Iowa kontra Yamato 4/2012

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4932
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: Maciej3 »

Nieźle jak na powiększoną kopie starego Badena, do tego z kiepskimi radarami, beznadziejnym systemem opancerzenia i TDS, awaryjnymi maszynami, lipną bo nieuniwersalną artylerią itd…
Ale mimo wszystko był DUŻY. A wbrew powszechnej opinii, wielkość ma znaczenie ;)
Dlatego proponuję przejść równie zgrabnie do... może Vittorio Veneto kontra King George V,
Czemu nie?
Ale coraz tu więcej malkontentów i znów będzie jakieś gadanie o nudzie czy coś.
Człowiek się namęczy a potem...

albo Vittorio Veneto kontra Warspite
Sadysta.
Taki brak szacunku dla I wojennego weterana.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
cochise
Posty: 959
Rejestracja: 2005-11-03, 22:07
Lokalizacja: daleko stąd nie widać

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: cochise »

jogi balboa pisze:Ale to też już chyba było. I to nie raz. Dlatego proponuję przejść równie zgrabnie do... może Vittorio Veneto kontra King George V, albo Vittorio Veneto kontra Warspite :clever:
Hymm z Królem mogło by być ciekawie, a Warspite to by chyba musiał poważnie uważać
jogi balboa pisze:Nieźle jak na powiększoną kopie starego Badena, do tego z kiepskimi radarami, beznadziejnym systemem opancerzenia i TDS, awaryjnymi maszynami, lipną bo nieuniwersalną artylerią itd… :-D
Jak na tą całą "beznadziejność" to to nawet więcej niż nieźle.
lecela niye aka ohinni mahel mitawa cante
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2231
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: de Villars »

Vittorio by zwiał przed Warspite i tyle by było z ich pojedynku :mrgreen:
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6661
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: Peperon »

To zależy kogo postawisz na pomoście bojowym.
Jak Frasera, to mogłoby być ciekawie. Przecież to nie brytyjski okręt :lol:
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2231
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: de Villars »

Postawie Włocha na pomoście Vittorio Veneto. Któregokolwiek :-D
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6661
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: Peperon »

PawBur pisze: 2. Peperon, jako hit nie miałem na myśli tego że NC czy SD przegra z takim Richelieu czy kto tam co woli. Tego to nawet chyba w tej chwili nie chce wiedzieć. Chodziło mi o to że w takiej walce chyba nie da się określić, który Amerykanin miałby jakąś wybitną przewagę nad drugim.
Ja pojedynku takiego Waśka lub SoDy z Ryśkiem lub innym Alfredem, wcale nie rozstrzygam. Uważam za wielce interesujące takie starcie, a pewniaka do zwycięstwa nie ma. Zauważyłem tylko, że Wasiek nie spisywał się najlepiej w warunkach arktycznych. A opierając się na raporcie z uszkodzeń Massy, stwierdziłem, że SoDa byłaby jeszcze gorsza.
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6661
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: Peperon »

de Villars pisze:Postawie Włocha na pomoście Vittorio Veneto. Któregokolwiek :-D
To może się okazać, że Warspite go dogoni :D
A jak postawisz Berlusconiego, to nie będzie uciekał wcale. Zaprosi Anglików na bunga-bunga :jupi:
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
clavdivs
Posty: 124
Rejestracja: 2011-07-19, 22:50

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: clavdivs »

Nie wiem dlaczego Yamato ma zła prasę, to wg zasady co by zdetronizować króla lub bić mistrza?
Myślę że na tym forum jednostki Yamato i Musashi nie maja swojego rzecznika prasowego, tak jak KGV mają Macieja.

Japończycy stworzyli po wielu latach przerwy w budowaniu pancerników jednostkę, która miała bardzo spore szanse wygrania pojedynku z dowolnym przeciwnikiem.
Wiele rozwiązań nie miało wcześniej zastosowania w flocie japońskiej a nawet na całym świecie, mimo to okręty przedstawiały bardzo zbilansowaną siłe, odporność i prędkość. Myśle że to wielki sukces przemysłu stoczniowego i zbrojeniowego Japoni.

Iowa w złych warunkach pogodowych i dalekim dystansie miala przewagę. Tylko który dowódca zdecydował by się na ostrzał jednostki nie mając całkowitej pewności z kim ma do czynienia, bo w takich warunkach bardzo trudno o identyfikacje celu i ciążącą rozterkę na podejmowaniu decyzji, "czy to aby nie nasz?"
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: jogi balboa »

Dlaczego brak szacunku? Ja nie wachałbym się go wystawić nawet do pojedynku z Iowa.

Założenie jest takie że włosi pomylili swojego przeciwnika z niszczycielem i w efekcie rozpoczyna się bitwa. Warspite ma niezłą lufkę i SKO, poprawione opancerzenie i jest najlepszym pancernikiem na świecie w gronie starych marynistów. Co może mu przeciwstawić Vittorio Veneto? :-D
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4932
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: Maciej3 »

No wiesz - prąd był? Był. Odczynniki produkowane na skalę handlową były? Też były. Kadzie były? No też by się coś znalazło... Jeszcze tylko "Poradnik galwanotechnika" i można szaleć.
Pisząc o ograniczeniach technologicznych miałem na myśli nie tyle problemy z wytwarzaniem „drutów” siedzących w środku kabla, ile izolacji. Same druty to mogli sobie robić jakie chcieli. Ale potem trzeba to było w coś zawinąć a to już nie takie proste.
Owszem były materiały o świetnej izolacyjności i wytrzymałości w tym temperaturowej, stosowane zresztą do dziś, ale nie lubiły one odkształceń sprężystych czy wibracji.
Dla odmiany to co można było odkształcać lubiło się przecierać i parciało. Z wodoszczelnością też tak sobie.
Inne jeszcze uwielbiały zżerać te gryzonie.
I do tego to wszystko było palne jak cholera.
Sam kabel też nie taki wielki problem , robiło się warstwowo.
Ale zrobienie uszczelnienia przez gródź wodoszczelną, tak żeby toto nie ciekło pod ciśnieniem paru atmosfer, to się okazywało w praktyce bardzo trudne i te nieszczelności zatopiły nie jeden okręt.
Myślę że na tym forum jednostki Yamato i Musashi nie maja swojego rzecznika prasowego, tak jak KGV mają Macieja.
Jak nie. A ile to razy podważałem metodologię dojścia do wniosku, że japoński pancerz to ponad 10% słabszy od amerykańskiego?
Ileż to razy do znudzenia powtarzam, że japoński system kierowania ogniem type 94 to w praktyce to samo co amerykański Mk 37. No to ostatnie to faktycznie może być zarzut. Co prawda to SKO ma świetną prasę, ale jego użytkownicy w czasach przed zapalnikowozbliżeniowych to zalecali wywalenie tego za burtę i zamienienie na dodatkowe Boforsy.
Ileż to razy wyśmiewałem zarzuty o małym zasięgu Yamato, rzekomej małej skuteczności pocisków nurkujących, wadliwości SPS, nieopancerzonym dziobie itd...



A co do brytyjskiej opinii o South Dakocie czy innych okrętach.
Tak Anglicy potrafili być bardzo krytyczni. Zwłaszcza wobec własnych konstrukcji – jak nie daj Boże ktoś miał cokolwiek lepszego niż brytole, to strasznie ich to bolało i krytykę mieli tak ostrą, że często przesadzoną.
Ale generalnie starali się określić odkładnie wady i zalety.
W przypadku Waśka znaleźli sporo zalet i bardzo chętnie widzieli go w szeregach Home Fleet.
Tylko South Dakotę z ciężkich okrętów określili jako zawadę nie wspomożenie. Z żadnym innym okrętem im się to nie zdarzyło ( pominę może jakieś starocie typu Paris czy coś ).
Ale to pewnie kwestia zazdrości, że sami nie potrafili zrobić tak doskonałego i idealnego, najlepszego na świecie okrętu.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4932
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: Maciej3 »

A i jeszcze wrócę do kwestii łatwości naprawy uszkodzeń instalacji elektrycznej.
Pominę kwestię znalezienia uszkodzenia ( jak się gdzieś tam przetarła izolacja to wcale to znalezienie nie jest takie proste ).
Powiedzmy, że wiemy, że wysiadło tu.
I mamy.
Najpierw kilka żył ( nie będę sadystą i nie każę naprawiać kabla wchodzącego do centrali który może mieć i kilkadziesiąt albo kilkaset żył i życzę powodzenia w znalezieniu która jest która – kolory nie wystarczają, a numery nie zawsze widać. Zwłaszcza przy słabym oświetleniu ). Każda we własnej izolacji. Te żyły są poskręcane między sobą. To jest zalane jakimś szuwaksem coby woda tam nie szkodziła. To jest osłonięte warstwą oplotu z jakiegoś materiału nasączonego jakąś parafiną czy czymś takim.
Na tym jest oplot z miedzi – taki porządny gęsty ekram.
Na tym kolejna warstwa izolacji – jakis materiał.
Na tym jest warstwa kolejnego szuwaksu - w realiach lat 40-tych pewnie coś w stylu smoły.
Na tym być może jakaś warstwa aluminium czy czegoś coby te gryzonie się nie przedostawały a na tym kolejna już izolacja zewnętrzna mechaniczna.
Może niektóre z nich miały tych warstw trochę mniej, ale to odbijało się na trwałości instalacji.

Teraz trzeba to wszystko zarobić, poprzecinać, połączyć, ale nie w jednym miejscu bo kabel naciągnięty, więc się wstawia wstawkę. Potem tą wstawkę zaizolować, zalać szuwaksem – pewnie w praktyce założyć jakąś mufę, na którą oczywiście nie ma miejsca.

W praktyce lepiej wymienić kabel niż się tak babrać.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: Halsey »

Halsey pisze: Odnośnie czy Tovey się bał, to może faktycznie niezbyt szczęśliwe sformułowanie. Poszukam w pamiętniku alkoholika, może coś o tej akcji napisał (nie pamiętam, nietrudno przy 12 woluminach). Na 100% jest tam, że Atlee miał stracha, co to będzie, jeżeli Tirpitz wystartuje do wracającego z Ameryki PoW.

P. S. Na pewno nie chciałem napisać, że Tovey tchórzył. Że tchórzem nie jest, to udowodnił choćby 31 maja 1916.
No więc sprawdziłem tu i tam, m.in. w pamiętnikach alkoholika, no i wychodzi na to, że wtedy w marcu '42 Tovey całkiem śmiało startował do Tirpitza z KGV (choć Renowna wolał już trzymać z daleka).
Do you fear death?
Do you fear that dark abyss?
All your deeds laid bare,
all your sins punished?
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: jogi balboa »

Cienias. Taki Vian na niszczycielach śmiało startował do Vittorio Veneto z niezłą obstawą :-D
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4932
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: Maciej3 »

No więc sprawdziłem tu i tam, m.in. w pamiętnikach alkoholika, no i wychodzi na to, że wtedy w marcu '42 Tovey całkiem śmiało startował do Tirpitza z KGV
Anglicy w ogóle poczynali sobie śmiało z KGV przeciwko komukolwiek.
Idę o zakład, że nawet na Yamato by poszli, nawet wiedząc jaką ma charakterystykę i przeciwko niemu by też stosowali swoją ulubioną „taktykę bulldoga”. Paradoksalnie właśnie to mogłoby się okazać super sukcesem, bo strzelanie się z Yamatem na dużą odległość to dość specyficzny sposób popełnienia samobójstwa. A jak się uda przetrwać dojście na małą odległość, to wiele się może zdarzyć.
Cóż w ogóle poczynali sobie śmiało do każdego i czasem ich postępowanie nazwałbym arogancją i lekceważeniem przeciwnika a z ostrożnością ( a nieraz i zdrowym rozsądkiem ) to miało toto niewiele wspólnego.
(choć Renowna wolał już trzymać z daleka).
Do tego to nie potrzebował wcześniejszego spotkania z Bismarckiem.
Takie były wytyczne jeszcze przedwojenne. Renowny nie miały się pukać z pancernikami przeciwnika ( chyba ze te byłyby zajęte w tym czasie strzelaniem się z kimś innym ). Renowny to takie raider killery, eskortowce lotniskowców itd. To nie współczesna ocena tylko takie coś się pojawia w dokumentach z lat 30-tych. Nie chcieli ryzykować przypadkowego trafienia w komory i utraty okrętu. Podobnie jak czwórki R-ek.
Tak swoją drogą to muszę nieco zmodyfikować stanowisko odnośnie remontu R-ek.
Cienias. Taki Vian na niszczycielach śmiało startował do Vittorio Veneto z niezłą obstawą :-D
I to jest jeden z punktów które nazwałbym lekceważeniem przeciwnika.
Choć biorąc pod uwagę, co tam Vian chronił, to może nie do końca. To raczej zrobienie tego samego co zrobił mój kot jak go w róg zagonił pies zabójca kotów. Z dokładnie takim samym efektem jak u Viana ;)
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Sławek
Posty: 862
Rejestracja: 2011-02-25, 01:10

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: Sławek »

jogi balboa pisze:Dlaczego brak szacunku? Ja nie wachałbym się go wystawić nawet do pojedynku z Iowa.
Po co się aż tak fatygować?
Starczy krążownik lekki typu Danae.
Poradzi sobie.
Wszak wiadomo, że "Iowa" to taki przereklamowany "American Bullshitfuck". :roll:
HMS "Invincible" we mgle go załatwi, a radary załoga weźmie z demobilu, tudzież kupi na czarnym rynku...
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6661
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Iowa kontra Yamato 4/2012

Post autor: Peperon »

jogi balboa pisze:Cienias. Taki Vian na niszczycielach śmiało startował do Vittorio Veneto z niezłą obstawą :-D
No tak, ale Vian to był taki typ, że będąc na pokładzie Vittorio, przeszedłby przez zasłonę dymną i rozwalił przeciwnika razem z konwojem :lol:
Krążowniki obstawy poszłyby za nim, bo nie miałyby innego wyjścia :-)
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
ODPOWIEDZ