Albo to udowodnisz albo będę cię traktował jak skończonego głupka.
Takie stwierdzenie świadczy tylko o Tobie (co już zresztą wielokrotnie powtarzałem). Opinii jest multum i wystarczy je poczytać. Nie ma opinii od fachowców (wyłączam wojskowych w służbie czynnej i urzędników MON, tudzież ludzi obecnego obozu rządzącego), którzy pomysły na zbrojenia przyjmowaliby bez zastrzeżeń. Mogą je przyjmować lepiej lub gorzej, ale zawsze mają zastzreżenia, mniej więcej te same:
- FA-50 - czy możliwości tego samolotu będą odpowiadały naszym potrzebom? Jak będzie wyglądała wersja PL? Czy jest sens kupowania wersji 10 i czy nie lepiej poczekać na 20?
- K2 - jeżeli ten czołg, oferowany już wcześniej, "przegrał" z Abramsem, to znów - czy warto go kupować (choć tu, jak mi się wydaje, wątpliwości jest stosunkowo najmniej),
- K9 - dlaczego kupujemy je i co więcej, chcemy u siebie produkować, skoro mamy Kraba? Czy nie lepiej zwiększyć moce produkcyjne by zwiększyć produkcję Kraba a nie budować K9? Krab tez ma możliwości modernizacyjne, czemu więc zmieniamy Kraba na K9? Wielu uważa to za marnotrawstwo i cios w polski przemysł zbrojeniowy.
- mimo wszystko obawy o losy Borsuka.
- niejasne finansowanie i brak konkretów dot. zakresu kontraktu i jego kosztów. Dominują obawy, że te interwencyjne w sumie zakupy będą nas za drogo kosztowały.
Takie uwagi przeczytasz wszędzie. Jeśli uznajesz, że ludzie którzy je stawiają są głupcami, to to tylko świadczy o twej dziecinności i niedojrzałości.
Więc zamiast szybkiej poprawy, sugerujesz hazard.
Hazard mamy właśnie teraz. Gdyż nie kierujemy się jakimikolwiek planami, analizami itp. Działania są podejmowanie doraźnie, pod wpływem impulsu, bez zastanowienia. Mało co kto wie. To jest właśnie hazard - a Ty mu ulegasz.
Piszesz, że nikt nie zaproponował żadnej alternatywy - uwaga nielogiczna. Alternatywą jest zatrzymanie tego szaleństwa i spokojna analiza co należy zrobić, kupić itd. To JEST alternatywa.
Bo wbrew temu co pisze Peceed, czas jest.
Czekam na wasz pomysł na rządzenie Polską.

Przecież to oczywiste - odwrotne do tego co robi PiS. To pytanie jest absurdalne - pytasz się o coś, co jest oczywiste.
Byłem tu jedynym który je... PiS za przyjętą strategię walki z COVIDem

Zauważyłem tu wielu krytyków tego co robił obecny rząd w sprawie pandemii. Natomiast bzdurą jest to, że ten rząd miał jakąś strategię. Bo jej nie miał. to co robił to był szereg doraźnych działań wprowadzanych bez planu. Dokładnie to samo mamy teraz w sprawie zbrojeń. tu tkwi problem, którego TY i myślący podobnie nie dostrzegacie.
Lubię jak ktoś używa głowy do myślenia...
Więc zacznij Adrianie M. To nie boli.
Ale przecież na te zbrojenia nas stać. Będzie to kosztowne, ale jest osiagalne
Peceed, wyjaśniłem już, że przy tej polityce jaką prowadzi PiS, nie stać nas na takie zbrojenia i tak liczną armię. Nie stać nas na wydawanie na armię ponad 100 mld. wg. cen z 2021. Być może byłoby stać, gdyby zrezygnować z części transferów. Ale na pytanie czy należałoby to zrobić nikt mi nie odpowiedział. Może byłoby stać, gdyby zapewnić względnie stabilny wzrost, to jednak wymagałoby zwiększenia inwestycji. A przy obecnej polityce PiS nie ma na to szans. Niskie inwestycje zaś gwarantują problemy w przyszłości (dodatkowe) - bliższej lub dalszej, to zależałoby od realiów w Europie i na świecie. Tak to działa.
Budowa naszej armii to plan na 10 lat.
Czyżby? Bo ja tu żadnego planu nie widzę, tylko dość chaotyczne działania, z nikim nie konsultowane, nie liczące się z realiami i ulegające ciągłym zmianom. To nie jest plan.
Przynajmniej potrafili zdobyc i utrzymać władzę.

A to jest najważniejsze? Dla partii - może i tak. Ale dla państwa? Dla obywateli? Ale OK, mały offtop (który jednak pozwala zrozumieć także pewne decyzje podejmowane przy zakupie uzbrojenia):
Każde ugrupowanie ma priorytety. One zawsze uwzględniają interesy tegoż ugrupowania, ale zazwyczaj także interesy państwa i zamieszkujących go ludzi/grup społecznych. Te interesy bywają różnie definiowane, są różne priorytety, więc i występują różnice pomiędzy partiami i ich programami.
PiS sprawę uprościł, gdyż na pierwszy cel wysunął władzę - dla siebie. Interes państwa nie ma dla niego znaczenia, a jeżeli, to tylko w kontekście interesu partyjnego. Interes obywateli o tyle, o ile dotyczy grup społecznych, wśród których ma szansę uzyskać poparcie. W normalnym państwie demokratycznym nie opłaca się mieć wrogów - ma się przeciwników (bo dzisiejsi przeciwnicy jutro mogą być sojusznikami, nie ma sensu robić sobie z nich wrogów). PiS chce zmienić ustrój na niedemokratyczny, więc sojuszników nie ma. Bo z sojusznikiem trzeba się władzą dzielić, a PiS z nikim dzielić się władzą nie chce (stąd i nie ma zdolności koalicyjnej). Taka postawa znakomicie ułatwia zdobycie i utrzymanie władzy. O ile bowiem np. w państwie demokratycznym króluje kompromis, sztuka rządzenia polega zaś na tym, że ten akceptowalny kompromis trzeba znaleźć i wypracować pomiędzy wieloma grupami interesów (a jak wiadomo kompromis nikogo nie zadowala, bo nikt do końca nie dostaje tego czego chce) to partia autorytarna może przejmować się tylko "swoimi" - ma więc do dyspozycji więcej zasobów, którymi nie musi się dzielić ze wszystkimi. Nie musi też wypracowywać tak skomplikowanych kompromisów itd. To ułatwia rządzenie i utrzymanie władzy, ale dzieli społeczeństwo i generuje konflikty, wobec części społeczeństwa jest tez najnormalniej niesprawiedliwe - w naturalny sposób społeczeństwo jest dzielone na "lepszy i gorszy sort".
Nie przejmowanie się interesami państwa też ułatwia rządzenie. Bo można nie dbać o zrównoważoną politykę gospodarczą. Jeśli władza jest najważniejsza, można nie przejmować się inflacją, jaj wpływem na gospodarkę itd. Następstwa (negatywne) oczywiście przyjdą, ale jeżeli ma się władzę absolutną, to można niezadowolenie będące tego efektem przezwyciężyć, choćby, w ostateczności, siłowo.
Tak to działa. PiS ma łatwiej, jeżeli chodzi o zdobycie i utrzymanie władzy, bo nie przejmuje się państwem, gospodarką, znaczną częścią społeczeństwa, tylko robi to, co pozwala mu władzę zdobyć i utrzymać. Więc to co piszesz Peceed oznacza w tym wypadku krytykę PiS, choć pewno tego nie rozumiesz.
To jest już zupełny offtop, ale mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone:
PS. Śmialiście się z pomników jakie buduje PiS ku pamięci naszych bohaterów. W odpowiedzi "elity" postawiły pomnik waginy. To też ta nieskrajna postawa społeczna?
PS2. Adopacja dla małżeństw homoseksualnych, to też nie jest skrajność?
PS3. Zerwanie konkordatu, to też nie jest skrajność?
PS4. Zwalczanie inflacji za pomocą wprowadzenia euro, to też nie jest skrajność? Może i nie, bo to czysty debilizm, ale w sumie skrajna głupota też się wpisuje w skrajność.
1. Pomniku budują różne środowiska ku czci różnych postaci, wydarzeń. W państwie demokratycznym istnieje tu duża dowolność. Odnoszę wrażenie, że tego nie rozumiesz. Ktoś może chcieć zbudować pomnik ku czci kogoś, ktoś inny może być temu przeciwny. Wszystko zależy od pomnika - nie ma tu jakiejś ogólnej zasady. Nie ma pomników "jedynie słusznych", nie ma pomników "jedynie niesłusznych". Spierać można się o KONKRETNY pomnik czy grupę pomników (których łączy temat lub osoba). Ktoś kto pisze tak jak Ty Adrianie M., nie rozumie chyba na czym polega demokracja.
2. Ja w tym skrajności nie widzę. Pomijam, że jest to niemożliwe, gdyż polska konstytucja definiuje małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. A konstytucji nikt nie zamierza zmieniać. W grę więc wchodzą jedynie związki partnerskie (które osobiście popieram, bez względu na to czy mają to być związki hetero czy homo). A w takim przypadku formuła adopcji musiałaby mieć zupełnie inną konstrukcje prawną. Temat jest więc bardziej skomplikowany niż w propagandzie, której ulegasz. Osobiście nie mam nic przeciw temu by na ten temat dyskutować, ale to jest temat kompletnie inny od tego który poruszasz.
3. Zerwanie konkordatu nie jest skrajnością. To decyzja polityczna wynikająca z tego, że Kościół w Polsce nie zachowuje się apolitycznie. Każda rzecz ma swą cenę - wtrącanie się do polityki przez instytucje religijne także. Osobiście uważam za sprawę dyskusyjną i nie jestem entuzjastą tego pomysłu (mimo wszystko) ale czymś skrajnym, w świetle tego co się dzieje, ten pomysł absolutnie nie jest.
4. Gubisz się i mylisz pojęcia, gdyż chyba paru rzeczy nie rozumiesz. Inflacji nie zwalcza się poprzez wprowadzenie innej waluty. ZAWSZE, w przypadku wysokiej inflacji, walutę trzeba ustabilizować. Walczy się więc z inflacją stopami procentowymi (tudzież innymi narzędziami jakie posiada bank centralny) i oszczędnościami budżetowymi. To ma swą cenę - spada poziom życia ludności - ale wielokrotnie tłumaczyłem, że inflacja to efekt życia ponad stan. Więc to musi zostać skorygowane by inflacja spadła. Innych sposobów nie ma.
Wprowadzenie euro zaś to z jednej strony naturalna konsekwencja uczestniczenia we wspólnym rynku (wspólny rynek zawsze wymuszał wprowadzenie wspólnej waluty - tego uczy nas choćby historia - to nie był warunek bezwzględny, ale nie zrobienie tego kosztowało), z drugiej zaś pomysł na o by ludzie pokoju "dobrozmianowców" nie byli w stanie zniszczyć nam gospodarki. Czyli coś w rodzaju zabezpieczenia przed cynicznymi politykami, którzy, by zrealizować swe cele są gotowi poświęcić interes państwa, obywateli, naszej gospodarki itd. (o czym pisałem powyżej). Aczkolwiek według mnie ważniejszy jest ten pierwszy powód - wymuszony wspólnym rynkiem.