Rosjanie planowali wysadzić swój OP na mieliżnie kalskrony

Okręty Wojenne po 1945 roku

Moderatorzy: crolick, Marmik

nek
Posty: 395
Rejestracja: 2005-07-25, 16:07
Lokalizacja: Ustroń

Post autor: nek »

Krzysztof Miller pisze:Mam pytanie - czy w tym artykule chodzi o S-137 projektu 613? Nie pasuje mi ten numer "137". Wogóle mi nie pasuje.
Chodzi o tego Whiskey'a
S-363

историческая справка:

1956 год 12 января
Заложена на Балтийском Заводе (ССЗ № 189) им. С. Орджоникидзе в городе Ленинграде как средняя торпедная подводная лодка

1956 год 16 ноября
Спущена на воду;

1957 год 17 сентября
Вступила в строй;

1981 год 18 октября
Поломка радиопеленгатора о трал рыболовного судна;

1981 год 27 октября
Из-за ошибок счисления курса села на мель у базы ВМФ Швеции Карлскруна. Получила прозвище "Шведский комсомолец";

90-е года
Выведена из состава флота. Продана в Швецию. Используется в качестве музея;

pozdro:nek
Awatar użytkownika
Darth Stalin
Posty: 1200
Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
Lokalizacja: Płock

Post autor: Darth Stalin »

Niezły numer:
"Szwedzki komsomolec" na koniec kariery robi za muzeum w Szwecji... :lol:
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów

Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Awatar użytkownika
Krzysztof Miller
Posty: 206
Rejestracja: 2005-08-08, 11:25
Lokalizacja: Łańcut

Post autor: Krzysztof Miller »

nek pisze:
Krzysztof Miller pisze:Mam pytanie - czy w tym artykule chodzi o S-137 projektu 613? Nie pasuje mi ten numer "137". Wogóle mi nie pasuje.
Chodzi o tego Whiskey'a
S-363
Dzięki, chłopie ... byłem w połowie listy OP projektu 613, zeby znaleźć "ten właściwy" :gazeta: .... przed pierwszą rano bym nie dojechał ... :chat:
[...] prawdziwa wojna — a kilka prawdziwych wojen widziałem — pod względem porządku i ładu do złudzenia przypomina ogarnięty pożarem burdel.
Jaskier, Pół wieku poezji
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Post autor: cochise »

Tak się zastanawiałem i nawet do MSiO zajrzałem z opisem Wiskeya, ale wcześniej nie spotkalem się z informacją, że przenosiły one torpedy z głowicą atomową, albo mi to umknęło.
Awatar użytkownika
Krzysztof Miller
Posty: 206
Rejestracja: 2005-08-08, 11:25
Lokalizacja: Łańcut

Post autor: Krzysztof Miller »

cochise pisze:Tak się zastanawiałem i nawet do MSiO zajrzałem z opisem Wiskeya, ale wcześniej nie spotkalem się z informacją, że przenosiły one torpedy z głowicą atomową, albo mi to umknęło.
było wspomniane o tym w nTW nr 12/98 - a konkretnie o testach torped T-5 (pierwszych radzieckich z głowicą jądrową) w rejonie Nowej Ziemi, właśnie z wykorzystaniem OP projektu 613.
[...] prawdziwa wojna — a kilka prawdziwych wojen widziałem — pod względem porządku i ładu do złudzenia przypomina ogarnięty pożarem burdel.
Jaskier, Pół wieku poezji
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Post autor: cochise »

Z tego rocznika nTW powininem mieć więc spróbuje odszperać, zasugerowalem sie opisem Wiskeya z MSiO w sumie sądziłem, że oprócz wersji rakietowych atomu one nie przenosiły, ale ostatnio wypadłem trochę z literatury więc dzięki za info. Apropos pogubionego na dnie oceanu atomu nie masz namiarów na coś w nie "barbarzyńskim" (jak to mawia jeden z forumowiczów ;) ) bo z cyrylicą mi idzie latwiej niż z tym.
Marek S.
Posty: 674
Rejestracja: 2004-07-06, 15:21
Lokalizacja: Węgierska Górka k/Żywca

Post autor: Marek S. »

Co do tego B-52 w Hiszpanii to jeśli mnie pamięć nie zawodzi to była jakaś książeczka z któregoś cyklu Miniatur Morskich pt. "Bomba z Palomares" (?). Tam było opisane całe poszukiwanie zgubionej bomby.
Awatar użytkownika
Krzysztof Miller
Posty: 206
Rejestracja: 2005-08-08, 11:25
Lokalizacja: Łańcut

Post autor: Krzysztof Miller »

cochise pisze:Z tego rocznika nTW powininem mieć więc spróbuje odszperać, zasugerowalem sie opisem Wiskeya z MSiO w sumie sądziłem, że oprócz wersji rakietowych atomu one nie przenosiły, ale ostatnio wypadłem trochę z literatury więc dzięki za info. Apropos pogubionego na dnie oceanu atomu nie masz namiarów na coś w nie "barbarzyńskim" (jak to mawia jeden z forumowiczów ;) ) bo z cyrylicą mi idzie latwiej niż z tym.
Najpopularniejszy to chyba http://www.deepstorm.ru/

Ja mam problem w odwrotną stronę - byłem już westernizowany, a krzaczków uczyłem się z własnej inicjatywy :gazeta:
[...] prawdziwa wojna — a kilka prawdziwych wojen widziałem — pod względem porządku i ładu do złudzenia przypomina ogarnięty pożarem burdel.
Jaskier, Pół wieku poezji
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4480
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

Krzesełek :) Krzaczki mają w Chinach.

A propos: Szwedzi kupili jeszcze jednego "Whiskasa", S-194 (stoi w Sztokholmie).
Awatar użytkownika
fireman
Posty: 22
Rejestracja: 2006-05-21, 14:09
Lokalizacja: GDAŃSK

Post autor: fireman »

Wg, tego, co zdołałem znaleźć to flota czerwona po wojnie utraciła także kilka klasycznych op., na których mogła być broń atomowa.
Np. 1) na morzu Barents 27.01.61 r. S80 pr.644 zatonął na głębokości 200m wraz z załogą. Podniesiony w 1969.
2) 11.01.1962 r. B37 pr.641 i S350 pr. 611 zatonęły przy pirsie w bazie Polarny w wyniku eksplozji torped na B37 (zginęło 122 osób)
3) 21.10.1981 r. po zderzeniu w położeniu nawodnym z motorowcem w rejonie wyspy Skrzypliwa koło Władywostoku zatonął na głębokości 32 m (zginęło 32 marynarzy z 59) S178 pr. 613W, podniesiony po miesiącu i złomowany.
Łącznie ocenia się, że od 1945 r. zatonęło 12 klasycznych op. będących w linii, a do tego dochodzi jeszcze kilkadziesiąt wypadków.
Oprócz tego czytałem kiedyś o tym, że lotnictwo straciło kilka bombowców strategicznych z czerwoną gwiazdą w czasie patroli bojowych nad Arktyką, lecz oczywiście trudno to zweryfikować.

Amerykanie na 90% zgubili bombę na Grenlandii pod koniec lat szeiśćdziesiątych, gdy B-58 uległ katastrofie, niestety nie pamiętam gdzie o tym czytałem. :?
"Bogu na chwałę, ludziom na pożytek"
Awatar użytkownika
Krzysztof Miller
Posty: 206
Rejestracja: 2005-08-08, 11:25
Lokalizacja: Łańcut

Post autor: Krzysztof Miller »

fireman pisze:Amerykanie na 90% zgubili bombę na Grenlandii pod koniec lat szeiśćdziesiątych, gdy B-58 uległ katastrofie, niestety nie pamiętam gdzie o tym czytałem. :?
W nTW była dwuczęściowa monografia Hustlera* w 1998 roku ... pewnie stamtąd ... ten samolot wybitnie nie spełniał przepisów BHP ... wypadek za wypadkiem :?

_________

* - B-58, nie ta gazeta...
[...] prawdziwa wojna — a kilka prawdziwych wojen widziałem — pod względem porządku i ładu do złudzenia przypomina ogarnięty pożarem burdel.
Jaskier, Pół wieku poezji
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Post autor: cochise »

Dzięki wielkie za linka. Tak swoją drogą nasuwa mi pytanie co z rusflotą było nie tak, że mieli tyle wypadków. Okręty taka kaszana? BHP do bani czy poprostu wina ustroju? Rosjanie też upierają się, że spora część katastrof na oceanach to po kolizji z amerykańcami, ale nawet przyjmując taką tezę ich op nie tonęły po kolizjach to co z tymi łajbami nie tak? Inna myśl która mnie ostatnio naszła po obejrzeniu filmu "Polowanie na czerwony październik" (swoja drogą bajka na resorach) to czy jakiś op dał nogę i w ogóle na ile to było możliwe?
Awatar użytkownika
Krzysztof Miller
Posty: 206
Rejestracja: 2005-08-08, 11:25
Lokalizacja: Łańcut

Post autor: Krzysztof Miller »

Tom Clancy swoją bajkę oparł na prawdziwych zdarzeniach z 8 listopada 1975 roku, gdy załoga dozorowca Storożewoj zbuntowała się (brak potwierdzenia co do celu buntu - prowadził go zastępca dowódcy d/s politycznych, kapitan 3 rangi W. Sabin, w Zabłockiego/Kostriczenki* był to protest przeciwko polityce KPZR, a okręt chciano skierować do Leningradu, wg źródeł zachodnich mieli uciekać do Szwecji). Bunt stłumiono w ciągu kilku godzin.

Jeżeli chodzi o zderzenia, to prawdopodobnie dochodziło do nich często. Czasami były to zderzenia intencjonalne (12.02.1988, dozorowiec Biezzawietnyj projektu 1135 parkujący w rufie USS Yorktown, kwestia naruszenia wód terytorialnych w rejonie przylądka Sarycz), czasami nie. Brak jakichkolwiek statystyk, znamy tylko incydentalne przypadki. Z zderzeń OP znane jest jedno z 11.02.1992: USS Baton Rogue z K-276 Karp. Baton Rogue poszedł potem do kasacji. Karp miał tytanowy kadłub i do kasacji nie poszedł, remont zakończono w lipcu.

Co do awaryjności .... moim zdaniem należy uzwzględnić dwa czynniki:
- skalę (radziecka flota podwodna była większa niż np amerykańska, więc statystycznie musiało być więcej wypadków)
- szybkość rozowju floty w okresach, gdy dochodziło do największej ilości awarii. W latach sześćdziesiątych (K-19 - nie zatonął, K-8 ), a potem w osiemdziesiątych (K-219, Komsomolec, K-429). W obu tych okresach przyrost liczebności floty był duży - spadała jakość produkcji, obniżało się bardziej masowe wyszkolenie. Tu trzeba by też popatrzeć na awaryjność OP o napędzie konwencjonalnym w latach pięćdziesiątych - przyrost stanu wynosił po kilkadziesiąt na rok.
______________
* - nTW 5/2000
[...] prawdziwa wojna — a kilka prawdziwych wojen widziałem — pod względem porządku i ładu do złudzenia przypomina ogarnięty pożarem burdel.
Jaskier, Pół wieku poezji
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Post autor: cochise »

O tym dozorowcu to czytalem nawet fajny opis nie tylko w ntw, ciekawi mnie bardziej kwestia ucieczki op własnie czy była choć prawdopodobna. W tym co piszesz na temat awaryjności faktycznie pod tym kątem nie spojrzałem. Ilościowo Rosjanie przewyzszali Amerykanów jednak kwestie pożarów reaktorów na atomowych op chyba nie mozna zrzucić na karb liczebności? Wiem, że sporo było nowinek technicznych, ale czy to było powodem? Może bardziej niedoszkolenie marynarzy, tylko kto o zdrowych zmysłach pakuje na taką jednostkę niedoszkolony personel?
Awatar użytkownika
Krzysztof Miller
Posty: 206
Rejestracja: 2005-08-08, 11:25
Lokalizacja: Łańcut

Post autor: Krzysztof Miller »

cochise pisze:O tym dozorowcu to czytalem nawet fajny opis nie tylko w ntw, ciekawi mnie bardziej kwestia ucieczki op własnie czy była choć prawdopodobna.
Sądzę, że raczej trudno wykonalna. Wynika to z - w mojej opinii - z podziału obowiązków w załogach okrętów ZSRR/Rosji. Wszystkie funkcje techniczne były zarezerwowane dla kadry oficerskiej, która procentowym udziałem w całosci załogi mogła sięgać i 40 %. W przypadku załóg okrętów NATOwskich/zachodnich wiele stanowisk "technicznych" to domena podoficerów kontraktowych. Dla przejęcia okrętu radzieckiego musisz mieć po swojej stronie oicerów - i to jest jedna z nielicznych rzeczy, które T. Clancy przemyślał. :x (albo przeanalizował przykład Storożewoja)
cochise pisze:W tym co piszesz na temat awaryjności faktycznie pod tym kątem nie spojrzałem. Ilościowo Rosjanie przewyzszali Amerykanów jednak kwestie pożarów reaktorów na atomowych op chyba nie mozna zrzucić na karb liczebności? Wiem, że sporo było nowinek technicznych, ale czy to było powodem? Może bardziej niedoszkolenie marynarzy, tylko kto o zdrowych zmysłach pakuje na taką jednostkę niedoszkolony personel?


(1) nowinki techniczne - jak najbardziej były awaryjne (jak zawsze). Przykład sztadarowy to atomowe okręty podwodne projektu 705 (oznaczenie zachodnie Alfa): tu olbrzymią prędkość uzyskano dzięki reaktorowi chłodoznemu płynnym metalem (sód :hmmm: ?) - i nie było okrętu, na którym nie byłoby przynajmniej jednej awarii z stopienim reaktora minimum ... Amerykanie z tej nowinki zrezygnowali (USS Seawolf (II) z analogicznym napędem pozostał jedynym)

(2) niewyszkolenie - a raczej pośpiech. Zabójczość dowiedziona na Thresher'ze i K-429. W pierwszym przypadku wysłano w morze okręt nowego typu świeżo po wejściu do służby. W przypadku okrętu radzieckiego odbyło się przejęcie przez załogę w ciągu 24 godzin po wejściu do portu (z poprzednią załogą) - test sprawności ... no i nie wyszło. W opisie katastrofy (było w MSiO na przełomie '99/'00 - tuż po Kursku był artykuł o zatonięciach radzieckich atomowych OP) zaznaczono jednak, że załoga spisała się podczas opuszczania okrętu w miarę poprawnie (pozamykano wsio tak, żeby łatwiej było okręt wydostać), a sam OP podniesiono i wcielono ponownie do służby.

W opisach katastrof wskazywano też jednak na czynnik nieświadomości szeregowych marynarzy - w K-429 i na Komsomolcu (jakie to bydle miało numer K-...???) ... a więc kiepskie wyszkolenie ...
[...] prawdziwa wojna — a kilka prawdziwych wojen widziałem — pod względem porządku i ładu do złudzenia przypomina ogarnięty pożarem burdel.
Jaskier, Pół wieku poezji
ODPOWIEDZ