Czy Nevada zatonęła w Pearl Harbor

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Halsey pisze:
Fereby pisze:poszukiwanie przez Tojo poparcia w Armii opisuje nawet Flisowski
Mam pytanie. Czy ktoś kojarzy może, w jakiej książce i jakimi słowy Zbigniew Flisowski opisał coś takiego? Pewno nie znam wszystkich jego książek, a najbardziej popularną Burzę nad Pacyfikiem od deski do deski czytałem dosyć dawno. Tak czy inaczej, nie potrafię przypomnieć sobie podobnego stwierdzenia...
I tom Burzy nad Pacyfikiem.

Fereby
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4932
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Post autor: Maciej3 »

Tyle, że mowa o pokładzie lotniczym wykonanym z drewna.
Chciałbym zauważyć, że pokład lotniskowca nie jest zbudowany z drewna tylko co najwyżej pokryty deskami drewnianymi położonymi na metalowym podkładzie. A na niektórych rezygnowano z desek dla oszczędności ciężarowych czy innych względów.
Całe gadanie o aktywacji czegokolwiek od drewna jest warte .... Sami zgadnijcie co.

EDIT:
A i chciałem zauważyć coś podobnego na Nevadzie. Gdzieś tam było o super czułym zapalniku aktywującym się od desek pokładu czy coś ( nie pamiętam dokładnie ). To też bzdura, bo te deski leżały sobie na stali a nie wisiały w powietrzu, więc bomba musiała przebić również tą stal i być do tego przystosowana.
Ostatnio zmieniony 2010-07-06, 21:13 przez Maciej3, łącznie zmieniany 1 raz.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

domek pisze:Czy jamamoto posiadał siły inwazyjne :roll:

Zdolne w tym okreśie do bezpośredniego ataku na lini Japonia - Hawaje
Nie. Dlatego zresztą w memorandum z 5 maja musiał oficjalnie poprosić o pożyczenie mu kilku tysięcy żołnierzy wojsk lądowych, w roli rzekomego odwodu dla oddziałów podlegających marynarce. Tak samo jak Montgomery wykorzystał wielbłądy z pługami, makiety czołgów i rurociąg z beczek, żeby uzmysłowić Rommlowi że główne uderzenie na południu jest bardzo realne, tak Yamamoto musiał dysponować pod Midway w miarę realną atrapą floty desantowej (i dlatego musiał uderzyć początkiem czerwca, przy korzystnym układzie faz księżyca i pływów - inaczej jego pokerowy bluf mógłby nie być przekonujący). Tojo i Yamamoto nie ufali większosci wojskowych z sił zbrojnych, zwłaszcza z potężnej frakcji antysowieckiej, wiedząc że ci spiskują przeciw nim. Być może podejrzewali że tamci mogą przekazywać informacje Aliantom, w zacnym celu podłożenia nogi duetowi Tojo (i przejęcia władzy). Jeśli rozpatrywać rzecz w tym kontekście, prośba o żołnierzy mogła pełnić funckję przecieku kontrolowanego.

Nawiasem mówiąc Nimitz też nie dysponował w czerwcu 1942 wystarczającymi siłami desantowymi i zaopatrzeniowymi - Brown się tym ledwie co zaczął zajmować.

Fereby
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Fereby pisze:
Halsey pisze:
Fereby pisze:poszukiwanie przez Tojo poparcia w Armii opisuje nawet Flisowski
Mam pytanie. Czy ktoś kojarzy może, w jakiej książce i jakimi słowy Zbigniew Flisowski opisał coś takiego? Pewno nie znam wszystkich jego książek, a najbardziej popularną Burzę nad Pacyfikiem od deski do deski czytałem dosyć dawno. Tak czy inaczej, nie potrafię przypomnieć sobie podobnego stwierdzenia...
I tom Burzy nad Pacyfikiem.
Fajnie, bo tę akurat książkę mam. Czy numer strony można prosić?
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Halsey pisze:
Fereby pisze:Co bynajmniej nie dowodzi, że którakolwiek z nich została rzucona pod kątem 45, albo jeszcze mniejszym.
Czyżbyś nie wiedział, pod jakim kątem spadły bomby na Franklina? To nie przytyk, pytam poważnie - czytałeś o tym, czy mam ci napisać?
Zresztą pytanie nie tylko do Fereby'ego, bo nie jestem pewien, czy to fakt powszechnie znany, czy jednak coś co może być fajną ciekawostką.
A jak to ustalono?
Fereby pisze:Niestety twoje twierdzenia, iż fakt że bomba która uderzyła w pokład Yorktowna, była bombą burzącą, ponieważ miała zapalnik natychmiastowy, są oparte najwidoczniej na sygnale z kosmosu.
Twierdzenia o tym, jaka bomba wybuchła na pokładzie Yorktowna, oparte są m.in. na Nagumo Report, gdzie jest m.in. wyliczona amunicja zużyta przez samoloty Nagumo pod Midway. Źródło to dostępne jest nawet w sieci, o tutaj: http://www.ibiblio.org/hyperwar/Japan/I ... index.html . Może się przydac tym, którzy nie mają dostępu do Shattered Sword, Midway Inquest czy First Team.


Problem w tym, że japońskie raporty napisane po bitwie już w samym założeniu nie miały przedstawiać prawdy, ponieważ Yamamoto świetnie wiedział, że za jakiś czas będzie za Midway maglowany. Było to o tyle proste, że zarówno Tomonaga, jak Yamaguchi nie żyli mniej więcej od tamtego czasu.
Fereby pisze:Z oczywistych względów nie można stwierdzić że była to bomba burząca, a nawet że miała zapalnik natychmiastowy.
No właśnie, zastanówmy się... Ta bomba, która jako jedyna z trzech wybuchła przy uderzeniu w pokład Yorktowna... no jaki też ona mogła mieć zapalnik? :wink:
Naprawdę nie przyszło ci do głowy, że bomba z zapalnikiem zwłocznym mogła po prostu ugodzić we wspornik pokładu lotniczego i na nim zatrzymać, a aktywowany zapalnik zdetonował potem zablokowaną na wsporniku bombę?

Fereby
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Halsey pisze:
Fereby pisze:
Halsey pisze: Mam pytanie. Czy ktoś kojarzy może, w jakiej książce i jakimi słowy Zbigniew Flisowski opisał coś takiego? Pewno nie znam wszystkich jego książek, a najbardziej popularną Burzę nad Pacyfikiem od deski do deski czytałem dosyć dawno. Tak czy inaczej, nie potrafię przypomnieć sobie podobnego stwierdzenia...
I tom Burzy nad Pacyfikiem.
Fajnie, bo tę akurat książkę mam. Czy numer strony można prosić?
Rozdział o przygotowaniach do ataku na Pearl Harbor.

Fereby
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Fereby pisze:
Halsey pisze:
Fereby pisze:Co bynajmniej nie dowodzi, że którakolwiek z nich została rzucona pod kątem 45, albo jeszcze mniejszym.
Czyżbyś nie wiedział, pod jakim kątem spadły bomby na Franklina? To nie przytyk, pytam poważnie - czytałeś o tym, czy mam ci napisać?
Zresztą pytanie nie tylko do Fereby'ego, bo nie jestem pewien, czy to fakt powszechnie znany, czy jednak coś co może być fajną ciekawostką.
A jak to ustalono?

Przypadkiem było na miejscu trochę ludzi. A wśród nich znalazło się paru bystrzaków, których wrażenia potem odnotowano. Brzmiało to:
low angle trajectory of this bomb, estimated by observers to be 25 degrees from the horizontal.
Kiedy ktoś wziął się za ołówek, linijkę i kątomierz - wyszło podobnie.
Prawda, że interesujące?
Fereby pisze:
Halsey pisze:
Fereby pisze: Niestety twoje twierdzenia, iż fakt że bomba która uderzyła w pokład Yorktowna, była bombą burzącą, ponieważ miała zapalnik natychmiastowy, są oparte najwidoczniej na sygnale z kosmosu.

Twierdzenia o tym, jaka bomba wybuchła na pokładzie Yorktowna, oparte są m.in. na Nagumo Report, gdzie jest m.in. wyliczona amunicja zużyta przez samoloty Nagumo pod Midway. Źródło to dostępne jest nawet w sieci, o tutaj: http://www.ibiblio.org/hyperwar/Japan/I ... index.html . Może się przydac tym, którzy nie mają dostępu do Shattered Sword, Midway Inquest czy First Team.


Problem w tym, że japońskie raporty napisane po bitwie już w samym założeniu nie miały przedstawiać prawdy, ponieważ Yamamoto świetnie wiedział, że za jakiś czas będzie za Midway maglowany. Było to o tyle proste, że zarówno Tomonaga, jak Yamaguchi nie żyli mniej więcej od tamtego czasu.
Uważasz, że dla lepszej ściemy kłamano co do typów użytych bomb? :roll:
Fereby pisze:
Halsey pisze:
Fereby pisze:Z oczywistych względów nie można stwierdzić że była to bomba burząca, a nawet że miała zapalnik natychmiastowy.
No właśnie, zastanówmy się... Ta bomba, która jako jedyna z trzech wybuchła przy uderzeniu w pokład Yorktowna... no jaki też ona mogła mieć zapalnik? :wink:
Naprawdę nie przyszło ci do głowy, że bomba z zapalnikiem zwłocznym mogła po prostu ugodzić we wspornik pokładu lotniczego i na nim zatrzymać, a aktywowany zapalnik zdetonował potem zablokowaną na wsporniku bombę?
Brałbym może pod uwagę takie (stosunkowo niewielkie) prawdopodobeństwo, gdyby nie pewien drobiazg: jakim cudem ci japońscy spryciarze ciągle trafialiby dokładnie w te twoje wsporniki, a przy każdej takiej okazji bomba blokowałaby się w identyczny sposób???!!! :o :D

Tutaj jeszcze fotografia, na której widać skutki wybuchu tej bomby - gdyby eksplodowała ona w sposób wydumany przez Fereby'ego, pokład wyglądałby "nieco" inaczej:

Obrazek
(Źródło: www.navsource.org)
Ostatnio zmieniony 2010-07-18, 18:00 przez Halsey, łącznie zmieniany 12 razy.
Speedy
Posty: 573
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

Hej
Fereby pisze:A jesteś pewien, że broszurka powyższa podaje pełen skład ładunku wybuchowego? Bo tak się składa, że substancja zwiększająca możliwości zapalające może stanowić i 1% składu
Wtedy jej efektywność zblizona byłaby do zera.
Typową metodą zwiększania efektu zapalającego jest dodanie do m.w. pyłu aluminiowego w ilości około 20%. Nie wiem czy 1% coś by dał, sądzę że prawie nic.
Pozdro
Speedy
Speedy
Posty: 573
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

Hej
Fereby pisze:bomby z zapalnikiem ustawionym na aktywację o listowie i gałązki, z minimalną zwłoką
OK - ale tu mowa tylko o wrażliwym zapalniku - taki mają np. pocski moździerzowe - a nie o rozrózniającym twarde i miękkie przeszkody. Ale spoko. Szukam i szukam i w końcu może coś o tych japońskich zapalnikach znajdę.

Fereby pisze: Tzw. wypełnienie niekoniecznie świadczy o tym czy bomba jest bombą przeciwpancerno-burząco, czy też burzącą (zwłaszcza jeśli chodzi o wewnętrzne klasyfikacje danych sił zbrojnych). Grubość ścian i ilość części z jakich składa się korpus bomby także nie - np. korpus wykonany w technice odlewu w formie ziemnej, będzie się charakteryzował gorszymi parametrami, niż korpus wykonany techniką giecia i spojenia płyty stalowej. Bomba przeciwpancerno-burząca musi zresztą nie tylko uzyskiwać określoną przebijalność, ale również znacznie większe odłamki niż np. bomba burząco-odłamkowa - dlatego nawet lepszym rozwiązaniem może się okazać korpus wieloczęściowy ze stali o lepszych parametrach.
Niewątpliwie odlewy wykonane w różnych technologiach różnią się wytrzymałością - co do tego masz oczywiście rację. Niemniej nie przypominam sobie żadnej bomby przeciwpancernej z wieloczęściowym korpusem. Coś takiego to jest proszenie się o kłopoty - wieloczęściowa bomba niemal na pewno rozpadnie się na wiele części przy uderzeniu., zanim zadziała zapalnik (o ile jeszcze będzie miał na co zadziałać, jak się reszta rozpadnie). Owszem Rosjanie zrobili kilka takich bomb w latach 30., z ciężkich pocisków artyleryjskich; do korpusu pocisku, w miejsce dna, wkręcony był ogon ze statecznikami i w tym ogonie znajdował się dodatkowy ładunek wyb. i zapalnik denny. Próby tych bomb nie wypadły jednak zbyt pomyślnie i w kolejnych bombach ppanc. konstruowanych pod koniec lat 30. zastosowano jednoczęściowy korpus.
Pozdro
Speedy
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Fereby pisze:Tak samo jak Montgomery wykorzystał wielbłądy z pługami, makiety czołgów i rurociąg z beczek, żeby uzmysłowić Rommlowi że główne uderzenie na południu jest bardzo realne, tak Yamamoto musiał dysponować pod Midway w miarę realną atrapą floty desantowej (i dlatego musiał uderzyć początkiem czerwca, przy korzystnym układzie faz księżyca i pływów - inaczej jego pokerowy bluf mógłby nie być przekonujący).
Fereby, nie wiem czy cię dobrze rozumiem, ale być może właśnie odpaliłeś bombę. Mógłbyś rozwinąć temat? Sugeruję w odrębnym wątku. Ale tylko jeśli masz papiery na ten blef Yamamoto (nie wiem jak innych, lecz mnie w przeciwnym razie sprawa nie interesuje).
Ostatnio zmieniony 2010-07-07, 09:43 przez Halsey, łącznie zmieniany 3 razy.
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Speedy pisze:nie przypominam sobie żadnej bomby przeciwpancernej z wieloczęściowym korpusem.
Speedy, o japońskiej SAP Typ 99 Nr 25 napisano po angielsku one piece of machine forged steel. Czy to będzie po polsku tak prosto jak mi się wydaje?
Speedy
Posty: 573
Rejestracja: 2004-07-23, 15:24
Lokalizacja: Wawa

Post autor: Speedy »

Hej
Halsey pisze: Speedy, o japońskiej SAP Typ 99 Nr 25 napisano po angielsku one piece of machine forged steel. Czy to będzie po polsku tak prosto jak mi się wydaje?
(Korpus) jednoczęściowy ze stali kutej hmmm mechanicznie czy maszynowo - tak się to chyba nazywa? W każdym razie zrobiony z pojedynczej odkuwki.
Pozdro
Speedy
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Fereby pisze:
Halsey pisze: O Operacji Z (rajdzie lotniskowców na Pearl Harbor) Tojo oficjalnie dowiedział się dopiero wtedy, gdy zespół Nagumo był już w morzu (czyli kiedy operacja była w toku).
Owszem - oficjalnie dowiedział się później. Przedtem dowiedział się nieoficjalne od Yamamoto naprawdę sporo wcześniej - chyba, że zakładać że był kompletnym dyletantem, nie interesującym się kwestiami mającymi kluczowe znaczenie dla jego pozycji w rządzie.
Napisałem "oficjalnie dowiedział się". Że Tojo wiedział wcześniej nieoficjalnie, to inna sprawa (a np. Prange przekonuje, że tak było). Z tego, czego oficjalnie się nie wie, nie trzeba się też tłumaczyć. Ale i na podstawie takiej wiedzy nie można podejmować pewnych oficjalnych działań. Na przykład oficjalnie aprobować tej rzeczy, o której się nie wie.
Fereby pisze:
Halsey pisze:Tojo nie miałby więc powodu, by zacierać ślady w dokumentach, ponieważ takich dokumentów i śladów nie było.
Owszem - w 1944 już nie było.
Najpierw stwierdzasz, że Tojo wiedział tylko nieoficjalnie od Yamamoto, a teraz sugerujesz że wcześniej były na to dokumenty? Facet gromadził dokumenty na to że wiedział, czego nie wiedział oficjalnie? Potencjalne haki na siebie samego?
Fereby pisze:
Halsey pisze:Osobom zainteresowanym tematem proponuję zajrzeć do takich książek, jak The Rising Sun Johna Tolanda czy Shokan: Hirohito's Samurai Richarda Fullera (a do Soldiers of the Sun Meiriona i Susie Harriesów poniekąd też).
Być może skorzystam - zawsze się fajnie pośmiać jak anglosasi usiłują przenosić demokratyczny porządek fukcjonujący w ich krajach, na totalitarną Japonię, gdzie podstawą władzy były właśnie powiązania nieformalne, a członkowie rządu wzajemnie się szpiegowali (bywało zresztą, że korzystali z usług skrytobójców).
Stanowczo doradzam lekturę tych książek. Sformułowaniem twej odpowiedzi uprzedziłeś pytanie, którego nie zdążyłem zadać - wiemy dzięki temu już, czy je znasz, czy też nie. Przydatna być może informacja dla wszystkich: Toland to lektura podstawowa, jeśli chodzi o mechanizmy władzy w Japonii.
Fereby pisze:To znaczy twierdzisz że ludzie skromni winni mieć inne poglądy jak autorzy fenomenalnych książek? Szkopuł w tym, że sam przedstawiasz się jako wyznawca poglądów z książek, które przedstawiasz jako fenomenalne.

Twierdzę że człowiek skromny, uprzejmy czy po prostu wolny od egotyzmu nie zestawi siebie na pierwszym miejscu z jednym z największych na świecie autorytetów w dziedzinie drugiej wojny światowej na Pacyfiku.
Prange, Goldstein, Dillon – mówi ci coś ta kolejność, która z jakiegoś powodu nie jest alfabetyczna?
Fereby pisze:Jeśli spojrzeć na rzecz praktycznie, to Tojo nie będąc kompletnym idiotą, nie pozostawił jakiegokolwiek dokumentu, w którym cieszyłby się z wygranej US Navy (gdyby coś takiego dostało się w ręce jego przeciwników politycznych, ci doprowadziliby do tajnego procesu o zdradę stanu). Dlatego jego radość z porażki pod Midway, jest jedynie hipotezą, której nie da się w żaden sposób potwierdzić.
Widocznie Tojo był idiotą lub mięczakiem zaniedbującym likwidowania świadków swoich niewczesnych wypowiedzi. Ocalał przynajmniej jeden.
Fereby pisze:
Halsey pisze:Czy Yamamoto był zawiedziony nieobecnością amerykańskich lotniskowców w Pearl Harbor - tak! Czy stały się one jego obsesją w następnych miesiącach - tak! (Chociaż ściślej byłoby stwierdzić, że do aż takiej rangi, w sensie psychologicznym, bezdyskusyjnie awansowały od pewnego ściśle określonego dnia: 18 kwietnia 1942.)
Wedle wymyślonej przez Ernesta J. Kinga tuż po wojnie oficjalnej wersji zdarzeń?
Nie, wg Parshalla & Tully’ego i ich książki, ktorej nie trawisz.
Fereby pisze:
Halsey pisze:Ale czy Parshall stwierdził, iż z całą pewnością wg Yamamoto lotniskowce były na liście celów w Pearl Harbor przed pancernikami? Wie ktoś może, czy Parshall powiedział coś (a jeżeli tak, to co dokładnie) o pancernikach?
Zdanie, które wypowiedział Parshall, wskazuje iż wyznaje właśnie pogląd, że Yamamoto uważał amerykańskie lotniskowce tak w chwili ataku na Pearl Harbor, jak podczas kolejnych miesięcy, za swego głównego przeciwnika.

Ty lepiej przytocz, czy i co Parshall mówi o głównych celach w Pearl Harbor wg Yamamoto, a nie o tym jakie okręty uważał za głównego przeciwnika. Bo ja tu widzę subtelną różnicę.
Fereby pisze:
Halsey pisze: Tak czy inaczej, taka ogólna uwaga - powoływanie się w miejsce literatury na film telewizyjny, którego targetem jest przeciętna amatorska widownia, nie jest, jak by to powiedzieć, szczególnie przekonujące...
Na użytek amatorskiej widowni Parshall sugeruje że dla Yamamoty lotniskowce były dla Yamamoty ważniejszym celem, a na użytek widowni nieamatorskiej, twierdzi iż ważniejsze były pancerniki? Wiesz jak to świadczy o kwalifikacjach zawodowych historyka?

Szkopuł w tym, iż w programach o Pearl Harbor dla amatorskiej publiczności nagminnie twierdzi się właśnie, że głównym celem były pancerniki, a Japończycy zrobili błąd, nie rozumiejąc jak kluczowe znaczenie mają pływające lotniska w nowoczesnej wojnie (po czym z reguły następuje wstawka - Yamato, największy pancernik świata), więc koncepcja, iż stwierdzenie Parshalla że Yamamoto od początku traktował amerykańskie lotniskowce jako głównego wroga, było spowodowane schlebianiem gustom amatorskiej publiczności, jest w oczywisty sposób chybiona.
Nie zrozumiałeś. To może napiszę wprost. Jeżeli autor tej miary co Parshall napisze kiedyś książkę rangi Shattered Sword, w której jednoznacznie i przekonująco obali ustalenia Prange’a na temat Pearl Harbor (a jeśli się za to weźmie, to znaczy że będzie miał piekielnie mocne dowody), kupię ją na pniu, przeczytam z zainteresowaniem i najprawdopodobniej uwierzę w jego ustalenia. Natomiast dokonana przez Fereby’ego egzegeza krótkiej wypowiedzi Parshalla w telewizji ma dla mnie wartość pomijalną.
Fereby pisze:
Fereby pisze:Prange oparł się na wywiadzie przeprowadził ten wywiad osobiście, czy też był to wywiad przeprowadzony dla kogoś innego, który mu go udostępnił?
Halsey pisze:Niech sobie przypomnę... co też ten cały Prange porabiał w Japonii po wojnie... hę? :wink:
W tym okresie, samodzielne znalezienie kogoś w Tokio przez obcokrajowca (czy innym japońskim mieście), nawet jeśli dysponowało się adresem, było omalże niemożliwe. Co więcej, amerykański wywiad średnio lubił, jeśli ktoś wypytywał o cokolwiek związanego z II wojną japońskich wojskowych, z zamiarem opublikowania tego w USA, czy gdziekolwiek indziej (zwłaszcza właśnie chodziło o to indziej). Dlatego jest np. oczywistym, że Prange wpierw poprosił o zgodę kogoś w sztabie wojsk okupacyjnych i przedstawił listę pytań, po czym odpowiednia komórka wojsk okupacyjnych skontaktowała go z Fuchidą, pytania musiał zadawać w towarzystwie pracownika wywiadu, a potem to co zanotował przejrzał i zaakceptował wywiad. Zauważ, że zlecenie tego jakiemuś znajomemu z wywiadu i nie uczestniczenie w tym osobiście (w każdym razie oficjalnie), było sposobem prostszym i mniej czasochłonnym.
Hihi, samobójcza bramka, Fereby. :D Miałem nadzieję, że moje pytanie cię naprowadzi, lecz niestety się myliłem, no i w rezultacie wdepnąłeś na minę zmylony słowem "wywiad". Teraz jasne, że zwyczajnie nie wiedziałeś, kim był Prange i nie domyśliłeś się tego. Uznanie go za jakiegoś dziennikarza śledczego czy kogoś w tym guście, to już rekord świata. Gordon Prange, podczas wojny oficer USN, w 1945 r. służył w Siłach Okupacyjnych Japonii. Po odejściu do cywila (nazwijmy to tak), w latach 1946-1951 szefował sztabowi historycznemu MacArthura. Zbieranie informacji było jego urzędową funkcją, przy czym miał do pomocy swoich ludzi. Oficjalnie tak ze 100. Śmiało można powiedzieć, że Fuchidę, Gendę czy Fukudome mógł mieć na każde zawołanie.
Fereby pisze:
Fereby pisze:po ciężkiej chorobie Fuchida wykazywał się równie świetną pamięcią, co inni po wielu latach
Halsey pisze:Może opiszesz nam, w jaki sposób owa ciężka choroba wpłynęła na pamięć Fuchidy?
Pamięta dokładnie rodzaj bomb użytych przez bombowce nurkujące w Pearl Harbor, a nie pamięta ile na japońskich lotniskowcach znajdowało się maszyn przeznaczonych dla załogi bazy Midway, mimo że także brał udział w planowaniu tej części operacji. Pamieta, że to Nagumo nie chciał ponownego ataku na Pearl Harbor, bo nie uważał infrastruktury bazy za istotną, a nie pamięta czym Nagumo się zajmował kiedyś w USA. Zresztą, czy pamięta choćby o tej hipotetycznej krytyce wojsk lądowych (którą wspominasz pisząc o nastrojach Tojo), wobec operacji Mi? A przecież bez wątpienia Yamamoto wspomniałby mu o czymś tak istotnym, gdyby nastąpiło.
Jak zwykle nie wychwyciłeś ironii pytania. Obrażenia Fuchidy po Midway były złamaniami kostek i łuków stóp. Twoim zdaniem miał on nietypowo ulokowane ośrodki pamięci?
Co do bomb Val II fali jest i praca Fukudome, na którą powołuje się Prange. Jak wspomniałem, w świetle przypisów stanowi ona ważniejsze źródło.
Fereby pisze:
Fereby pisze:Historyk bazuje na informacjach, natomiast opinie mają dlań znaczenie co najwyżej pomocnicze.
Halsey pisze:Sam bym tego lepiej nie ujął. Zachęcam byś przestrzegał tej zasady.
Właśnie dlatego twoje oceny książek, nie są dla mnie jakąkolwiek rekomendacją.
Twoja sprawa. Z każdą tego typu wypowiedzią jest coraz bardziej jasne, co kryje się za twym może tak, może nie.
Ostatnio zmieniony 2010-07-09, 10:38 przez Halsey, łącznie zmieniany 11 razy.
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Speedy pisze:Hej
Halsey pisze: Speedy, o japońskiej SAP Typ 99 Nr 25 napisano po angielsku one piece of machine forged steel. Czy to będzie po polsku tak prosto jak mi się wydaje?
(Korpus) jednoczęściowy ze stali kutej hmmm mechanicznie czy maszynowo - tak się to chyba nazywa? W każdym razie zrobiony z pojedynczej odkuwki.
Dzięki, tak właśnie mi się wydawało.
Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Fereby pisze:
Halsey pisze:
Fereby pisze:
I tom Burzy nad Pacyfikiem.
Fajnie, bo tę akurat książkę mam. Czy numer strony można prosić?
Rozdział o przygotowaniach do ataku na Pearl Harbor.
Fereby strony nie podał, ale co mi tam, poświęciłem kilka minut na sprawdzenie...

Zbigniew Flisowski, Burza nad Pacyfikiem t.1, wyd.I, Poznań 1986, rozdział Droga do Pearl Harbor (strony 58-132) i co w nim czytamy o Tojo:
s.62 - Tojo wspomniany jako minister wojny w rządzie Konoye;
s.67 - płk Sato mówi Tojo, iż Japonia więcej zyska atakując na Południu;
s.70 - Tojo jako minister wojny stwierdza, iż z punktu widzenia Armii wycofanie się z Chin jest niemożliwe;
s.71 - Tojo wraz z szefami sztabu Armii i Marynarki zapewnia Cesarza o powodzeniu operacji na Południu;
s.72 - książę Konoye inaczej niż Tojo ocenia szanse Japonii na wygranie wojny;
s.73 - Tojo zostaje premierem i optymistycznie zapatruje się na wynik wojny z USA;
s.78 - Tojo nie musi oddawać spraw w ręce wojskowych jak kiedyś Bismarck, bo sam kontroluje politykę, dyplomację i siły zbrojne.

Jeżeli ktoś z Kolegów dysponuje Burzą nad Pacyfikiem oraz odrobiną czasu, to może skontrolować czy to na pewno wszystko. Niewielka szansa, że coś przegapiłem, zawsze jest. Ale bardzo mała. Według mnie w tym rozdziale książki nie ma nic na temat szukania przez Tojo poparcia u Armii. Jeśli się nie mylę, to Fereby musi nam teraz coś wytłumaczyć.

A tak czy inaczej, choć do dzieła Flisowskiego mam duży sentyment, uważam iż nie należy go obecnie traktować jako wyrocznię.
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Fereby pisze: Na wspomnianym rysunku z monografii japońskich bombowców nurkujących kreski wyprowadzono poza kadłub Nevady wyłącznie ze względu na poprawę czytelności
Nonsens! Co tu niby wyprowadzono?

Cały szkic:

Obrazek

Popatrzcie na trafienia nr 4 i 5 (rysunek z profilu - w czerwonych kółkach na śródokręciu) - tam nie może być mowy o żadnych "wyprowadzeniach". Podobnie trafienie nr 1 (w czerwonym kółku u dołu po prawej) - to, co dla Fereby'ego jest "wyprowadzeniem", kończy się eksplozją bomby w wodzie.
ODPOWIEDZ