Radeckij pisze: ↑2021-06-30, 08:24
Wojciech Łabuć pisze: ↑2021-06-29, 21:27
Chciałbym nie wierzyć w Covid. Tylko ciężko mi to zrobić, skoro znam osoby tak z rodziny jak i znajomych, które chorowały. Niektóre przeszły to dość ciężko. To skoro Covid jest i wystarczająco dużo takich przypadków było w moim otoczeniu to jak mam to zignorować? Więc mogę być sekciarzem ze zdrowego rozsądku niż "niesekciarzem" z głupoty.
Zwróć uwagę na przepiękną pułapkę logiczną, którą posługują się "rozumosceptycy". Otóż, istnienie wirusa SARS-2 i choroby COVID-19 jest dla nich kwestią WIARY, a nie rozumu. Dla myślącego człowieka to trochę tak, jakby kwestią wiary było istnienie np. stołów czy aerodynamiki. Głupie? Nie dla "rozumosceptyka" - to jego wiara sankcjonuje, czy coś istnieje i działa. A nauka? Wszak istnienie praw natury jest tylko opcją: matematyka i grawitacja też działają tylko wtedy, gdy wierzysz w ich działanie. Jak mocno i ostentacyjnie NIE BĘDZIESZ WIERZYŁ, to te wszystkie "naukowe" bzdety się zniechęcą i sobie pójdą precz.
To jest bardzo śmieszne, gdy czytasz Douglasa Adamsa i jego wykład o lataniu (sztuczka z lataniem polega na tym żeby zacząć spadać, ale się rozproszyć i zapomnieć spaść do końca. Bo gdy się rozproszysz i zapomnisz o grawitacji, to ona się zawstydzi i zapomni o tobie). To jest straszne, gdy odkrywasz, że miliony ludzi naprawdę traktują wszechświat DOKŁADNIE w ten sposób.
SmokEustachy pisze: ↑2021-06-29, 23:24
Czym innym jest Covid a czym innym sekta covidiańska czcząca szczepionkę.
Żałosnyś. Wmawiasz ludziom jakieś bzdety, a potem z tymi bzdetami walczysz. Coraz łatwiej zrozumieć, skąd twój dws-owy status "idiota non grata"
Może trochę nie jestem w temacie, bo nie śledzę tego wątku, ale chciałbym tylko podkreślić jedną sprawę. Wszystkim mającym pewne (dotyczące wielu zagadnień związanych z pandemią) wątpliwości przypisuje się absurdalne łatki płaskoziemców, ludzi negujących prawa fizyki i ogólnie wioskowych głupków co to nie rozróżniają ptaka od krzaka. Oczywiście pewnie jest jakaś grupa, którą można byłoby podciągnąć pod takie łatki, ale w moim przekonaniu (niepopartym żadnymi badaniami) to tylko niewielki odsetek ludzi o - nazwijmy to - sceptycznym nastawieniu.
Nie chodzi o negowanie istnienia wirusa, nie chodzi o negowanie istnienia choroby, nie chodzi o negowanie jej przebiegu i powikłań. To wszystko jest faktem i co do tego jest bardzo niewiele wątpliwości.
Natomiast, po ponad roku od wybuchu pandemii, można mieć coraz więcej wątpliwości co do zasadności i skuteczności przyjętych metod walki z pandemią i o ile rok temu ludzie wpędzeni w histeryczną wręcz panikę potulnie nie zadawali pytań, o tyle dziś tych pytań jest coraz więcej. Dotyczą one samej choroby, szczepień, metod "walki" z pandemią i przyjmowanych regulacji prawnych.
O ile rok temu przed osobą z pozytywnym wynikiem testu zamykano drzwi gabinetów lekarskich jak bramy miast przed trędowatymi w średniowieczu, a pół roku później ubierano kosmiczny skafander i odkażano gabinet pół dnia, o tyle dziś lekarz przyjmie bez gadania, ubrany w jednorazowy fartuch rękawiczki i maseczkę (nawet nie ffp3). Choć to choroba zakaźna i to jednak droga zakażenia nie jest aż tak łatwa i błyskawiczna jak kreślono, gdy przez media tygodniami wytwarzano w ludziach uczucie przerażania.
Pomijając wszelkie inne wątpliwości nadal jedynie ogólnikami posługują się osoby przekonujące, że szczepienie dzieci jest potrzebne i że potencjalnie przyniesie więcej korzyści niż szkód. Sam znam przykład gdy 16-latek toczy o szczepienie "walkę" z rodzicem, który jest świecie przekonany, że to jedyna możliwość. Prawdopodobnie szansa na ciężkie zachorowanie na CoViD (a może i nawet w ogóle na zakażenie) dla tego chłopaka jest porównywalnego rzędu wielkości co zakażenie się wirusem HIV, czy HCV. Nie moja sprawa (wszak jest dobrowolność), ale to obrazuje obecną sytuację, gdy ciągle nie na to co trzeba skierowana jest uwaga opinii publicznej.
Jakoś bez większego echa przechodzą informacje o bardzo zaawansowanych pracach przy klasycznych szczepionkach przeciw CoViD (np. inaktywowana firmy Valneva, podjednostkowa firmy Novavax), coś tam się ledwie bąka o lekach, ale to wszystko niknie w przekazie medialnym by zużyć już zaklepane dawki szczepionek nowatorskich dla których średnioterminowa analiza bezpieczeństwa będzie znana w latach 2022-2024 (pech chciał, że naukowcy wytyczyli dla tych procesów takie daty). Być może rząd chce by wszystkie zeszły zanim w ogóle w sejmie odbędzie się czytanie ustawy o funduszu kompensacyjnym. A trzeba pamiętać, że podstawową cechą odróżniającą szczepionki od leków jest to, że podaje się je ludziom zdrowym, a samo podanie jest procesem nieodwracalnym, o długotrwałym wpływie na ludzki organizm.
To powie każdy, nawet największy, ale uczciwy wakcynoentuzjasta i problem będzie się sprowadzał do tego czy suche medialne statystyki i procenty wezmą górę nad właśnie oną nauką. Gdy wezmą to ciężar walki z pandemią przełoży się nie tam gdzie trzeba, podgrzewając jedynie konflikt pomiędzy entuzjastami i sceptykami.