Militaria od kilku numerów mają prawie takie same okładki (w czołgiem lub mu podobnym), więc trudno "wyłapać" w kiosku nowy numer. Poza tym - to tylko jeden artykuł i to o bitwie na którą przeciwnik się nie stawił, choć trochę sobie postrzelano

Mimo to - ciekawe i fajnie się czyta.
Jeszcze wracając do OW, a dokładniej do numeru specjalnego poświęconego Schnellbotom. Nie czuję się kompetentny by pisać recenzję, ale paroma uwagami się podzielę. Pierwsza to uczucie bycia, delikatnie mówiąc, zrobionym w konia. Otóż poprzedni numer (poświęcony historii niemieckiej floty wojennej) liczył ponad 120 stron i kosztował 38 złotych. Obecny liczy ledwie ponad 60 stron i kosztuje już 41 zł - tyle co niezła książka. Druga część Schnellbotów raczej nie będzie liczyła dużo więcej niż 60 stron stąd trudno oprzeć się wrażeniu, że treść sztucznie podzielono po to by wydać ją w dwóch, coraz droższych tomach.
Sama zawartość jest jak najbardziej zrobiona przyzwoicie, choć osobiście brakuje mi syntetycznego zestawienia w tabelach typów i poszczególnych jednostek, ale może będzie to w drugiej części. Trafiają się i irytują błędy redakcyjne, a nawet niejasności. Piszę z głowy, ale przy opisie typów jest zapis, że typ S-100 produkowano jeszcze w 1945 i "jeszcze w styczniu przekazano jedną jednostkę, a nawet w lutym jeszcze jedną", po czym kawałek dalej jest mowa, że "od lutego do kwietnia 1945 roku zbudowano łącznie 6 schnellbotów S-100". Podobnie ze jednostkami przekazanymi Rumunii i Bułgarii. Przy opisie zdobytych w Holandii kadłubów jest mowa, że nie były to kadłuby, a jedynie części do ich montażu, z których dwa przekazano Bułgarii, a sześc Rumunii, po czym przy opisie jednostek przekazanych Rumunii jest zapis, że było to, sześć niewyposażonych kadłubów, a nie "jak podają inne źródła" - jedynie części do ich montażu!
Takich nieścisłości wynikających z braków redakcyjnych jest więcej, mniejszego kalibru, lub niemożliwych do wyłapania przez mnie, bo na schnellbotach mało się znam. Można odnieść wrażenie, że Autor pisał poszczególne części artykułów w różnym czasie, nie czytając tego co napisał wcześniej...
Tak czy inaczej - czuję się rozczarowany i naciągnięty na kasę, choć drugą część kupię, choćby dlatego, że będzie ciekawsze (działania są ciekawsze od konstrukcji

.
W pierwszym tomie mamy za to bardzo ładne zdjęcie jednego z niedoszłych Lewantów, przebudowanego na okręt - bazę.
Jak więcej osób będzie chciało podyskutować o tej publikacji to przeniosę cześć tego postu do nowego tematu w "recenzjach".
Marmik