cieciwa pisze: ↑2023-06-18, 17:23Mnie zastanawia jedno - jakoś nikt nie kwestionuje pozostałych punktów, a czepia się tego jednego którego 'wielkość' jest wątpliwa, bo czy to jest 6 na 10 czy 54 na 100 czy też 578 na 1000 - tego z dokumentów UB/SB się nie dowiemy, bo 'teczki' były zakładana tak jak urzędowi było 'na rękę'.
Jak się pisze coś w liczbach to trzeba to umieć obronić. To chyba oczywiste? Przynajmniej kiedyś tak było. Bo w takim razie po co je pisać?
Nie wiem czy doszliśmy do jakiegoś porozumienia, ale z uwagi na brak Twojej odpowiedzi na wspomniane dwa punkty pójdę jeszcze ten jeden krok dalej.
1950
Kościół polski deklaruje, że będzie zwalczał Żołnierzy Wyklętych nazywając ich „bandami podziemia”
Mówimy o haniebnym porozumieniu z rządem z 14 kwietnia 1950 roku, a konkretnie o jego jego 8 punkcie, który brzmi tak:
„Kościół katolicki, potępiając zgodnie ze swymi założeniami każdą zbrodnię, zwalczać będzie również zbrodniczą działalność band podziemia oraz będzie piętnował i karał konsekwencjami kanonicznymi duchownych, winnych udziału w jakiejkolwiek akcji podziemnej i antypaństwowej.”
Całe porozumienie „gwarantowało” Kościołowi pewne swobody, co przy rosnących represjach wydawać się mogło jedyną drogą na przetrwanie „okresu stalinizmu”, ale w pełni podzielam opinię, że to nie zdejmuje z niego odium haniebności. Na marginesie, Stolica Apostolska – tak potępiana za działania kilka wierszy wyżej na owej planszy – wyraziła ostrą krytykę i stanowcze niezadowolenie w związku z podpisaniem tego dokumentu. Oczywiście można powiedzieć, że Pius XII nie miał pojęcia z czym musiał się borykać episkopat w Polsce, ale tak czy inaczej porozumienie podpisane z częścią treści ewidentnie napisaną pod dyktando komunistów jest haniebne. Takie zdanie wyraził też mający całkowite rozeznanie w lokalnej sytuacji abp. Adam Sapieha. Co ciekawe, kard. Wyszyński inicjator i zwolennik jego zawarcia nie podpisał się pod nim, ale przyjął na siebie całą odpowiedzialność za to – jeszcze raz podkreślę – naprawdę haniebne porozumienie. Nie zagłębiałem się, czy jakikolwiek duchowny został ukarany w myśl treści przytoczonego pkt 8. Nie wiem też czy, a jeśli tak to w jaki sposób krk „zwalczał” podziemie niepodległościowe. Zatem czy prócz deklaracji była jej realizacja? Nawet jeśli to był punkt martwy to i tak fakt jego istnienia jest powodem do wstydu. Oczywiście komuniści i tak nie zamierzali respektować postanowień porozumienia Państwo-Kościół i potraktowano je jako przydatne w walce z klerem. Rychło kard. Wyszyński przekonał się, że takie „paktowanie z diabłem” nie prowadzi do niczego dobrego. Dwa tygodnie przed zawarciem porozumienia, sejm podpisuje ustawę o konfiskacie tzw. dóbr martwej ręki. Zawarte porozumienie i tak nie powstrzymuje władz przed dalszym przejmowaniem mienia kościelnego i łamaniem „gwarancji” pozostawienia w spokoju części gospodarstw (o tym za chwilę). Koniec końców doprowadzi to do memoriału episkopatu nazywanego
non possumus, a następnie do uwięzienia Wyszyńskiego.
Jakby chcieć szukać innych gorszących czynów hierarchów kościelnych to można jesz przytoczyć np. późniejsze ślubowanie biskupów na wierność PRL jakie złożono 17 grudnia 1953 roku (również skrytykowane przez papieża).
Pytanie, czy przetrwanie instytucji za wszelką cenę jest wystarczające by usprawiedliwić te czyny raczej spotka się z odpowiedzią negatywną. Inną sprawą jest akceptacja, a inną zrozumienie.
W każdym razie porozumienie funkcjonowało 3 lata. Może dzięki niemu nie rozbito krk doszczętnie, ale to nic nie zmienia w ocenie moralnej jego treści, co zdaje się, że w dzisiejszych czasach nie budzi niczyjej wątpliwości. Niemniej prócz zdawkowego hasełka warto wiedzieć jak ta “zdrada” naprawdę wyglądała.
Zapytałem zainteresowanego. Bardzo dobrze znam jednego Żołnierza Wyklętego (niestety, już ostatniego w Trójmieście), a tenże przez ćwierć wieku był prezesem gdyńskiego koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Rozmawiał z setkami, a może i tysiącami innych żołnierzy AK, a pewnie też setkami Wyklętych. Jak mówi, nigdy słyszał by ktoś poczuł się przez krk zdradzony. Ale to tylko dowód anegdotyczny.
Teraz przechodzimy do kolejnej zdrady.
1989
Powstaje Komisja Majątkowa, dzięki które kościół grabi Polskę z majątku przy udziale dawnych agentów SB.
Nie ma wątpliwości, że co do szczegółów działania Komisji Majątkowej zasługują na krytykę, ale… to najpierw „Państwo” ograbiło kościół z jego dóbr. Nie wnikam w to jak pozyskanych (czy kupionych, podarowanych przez wiernych, czy też w jakiś sposób zawłaszczonych wieki temu), ale będących własnością kościoła instytucjonalnego w Polsce. Odbieranie majątku trwało od 1944 do 1965 roku i jeśli chodzi o powierzchnię odebranych ziem leżących w granicach dzisiejszej Polski to było to ok. 170 tysięcy hektarów. Składała się na to tak ziemia rolna parafii, jak i lasy, ale też… szpitale, szkoły, sierocińce, żłobki i przytułki. We wspomnianym 1950 roku władze przejęły cały majątek Caritas wraz z kuchniami dla ubogich, przytułkami i ambulatoriami.
Zaznaczam to jakby ktoś nie wiedział, czym m.in. zajmowały się instytucje kościelne w Polsce sprzed PRL. Ot np. przed wojną zgromadzenia zakonne prowadziły 274 szpitale. Znaczna część szpitala w moim mieście funkcjonuje w budynku odebranym zakonowi.
W ramach działania Komisji Majątkowej (1989-2010) krk przekazano ok. 90 tys. hektarów, czyli nieco ponad połowę zabranej ziemi. Z racji, że na zabranej ziemi wówczas stały już np. osiedla mieszkalne to przykazywano pewien „ekwiwalent”. No i tu jest pies pogrzebany, bowiem przekazywano działki uważane za bardzo atrakcyjne, które w większości kurie szybko sprzedawały (nie ma już pierwotnego celu funkcjonowania ziemi kościelnej jako źródło stałego dochodu z uprawy) z dużym zyskiem. Tak np. stało się w mojej mieścinie, gdzie zamiast gruntu uprawnego przekazano działki budowlane na klifie tuż nad brzegiem zatoki (dziś już stoi tam 12 apartamentowców).
Reasumując, działania Komisji Majątkowej niewątpliwie mogą być poddane krytyce, ale nazywanie rekompensującego zwrotu części majątku (pomijam, że 220 tys. hektarów ziemi „kościelnej” pozostało w ZSRR) „grabieniem Polski z majątku” jest moim zdaniem jednak sporym nadużyciem.
marek8 pisze: ↑2023-06-17, 19:45"Ogniem i mieczem" - jak najbardziej, tyle, że głównie wobec wszelkiej "konkurencji"..., na której dochodach i "magicznych artefaktach" starano się położyć łapki...
To jest właśnie głównym problemem, bowiem wykorzystano nową wiarę do wprowadzania nowych porządków, a i później np. "czarownicami" były te, które odmawiały swych wdzięków nieodpowiednim osobom itd.