak wierzyć statystykom, to po jaką cholerę te wszystkie wynalazki? Trzeba było pozostać przy starym uzbrojeniu.
Niestety nowsze analizy wskazują, że w całym 1942 to amerykanie strącili jakieś 85 maszyn. Cóż – Teller kiedyś pisał, że strącenia USA z 42 trzeba dzielić przez 3. Mylił się. Trzeba dzielić przez 5. Ale nie to funkcjonuje w powszechnym przekonaniu.
Co ciekawsze, Brytyjczycy jak analizowali możliwości swojego i amerykańskiego SKO bazowali na oficjalnych raportach. Raporty brytyjskie były przeszacowane o jakieś 50%. Amerykańskie o 500%. Obydwa były brane na serio. Jakoś nie dziwi mnie że doszli do wniosków do jakich doszli.
Czy na podstawie tych statystyk uważam, że angole mieli lepszą obronę plot?
Ano niekoniecznie.
Ja tam mawiam
kłamstwo, duże kłamstwo, statystyka.
Sprawa pierwsza – okręty chodziły na innym teatrze działań, były atakowane przez inne samoloty, atakujący piloci mieli inne zwyczaje. Kto lepsze kto gorsze, to można się spierać i do niczego nie dojść. Inne, a to wpływa na wynik.
A na końcu to ja uważam, że ilość zestrzeleń to bardzo niewiele mówi o skuteczności ognia plot.
Działka plot ( na okręcie ) nie mają zestrzeliwać samolotów. Mają zapewnić nosicielowi tych działek, że nie zostanie trafiony, czy że zostanie trafiony mało razy. Owszem, jak przy okazji samolot spadnie, to załoga okrętu nie będzie płakała, ale nie to jest najważniejszym celem działek plot.
Podam taki abstrakcyjny przykład, który podawałem na innym forum.
Weźmy sobie dwa przypadki. Eskorta małego konwoju – dwa jakieś stateczki chronione przez krążownik.
Przypadek 1 – chroni Dido
Przypadek 2 – chroni Curlew
Obydwa konwoje są atakowane przy takiej samej pogodzie, przez takie same samoloty, tak samo wyszkolone załogi itd. Powiedzmy że jest to atak 30 maszyn.
W przypadku 1 długodystansowy ogień dział 5,25” jest na tyle skuteczny, ze uszkadza maszyny, albo i nie uszkadza, ale powoduje, że piloci tak się rozpraszają, że w nic nie trafiają. No nie wiem, rezygnują z ataku, czy pudłują. Nie ważne.
W trakcie ataku nie spada żaden samolot. Może coś tam jest uszkodzone.
Przypadek 2. Z powodu mniejszego zasięgu dział Curlew otwiera ogień z takiej odległości, że samoloty są już na tyle blisko, że udaje im się trafić obydwa statki. Obydwa z czasem toną.
Ale, ponieważ samoloty podeszły blisko, to powiedzmy 15 z nich spadło, a kolejnych 5 było tak uszkodzonych, że rozbiły się potem.
Pytanie - który okręt wypełnił misję ochrony statków. Te przy Dido doszły do bazy nienaruszone. Te przy Curlewie poszły na dno w komplecie.
Curlew strącił ( zależy jak liczyć ) 15 do 20 maszyn. Dido nic.
Który będzie lepiej wyglądał w statystykach powojennych na temat ilości strąconych maszyn?
Podobnie jak patrzeć na możliwości działek i innych takich. Co nas interesuje – parametry papierowe czy użytkowe? Ano potrafią się ostro różnić.
Czyli co – wiem, że nic nie wiem?
Ano coraz bardziej skłaniam się ku tej tezie, jeśli chodzi o moją osobę.
najpotężniejszym pancernikiem w historii były uzbrojone w pociski atomowe okręty liniowe typu Iowa
I owszem. Ale nieco po wojnie. I jeśli patrzeć w ten sposób, to pozostałe amerykańskie mogły być równie potężne. Jakoś nie ma specjalnych przeszkód by takiej SD czy NC też takie pociski nasadzić do komór. Tyle, że nie było takiej potrzeby.
Swoją drogą, skąd te kosmiczne ilości uderzeń torpedowych?
Pewnie z raportów lotników.
Jakby wierzyć lotnikom japońskim to PoW dostał koło 12 czy 15 torped a Repulse chyba ze 20.
Mnie interesują okręty wpasowane do systemu - one mają wykonać określone zadania, a nie staczać bitwy typu jeden na jednego.
I owszem. Ale czasem pojedynki się zdarzają.
I można odbić piłeczkę.
Co bym zrobił z South Dakotą na Atlantyku?
2 metrowa fala zmniejsza jej możliwości walki do 3 dział kal 406 mm i 6 ( na burtę ) 127 mm, a prędkość spada do 12-15 węzłów. Może jestem stronniczy, ale jakoś tak wydaje mi się, że wsparcie dla Hooda byłoby niewielkie. A walczył w takiej właśnie fali.
A co bym zrobił z West Virginią?
Po 10 salwach załoga komór amunicyjnych musiała leżeć na podłodze przez „dużo więcej minut” żeby odpoczęła na tyle, żeby być w stanie dostarczyć choćby jeden pocisk do wind amunicyjnych.
Przy płaskim morzu. Czyli co zamiast Rodneya mam West Virginię. Nie wiem czy przy takiej fali załadują chociaż raz, powiedzmy że się uda. I co po 10 salwach czekamy „many more minutes” ( cytat dosłowny z raportu ), żeby załoga odpoczęła.
Cóż – inne okręty były potrzebne na inny teatr działań. Do rozbicia Yamashio te 10 salw wystarczyło, choć nie wiem czy takie były założenia projektantów okrętu, ale tak wyszło.