No wiesz - prąd był? Był. Odczynniki produkowane na skalę handlową były? Też były. Kadzie były? No też by się coś znalazło... Jeszcze tylko "Poradnik galwanotechnika" i można szaleć.
Pisząc o ograniczeniach technologicznych miałem na myśli nie tyle problemy z wytwarzaniem „drutów” siedzących w środku kabla, ile izolacji. Same druty to mogli sobie robić jakie chcieli. Ale potem trzeba to było w coś zawinąć a to już nie takie proste.
Owszem były materiały o świetnej izolacyjności i wytrzymałości w tym temperaturowej, stosowane zresztą do dziś, ale nie lubiły one odkształceń sprężystych czy wibracji.
Dla odmiany to co można było odkształcać lubiło się przecierać i parciało. Z wodoszczelnością też tak sobie.
Inne jeszcze uwielbiały zżerać te gryzonie.
I do tego to wszystko było palne jak cholera.
Sam kabel też nie taki wielki problem , robiło się warstwowo.
Ale zrobienie uszczelnienia przez gródź wodoszczelną, tak żeby toto nie ciekło pod ciśnieniem paru atmosfer, to się okazywało w praktyce bardzo trudne i te nieszczelności zatopiły nie jeden okręt.
Myślę że na tym forum jednostki Yamato i Musashi nie maja swojego rzecznika prasowego, tak jak KGV mają Macieja.
Jak nie. A ile to razy podważałem metodologię dojścia do wniosku, że japoński pancerz to ponad 10% słabszy od amerykańskiego?
Ileż to razy do znudzenia powtarzam, że japoński system kierowania ogniem type 94 to w praktyce to samo co amerykański Mk 37. No to ostatnie to faktycznie może być zarzut. Co prawda to SKO ma świetną prasę, ale jego użytkownicy w czasach przed zapalnikowozbliżeniowych to zalecali wywalenie tego za burtę i zamienienie na dodatkowe Boforsy.
Ileż to razy wyśmiewałem zarzuty o małym zasięgu Yamato, rzekomej małej skuteczności pocisków nurkujących, wadliwości SPS, nieopancerzonym dziobie itd...
A co do brytyjskiej opinii o South Dakocie czy innych okrętach.
Tak Anglicy potrafili być bardzo krytyczni. Zwłaszcza wobec własnych konstrukcji – jak nie daj Boże ktoś miał cokolwiek lepszego niż brytole, to strasznie ich to bolało i krytykę mieli tak ostrą, że często przesadzoną.
Ale generalnie starali się określić odkładnie wady i zalety.
W przypadku Waśka znaleźli sporo zalet i bardzo chętnie widzieli go w szeregach Home Fleet.
Tylko South Dakotę z ciężkich okrętów określili jako zawadę nie wspomożenie. Z żadnym innym okrętem im się to nie zdarzyło ( pominę może jakieś starocie typu Paris czy coś ).
Ale to pewnie kwestia zazdrości, że sami nie potrafili zrobić tak doskonałego i idealnego, najlepszego na świecie okrętu.