Kpt.G pisze:W sumie zacząłem się zastanawiać czy te 3 krążowniki działając w zespole dałby radę przeciwko 1-2 typ Kongo lub PWSowe Drednot/y.
Niestety moje myśli często ostatnio krążą wokół tych Kongosów nieszczęsnych..XD
Co do Kongosów, to sprawa wydaje mi się o tyle prosta, że to zostało przetestowane w praktyce podczas jednej nocy w rejonie Guadalcanalu.
Jeśli przeciwnikom uda się jakoś zbliżyć na małą odległość, to mogą Kongosowi dołożyć, choć będzie bolało. Nie sądzę, żeby cięższe działa były tu przeszkodą

Gorzej przy większym dystansie, tu raczej bym stawiał na podziabanie krążowników przy znacznie mniejszych stratach własnych Kongosa.
Niestety nie mogę tego sprawdzić, bo Kongosa nie mam. Mam Liona, w sumie potencjał podobny, ale to nie to samo.
Co do pierwszych drednotów, no cóż. Nie chciałbym takim krążownikiem zanadto skracać dystansu. Co prawda systemy kierowania ogniem na staruszkach takie sobie, w porównaniu z II Wojennymi, ale jak pokazała Jutlandia z 10 km czy ilu tam trafiać mogą. Jakoś nie uśmiechałoby mi się zaliczenie 11 czy 12 calowej piguły.
Ratunkiem może być relatywnie mały, jak na II Wojnę zasięg dział pierwszych drednotów. Te kilkanaście km, to taki nowy 9.2 calowy krążownik powinien spokojnie przestrzelić, a większa prędkość pozwoli dyktować warunki walki.
Ja bym zrobił tak - trzymać się poza zasięgiem dział przeciwnika i pukać ile wlezie. Ewentualnie wejść w zasięg dział, ale nie za bardzo i ostro manewrować. Częste zmiany kursu i prędkości dla utrudnienia celowania. II Wojenne SKO powinno umożliwić trafianie w takich warunkach, o ile przeciwnik nie będzie ostro manewrował.
Na zatopienie drednota bym nie liczył, chyba że jakimś super fuksem, ale można by mu sporo napsuć krwi i zmiękczyć przed ewentualnym atakiem niszczycieli.