Guipuscoano – myślę, że najlepszym określeniem byłoby „okręt wojenny kompanii handlowej”. W sensie konstrukcyjnym był to żaglowiec wojenny, dwupokładowy, silnie uzbrojony, w zasadzie pod względem wymiarów i artylerii nie odbiegający od regularnych jednostek 64-działowych. Nie należał jednak do hiszpańskiej marynarki wojennej, tylko do kompanii handlowej o wymienionej nazwie. Tym niemniej owa kompania nie była jakąś tam małą spółką kilku kupców, tylko wielkim tworem, monopolizującym w swych rękach – oczywiście za zezwoleniem króla – handel całej Hiszpanii z Wenezuelą. Nasuwa się pewna analogia (w dużo mniejszej skali) do angielskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej, która też niby była stowarzyszeniem handlowym, a naprawdę miała własną flotę wojenną i prowadziła wojny na własną rękę.
Klasy 64-66-68-70-74-działowców istniały także w innych marynarkach, częściowo jako odrębne, ale czasem się przenikając w wyniku przezbrojeń, wzrostu wymiarów w obrębie starej klasy, albo po prostu zmiany przyzwyczajeń i klasyfikacji. Szeroko i szczegółowo wyjaśniałem tu kiedyś rozmaite takie przypadki dla Royal Navy. Nie mam równie dokładnych danych dla marynarki hiszpańskiej (jej badacze zazwyczaj zadowalają się podaniem nominalnej liczby dział tylko dla początku służby danej jednostki), jestem jednak przekonany, że sama natura tych zmian musiała być identyczna.
Przypomnę więc, że na początku XVIII w. modne były liczby okrągłe – stąd budowano 50-, 60- i 70-działowce. Potem pojawiły się we flotach, w tym hiszpańskiej, 64-działowce, a znacznie później 74- i 68-działowce. Z uwagi na podkreślaną przeze mnie tendencję Hiszpanów do ogólnego zaniżania wagomiarów dział na swoich okrętach, dość trudno jest wyrokować, jakim klasom „zagranicznym” miały odpowiadać poszczególne kategorie hiszpańskie. Tym niemniej nie jestem zbyt przekonany, aby 68-działowce pełniły rolę podobną do 64-działowców w innych marynarkach, ponieważ Hiszpanie budowali przecież swoje okręty 64-działowe dużo przed i dużo po 68-działowych. Raczej podejrzewałbym proces podobny do brytyjskiego - w Royal Navy 68-działowce, które pojawiły się nawet wcześniej niż w Hiszpanii, były po prostu okrętami 70-działowymi na tyle krótkimi, że wygodniej było instalować na nich o dwa działa na dolnym pokładzie mniej. Oczywiście też nie znaczy to, że da się je wtłoczyć łatwym sposobem do miłych kratek statystycznych w zestawieniach zbiorczych. Większość z nich przeklasyfikowano bowiem potem na 64-działowce. Wagomiar dział również nie jest tu zbyt pomocny – Anglicy miewali równocześnie 64-działowce powstałe przez zdjęcie 6 dział z 70-działowców wyposażonych w 24-funtówki na dolnym pokładzie oraz 64-działowce zbudowane jako takie od początku, wyposażone tam w 32-funtówki! Potem ich 70-działowce i 68-działowce pływały z 32-funtówkami, a regularne 64-działowce stały się niemal synonimem okrętu z działami 24-funtowymi na dolnym pokładzie. Co nie przeszkadza, że jeszcze trochę później wszystkie brytyjskie 70- i 68-działowce znów nosiły tylko 24-funtówki. Ponieważ Hiszpanie długo uzbrajali swoje liniowce „o oczko niżej” od innych nacji, życzę miłych poszukiwań odpowiedników, lecz ja się na to nie piszę
.
We wszystkich flotach klasyfikacja miała nieco umowny charakter, z różną intensywnością i w różnym czasie odbiegającą od rzeczywistego uzbrojenia. Kiedy łączyło się to na dodatek ze świadomym wykonywaniem na okręcie większej liczby furt niż dział (w miarę upływu lat coraz częstsze), bardzo łatwo było w niewielkim zakresie zmieniać zarówno uzbrojenie jak klasyfikację konkretnych jednostek. Nic więc dziwnego, że część z hiszpańskich 68-działowców trafiała w niektórych okresach do klasy 70-, a nawet 74-działowej i ja tu nie pomogę niczego „naprostować”.
Są powody, by uważać 74-działowce równocześnie za pomniejszone okręty 80-działowe i za powiększone żaglowce 70-działowe. Te ostatnie stopniowo raczej degradowano, a sama nazwa się przeżywała. W okresie wojny o niepodległość kolonii w Ameryce Brytyjczycy klasyfikowali tak wyłącznie zdobyte jednostki hiszpańskie, by podkreślić ich marne uzbrojenie w porównaniu do rozmiarów. Tym niemniej duży 70-działowiec teoretycznie ciągle dało się lekko dozbroić (i przenieść formalnie do klasy 74-działowców lub pozostać przy starej klasyfikacji). Hiszpanie nie byli wolni od ogólnych trendów – ciągle powiększali swoje liniowce, a moda nakazywała najmniejsze zdolne do niesienia 32-funtówek nazywać pod koniec XVIII w. wyłącznie 74-działowcami. W sumie hiszpańskie 70-działowce były przez wiele dziesięcioleci rzeczywistą klasą (jak u innych), stopniowo stając się przeżytkiem słownym.
Natomiast rozpatrywanie zestawień liniowców hiszpańskich z moim udziałem niczego nie da, ponieważ nie mam informacji, które mogłyby skorygować powszechnie dostępne dane. Oczywiście są na forum inni koledzy, być może zechcą się podzielić jakimiś rzadziej występującymi charakterystykami.
Pozdrawiam, Krzysztof Gerlach