Wielu popełnia błąd, że przenosi automatycznie założenia, iż drewniane deski na pokładzie lotniskowca pełnią tą samą rolę, co pancernika (czyli wykładziny antypoślizgowej). To dalekie od prawdy - co prawda pierwsze pokłady lotnicze na okrętach budowano w oparciu rozwiązania stosowane konstrukcji ciężkich okrętów wojennych, ale to było w czasach gdy samolot po zakończeniu misji po prostu wodował (jak to ładnie ujęto w kultowym serialu dokumentalnym "Sięgnąć Nieba", budowa pokładu do lądowań była nieopłacalna, ponieważ cena samolotu była porównywalna z ceną pocisku dział artylerii głównej). W miarę wzrostu masy i prędkości lądowania, pojawiła się konieczność wypracowania bardziej wyspecjalizowanych rozwiązań. W US Navy stało się to już na etapie studiów nad dużym lotniskowcem eskadrowym (wyporność prawdopodobnie około 30 tys. ts.) oraz konkurencyjnym lotniskowcem krążowniczym (wyporność 14,5 tys. ts.). Pierwszy, zgodnie z założeniem przyszłej frakcji marynarzy, musiał mieć jak najlżejszy, a równocześnie wytrzymały pokład - uważali oni, że zespół pancerników i lotniskowców może zostać znienacka zaatakowany przez krążowniki liniowe, toteż nadbudówka lotnicza winna być wykonana zgodnie z zasadami wszystko albo nic, by zminimalizować ryzyko aktywacji zapalnika pocisku przeciwpancernego. Z kolei zgodnie z założeniem frakcji Simsa, późniejszych lotników, pokład winien być wykonany jak najoszczędniej, by uzyskać jednostkę o jak najlepszym stosunku wyporności do możliwości bojowych. Po Traktacie Waszyngtońskim rozwiązania pokładu lotniczego lotniskowca eskadrowego, zostały zastosowane, po uwzględnieniu doświadczeń z Langleya, na typie Lexington, a jego samego postanowiono odchudzić (mniejsze rozmiary, rezygnacja z napędu turboelektrycznego, etc.) do ok. 24 tys. ts. Jednak akcepację Kapitolu uzyskał lotniskowciec małej wyporności Simsa (ale w Senacie zablokowano zamówienie kolejnych jednostek, aż do czasu sprawdzenia możliwości bojowych, dzielności morskiej etc.), potem pojawiła się pomniejszona wersja lotniskowca 24 tys. ts., czyli Yorktown, na którym zastosowano pokład będący kompilacją doświadczeń typów Lexington i Ranger. Pokład ten (i poprzednie) miał już niewiele wspólnego z pokładami spacerowymi, zastosowanymi tak na Big Five, jak North Carolinie.Maciej3 pisze:Nic, ale od początku mówiłem o lotniskowcach nie tylko amerykańskich, choć pewnie zostałem źle zrozumiany.
Dla odmiany odniosłem wrażenie, że ty wygłaszasz tezy dotyczące wszystkich lotniskowców i pancerników świata. No dobra, pancerników z AoN, ale nie tylko amerykanie takie mieli.
pominę tezy wstrząsające, bo dla mnie jakimś wstrząsem nie były.
Koncepcja pokładu drewnianego ze stalowymi płytami spódpokładzia, z materiałowego punktu widzenia jest bardzo prosta. Zastępujesz górną warstwę płyt w stalowym pokładzie dwuwarstwowym drewnem, względnie zastępujesz dolną warstwę desek ułożonych w poprzek do górnej warstwy, warstwą płyt stalowych. Jeśli właściwie zespolisz drewno ze stalą, uzyskasz nie dwie niezależne warstwy drewna i metalu, a materiał łączący zalety drewna i stali (czyli kompozyt). Drewno będzie osłaniać i wzmacniać stal, a stal wzmacniać i zespalać deski. Np. przy stalowym pokładzie jednowarstwowym, spawanym z płyt stalowych, problemem jest uniknięcie przenoszenia naprężeń z płyty na płytę poprzez spawy (ich najsłabszy punkt), zastosowanie desek sprawia, iż naprężenia przenoszą się równomiernie na wiele płyt. Z kolei stalowe płyty sprawiają, że każdy fragment sekcji desek górnej warstwy pokładu ma wytrzymałość jak wszystkie deski sekcji równocześnie (mniej więcej tak jak się dzieje ze związaną wiązką patyków).
W rezultacie pokład lotniczy lotniskowca jest znacznie solidniejszy niż typowy pokład pancernika, choć z pewnym wyjątkiem, co widać na typie Lexington. Gdy jednostki strzelały ze swych dział 8", fałdował się im pokład lotniczy, gdyż po prostu nie wytrzymywał naprężeń od podmuchu. Na pancernikach - typu Nevada również - aby zapobiec temu zjawisku, w pobliżu wież artylerii głównej, konstrukcja pokładu była najsolidniejsza (największa grubość płyt stalowych, solidniejsze wzdłużniki i poprzeczniki, więcej mocowań desek, etc.). I w tę właśnie sekcję Nevady uderzyła bomba, o którą była tak gorąca dyskusja. Dlatego zapalnik aktywował się już na poziomie pokładu spacerowego, gdy z dwu pozostałych zapalnik jednej aktywował się dopiero uderzeniem w wodę, a drugiej prawdopodobnie uderzeniem o wzdłużnik, armaturę przeciwpożarową lub coś podobnego.
Zapominasz choćby o kwestii wyważenia. Wydaje mi się, że problem był już omawiany na liście parę lat temu przy okazji japońskich pancerników lotniczych.Ano dlatego, że by uzyskać pi razy drzwi taką samą odporność na przebicie czymkolwiek jak przy płycie stalowej, to beton będzie "nieco" cięższy. O ile w przypadku bunkrów na lądzie nie ma to specjalnego znaczenia, o tyle na okręcie ma. Tych ileś tam dodatkowych ton poświęconych na betonowanie można dużo lepiej spożytkować na coś innego. Ot i tyle.Dlaczego? Beton to dobry materiał na takie rzeczy.
Fereby