Cała ta sprawa moim skromnym bardziej kwalifikuje się dla prokuratora niz dla historyka... Dowództwo (dowódcy), nie miało czystego sumienia i miało wszelkie powody aby kłamac... no, co najmniej, nie mówic wszystkiego. Sa jednak w tej historii momenty gdzie nie tak jak w piosence "żołnierz dziewczynie nie skłamie" jestem przekonany, że
kłamstwa, niedomówienia, fabrykacje i oczywiste manipulacje miały miejsce. Udział w tych manipulacjach i kłamstwach mieli i "Czterej Muszkieterowie" i Dowództwo...
Popatrzcie na sprawę "Bremena".
1. Po przybyciu do UK, muszkieterowie puszczają w obieg swoja wersję, która zostaje spisana.
2. Na procesie Kłocza sprawa wypływa i toczy się tak:
-najpierw rozpytują ogólnie Kłocza a ten mówi tak:
„Na pytanie: Gdzie był i co robił od 4 do 14 dnia wojny? Chodziłem na liniach komunikacyjnych. Byłem w morzu. Dlaczego wyszedłem w morze? Bo zasadniczo znajdowałem się w sektorze „Wilka”. Poszedłem na jego sektor, nikogo nie było tylko masa ścigaczy, które wycisnęły mnie stamtąd. Nie chciałem siedzieć w sektorze bezczynnie, więc wyszedłem w morze, gdzie mogłem spodziewać się transportów i okrętów. Później się okazało, że widziałem okręty, ale tylko takie, które nie należało zaatakować.”
- potem do akcji wkracza por. mar Pierzchlewski... może nie zaraz pełny muszkieter, ale też oficer z bohaterskiej paczki. Ten podaje:
„Od chwili opuszczenia zatoki do momentu udania się do Tallina, chodziliśmy koło Gotlandu. Patrolowanie w dzień, wynurzanie się w nocy. Celem patrolowania było ewent. atakowanie nieprzyjacielskich statków. Była depesza zakazująca atakowania okrętów nieuzbrojonych i bez konwoju. W czasie patrolowania spotkaliśmy ropowiec niemiecki „Bremen”. Nie wiem czy był uzbrojony, czy też nie. Ropowiec ten nie został zaatakowany. Można było wynurzyć się, zażądać wylegitymowania się, a w razie stwierdzenia, że jest to statek niemiecki, kazać załodze opuścić statek i zatopić go. Depesza zakazywała atakowania statków bez wylegitymowania.”
„Co do niemieckiego ropowca były różnice zdań. Dowódca mówił, że to statek szwecki (tak w oryginale protokołu), sądząc po nazwie „Bergen” na rufie. Nazwę odczytywał por. Piasecki. Twierdził on, że dowódca odepchnął go od peryskopu i nie pozwolił odczytać nazwy. Por . Piasecki był w tym czasie of. wachtowym – odczytał nazwę i zbudzono dcę. Odległość była bardzo bliska, do tego stopnia, że odczytano małymi literami wypisaną nazwę na rufie ropowca.”
„Przy spotkaniu „Bremen” pogoda była dobra. Byliśmy bardzo blisko. Można było się wynurzyć i statek zrewidować. Sam przez peryskop nie patrzyłem. O różnicy zdań pomiędzy dcą a por. Piaseckim co do przynależności statku dowiedziałem się od Piaseckiego dopiero po internowaniu. Piasecki mówił, że widział napis „Bremen” i banderę szwecką.” (tak w oryginale protokołu).
„Co do Bremen wiem wszystko na podstawie opowiadania por. Piaseckiego, sam nie widziałem. Piasecki przedstawił zdarzenie w ten sposób: patrzyłem przez peryskop, zameldowałem dcy że jest statek twierdząc że o nazwie „Bremen”. Dca twierdził że to „Bergen” i odepchnął mię od peryskopu. Rozmowa o tym zdarzeniu toczyła się w mesie, w obecności kpt. Grudzińskiego. Było dla mnie jasnem, że dca nie chciał atakować okrętu.”
i tu już nie ma miejsca na pieprzenie andronów, Sąd i obrona zadają pytania i konfrontują Pierzchlewskiego (w innych sprawach) z Olesińskim. W.w. zeznania Pierzchlewskiego ewoluują... od kategorycznego
W czasie patrolowania spotkaliśmy ropowiec niemiecki „Bremen”. Nie wiem czy był uzbrojony, czy też nie. Ropowiec ten nie został zaatakowany. Można było wynurzyć się, zażądać wylegitymowania się, a w razie stwierdzenia, że jest to statek niemiecki, kazać załodze opuścić statek i zatopić go
do kompletnej strusiologii, to nie ja... ja tylko słyszałem
„Co do Bremen wiem wszystko na podstawie opowiadania por. Piaseckiego, sam nie widziałem.
O różnicy zdań pomiędzy dcą a por. Piaseckim co do przynależności statku dowiedziałem się od Piaseckiego dopiero po internowaniu. Piasecki mówił
Dopiero po przyciśnięciu delikwenta, Sąd zaczął dowiadywać się kto i co mówił...
Bosman Olesiński z kolei zeznał tak...
„Po wyjściu z zatoki, nie byliśmy atakowani. Sami nie mogliśmy atakować, bo okręty chodziły pod banderą neutralną. Pamiętam jak raz por. Piasecki mówil do dcy „Panie komandorze, ci też dowożą dla Niemca, można ich rąbać”. Na to dowódca odpowiedział: „Ja nie mogę podrywać stosunków międzynarodowych między Polską a Estoniją.” (tak w oryginale protokołu). Dokładnie nie pamiętam czy spotykaliśmy estońskie czy szwedzkie statki. O „Bremen” nic nie wiem. „
W wyniku postepowania Sąd wydaje wyrok, w ktorym kompletnie pomija kwestię "Bremena"... co jest logiczne jak poczyta się zeznania świadków i wyjaśnienia oskarżonego.
No ja nie wiem, jak z tego materiału można było zrobić "Sprawę Bremena", ale jak widać w sądownictwie wojskowym i takie rzeczy wtedy uchodziły. Kończy sie wojna a Kłoczu żąda ponownego rozpatrzenia sprawy. Przewodniczacy Sadu Wojskowego, bierze akta, czyta i nie rozumie.... bo jest zielonym mundurkiem. Żąda powołania biegłych na okoliczności dlań niezrozumiałe lub nieznane...
Przeczytajmy żądanie/pytanie Sądu:
1. Nakreślić sytuację bojową od dnia 1.09.1939 do dnia 14.09.1939, a nawet po tym terminie, o ile okazałoby się, że działania nieprzyjacielskie doznały poparcia, lub dla przedsięwzięć Siły Polskiej lub Sprzymierzonych powstało niebezpieczeństwo lub szkoda po dniu 14.09.1939, a to w związku z internowaniem okrętu w Talinie.
a na ten punkt "biegli" z Inspektoratu Generalnego PKPR do spraw personalnych MW odpowiadają ... nie pytani
„Nikt nie potrafi dokładnie ustalić, jakie konsekwencje materialne wywołała bezczynność O.R.P. „ORZEŁ”, spowodowana bezczynnością dowódcy. Tym niemniej następujące fakty ustalone przez przewód sądowy są bezsporne i dają się ująć ściśle:
a/ b.kmdr.ppor. KŁOCZKOWSKI nie wykonał ataku na s/s „BREMEN”. Zniszczenie, a nawet uszkodzenie tego statku miałoby sukces materialny /ograniczony/ i moralny /bardzo duży/. „
No i voila! Królik z kapelusza. Tchórz i zdrajca... Dlaczego nie zaatakował?
Po tym piśmie sprawe kmdr. ppor. Kłoczkowskiego uznano za zamkniętą na amen...
Kiedy czytałem o tym tydzień temu u Borowiaka to troszkę się zdziwiłem... No bo jak to tak, w tym samym czasie dwa Bremeny (drugi to transatlantk NDL)? I choć ponoć mozliwość taka wtedy istniała zapytałem Theo Dorgeista o całą sprawe i poprosiłem, aby sprawdził co to mogła być za ptica tam wtedy 12.09.1939 koło Gotlandii.
Spytałem tak:
Dear Theo
Currently, with a few friends we are examining a case of polish submarine
Orzel. The basis for our ezaminations is a protocol of the court case of
1942. According to it Orzel has met at 12 of September 1939 a mysterious
ship that was described as - tanker "Bremen" sailing under a swedish flag.
The question is:
1.. Could it be a german tanker named "Bremen" in 1939? There was a NDL
liner "Bremen" in 1939, wasn't this name reserved exclusively for it?
2.. Is it possible that in 1939 there could be a few ships named "Bremen"
according to German ship register regulations?
3.. Could it be a Swedish ship named "Bremen"?
4.. Could it be a German ship "Bremen" chartered to some Swedish company?
Sincerely
Alfred
------------------------------------------------
Jetzt mit einigen Freunden überprüfen wir einen Fall polnischen U-boot
"Orzel". Die Grundlage für unsere ezaminations ist ein Protokoll des
Gerichtfalles von 1942. Das Übereinstimmen zu ihm Orzel hat bei 12 von
September 1939 ein geheimnisvolles Schiff, das wie beschrieben wurde -
Tanker "Bremen" getroffen, das unter eine schwedische Markierungsfahne
segelt.
Die Frage ist: welches Schiff, welcher Tanker war das?
1. Konnte es ein deutscher Tanker sein, der "Bremen" 1939 genannt wurde?
Dort war eine NDL Zwischenlage "Bremen" 1939, nicht dieser Name aufgehoben
ausschließlich für sie?
2. Ist es möglich, daß 1939 es einige Schiffe geben könnte, die "Bremen"
entsprechend deutschen Schiff Registerregelungen genannt wurden?
3. Konnte es ein schwedisches Schiff sein, das "Bremen" genannt wurde?
4. Konnte es ein deutsches Schiff "Bremen" sein, das zu irgendeiner
schwedischer Firma gechartert wurde?
Herzlichst Alfred
Odpowiedź od Theo była taka:
Zur Frage BREMEN
Es gab weder in der Handelsmarine noch bei der KM einen Tanker Bremen.
Ich habe alle Tanker mit Heimathafen Bremen untersucht, kein Tanker war in diesen Gebiet !
Dann habe ich noch einmal alle Tanker über 400 BRT untersucht, auch kein Hinweis auf einen Einsatz in diesen Bereich.
FRIEDRICH BREME kann es nicht gewesen sein:
TM FRIEDRICH BREME 36/10397 Waried Tank Reederei, Hamburg DJRR
21. 8./13. 9. 39 Aruba - Murmansk,
2. 2./ 5. 3. 40 Murmansk - Kiel
11. 4. 40 Hamburg - Oslo, Flugbenzintransport
16. 6. 40 an Drontheim
19./29. 9.40 Kiel -St. Nazaire
1. 12. 40/ 7. 1. 41 St. Nazaire - Atlantik - Brest, Versorgung an "Hipper"
22. 1. / 31. 3. 41 Brest - Atlantik - St. Nazaire, Versorgung an
"Scharnhorst"
29. 5. 41 ab St. Nazaire
12. 6. 41 im Nordatlantik durch brit. Kreuzer "Sheffield" versenkt
Es bleibt nur die Möglichkeit das es ein Frachtschiff " aus Bremen"
war , das ließ sich aber bei den vielen Schiffen aus Bremen nicht belegen.
Viele Grüße
Theo
Niedomówienia, wersje bohaterskie, kłamstwa i półprawdy, manipulacja no i brud... a potem MB pisze...
„Nastrój wśród załogi mógłby się poprawić w dniu 12 września, gdy „Orzeł” na pozycji pomiędzy Gotlandią a Estonią napotkał przepływający blisko zbiornikowiec niemiecki „Bremen”. To niespodziewane spotkanie było okazja do sprawdzenia gotowości bojowej marynarzy w razie walki z okrętami bojowymi Kriegsmarine. Rozognieni oficerowie aż się palili do przeprowadzenia ataku torpedowego lub akcji abordażowej. Ich zapał szybko jednak ostudziła odmowa dowódcy okrętu. Wytłumaczył zaskoczonym podwładnym, iż nieprzyjacielski statek nie jest załadowany (z czego to wnioskował?) i dlatego nie podejmie ataku ani próby zatrzymania go. Gdy to mówił, wyglądał na półprzytomnego, trząsł się, usiadł bezmyślnie przy kole ratunkowym, cos niezrozumiale bełkotał i płakał. W tym momencie stało się jasne, że Kłoczkowski nie będzie próbował podejmować jakiejkolwiek walki.”
i wszyscy to powielają... a ten kawałek o dcy bełkoczącym coś przy kole ratunkowym w centrali zanurzonego okrętu niniejszym dedykuję wszystkim kolegom, z ktorymi przeciskałem się w sobotę przez ciasne luki żelazek... Oby Pan Autor miał kiedys okazję przeciskać przez luk OP ... z kołem ratunkowym... choc raz zanim znowu usiądzie do pisania o ORP "Orzeł" i kmdr. ppor. Henryku Kłoczkowskim.