US Navy: Powstaje flota „okrętów–duchów”
Re: US Navy: Powstaje flota „okrętów–duchów”
Wyżej był już wspominany rajd na Tokio. Włosi operacyjnie używali na okrętach Re 2000, do tego okręty typu CAM. Tam zawsze był problem z załogą. Jednakże, brak pilota rozwiązuje bardzo dużo problemów.
Re: US Navy: Powstaje flota „okrętów–duchów”
No właśnie.Jednak brak własnych kółek podporowych drona (pomimo spadku masy własnej aparatu) rodzi problemy z lądowaniem przy tej rozpiętości skrzydeł.
I dlatego się zastanawiam po co to-to ma lądować skoro może latać 3 miesiące? Jeżeli ma taki zasięg, to wróci tam gdzie będzie trzeba wrócić.
Tylko że Re2000 to mały myśliwiec. No i z tego co pamiętam, to jednorazowego użytku. W tym sensie, że wracał do bazy na lądzie (?).Włosi operacyjnie używali na okrętach Re 2000...
Re: US Navy: Powstaje flota „okrętów–duchów”
Tak, na Morzu Śródziemnym miało to całkiem niemały sens - Włosi prawie wszędzie mieli blisko bazy.
Chodzi jednakże o coś innego - brak możliwości powrotu na okręt nie przekreśla rozwiązania, wystarczy możliwość lądowania w bazie lądowej, - a w sytuacji awaryjnej uznać pojazd za tracony.
Chodzi jednakże o coś innego - brak możliwości powrotu na okręt nie przekreśla rozwiązania, wystarczy możliwość lądowania w bazie lądowej, - a w sytuacji awaryjnej uznać pojazd za tracony.
Re: US Navy: Powstaje flota „okrętów–duchów”
Ale przecież wiecznie latać nie będzie. Gdzieś, kiedyś musi lądować i co wtedy ? Roztrzaskujemy, bo nie ma podwozia ? Trochę szkoda.Napoleon pisze: ↑2021-09-06, 08:06No właśnie.Jednak brak własnych kółek podporowych drona (pomimo spadku masy własnej aparatu) rodzi problemy z lądowaniem przy tej rozpiętości skrzydeł.
I dlatego się zastanawiam po co to-to ma lądować skoro może latać 3 miesiące? Jeżeli ma taki zasięg, to wróci tam gdzie będzie trzeba wrócić...
I słowo wyjaśnienia. Ja piszę o starcie z pokładu lotniskowca, a nie o lądowaniu. Chociaż przy dobrym opracowaniu pewnie byłoby to możliwe, nawet przy tej rozpiętości skrzydeł. Wszak połowa to tylko 35 metrów, więc zmieściłby się na pokładzie choćby trzeba było przesunąć samoloty na dziób...
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Re: US Navy: Powstaje flota „okrętów–duchów”
No właśnie. Solar Impulse, czyli samolot z którego obecny dron się wywodzi, poruszał się z prędkością maksymalną 140 km/h. To kapitalne narzędzie, ale jego przydatność spadnie, gdy będzie trzeba czekać 7 czy 10 dni aż doleci na miejsce.Peperon pisze: ↑2021-09-03, 20:51 Tak na zdrowy rozsądek, to maszyna startująca z lotniskowca jest w rejonie operacyjnym wtedy, gdy jej potrzebujemy, a nie wtedy gdy doleci. Poza tym w rejonie operacyjnym może przebywać dłużej, niż po starcie z bazy lądowej. Chyba, że w te BSL-e będziesz wyposażał wszystkie swoje bazy na świecie. I to po kilka sztuk, żeby zachować zdolność operacyjną.
Lądowanie na lotniskowcu nie jest konieczne. Skoro dron ma być wyposażony, oprócz paneli słonecznych, w ogniwa paliwowe - to można go w sumie w dowolnym momencie wysłać w stronę lotniska. Oczywiście pod warunkiem, że możemy go OD RAZU zastąpić nowym dronem.Peperon pisze: ↑2021-09-06, 18:33 I słowo wyjaśnienia. Ja piszę o starcie z pokładu lotniskowca, a nie o lądowaniu. Chociaż przy dobrym opracowaniu pewnie byłoby to możliwe, nawet przy tej rozpiętości skrzydeł. Wszak połowa to tylko 35 metrów, więc zmieściłby się na pokładzie choćby trzeba było przesunąć samoloty na dziób...
Jasne, mogę się mylić i może być tak, że Amerykanie wypracują system rotacji Skydwellerów nad grupą bojową. Albo będą korzystać z nich tylko w punktach zapalnych.
Róbmy swoje! Pewne jest to jedno, że
Róbmy swoje! Bo jeżeli ciut się chce,
Drobiazgów parę się uchowa: Kultura, sztuka, wolność słowa, Kochani
Róbmy swoje!
Róbmy swoje! Bo jeżeli ciut się chce,
Drobiazgów parę się uchowa: Kultura, sztuka, wolność słowa, Kochani
Róbmy swoje!
Re: US Navy: Powstaje flota „okrętów–duchów”
Czy ja wiem? Na mój gust, dron o takich parametrach będzie miał na zadanie nie tyle rozpoznanie ile patrolowanie. Czyli nie będzie się go wysyłało tam gdzie jest nagła potrzeba a tam gdzie po prostu cały czas trzeba "trzymać rękę na pulcie". Stąd też trochę zdziwił mnie pomysł stacjonowania takich maszyn na lotniskowcach. Peperon przekonał mnie mniej więcej, że pewno by się dało je na takowych umieścić i wysłać je z ich pokładu w powietrze. Aczkolwiek, jeśli miałyby głównie patrolować, czy latać tam i z powrotem na jakimś obszarze kontrolując co się na nim dzieje, to nie wiem czy to by było potrzebne (chyba, żeby czas naglił, ale to zapewne byłyby sytuacje wyjątkowe). Tak jak piszesz, w ciągu kilku dni doleciałby w zasadzie gdzie by się chciało i latałby tam ze dwa miesiące lub dłużej. Potem mógłby wrócić do bazy a w międzyczasie na jego miejsce przyleciałby następny. Moim zdaniem to by wystarczyło....ale jego przydatność spadnie, gdy będzie trzeba czekać 7 czy 10 dni aż doleci na miejsce.