Chyba się wtrącę.
Michael pisze:Doprawdy dziwi mnie taki punkt widzenia, szczególnie kiedy spoglądam na mapę i widzę, że Okręg Kaliningradzki, czyli miejsce zgrupowania wojsk które brałyby udział w ewentualnym konflikcie, leży nad morzem. Masz dostęp do informacji pochodzących np. ze sztabu generalnego, które mówią, że w razie wojny F-16 absolutnie nie będą latały nad Bałtykiem? Jeśli nie, a nie widzę żadnego logicznego powodu dla którego tak nie miałoby być to trudno mi uznać Twój punkt widzenia za coś innego niż fantazje.
Właśnie należy spojrzeć na mapę by zdać sobie sprawę, że położenie Zony znacznie utrudnia operowanie naszym siłom przeciw ich lotnictwu i OPL.
Tym bardziej, że tak naprawdę ich system obrony powietrznej będzie 4-warstwowy:
- myśliwce
- S-300PMU/S-400
- S-300W
- systemy bliskiego zasięgu.
Zatocz krąg 100 km wokół Zony i będziesz miał strefę w której F-16 będą walczyły o przeżycie.
Oczywiście można myśleć o wykonaniu nalotu synchronicznego (jak to starsi lotnicy określają "typu izraelskiego) - czyli coś co ćwiczono w ramach manewrów (o ile dobrze pamiętam) "Jaguar 86" - pytanie tylko czy nasze d-two zaryzykuje taki poziom strat ?
Michael pisze:Wypowiadasz w sposób kategoryczny dosyć odosobnione opinie. Mógłbym wiedzieć na czym je opierasz? Samoloty Bryza znajdują się w uzbrojeniu sił zbrojnych, posiadają odpowiednie sensory i systemy transmisji danych uzyskanych za ich pomocą, nie rozumiem więc dlaczego w razie konfliktu nie miałyby odegrać roli w wykrywaniu i wskazywaniu celów dla NDRu.
Jakie ich systemy będą pomocne w ataku w chronionej strefie przybrzeżnej ?
Michael pisze:Znowu dziwi mnie taki punkt widzenia, przypominam, że uderzenia lotnicze w przypadku wojny z Rosją wychodziłby głównie z kierunku Okręgu Kaliningradzkiego, a więc obserwacja radiolokacyjna samolotu E-3 byłaby za pewne skierowana na ten obszar, a więc siłą rzeczy obejmowałaby również południowy Bałtyk.
Tu się zgodzę - rozpoznanie z AWACS-a może odbyć się bezpiecznie i ..... zapewne da lepszy efekt niż wysyłanie w strefę ognia F-16 czy Bryz. Ale znów to samo - AWACS rozpozna cele powietrzne i ogólnie nawodne - więc trzeba by czekać aż coś wyjdzie z Cieśniny Piławskiej i będzie chciało wypłynąć na środek Bałtyku.
Większy pożytek będzie przy rozpoznaniu jednostek w drodze z Zatoki Fińskiej - choć porządnej identyfikacji nie zapewni, bez pomocy Bałtów.
A tak ogólnie to rozpoznanie celów nawodnych przez AWACS-y nie będzie raczej zbyt wiele warte bez wsparcia River Jointów (albo Joint Starów - choć wątpię by Amerykanie ryzykowali podesłanie ich). A to wszystko będzie miało miejsce w obliczu totalnego jazgotu elektronicznego, bo środków EW/ECM.
Michael pisze:Oczywiście nie odniosłeś się do śmigłowców ZOP i bezpilotowców, bo przecież mocno godzą w Twoją tezę, a faktycznie trudno wymyślić na poczekaniu bajkę jak to zostałyby zmiecione z powierzchni ziemi.
I tu mogę się zgodzić - bez bsl-i na poziomie operacyjnym nie ma co myśleć o skutecznym użyciu NDR-ów nad Bałtykiem.
Powtarza się tu stara historia z PRL - mieliśmy rakiety i Piony, ale nie mieliśmy rozpoznania dla nich.
Michael pisze:Jeśli chcemy rozmawiać o faktach w przypadku wojny o Falklandy to zacznijmy od tego, że Argentyńczycy uznali, że ich okręty nie mają szans nawiązać walki z Brytyjczykami i wyjść z tego cało, a trzeba zaznaczyć, że część z nich była dosyć nowoczesna jak na tamte czasy.
No chyba nie do końca - bo w końcu po coś wyszły 3 zespoły.
Syndromu o którym mówisz w pełni nabawili się po stracie Belgrano.
Ogólnie - moim skromnym zdaniem NDR-y nadają się do:
- dalekiej obrony wybrzeża (choć kto i po co miałby się pchać z flotą pod nasze wybrzeże to oddzielne pytanie);
- projekcji siły wytwarzając zagrożenie przerwaniem połączeń na Bałtyku i ograniczeniem swobody działania.