Takiej klasy okrętów w tym czasie nie było
No nie przesadzajmy - były (chodzi o niszczyciele). Jakie były, takie były, ale jednak były.
A co do turbin, to taką mam drobną uwagę: o tym czy pancernik był nowej generacji czy nie, decydowała według mnie jego "monokalibrowość". Turbiny to była jednak "inna inszość". Taki bonus, który jednak o tym, czy dana jednostka należała do nowej generacji czy nie, nie decydował. Więc gdyby ktoś zbudował przeddrednota z 4 armatami 305 mm napędzanego turbiami, to to by pancernik nowej generacji nie był. Natomiast były pancernikami nowej generacji pancerniki monokalibrowe napędzane silnikami tłokowymi.
Czytanie jak Deleware był równie przełomowy jak Dreadnought...
Nie mógł być choćby dlatego, że wszedł do służby znacznie później. Ale jeżeli patrzy się na genezę pancerników monokalibrowym, to trudno go pominąć, bo nowatorską konstrukcją jednak był i do nowej generacji się zaliczał (a jego budowę rozpoczęto prawie równocześnie z Dreadnoughtem). Miał 8 armat 305 mm i nie miał artylerii średniego kalibru. To była istotna zmiana w koncepcji ówczesnych głównych okrętów bojowych.
...a co do liniowych no to cóż... zabrakło informacji do kiedy mogły pełnić swe role bitewne - tak pi razy drzwi...
? Moim zdaniem zawsze - kiedy tylko była ku temu okazja. Każdy okręt musi w jakiś sposób "pełnić swe role bitewne" - po to jest budowany. Kwestią otwartą pozostaje ich zakres. Choćby dlatego, że czas leci a jednostka zbudowana do realizacji określonych celów po jakimś czasie powoli staje się przestarzała - bo budowane są nowsze jednostki, o lepszych parametrach itd. Austriacy jeszcze pod koniec XIX wieku mieli w linii swe stare pancerniki centralno-bateryjne, które chcąc nie chcąc musiały "pełnić swe role bitewne" (osobna sprawa z jakim skutkiem).
W każdym razie nieco do czegoś innego jednak swoje krążowniki liniowe budowali Niemcy a do czegoś nieco innego Brytyjczycy (co zresztą w tekście Tadka jest zasygnalizowane).