Dobra Zmiana pisze: ↑Jak masz coś nowego do powiedzenia (nie sądzę), to załóż osobny temat.
Jak rozkażesz... a może jednak nie
Dobra Zmiana pisze: ↑Tu może sobie i trwać - liczysz na to, że skłonisz kogoś do zmiany zdania, bo minęło trochę czasu? Coś się przez ten czas zmieniło, jakieś "epokowe" odkrycia w biologii?
Największym epokowym odkryciem, byłoby gdybyście w końcu przejrzeli podręczniki od biologii, ale prędzej Sahara się zazieleni.
Ja nie skłaniam do zmiany zdania. Ja tylko piszę gdzie drastycznie mijacie się naukami przyrodniczymi. Jeszcze tego werbalnie nie zaakceptowaliście, więc nie można przejść dalej, ale spokojnie... cierpliwość to podobno cnota.
Napoleon pisze: ↑Dyskusja nie dotyczy tego czy aborcja jest złem czy nie. To rzecz oczywista.
Marna próba ucieczki w stronę wpisów Tadeusza Klimczyka. A że były trafne to szybko spróbowałeś się podpiąć.
Napoleon pisze: ↑Aborcja jak najbardziej ogranicza prawo do życia człowieka wewnątrz swej matki.
Nie. Pozbawia szansy powstania człowieka. To trochę zmienia postać rzeczy.
Szansy, że powstanie człowiek to generalnie pozbawi ucięcie komuś jaj. No ale w uznaniu Twoich ekwilibrystycznych talentów wrócę do terminu którego nie lubią eryści: Aborcja jak najbardziej ogranicza prawo istoty z gatunku homo sapiens do życia wewnątrz innej istoty z gatunku homo sapiens. Jak widzisz nie używam już nawet słowa matka by nie urazić Twojej lewicowej wrażliwości.
Napoleon pisze: ↑Dokładnie to samo pewnie mogliby powiedzieć panowie w czarnych mundurach w czasie dyskusji z kimś na temat człowieczeństwa niektórych grup etnicznych w 1942 roku.
Przykład zły, nieadekwatny do treści dyskusji. Zabójstwo człowieka jest czymś zupełnie innym niż aborcja płodu w jego wczesnym stadium. Przypomnę, że nawet obecnie płód, który został poroniony, ma status "odpadu medycznego". Czy się to komuś podoba czy nie, to są kompletnie inne sprawy.
Już tyle razy było to wałkowane, że aż boli jak wykazujesz się tak skrajną niewiedza. Płód nie ma statusu odpadu medycznego. Tak, wiem, że to tylko słownictwo, ale spróbuj zabić ten płód w łonie matki to zobaczymy czy zostaniesz oskarżony o uszkodzenie mienia, naruszenie czynności narządu czy zniszczenie odpadu medycznego. Oczywiście to tylko terminy, ale jakbym stracił rękę to nie mogę się ubiegać o zasiłek pogrzebowy na jej pochowanie, a w przypadku płodu bez problemu i bez ograniczenia czasowego co do jego wieku. Generalnie lewicowcy jak trzeba to wiedzą kiedy jest człowiek, a jak nie trzeba to nie wiedzą. Ot taki tam logiczny szpagat.
Napoleon pisze: ↑więc teraz wskaż jakie ustępstwa w Twoim kompromisie
Czy kiedykolwiek w życiu próbowałeś wypracować jakiś kompromis? Skoro piszesz tak jak powyżej zacytowałem, to chyba nie. Mam wrażenie, że Ty w ogóle słowa "kompromis" nie rozumiesz. Poza tym znów logika się kłania. Jeśli ja proponuję jakiś kompromis, to jest bez sensu oczekiwanie, że zaraz, bez przedstawienia propozycji drugiej strony, zaproponuję jakiś nowy kompromis (bo chyba o to Ci chodzi?). Abym mógł cokolwiek powiedzieć, muszę znać propozycję drugiej strony - to chyba oczywiste? Wiem, z logiką u Ciebie jest kiepsko, ale tyle chyba rozumiesz?
Widzisz, Twoja propozycja kompromisu nie polega na tym, by - odwracając kota ogonem - ustawiać go w kontrze, stycznej czy czymkolwiek do tego co ja uważałbym za kompromis, bowiem Twoja propozycja nie obraca się w jakiejś forumowej próżni tylko w sytuacji prawnej państwa polskiego. Dlatego nie musisz dostosować kompromisu do niczego co ja mógłbym zaproponować, ani nawet niczego co ja uważam.
Tyle, że Twój kompromis to nie jest kompromis, bowiem uwzględnia zdanie tylko jednej strony, drugą co najwyżej uznając za odklejeńców, którzy niech robią jak chcą. Nie wskazałeś na ani jedno realne ustępstwo, ale już domyślam się co teraz napiszesz i wprost nie mogę się doczekać.
Napoleon pisze: ↑Przypomnę więc jeszcze raz. Spór dotyczy tego, czy prawo ma pozwalać na aborcję czy nie.
Obecne prawo nie zezwala na aborcję. Nie trzeba tu żadnego kompromisu w kwestii uznania prawa do aborcji. jest jedynie mowa o dopuszczalności aborcji w przypadku konfliktu z innymi dobrami chronionymi prawnie. Co ciekawe w takich Niemczech prawo też nie zezwala na aborcję.
W tej sytuacji sprawa jest prosta. Prawo co do zasady jako paradygmat ma uznawać aborcję za zabronioną. No i już Ci się problem rozwiązał, bo jak sam stwierdziłeś (ale dopiero po wpisach Tadeusza Klimczyka) aborcja to zło.
Tak jak co do zasady prawo nie zezwala na zabójstwo, kradzież itp.
Są natomiast przypadki szczególne, gdy w określonych sytuacjach robi się odstępstwo od przyjętej zasady lub nie obciąża karą za winę.
Ty chciałbyś postawić tę zasadę do góry nogami. Fajnie się czyta te Twoje fikołki.
Napoleon pisze: ↑... kompromisem jest to, iż decyzję pozostawia się zainteresowanym i nikt nikogo do niczego ani nie zmusza ani nie zabrania.
No akurat części zainteresowanych to kompletnie nikt nie pyta. Zainteresowani to są matka, ojciec i rozwijające się dzięki nim nowe życie ludzkie... na dowolnym etapie rozwoju, bo trwa.
Napoleon pisze: ↑To naturalny kompromis, możliwy do przyjęcia dla WSZYSTKICH.
Oczywista bzdura.
Napoleon pisze: ↑Spór o to czy aborcja to "morderstwo" (implikujący podejście do kwestii prawa) związany jest ze sporem o to "kiedy człowiek staje się człowiekiem".
Spór dotyczy znaczenia słów, bowiem nie wpływa na fizyczną rzeczywistość. Język polski jest tu fajny bo mamy wyraźnie brzmiące rozróżnienie słów "człowiek" i "istota ludzka". W angielskim jest już łatwiej bowiem jest "human" i "human being", ale i tak można ględzić i ględzić, a biologii nic mnie zmienia i wszystko ma tu swój początek i koniec. Chodzi jedynie o to, że część ludzi chciałaby przyznawać prawo do życia tylko od pewnego momentu (a może też i do pewnego momentu), a żeby to zrobić (z różnych pobudek z wygodą lub strachem na czele) trzeba odczłowieczyć istotę ludzką wtedy, gdy jest ona całkowicie bezbronna. Nie ma tu żadnej tajemnicy.
Napoleon pisze: ↑Zdania na ten temat są BARDZO RÓŻNE i kształtowane są przez światopogląd (nauka nam wyjaśnienia nie jest w stanie dać, jeśli zaś ktoś tak twierdzi, to też jest to efekt podejścia światopoglądowego). To tym bardziej uzasadnia podejście liberalne, gdyż pozwala zminimalizować spór (pamiętajmy, że poglądy się zmieniają w społeczeństwie - patrz kwestia owego "kontekstu historycznego"). A prawo ma spory minimalizować a nie podgrzewać. Dla społeczeństwa jest to rozwiązanie korzystniejsze, łagodzące napięcia i pozwalające łatwiej utrzymać ład.
Podejście liberalne w tej kwestii w żadnym wypadku nie minimalizuje sporu, bowiem oznacza, że strona pro-life poddała się w kwestii prawnej obrony ludzkiego życia w sytuacji gdy uznaje, że ta istota ma takie same prawa jak oni sami. Oznaczałoby to, że jest im wszystko jedno czy ich własne życie ma jakąkolwiek ochronę prawną. Taka metoda łagodzenia sporu mogła się narodzić tylko w głowie kogoś, kto zakłada, że inni mają wylane tak jak on.
Napoleon pisze: ↑Przy wolności słowa zaś nic nie stoi na przeszkodzie by przeciwnicy aborcji prowadzili swoją agitację i przekonywali innych do rezygnacji z niej (ale nie wykorzystując działań politycznych!). Jak dla mnie jest to rozwiązanie do przyjęcia, rozwiązujące problem.
W drugą stronę. Zwolennicy aborcji, bigamii, poligamii, eutanazji, nekrofilii, ekshibicjonizmu, zoofilii etc, etc przy wolności słowa mogą prowadzić agitację by prawo zmienić na takie jakie im się wydaje za istotne społecznie. I w sumie to robią, ale prawo póki co obejmuje wiele zagadnień, z którymi duża część ludzi się nie zgadza. Większość ludzi uważa, że podatek od spadków powinien zostać zniesiony. Nie został. Większość ludzi uważa, że powinna być przywrócona kara śmierci. Nie została...
Może znajdzie się większość, która uzna, że zabijanie nienarodzonych powinno być dozwolone. W końcu jest instytucja referendum. Niech się ludzie wypowiedzą. Jeśli nie uznają praw nienarodzonych to w sumie odpadnie sporo powiązanych z tym regulacji i obostrzeń. A póki co to pies kręci ogonem, a nie ogon psem.
Napoleon pisze: ↑Nawet w największym konflikcie słownym z Napoleonem żaden z nas nie wypominał sobie profesji...
Za to wypominałeś wiele innych rzeczy Marmik.
Uprzejmie proszę o wyliczenie wszystkich poza tym, że wspominałem sytuacje, iż nie rozróżniasz znaczenia niektórych pojęć, masz problem z logicznym rozbiorem zdania i posługujesz się caluteńką paletą dialektyki erystycznej. Ok, przyznaję, że ubawiłem się z Twoich wpisów o charakterze narcystycznym (deklaracje, że podobasz się kobietom itp) i z Twoich zdolności ekonomicznych (utyskiwanie przy trzymaniu kasy na koncie pomimo świadomości, że idzie trudny czas)... to przyznaję. Coś jeszcze prócz samej prawdy?
Napoleon pisze: ↑Próbując też ordynarnie hejtować
Dobrze, że hejt można sobie jeszcze bardziej dowolnie interpretować niż początek życia człowieka. Pokolenie płatków śniegu jest w tym mistrzami, ale inni też nadążają. Tu to już jak to mówiła śp. Joanna Kołaczkowska "To zależy od impretacji". Impretuj jak chcesz.