Gregski, zrobiłem tak jak mówiłeś i odsłuchałem rzeczony fragment (który zresztą nie jest jakąś nowością, bo np. w ostatnim numerze Newsweeka też jest artykuł na ten temat a jego treść jest bardzo podobna). I śmiem twierdzić, że Ty tego chyba jednak nie zrobiłeś. To jest też jeden z powodów z racji którego lekceważę takie zalinkowane materiały, bowiem często mają się one nijak do dyskutowanego tematu. Ale po kolei.
Dyskusja między nami toczyła się wokół "zielonej rewolucji" energetycznej. Twój cytat odwołujący się do zalinkowanej rozmowy zawierał z grubsza twe tezy"
Nieźle wyjaśnione jak i dlaczego Chińczycy trzymają nas mocno.
Tymczasem węglowodory dostępne są na każdym kontynencie.
Wnioski po odsłuchaniu fragmentu dotyczącego dyskutowanej sprawy:
1. Rzecz kompletnie nie dotyczyła węglowodorów, czy też ogólnie paliw kopalnych. Dlaczego się więc na tą rozmowę powołałeś? To już jest tylko twoja tajemnica i nie wiem czy jesteś to w stanie wyjaśnić.
2. Rzeczywiście Chińczycy robią wszystkim poważne problemy z eksportem tychże metali ziem rzadkich. I to jest ogólnie poważny problem.
3. Chińczycy nie są monopolistami w ich produkcji. Mają ich znaczne zasoby i w Chinach jest ulokowana produkcja (bo jest dość kosztowna środowiskowo i energochłonna, jak zdążyłem wywnioskować z rozmowy, więc tak wszystkim było wygodnie; kwestia produkcji i przetwarzania jest tu znacznie ważniejsza niż zasoby, które można też znaleźć poza Chinami). Ale to nie jest tak, że mają na ich produkcję monopol.
4. Ograniczenia eksportowe są efektem dwóch czynników: polityki celnej Trumpa i celowych działań mających utrudnić zbrojenia USA i Europy.
5. O ile te pierwsze są negocjowalne, te drugie nie są. Byłyby wprowadzone bez względu na to co by Europa czy USA zrobiła, jak by się zachowywała itd. To jest element swego rodzaju wojny, niby handlowej ale w sumie bardziej podpadającej pod zimną wojnę polityczną.
Reasumując, wypowiedź tego gościa, rzeczywiście sensowna i interesująca, nie ma wiele wspólnego z naszą dyskusją. Dotyczy zagadnień, które się w niej nie mieszczą. Elementem mającym z dyskusją coś wspólnego jest to, że Chiny będą robić problemy, więc niejako mimochodem będą też przeszkadzać we wprowadzaniu rewolucji energetycznej, co należałoby uwzględnić. I tylko tyle. Ale to nie jest tak, że Europa czy USA nie ma nic na Chiny, i nie jest tak, że importu chińskiego nie jesteśmy w stanie zastąpić, choć będzie to uciążliwe i z wielu powodów niewygodne. Wszystko. A teraz mi powiedz co to ma wspólnego z naszą dyskusją?