Demokracja to możliwość zmiany rządów złych, a nie obowiązek zmiany rządów każdych.
Demokracja to rządy większości z poszanowaniem praw mniejszości. Tak, by każde kolejne wybory zapewniały mniej więcej równe szanse wszystkim, którzy by do nich przystępowali. To wymaga przestrzegania określonych zasad i ogólnie, praworządności. W systemach autorytarnych (niedemokratycznych) tego nie ma. Otwarta jest tylko skala tych odstępstw od zasad demokracji.
Przy czym, odnosząc się do tego co piszesz, demokracja zapewnia możliwość zmiany rządów. Nie wnikając, czy są one dobre czy złe. Demokracja nie gwarantuje dobrych rządów. Gwarantuje, że ludzie dostaną to co wybiorą. A to wcale dla nich nie musi być dobre. Ludzie często wybierają rozwiązania, które są dla nich złe. Zaletą demokracji jest jedynie to, że można się uczyć na błędach. I to, że politycy robią za "piorunochrony" - zmiany władzy odbywają się w sposób cywilizowany a ludzie swoje błędne lub nieprzemyślane decyzje i niezadowolenie mogą zrzucić na polityków, co rozładowuje napięcie. Wszystko oczywiście pod warunkiem, że nie będzie się chciało zmiany systemu na niedemokratyczny. Bo wtedy powrotu nie ma.
Genialne, szkoda że tak późno wpadli na to że można administracyjnie generować dobrobyt.
Można wymagać określonych przepisów, które sprzyjają powstaniu dobrobytu. Można stosować system wsparcia finansowego w celu rozbudowy infrastruktury czy czegokolwiek, co by sprzyjało podwyższeniu poziomu życia. Wszelkie dopłaty unijne, z których byliśmy tak zadowoleni, były właśnie po to. To nie były podarki, tylko celowe wsparcie obliczone na to, że pomoże nam to poprawić jakość swego życia, dogonić Zachód i stać się liczącymi na rynku konsumentami. Nie ma sensu, by w UE była Polska uboga. Jest sens, by wspólny rynek się rozszerzał. Ale jego członkami powinny być kraje co najmniej względnie zamożne. Bo tylko wtedy taki rynek miałby sens.
Stąd wszelki przekazy o tym, że rzekomo mamy być jakimiś "parobkami" to skrajny idiotyzm.
Wystarczyłoby zaznaczone na żółto.
1) Nie zauważyłem żadnego fragmentu zaznaczonego "na żółto".
2) W dyskusji obowiązuje zasada, że swoje stanowisko prezentuje się z uzasadnieniem. Bo nie da się dyskutować z kimś, kto ogranicza się do stwierdzenia, że "nie bo nie". Albo zabiera głos a potem stwierdza, że z tym i z tym, albo o tym i o tym, nie dyskutuje. To niepoważne. Jeśli nie rozumiem czyjegoś stanowiska albo toku myślenia, to staram się wyjaśnić dlaczego. I nie jest to "wodolejstwo" tylko uczciwe zachowanie i szacunek wyrażony adwersarzowi. Warto byś o tym pamiętał Peceed. Zresztą, nie tylko Ty.