BISMARCK - legendarny bezsens.

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

karolk

Post autor: karolk »

to kolesie mieli ubaw :)
jednak podpisuj posty, bo sam widzisz, ze reakcje bywają różne na nieautoryzowane wypowiedzi, zwłaszcza o drewnianych żaglach i tym podobnych... :)
no a reakcji owych nastolatków nie nazwałbym naturalną w tej konwersacji "narzuconej", gdyż ludzie bez kultury na pewno nie są autentycznymi kibicami, tylko rozrabiakami korzystającymi z pewnej bezkarności przy wielkim widowisku sportowym, dotyczy to zarówno chłopaków chodzącyh na Lechię, jak i na Arkę, kibic to osoba zainteresowana sukcesem swojej ulubionej druzyny, a nie rozróbą
z pozdrowieniem karolk
Piter
Posty: 62
Rejestracja: 2005-03-23, 13:42
Lokalizacja: Kraków

Post autor: Piter »

karolk: Co do strzelania Bismarcka w ostatniej bitwie. Nielubiany przez Ciebie baron IV oficer artylerii wyjaśnił to w ten sposób: Bismarck był niesterowny, nie trzymał kursu, poddawał sie fali stąd strzelanie owego ranka było wyjątkowo utrudnione mimo 100% sprawności artylerii, ponadto jedno z pierwszych trafień Rodnea zniszczyło system kierowania ogniem.....
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Post autor: Maciej »

Karol powołując się na "szczęsliwe" trafienie w Hoodego z 16 tys. metrów i "pudła" z dystansu wielokrotnie mniejszego do KGV oraz Rodneya, wesoło zapomina o bardzo celnej akcji artylerii niemieckiem w... obu tych przypadkach! W obu ( na podobnym dystansie... ) uzyskali Niemcy nakrycie już trzeciej salwy - jak w podręczniku. Ale tu się podobieństwa kończą - koło fortuny "uśmiecha" się tym raze do wyspiarzy.
Dlaczego nie trafił...?! Skoro był taki... super! Pyta przewrotnie Karol...

Czy Karolu strzelałeś kiedyś do jakiegokolwiek celu...?
Oczywiście mam na myśli kaliber bardziej poręczny niż 380 mm.
Również cel widoczny ( wyraźnie widoczny ) gołym okiem.

Otóż strzelanie na dystans kilkunastu kilometrów czy nawet kilku kilometrów jest tak naprawdę... wielką loterią! Nawet uwzględniając wydawać by się mogło całe mnóstwo niezbędnych czynników!

Wracając do mojego "śmiesznego" porównania do broni ręcznej...
Zdarzyło mi się kiedyś trafić ruchomy cel ( wielkoście człowieka ) z ponad 200 metrów z wolnej ręki! Ale też przestrzeliłem stojącego dzika z 30 metrów!!! Oczywiści w obu przypadka stałem "twardo" na ziemi a nie na... rozbujanym kajaku na spływie!
Oczywiście jeden i drugi był celowany - a porównując to do naszego "bohatera" to jedna i druga ( salwa ) była w... celu!

Czy takie "pudła" na morzu to li tylko nieudolność obsługi albo kiepska jakość uzbrojenia...? A może to takie żadkie?
Pewnie pamiętacie Wszyscy pojedynek HMAS Sydney z Kormoranem...
I pewnie pamiętacie, w której salwie Kormoran uzyskał trafienie z dystansu około 1200-1500 m do zastopowanego australijczyka wykorzystując element zaskoczenia i mając świetnie wyszkoloną załogę!!!

Pozdrawiam,
Maciej
karolk

Post autor: karolk »

otóż Piter, te trafienie to mit! nie było go na sto procent. Miko w swój spokojny oraz oględny sposób kiedyś dał mi po łapkach, gdy nazwałem Rodneya pogromcą Bismarcka i w równie oględny, co skuteczny sposób udowodnił, że Lewostronni przytachali bliźniaka Nelsona na pole bitwy wyłącznie w celu walki psychologicznej, bo jego zespół kierowania ogniem był równie skuteczny, jak naprowadzanie dział na cel za pomocą beretki z antenką! to primo, bo dzisiaj fajnie mi się punktuje
teraz secondo, wiesz brutalnie powiem, jak tak mówi Pan Szlachetny, to mu wierzę, Oni po prostu nie potrafili korzystać z urządzeń swojego okrętu i nie byli w stanie kierować ogniem nawet na dystansie 4000 yardów (pancernik stał już w tym momencie niemal, więc cel nie uciekał nawet przy ogniu na wprost), bo dopiero na tym dystansie Lewostronii wyeliminowali z gry artylerię superpancernika o ślicznej, wymodelowanej sylwetce i groźnym wyglądzie (no sam widzisz jak obrzucam Bismarcka komplementami, bo to był uroczy okręt wojenny) :)
karolk

Post autor: karolk »

Czy Karolu strzelałeś kiedyś do jakiegokolwiek celu...?
Oczywiście mam na myśli kaliber bardziej poręczny niż 380 mm.
Również cel widoczny ( wyraźnie widoczny ) gołym okiem.
nie daj Boże! jestem pacyfistą i spokojnym człowiekiem :)
karolk

Post autor: karolk »

acha i żeby powiedzieć doi końca, poniżej cytat z mojego opracowania "Rajd na Atlantyk" umieszczonego w serwisie autorskim Na kotwicy
3. Kolejnym zagadnieniem jest wartość artylerii liniowca. Zrujnowanie fire directora (dalocelownika centralnego na dziobowej nadbudówce) spowodowało (hipotetyczną) nieskuteczność artylerii przeciwko Home Fleet. Z tego by wynikało, że okręt nie dysponował zapasowymi systemami, a to jest kłamstwo, bo już lekkie krążowniki średniej wielkości mają co najmniej dwa dalocelowniki i dwie centrale artyleryjskie: główną i zapasową. Teza o rozbiciu artylerii przez przeciwnika też jest nie do przyjęcia, bo o godzinie 10.00 odzywały się działa 381, a o 10.10 działa 152, czyli obsługa zwyczajnie je opuściła. No i wspomniany wcześniej całkowity brak skuteczności ostrzału od momentu zatopienia Hooda też określa stopień niemocy załogi artyleryjskiej liniowca, która przechodzi do historii jako sprawca jednego, niezasłużonego (z postawy) sukcesu.
:)
radar1

Post autor: radar1 »

karolk pisze:to kolesie mieli ubaw :)
jednak podpisuj posty, bo sam widzisz, ze reakcje bywają różne na nieautoryzowane wypowiedzi, zwłaszcza o drewnianych żaglach i tym podobnych... :)
no a reakcji owych nastolatków nie nazwałbym naturalną w tej konwersacji "narzuconej", gdyż ludzie bez kultury na pewno nie są autentycznymi kibicami, tylko rozrabiakami korzystającymi z pewnej bezkarności przy wielkim widowisku sportowym, dotyczy to zarówno chłopaków chodzącyh na Lechię, jak i na Arkę, kibic to osoba zainteresowana sukcesem swojej ulubionej druzyny, a nie rozróbą
z pozdrowieniem karolk
2 sprawy

Czy byłeś kiedyś na meczu rugby ? (przeciez to nie byli kibice tylko kolesie na obozie kondycyjnym)
Czy wiesz w końcu dlaczego Bismarck nie uszedł przed połową Royal Navy

Jeśli tak to mozemy zastanowić się dlaczego B. nie był w stanie walczyc, niezależnie, czy posiadał stanowiska kierowania ogniem czy nie.
karolk

Post autor: karolk »

po prawdzie nie byłem na takim meczu :) Bismarck jest mało ciekawym tematem, bo wszystko zostało powiedziane, jedynie możemy rozważyć, dlaczego uratowano mu tak mało załogi ...
Gość

Post autor: Gość »

karolk pisze:acha i żeby powiedzieć doi końca, poniżej cytat z mojego opracowania "Rajd na Atlantyk" umieszczonego w serwisie autorskim Na kotwicy
3. Kolejnym zagadnieniem jest wartość artylerii liniowca. Zrujnowanie fire directora (dalocelownika centralnego na dziobowej nadbudówce) spowodowało (hipotetyczną) nieskuteczność artylerii przeciwko Home Fleet. Z tego by wynikało, że okręt nie dysponował zapasowymi systemami, a to jest kłamstwo, bo już lekkie krążowniki średniej wielkości mają co najmniej dwa dalocelowniki i dwie centrale artyleryjskie: główną i zapasową. Teza o rozbiciu artylerii przez przeciwnika też jest nie do przyjęcia, bo o godzinie 10.00 odzywały się działa 381, a o 10.10 działa 152, czyli obsługa zwyczajnie je opuściła. No i wspomniany wcześniej całkowity brak skuteczności ostrzału od momentu zatopienia Hooda też określa stopień niemocy załogi artyleryjskiej liniowca, która przechodzi do historii jako sprawca jednego, niezasłużonego (z postawy) sukcesu.
:)
Karol a wiesz co to jest strefa martwa dalocelownika rufowego?
Gość

Post autor: Gość »

"strefa martwa" + niemożność sterowania = brak celności

CIA
karolk

Post autor: karolk »

nie wiedziałem, że na Bismarcku martwa strefa sięgała do trawersu, no no, CIA, tego naprawdę nie wiedziałem :lol:
karolk

Post autor: karolk »

a tak na marginesie, te takie marsjańskie kopułki z czterech stron swiata na tych ich pancernikach i kronżownikach to oczywiscie minarety dla muzułmanów w załodze, żeby zawsze mogli modlić się w stronę Mekki niezależnie od kursu okrętu, co? :o
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Post autor: Maciej »

W minerecie nikt się nie modli...

Pozdrawiam,
Maciej
karolk

Post autor: karolk »

pora na pewne resume:
coraz bardziej dochodzę do wniosku, że Bismarcka pozostawiono specjalnie na pożarcie, obiektywnie biorąc, miał świetną artylerię, system opancerzenia i osłony porównywalny, a może nawet lepszy niż All or Nothing, budowę kadłuba zapewniającą praktyczne zniesienie tych ciosów, które dostał bez większego wrażenia, zwyczajnie go wystawiono na cel, tylko dlaczego? 8)
karolk

Post autor: karolk »

Maciej pisze:W minerecie nikt się nie modli...

Pozdrawiam,
Maciej
no niech tam będzie, jak chce, chodzi mi o tego śpiewaka i modlących się w określonym kierunku ... :)
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Post autor: Maciej »

Ale z... czterech stron te kopułki? :lol:

Pozdrawiam,
Maciej
ODPOWIEDZ