Wyjaśniłem. Wystarczy przeczytać ze zrozumieniem. Sytuacja różni się od sytuacji z Putinem tym, że pan Putin w Mongolii był a pan Netanjahu w Polsce nie będzie i się nie wybiera. I nikt mu nie dał żadnego listy żelaznego ani gwarancji. Wystarczy przeczytać tekst uchwały rządu. I poczytać o tym, co następnego dnia miało się stać w USA. Trzeba rozróżniać stan prawny od politycznych aktów strzelistych.Tadeusz Klimczyk pisze: ↑
O naruszeniu prawa moglibyśmy mówić w momencie gdyby pan Netanjahu przyleciał do Polki i nie zostałby zatrzymany przez policję. Uchwała rządu jest natomiast elementem polityki. Brudnej ale skoordynowanej i uzgodnionej na salonach EU.
Zwrot przez prawą burtę.
Moderator: nicpon
-
- Posty: 1314
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Zwrot przez prawą burtę.
Zwrot przez prawą burtę.
W tym momencie wyjątkowo nic nikomu nie zarzucam.
Grzecznie zapytałem.
Jeśli to prokuratura występuje do sądu o areszt a sąd podejmuje decyzję to jak w państwie prawa plasuje się taka deklaracja rządu?
Czyli gdyby pan Netanjahu jednak do Polski się wybierał to mielibyśmy trzy opcje do wyboru.Tadeusz Klimczyk pisze: ↑ Trzeba rozróżniać stan prawny od politycznych aktów strzelistych.
- Nie wpuścić go, zatankować jego samolot i odesłać do Izraela.
- Wpuścić i olać Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze którego jesteśmy sygnatariuszem.
- Wsadzić do kalambusza i pierwszym transportem odesłać do Hagi.
Która z tych opcji byłaby najmniej destrukcyjna dla Polski?
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Waldemar Łysiak
Zwrot przez prawą burtę.
Żadna, to nietykalny człowiek, nawet dla wydumanych trybunałów.
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
-
- Posty: 1314
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Zwrot przez prawą burtę.
Tego nie wiem, bo to gdybologia. Tusk miał całkowity komfort w podejmowaniu takiej uchwały. bo gdyby Netanjahu tu się wybierał to od dawna trwałyby uzgodnienia służb w zakresie bezpieczenstwa. Premirerzy, a szczególnie Izraela nigdzie nie latają w opcji "last minute".Gregski pisze: ↑Czyli gdyby pan Netanjahu jednak do Polski się wybierał to mielibyśmy trzy opcje do wyboru.Tadeusz Klimczyk pisze: ↑ Trzeba rozróżniać stan prawny od politycznych aktów strzelistych.
- Nie wpuścić go, zatankować jego samolot i odesłać do Izraela.
- Wpuścić i olać Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze którego jesteśmy sygnatariuszem.
- Wsadzić do kalambusza i pierwszym transportem odesłać do Hagi.
Która z tych opcji byłaby najmniej destrukcyjna dla Polski?
Zwrot przez prawą burtę.
Wiem. Tym bardziej dziwi mnie, że taki doświadczony polityk wygadywał takie głupstwa. Ciekawe co chciał ugrać?
Wyglądało mi to na obłaskawianie "starszych braci w wierze" (chociaż oni akurat do tego braterstwa specjalnie się nie przyznają).
Tylko, że to obłaskawianie kosztowało nas wizerunkowo.
A może jakieś inne wyliczenia w tym były?
Jeśli jakieś były?
PS.
Nie zbiera ktoś podpisów dla Stanowskiego?
Wyglądało mi to na obłaskawianie "starszych braci w wierze" (chociaż oni akurat do tego braterstwa specjalnie się nie przyznają).
Tylko, że to obłaskawianie kosztowało nas wizerunkowo.
A może jakieś inne wyliczenia w tym były?
Jeśli jakieś były?
PS.
Nie zbiera ktoś podpisów dla Stanowskiego?
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Waldemar Łysiak
-
- Posty: 1314
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Zwrot przez prawą burtę.
Tadeusz Klimczyk pisze: ↑ I poczytać o tym, co następnego dnia miało się stać w USA. Trzeba rozróżniać stan prawny od politycznych aktów strzelistych.
Sprawa nie dotyczy Izraela tylko nowej administracji Trumpa, która nałożyła sankcje na członków MTK i miała nałożyć sankcje na państwa i polityków, którzy nakaz MTK mają zamiar respektować.
Takich głupstw nie robi się bez powodu. Może wszystkiego dałoby się uniknąć gdyby palant z Pałacu Prezydenckiego nie zwrócił się w liście otwartym do rządu o udzielenie gwarancji Netaniahu.
Bilans:
Kto się miał słusznie oburzyć to się oburzył.
Komentariat internetowy postękał i powydymał z obrzydzeniem usta.
A Polska zeszła z celownika czubka z Białego Domu, zresztą nie tylko Polska tak zrobiła.
Za miesiąc nikt o ty nie będzie pamiętał. A cnota jednak pozostała zachowana bo nie została wystawiona na próbę.
Zwrot przez prawą burtę.
No popatrz! A tu są tacy co zarzucają Profesorowi, że zawsze był przeciwko PiS-owi:
I komu tu wierzyć?
A ty wierzysz, że "palant z Pałacu Prezydenckiego" wraz z palantem z siedziby Kancelarii Prezesa Rady Ministrów tak sami z siebie wyszli z takimi inicjatywami?Tadeusz Klimczyk pisze: ↑ Może wszystkiego dałoby się uniknąć gdyby palant z Pałacu Prezydenckiego nie zwrócił się w liście otwartym do rządu o udzielenie gwarancji Netaniahu.
Toż po czasie widać, że ktoś wywarł presję na nasze ośrodki władzy by wesprzeć Netaniahu i nasi rządzący ugięli się pod tym naciskiem. Mam nadzieję (pewnie płonną), że coś za to wytargowali.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Waldemar Łysiak
-
- Posty: 1314
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Zwrot przez prawą burtę.
Nikt tu nie wsparł żadnego Netaniahu, nie zdziwiłbym się gdyby nawet o tym nie wiedział.
Nikt tutaj nie wyszedł z żadną inicjatywą a kto wywarł presję wyraźnie napisałem. No chyba jaśniej się już nie da. Przynajmniej ja nie potrafię.
Co wytargowali też napisałem. Czy Ty czytasz w ogóle czyjeś posty ?
Nikt tutaj nie wyszedł z żadną inicjatywą a kto wywarł presję wyraźnie napisałem. No chyba jaśniej się już nie da. Przynajmniej ja nie potrafię.
Co wytargowali też napisałem. Czy Ty czytasz w ogóle czyjeś posty ?
Zwrot przez prawą burtę.
Czytam nawet jak nie mają większego sensu.
Gdy nasi zaczęli się wychylać ze swoimi deklaracjami to Trump miał jeszcze ponad tygodnie do objęcia urzędu. A przecież sygnały z naciskiem powinny były pojawić się kilka dni wcześniej.
Nie sądzę by w tym czasie prezydent-elekt miał czas o głowę zajmować w tym momencie się takimi duperelami.
Gdy nasi zaczęli się wychylać ze swoimi deklaracjami to Trump miał jeszcze ponad tygodnie do objęcia urzędu. A przecież sygnały z naciskiem powinny były pojawić się kilka dni wcześniej.
Nie sądzę by w tym czasie prezydent-elekt miał czas o głowę zajmować w tym momencie się takimi duperelami.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Waldemar Łysiak
Zwrot przez prawą burtę.
Taka drobna uwaga do dyskusji o MTK i sprawy Netaniahu...
Gregski stawia sprawę w mocno uproszczony sposób. Zapominając o tym, że MTK jest tylko uzupełnieniem sądownictwa karnego państw, które ratyfikowało Statut Rzymski. Preambuła statutu mówi wyraźnie, że: "Międzynarodowy Trybunał Karny utworzony na podstawie niniejszego statutu ma charakter komplementarny w stosunku do krajowych systemów wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych". Z kolei w art. 1 statutu napisane jest, że: "Trybunał stanowi uzupełnienie krajowych systemów wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych". A to wszystko nieco zmienia postać rzeczy. I budzi, także w środowiskach prawniczych, wiele dyskusji.
Poza tym przepisy Statutu Rzymskiego zawierają dużo klauzul generalnych, czyli zwrotów/określeń świadomie dający swobodę decyzyjną i umożliwiający zastosowanie pewnego stopnia dowolności w wykładni prawa. Nie jestem prawnikiem i nie chciałbym tu podejmować jakiejś szczegółowej dyskusji, ale to wszystko zmienia postać rzeczy i sprawę komplikuje.
Parę razy cytowałem tu już moją ulubioną "definicję" populizmu - że jest to proste przedstawienie/tłumaczenie problemu, którego prosto przedstawić/wytłumaczyć się nie da.
Zamieściłeś link, Gregski, do informacji o przyjeździe Putina do Mongolii. Czy opinia międzynarodowa, albo choćby tylko państwa które uznały Statut Rzymski w jakiś sposób wyraziły swe oburzenie wobec tego jak postąpiła Mongolia? No właśnie... Problem nie jest taki prosty jak sugerujesz (?), że jest.
Poza tym opinia Dudka o Nawrockim wynika podobno bardziej z jego oceny tego ostatniego jako historyka niż jako polityka (jak słyszałem; nie ma najlepszej opinii o nim jako o historyku i jego pracy).
Gregski stawia sprawę w mocno uproszczony sposób. Zapominając o tym, że MTK jest tylko uzupełnieniem sądownictwa karnego państw, które ratyfikowało Statut Rzymski. Preambuła statutu mówi wyraźnie, że: "Międzynarodowy Trybunał Karny utworzony na podstawie niniejszego statutu ma charakter komplementarny w stosunku do krajowych systemów wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych". Z kolei w art. 1 statutu napisane jest, że: "Trybunał stanowi uzupełnienie krajowych systemów wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych". A to wszystko nieco zmienia postać rzeczy. I budzi, także w środowiskach prawniczych, wiele dyskusji.
Poza tym przepisy Statutu Rzymskiego zawierają dużo klauzul generalnych, czyli zwrotów/określeń świadomie dający swobodę decyzyjną i umożliwiający zastosowanie pewnego stopnia dowolności w wykładni prawa. Nie jestem prawnikiem i nie chciałbym tu podejmować jakiejś szczegółowej dyskusji, ale to wszystko zmienia postać rzeczy i sprawę komplikuje.
Parę razy cytowałem tu już moją ulubioną "definicję" populizmu - że jest to proste przedstawienie/tłumaczenie problemu, którego prosto przedstawić/wytłumaczyć się nie da.
Zamieściłeś link, Gregski, do informacji o przyjeździe Putina do Mongolii. Czy opinia międzynarodowa, albo choćby tylko państwa które uznały Statut Rzymski w jakiś sposób wyraziły swe oburzenie wobec tego jak postąpiła Mongolia? No właśnie... Problem nie jest taki prosty jak sugerujesz (?), że jest.
W PiS obowiązuje zasada, że należy ślepo popierać linię PiS. Wszelkie odstępstwa są przedmiotem krytyki. Więc jeśli ktoś był zwolennikiem PiS i nagle przestał być takim bezkrytycznym zwolennikiem (pozostając zwolennikiem "warunkowym") to już podlega krytyce. To naturalne dla ugrupowań typu PiS. Ale ja bym do tego nie przywiązywał wagi, gdyż jak wspomniałem, gdy przyjdzie co do czego to Dudek zagłosuje jak trzeba, tyle, że cieszyć się nie będzie. A w PiS nie takie "odstępstwa" wybaczano (jeśli się to PiS opłacało lub jeśli prezes uznał, że tak trzeba). Standard.A tu są tacy co zarzucają Profesorowi, że zawsze był przeciwko PiS-owi
Poza tym opinia Dudka o Nawrockim wynika podobno bardziej z jego oceny tego ostatniego jako historyka niż jako polityka (jak słyszałem; nie ma najlepszej opinii o nim jako o historyku i jego pracy).
Zwrot przez prawą burtę.
No właśnie o tym pisałem.Napoleon pisze: ↑ Gregski stawia sprawę w mocno uproszczony sposób. Zapominając o tym, że MTK jest tylko uzupełnieniem sądownictwa karnego państw, które ratyfikowało Statut Rzymski. Preambuła statutu mówi wyraźnie, że: "Międzynarodowy Trybunał Karny utworzony na podstawie niniejszego statutu ma charakter komplementarny w stosunku do krajowych systemów wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych". Z kolei w art. 1 statutu napisane jest, że: "Trybunał stanowi uzupełnienie krajowych systemów wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych". A to wszystko nieco zmienia postać rzeczy. I budzi, także w środowiskach prawniczych, wiele dyskusji.
Poza tym przepisy Statutu Rzymskiego zawierają dużo klauzul generalnych, czyli zwrotów/określeń świadomie dający swobodę decyzyjną i umożliwiający zastosowanie pewnego stopnia dowolności w wykładni prawa. Nie jestem prawnikiem i nie chciałbym tu podejmować jakiejś szczegółowej dyskusji, ale to wszystko zmienia postać rzeczy i sprawę komplikuje.
Za jaką wykładnię zapłacisz, taką dostaniesz.
Ta, w "jednomyślnym" PiS-ie żrą się aż furczy.
I w tym "jednomyślnym" PiS-e jedna dosyć prominentna PiS-owska figura oskarża PiS-owca Dudka, że była antyPiS-owski "od zawsze"
Dobre! Sam bym tego nie wymyślił. Nawet po pijaku.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Waldemar Łysiak
Zwrot przez prawą burtę.
Nie o tym pisałeś. Raz dlatego, że komplementarność uwzględnia stan prawny tych "podstawowych" przepisów (choć w tym wypadku, z tego co się orientuję, nie ma to większego znaczenia). Dwa, ponieważ klauzule generalne dają ŚWIADOMIE pewną swobodę interpretacyjną. Prawo międzynarodowe ma inny charakter niż wewnętrzne, zapominasz o tym. Jego przyjęcie jest DOBROWOLNE - nie jest narzucane odgórnie. To wiele zmienia. I właśnie z tego tytułu uznano, i słusznie, że każdy podmiot, który przyjmie Statut Rzymski, musi mieć pewną swobodę decyzji. Bo polityka jest polityką i są pewne uwarunkowania, czy się to komuś podoba czy nie.No właśnie o tym pisałem.
Nie da się porównywać prawa międzynarodowego z prawem wewnętrznym, bo to są inne byty, inaczej działające. A Ty to robisz, co wypacza problem i przedstawia go we fałszywym świetle.
Tak samo z opinią prawną - to o czym piszesz ma się nijak do roli jaką odgrywa opinia prawna. Bo akurat tu opinia nie ma znaczenia.
A czemu nie? Dudek nie jest częścią struktur PiS tylko prominentnym sympatykiem. Gdyby był członkiem struktur to sprawę by załatwiono inaczej zapewne (choć to też zależy od wielu czynników). Ale skoro jest sympatykiem...I w tym "jednomyślnym" PiS-e jedna dosyć prominentna PiS-owska figura oskarża PiS-owca Dudka, że była antyPiS-owski "od zawsze"
Poza tym kto Ci napisał, że PiS jest "jednomyślny"? Jest w nim wiele frakcji. To zresztą normalne, bo w każdym dużym ugrupowaniu są frakcje. Żadne ugrupowanie polityczne nie jest "jednomyślne" w taki sposób w jaki Ty sugerujesz. I nie ma w tym nic niezwykłego. Rzecz w tym jak są podejmowane decyzje. W PiS praktycznie jednoosobowo. Choć niekiedy nawet w PiS frakcje mogą wpływać na Kaczyńskiego, szczególnie, jeśli nie dzieje się z punktu widzenia PiS dobrze.
Zauważ zresztą, że po utracie władzy znaczenie Kaczyńskiego w PiS nieco zmalało (patrz co się działo w Krakowie). W każdej instytucji zwycięstwa wzmacniają ośrodek władzy, porażki osłabiają. Przy czym w instytucjach autorytarnych działa to inaczej niż w demokratycznych. Choćby dlatego, że w demokratycznych najczęściej dochodzi wówczas (w przypadku porażki) do zmiany władzy, co "rozładowuje" sytuację, w autokratycznych/autorytarnych niekoniecznie (władza stara się utrzymać i zazwyczaj utrzymuje) co potęguje napięcia. I jeżeli szybko nie przychodzi jakiś sukces, wpływa destrukcyjnie (choć niekoniecznie musi prowadzić do zmiany ekipy rządzącej).
Zwrot przez prawą burtę.
No cóż, do UE przystępowaliśmy dobrowolnie a chciał, nie chciał Zieloną Głupotę musimy wprowadzać.
Odgrywa taką rolę jaką jej nadasz.
Zależy od nadanej roli. Jeśli jej zadanie jest pomachanie wyborcom przed oczami, że "jestem w prawie" robić to co robię to a ona swoje znaczenie polityczne. (Oczywiście przeciwnik polityczny może wyborcom machać swoją opinią wysmażoną przez swoich prawników.
TY
Ale widzę, że się nie zrozumieliśmy.
Ty twierdzisz, że Dudek to PiSowiec który koniunkturalnie zmienił front.
Ja napisałem (linkując klip) że dosyć prominentna PiSowska figura twierdzi, że Dudek był zawsze "antyPiSowski".
Czyli:
Przysięgły POwiec (o Tobie piszę) twierdzi, że Dudek jest PiSowski.
PiSowska działaczka, że antyPiSowski.
Ergo, Profesor Dudem jest oi zdaniem wyważonym obserwatorem sceny politycznej, który nie zaprzedał się żadnej ze stron.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Waldemar Łysiak
Zwrot przez prawą burtę.
No cóż, do UE przystępowaliśmy dobrowolnie a chciał, nie chciał Zieloną Głupotę musimy wprowadzać.

W takiej roli ma takie samo znaczenie jak przysłowiowa "wina Tuska". Nie jest potrzebna - można powiedzieć cokolwiek. Do "zwykłych" ludzi może to nawet trafić lepiej i być dla nich bardziej przekonywujące niż jakieś prawnicze opinie, których zazwyczaj i tak nie rozumieją. I podejście mają do nich podobne jak Ty.Jeśli jej zadanie jest pomachanie wyborcom przed oczami, że "jestem w prawie" robić to co robię to a ona swoje znaczenie polityczne.
Co do jednomyślności w PiS - wskaż gdzie tak pisałem? Natomiast wielokrotnie piszę, że frakcje w partiach to rzecz naturalna. Szczególnie w tych, zarządzanych autorytarnie. A tam gdzie są frakcje, nie może być jednomyślności. Więc mijasz się z prawdą. Nigdy, w żadnym ugrupowaniu, jednomyślności nie znajdziesz.
Zastanawiam się, czy czasem gdzieś pomiędzy napisaniem prze mnie jakiegoś postu a przeczytaniem go przez Ciebie, ktoś czegoś nie zmienia?Ty twierdzisz, że Dudek to PiSowiec który koniunkturalnie zmienił front.
1. Dudek to zwolennik PiS. Lub pisząc oględniej, szeroko rozumianej "zjednoczonej prawicy". Więc jest "pisowcem". Cały czas.
2. Dudek nie zmienił poglądów ani politycznych sympatii. Napisałem chyba wyraźnie, że jak sądzę, gdy przyjdzie co do czego, to zagłosuje "jak trzeba". Co najwyżej cieszyć się nie będzie. Natomiast zmienił zdanie o tyle, że przeszedł, w mojej opinii, na pozycje symetrystyczne. Co nie przeszkadza być nadal zwolennikiem PiS (Zjednoczonej Prawicy już nie ma). A stał się bardziej symetrystą zapewne dlatego, że w obliczu oczywistych wpadek PiS nie jest w stanie być jego bezkrytycznym, czy może raczej mało krytycznym bezwarunkowym zwolennikiem. Przy czym, jak sądzę, dla niego problem jest ten, iż być może zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że jego wizja państwa, którą jak sądził wprowadza w życie PiS, to nieporozumienie. A metody rządzenia PiS, to jeszcze większe nieporozumienie. Co by świadczyło (gdyby to była prawda), że facet jest mocno naiwny (najdelikatniej mówiąc) że dopiero teraz coś zaczyna do niego docierać. Przy czym by było jasne, wcale nie jestem tego pewny (że zaczyna docierać, bo że to jest nieporozumienie, to jestem pewny).
Wybacz, ale odnoszę wrażenie, że to Ty i osoby tobie podobne postrzegają to co się dzieje w Polsce jako "konflikt plemienny".Przysięgły POwiec (o Tobie piszę)...
1. Wiele razy wspominałem, że politycznie byłem/jestem "żonaty" dwa razy - pierwszy raz z miłości z UD/UW, ale zostałem "wdowcem". Drugi raz z rozsądku z PO - do teraz, cały czas. Nie jestem "przysięgłym" platformersem. Jestem nim z rozsądku. Gdyż nie ma lepszego ugrupowania, które by reprezentowało moje poglądy i w którym ja mógłbym funkcjonować by te poglądy realizować (nawet w tym najmniejszym, lokalnym wymiarze - lubię być podmiotem a nie przedmiotem polityki). Moja przynależność do PO to kwestia zimnej kalkulacji.
2. Nie uważam PO za ugrupowanie idealne. Nie mogę zresztą, jako dawny działacz UW tak uważać - byłem na zjeździe w 2000 roku i głosowałem na Geremka, przeciw Tuskowi. Za Tuskiem nie przepadam, choć przyznaję, że w 2000 roku miał wiele racji a je się częściowo myliłem. "Wiele" i "częściowo", bo to o co poszło wtedy to kwestia populizmu. Tusk uważał, że nowe ugrupowanie musi być bardziej populistyczne (nie nazywał tego tak wprost) bo inaczej nie uzyska szerokiego poparcia - i tu miał rację. Ale też w tym czasie z populizmem grubo przesadzał - tu ja miałem rację (w PO jeszcze z 2005 roku nie byłoby dla mnie miejsca). Wszystko zmieniło się po przegranych wyborach - Tusk zrozumiał, że na populizm z PiS nie wygra. Oni zawsze będą mieli mniej skrupułów. I trochę się ucywilizował. Co nie znaczy że całkiem. Ale takie jest życie - ma rację o tyle, że ludzie są jacy są i jeżeli politycy się do tego nie dostosują, to przestaną funkcjonować w polityce. Jak UW. To dla mnie trudne, ale skoro jestem w "obiegu" szóstą kadencję (nikomu nie kadząc, a raczej przeciwnie) to jakoś mi się chyba udaje z tym radzić. Choć zaczyna to być coraz trudniejsze i obecna kadencja zapewne będzie moją ostatnią (acz bardziej z powodu wieku i planów niż z tego, że mam dość).
Dlaczego Gregski nie jesteś w stanie zrozumieć, że ktoś działa w jakimś ugrupowaniu mając świadomość jego wad, gdyż nic lepszego nie ma dookoła? Zawsze powtarzam, że w polityce są priorytety - są rzeczy ważniejsze i mniej ważne. Tak patrząc, PO jest najlepszą z opcji - dla mnie. A skoro już do PO należę, dlaczego oczekujesz ode mnie symetryzmu? Albo dziwisz się (a raczej czynisz mi zarzut!), że bronię PO przed nieuzasadnioną krytyką? Lub bronię swe poglądy? Przecież to absurdalne!
Stąd się bierze mit owej "plemiennej wojny". A rzecz dotyczy TYLKO (choć nie jest to nic mało znaczącego!) tego, że PiS chce zmienić ustrój. I sprowadzić Polskę na manowce zaprzepaszczając nasze osiągnięcia po 1989 roku. A ja wolę być obywatelem a nie poddanym. I żyć w takim kraju w jakim żyję a nie w takim w jakim żyć chciałby Kaczyński. I uwierz mi, dużo jestem w stanie zrobić by tak było.
Zwrot przez prawą burtę.
Napoleon pisze: ↑ Zastanawiam się, czy czasem gdzieś pomiędzy napisaniem prze mnie jakiegoś postu a przeczytaniem go przez Ciebie, ktoś czegoś nie zmienia?
1. Dudek to zwolennik PiS. Lub pisząc oględniej, szeroko rozumianej "zjednoczonej prawicy". Więc jest "pisowcem". Cały czas.
2. Dudek nie zmienił poglądów ani politycznych sympatii. Napisałem chyba wyraźnie, że jak sądzę, gdy przyjdzie co do czego, to zagłosuje "jak trzeba". Co najwyżej cieszyć się nie będzie. Natomiast zmienił zdanie o tyle, że przeszedł, w mojej opinii, na pozycje symetrystyczne.
No może trochę przesadziłem z tym "koniunkturalnym" zwrocie w poglądach, ale czytając Twoje wpisy można pomyśleć, że owego zwrotu dokonał po porażce PiSu.Napoleon pisze: ↑ Emocjonalnie jest po stronie tzw. prawicy. Po 8 latach pewne rzeczy do niego dotarły więc zaczyna się lekko dystansować, ale przekonań nie zmienił i jest w związku z tym ślepy na pewne kwestie. Co prowadzi go do symetryzmu (i to takiego "twardego" z wyraźnym przechyłem na prawą stronę). Czyli - z deszczu pod rynnę.
Toż ja wiele razy pisałem, że to jest "konflikt plemienny". I nawet nie za bardzo protestowałeś.
Wracając do Dudka. Jeśli krytykują go i PiSowcy i POwcy to znaczy, że nie idzie na pasku żadnego plemienia i stara się zachować niezależność myślenia.
Ale my tu gadu-gadu a u naszego sąsiada przełomowe głosowanie.
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/pierws ... ra/kt667yq
Oczywiście jest szok, larum grają i co tam jeszcze.
A jakoś mainstream'owi politycy nie mają sobie nic do zarzucenia i nie dochodzi do nich, że sami wykreowali AfD.
Wśród ludzi człowiek dziczeje.
Waldemar Łysiak
Waldemar Łysiak
Zwrot przez prawą burtę.
Po porażce PiS coś się u niego zmieniło. Ale nie nazwałbym tego "zwrotem", bo w mojej opinii gość nadal popiera PiS....ale czytając Twoje wpisy można pomyśleć, że owego zwrotu dokonał po porażce PiSu
Pisałem zawsze, że to nieprawda. Bo chodzi nie o jakiś wydumany "konflikt plemienny" ale o kwestie ustrojowe - czy Polska ma być demokracją czy państwem autorytarnym (z wszystkimi tego konsekwencjami). W takiej sytuacji nie ma miejsca na kompromisy. Jednocześnie zwracałem uwagę na fakt, że przy akceptacji ustroju demokratycznego, kwestie programowe nie odgrywają aż tak dużego znaczenie by uniemożliwiały współpracę. Czego przykładem jest rządząca koalicja - spaja ją chęć utrzymania demokracji. I z trudem bo z trudem, ale kompromisy są możliwe. To świadczy jednoznacznie o tym, że teza o "wojnie plemiennej" jest fałszywa. Chyba, że rozumieć ją tak, iż jednym "plemieniem" są demokraci, a drugim autokraci (zwolennicy). Ale gdy ktoś pisze o "wojnie plemiennej" nie to zazwyczaj ma na myśli, bo pisze w kontekście współpracy. Ta zaś, przy tak drastycznych różnicach ustrojowych, nie jest możliwa. Nigdy.Toż ja wiele razy pisałem, że to jest "konflikt plemienny". I nawet nie za bardzo protestowałeś.
Nieprawda. Dudek nie jest "ślepym", fanatycznym pisowcem. Pewne rzeczy dostrzega, więc nie zamierza z siebie robić durnia i im zaprzeczać. Co nie zmienia faktu, że jego wizja Polski (dość naiwna) jest zbieżna z wizją Polski PiS (przynajmniej tą oficjalną wizją). Może nie dokładnie ale z grubsza tak. Dlatego to, że krytykuje takich czy innych działaczy PiS, tudzież działania, nie zmienia tego, że stoi po stronie PiS. I jak wspomniałem, "głosuje ale się nie cieszy". Poza tym, w przypadku Nawrockiego, wchodzi jeszcze kwestia oceny jego działalności jako historyka. Dudek nie ma o nim dobrego zdania, i trudno mu się dziwić. W przypadku ludzi nauki takie opinie bardzo często przenoszą się na inne aspekty działalności danej osoby. Nie znam Nawrockiego, ale od wielu osób słyszałem niezbyt pochlebne opinie o jego działalności naukowej i na stanowiskach, które zajmował. Generalnie, facet nie jest dobrze postrzegany w środowisku. Opinia Dudka to pochodna tego stanu rzeczy. Poza tym, Dudek to intelektualista ("wykształciuch") a Nawrocki to trochę taki "cham".... W tym wypadku to pewno też ma znaczenie.Jeśli krytykują go i PiSowcy i POwcy to znaczy, że nie idzie na pasku żadnego plemienia i stara się zachować niezależność myślenia.
Nie do końca. Ja bym powiedział, że AfD wykreował Putin. No, może nie w 100 % ale w bardzo dużym stopniu (podobnie jak inne skrajne ugrupowania, i to wszystko jedno czy z prawa czy z lewa). Korzystając oczywiście z takich a nie innych nastrojów społecznych (wynikających z kolei w dużym stopniu z obiektywnych zmian zachodzących na całym świecie).A jakoś mainstream'owi politycy nie mają sobie nic do zarzucenia i nie dochodzi do nich, że sami wykreowali AfD.
Jest przy tym rzeczą oczywistą, że dotychczasowa polityka migracyjna Niemiec (i nie tylko) była błędna (w rozumieniu społecznym i politycznym). A co do zmiany - politycy ZAWSZE robią to co chcą ich wyborcy lub co ich wyborcy są gotowi zaakceptować. Zmiany polityki migracyjnej chce większość, choćby dlatego, że wielu dochodzi do wniosku iż nie była ona dobra. Inni ulegają obiegowym opiniom lub propagandzie. Więc takie decyzje nie powinny nikogo dziwić - to naturalna kolej rzeczy. Problem w tym, że wielu chce zmiany, ale jakiej, to już wśród zwolenników zmiany jedności pewno nie będzie. Więc nadal będą dyskusje na ten temat.
Bez ingerencji putinowskiej propagandy imigranci, przy takiej a nie innej polityce migracyjnej, też prędzej czy później wywołaliby konflikt ("inność" zawsze budzi nieufność, nadmiar "inności" budzi sprzeciw wobec niej i konflikty - to standard), ale wyglądałyby one inaczej. Inaczej by też to wszystko wyglądało gdyby nie zmiany jakie zachodzą na świecie, burzące pewien dotychczasowy porządek. Polityka migracyjna po części, to swego rodzaju "temat zastępczy".