Rozwiązanie problemu zasięgu jest banalnie proste. Porównać spalanie na godzinę w funkcji mocy i odnieść mniej więcej do osiąganych prędkości. Wystarczy tylko spisać odpowiednie dane z prób morskich
A dlaczego z prób? A no dlatego że tylko w tym przypadku można przyjąć że warunki w których były one prowadzone są względnie porównywalne.
Właśnie problem polega na tym, że nie bardzo. Różne były zwyczaje odnośnie ilości paliwa, zapasów itd. Co przekładało się na prędkość w czasie prób i zużycie paliwa też.
Coby nie być gołosłownym, trzy przykłady z brzegu
Anglicy dla pancerników:
pełny zapas amunicji, bliżej nie określony zapas wody do kotłów ( ale blisko zera ) oraz 1200 do 2000 ton paliwa. Zapas dobierany doraźnie wedle uznania. Zwykle bliżej 1200 ton. Było to w zależności od okrętu i aktualnego zapasu od 0,25 do ponad 0,5 zapasów paliwa. Wybór niemal losowy.
Amerykanie:
pełny zapas amunicji ( ale do nie „emergency” czyli dla np. dla SD 100 pocisków 406 na działo a nie 140 ), 2/3 zapasów wody oraz 1/13 zapasów paliwa. Tak twierdzi Friedman i coś mi się zdaje że ta 1/13 to jakaś literówka. Już bliżej 1/3, ale pewności nie mam
Włosi:
Ano amunicji 0, paliwa tyle żeby tylko przejść próby, wody zero. A jakby tego było mało, jeszcze brak wież artylerii głównej, brak artylerii pomocniczej, brak części pancerza, brak części nadbudówek, brak wyposażenia poza absolutnie niezbędnym do wyjścia w morze.
Cóż żeby to powtórzyć w realnym życiu, trzeba zapędzić załogę coby zwaliła za burtę całą artylerię ( szczególnie ciekawie wyglądałoby wytarganie wież artylerii głównej

) i przy pomocy palników poodcinała co się da. Oczywiście wywalić prawie całe paliwo.
Choć przyznam, że różnice między USA i UK nie są wielkie, ale są.
Ale to nie wszystko.
Np. Zasięg ( realny ) KGV okazał się jednak porażką, przynajmniej ten przy prędkościach ekonomicznych. Ano dlatego, że angole sobie policzyli „pokojowe” zużycie pary. Czyli – jak do danej prędkości potrzeba 1/4 mocy to palimy tylko w 1/4 kotłów. W czasie pokoju tak to działa. W czasie wojny nie, bo zawsze musisz mieć do dyspozycji pełną moc.
Jak kto inny do prób użyje „wojenny” poziom zużycia paliwa to masz dane kompletnie nieporównywalne.
Dane z czasów wojny dałem na wykresie.
Dane z okresu eksploatacji mają za to inną wartość. Dają pewien pogląd na zużycie się systemu z rosnącym przebiegiem lub faktyczne zachowanie się konstrukcji w warunkach morskich.
Dają to ile realnie możesz oczekiwać od okrętu. Tak jak to było w innym wątku. Taki samolot miał niby zasięgu powiedzmy 1000 km, ale realnie to mógł wylatać 420.
Gdzie i kiedy ten SoDa został tak sponiewierany?
7 lutego 1943 roku.
Żeby być precyzyjnym dotyczyło to Massauciechs, ale w końcu co za różnica?
Tu można zobaczyć raport. Długie toto nie jest.
http://www.researcheratlarge.com/Ships/ ... amage.html
Coś z tymi falami jest nie teges.
Stan morza 4 to fale 1,25 do 2,5 metra.
Albo raport kłamie, albo takie wystarczyły, żeby okręt był nie do użytku.
Dla leniwych i/lub nieznających barbarzyńskiego, małe streszczenie.
Okręt sobie szedł z prędkością 18,5 węzła i natrafił na gorszą pogodę.
Stan wiatru 6, stan morza 4.
Okręt nabierał przechyłów do 13 stopni, zalewana była dziobowa wieża. Obrócono ją w stronę przeciwną do fal, coby zmniejszyć zalewanie i zmniejszono prędkość do 15 węzłów, ale niewiele to pomogło, więc potem do 12, ale też nie pomogło.
Fale przelewały się przez cały pokład i woda dostawała się do siłowni przez przewody wentylacyjne.
Do walki być może można było użyć wieży Bruno

oraz podwyższonych wież dział 5 calowych. Wszystko co było na pokładzie było nie do użytku.
Po wyjściu ze „sztormu” zwiększono prędkość do 18,5 węzła.
Po wypompowaniu wody z wieży, okazało się, że dostała się ona do kolumny wieży nr 1. Samo w sobie nie było to groźne, ale spowodowało zwarcia w przewodach zasilających. Trzeba było je wymienić, co wyłączyło z akcji wieże 1 na 10 dni.
Okręt jest ekstremalnie mokry. Nawet przy minimalnym wietrze i zerowej fali cały pokład jest pokryty bryzgami wody. Podczas opisywanego dnia ( przypominam fale max 2,5 metra – przypis mój ) broń automatyczna na pokładzie była nie do obsadzenia przez załogę.
W praktyce
było niemożliwe walczyć przy pomocy tego okrętu w stronę z którą wiał wiatr ( podkreślenie moje ), poza być może wieżą 2 i górnym rzędem wież 5 calowych.
Co oznacza stan morza 4 wyjaśniałem. Fale pomiędzy 1,25 a 2,5 metra.
Osobiście stawiam na ( w tamtym przypadku ) fale tak pomiędzy 1,7 a 2,2 metra. W końcu jakby były na dolnej granicy to by ktoś napisał stan morza 3 do 4 a na górnej 4 do 5, ale póki nie mam lepszych danych przyjmuję całą granicę.
Nawet przyjmując najwyższe fale 2,5 metrowe to i tak widać jak katastrofalna była to pogoda...
I takie fale to nie problem. Przy większym poziomie zapasów ( ale nawet nie pełnym ) i przechyle 13 stopni pokład SD znajduje się mniej więcej na wysokości wody. Czyli masz tak połowę wysokości fali – czyli coś koło metra ( albo pół jak fale mniejsze ) na wlewanie się na pokład.
To co w moim rysunku może być niepoprawne ( pomijam pewne uproszczenia kadłuba ) to poziom zanurzenia w momencie sztormu. Być może zapasów było więcej i kadłub siedział z metr, albo lepiej, głębiej.
Wnioski pozostawiam czytającemu, bo ja zbyt stronniczy jestem.
Ale widziałem gdzieś fajne zdjęcie jednego z King Dżordżów, wynurzającego się na szczyt fali niczym kilkutonowa łupina rybaków
Ja też. Żeby sparaftazować kapitana rosyjskiej floty ( carskiej ) opisującego zachowanie się czarnomorskich drednotów – okręty typu KGV ryły dziobami wodę jak świnie.
Są znane zdjęcia jak woda – i to pełne strumienie jak tuż po wyburzeniu okrętu podwodnego – a nie jakieś tam bryzgi – ścieka z wieży B. Przy również 2-3 metrowych falach woda dostawała się do środka wieży A i do komór amunicyjnych.
Tyle, że to nie przeszkadzało w prowadzeniu ognia. Jedyne co powodowało to „skrajnie niekomfortowe warunki pracy obsługi komór i pomieszczeń przeładowczych” - cytat dosłowny z raportu kapitana.
No cóż – też bym się nie cieszył, jakby mnie systematycznie polewali wiadrami zimnej morskiej wody i czułbym się „skrajnie niekomfortowo”. Ale koniec końców, strzelać się dało.
No i tu widać co istotne. Wielu tak się natrząsało z Anglików, że konserwatywni i pozostali przy hydraulice jak reszta świata poszła w nowocześniejsze rozwiązania elektryczne. Tyle, że ta hydraulika potraktowana wodą morską działała. Elektryka nie ( podobne problemy choćby u Niemców, co u Amerykanów, tyle że przy „nieco” wyższej fali )
Kąt 30 stopni uderzenia w płytę 12” odpowiada dla SoDy odległości około 15tys jardów, ale wg. tabelek na
http://www.navweaps.com, prędkość uderzenia będzie o prawie 100m/s wyższa.
Właśnie. I to dla działa które już wystrzeliło koło 100 pocisków. Dla nowego działa ( a takie tabelki są dla dział SD ) prędkości będą jeszcze jakieś 20-25 m/s większe i kąty padania ze stopnień do dwóch korzystniejsze do przebijania burt ( zależy od odległości – im większa odległość, tym różnice mniejsze )
Testy z takimi prędkościami wykazały, że na ~200 pocisków, dwa nie przeszły.
I warto pamiętać – to było 12 cali pancerza brytyjskiego.
A był on nieco lepszy od Amerykańskiego. Ile dla pocisków 14 calowych, ciężko jednoznacznie powiedzieć. Ale powiedzmy że nie był, coby zrównoważyć te prawie 4 cm blachy ba zewnątrz na SD. W końcu jakoś to oddziaływuje na pocisk.