Nie przypisuj swoich reakcji innym. A że nie masz pojęcia to już od dawna doskonale wiadomo. I dowiodłeś już wielokrotnie, że choćbyś nie wiem jak się wytężał to nie ogarniesz... taki to ciężar. Możliwe nawet, że tkwiąc w bańce do dziś nie dotarło do Ciebie jakie rzeczy łykałeś jak pelikan. Nawet mi Ciebie nie żal.
A teraz dla porządku i podtrzymania tradycji będziesz dalej ględził i ględził? Nikt nie zmusza Cię do czytania postów, z których nic nie rozumiesz. Dorosły człowiek w pewnym momencie powinien sobie uzmysłowić, że coś go bardzo przerasta.
Żebyś jeszcze bardziej nie miał pojęcia to taki tam dopisek, z którego i tak nic nie zrozumiesz... więc nie jest dla Ciebie. Nie czytaj, bo jeszcze jakimś cudem wyrwiesz się z bańki, a to może być ciężka trauma.
Pewnie nie trzeba przypominać, że na pytanie, "czy zaszczepieni będą dalej zarażali", główny doradca premiera ds. Covid-19 profesor Andrzej Horban odpowiedział przecząco: „Nie, z założenia osoby, które szczepimy nie zarażają, bo powinny być zdrowe. Ponieważ jednak nie sprawdzamy, czy człowiek jest z tym momencie nosicielem wirusa, czy nie (jest), to nie. Istotą szczepienia jest wytworzenie takiego poziomu odporności, żeby człowiek nie był zarażony. W związku z tym należy odpowiedzieć krótko i zwięźle: nie - nie będą zarażali, bo nie będą zakażeni” - podkreślił.
Z tej sławetnej wypowiedzi, na której oparto narrację emocjonalnego szantażu na kolejne kilka miesięcy (później narrację wielokrotnie zmieniano, ale nadal w duchu tejże wypowiedzi), wynika że jedyną opcją jaką prof. Horban dopuszczał było to, że w momencie szczepienia ktoś był już zakażony i dlatego zachoruje. Ok, to on jest profesorem, więc ani chybi ma rację

Narracja jakoby szczepionki przerywały (lub później – znacząco ograniczały) transmisję wirusa legła u podstaw emocjonalnego szantażu, ale też całej machiny dyskryminacji niezaszczepionych. Co istotne, praktycznie każdy kraj miał takich swoich Horbanów, co lubiącym teorie spiskowe kazało powątpiewać w zwykłą głupotę i doszukiwać się celowego działania.
Ja poprzestanę na tym, że zwyczajnie to były kłamstwa, bez doszukiwania się powodów.
Generalnie im dłużej trwała pandemia tym więcej było dowodów na nieprawdziwość tego typu insynuacji. Niemniej, grono ludzi, którzy patrzyli na niezaszczepionych jak na trędowatych i którzy od razu, obiema rękoma podpisaliby się pod odebraniem im dowolnego prawa, było ogromne, a skala ostracyzmu wołająca o pomstę.
Ministerstwo Zdrowia medialnie manipulowało statystykami pokazując jaki to niewielki odsetek zaszczepionych w ogóle się zakażał. Pewnie to ci, którzy byli już zakażeni w momencie podania szczepionki… choć może już nie, bo w momencie gdy pojawiły się te tygodniowe plansze narracja była już zmodyfikowana, ale właśnie po to by dowieść prawdziwości tej modyfikacji podawano te statystyki. Oczywiście błyskawicznie wychwycili to nawet średnio docieklwi użytkownicy Twittera (a tak MZ kontaktował się ze społeczeństwem) zestawiając z danymi sprzed 7 dni, ale niestety media tygodniami milczały jak grób.
Dziś nie udostępnia się już danych o ilości zakażeń, hospitalizacji i zgonów. To niby tylko statystki, ale na podstawie dokładnie tych statystyk podejmowano decyzje o wprowadzaniu ograniczeń Polakom.
Gdy po wybuchu wojny za naszą wschodnią granicą zainteresowanie statystykami spadło do niemal zera to nawet na jakiś czas wyłączono publiczny dostęp do BASIW. Po ponownym uruchomieniu w zestawieniach doszło do zmian, a dokładniej do usunięcia części informacji. Zadziwiające, że przy tak skąpych danych jeszcze je ograniczano. Gdzie nam do takich naprawdę porządnie opracowanych danych jak np. w UK.
No cóż, tak krawiec kraje jak mu materii staje. Wystarczy zestawić ze sobą jakieś porównywalne dane. Na przykład do analizy porównawczej wziąć okres, gdzie faktycznie można było mówić o istnieniu już jakiejś sporej grupy zaszczepionych, by porównywać relację pozytywnych testów zaszczepionych do niezaszczepionych. Gdyby nawet wziąć za dolny próg 15% zaszczepienia populacji i od tego momentu porównywać, która grupa częściej miała pozytywne wyniki testów to wychodzi jak na dłoni, że zaszczepieni… a Wielkiej Brytanii to wychodziło nawet, że nie tyle zaszczepieni co zaboosterowani. Tego akurat u nas nikt nie sprawdzał i kierowano się narracją na wiarę.
Dane prezentowane w BASIW pozwalają też na wyciągniecie wniosków co do wpływu na śmiertelność i biorąc pod uwagę ten sam dolny próg wychodzi, że szczepienia ograniczyły śmiertelność, co dla nikogo nie powinno być niespodzianką. Relacja zgonów zaszczepionych do niezaszczepionych wyniosła 3 do 7, choć średnia wieku zmarłych dla obu grup była taka sama i wynosiła 77 lat.