No właśnie tu leży ten problem. Mówiąc w uproszczeniu, taki sam ładunek prochowy w takich samych warunkach podpalony w taki sam sposób wytworzy takie samo ciśnienie po drastycznie, kilkakrotnie różnym czasie. Oczywiście wciąż są to milisekundy powiedzmy, ale w naszym stonogowym przypadku to właśnie ma znaczenie, czy będzie to 1 czy 2 ms na przykład.
No i to starczy za podsumowanie - parametry jakie spodziewali się Niemcy uzyskać ze stonogi (nie mówiąc już o tych które realnie uzyskali) można uzyskać w daleko bardziej klasycznym układzie miotającym.
O działkach na gaz lekki też się zbieram by coś napisać. W czasach, kiedy je wymyślono, faktycznie rozważano je też jako broń. Nic z tego, póki co nie wyszło, ale zgadzam się z tobą, że ten układ ma potencjał. Utron CLGG
Prr... prrr. stój szalony
A dopiero co bałeś się o marnowanie energii na napędzanie propelantu za pociskiem - co z oporem propelantu przed pociskiem?
W ogóle ktoś próbował się tak bawić, powstał demonstrator technologii chociaż?
Sorry, ale moim zdaniem te rozważania prowadzą na manowce. Jeśli już uda się trafić w czołg to powinno być trafienie niszczące, a nie powodujące oślepienie czy pomalowanie przeciwnika.peceed pisze: ↑Można polemizować. Monstrualne armaty czołgowe nowych generacji są raczej przykładem, że być może już dawno przekroczyliśmy poziom sensowności.
Jeśli udałoby się uzyskać precyzję na poziomie 5 cm, wówczas można by pokonać każdy czołg czy to przez trafienia w pierścień oporowy, czy też w skrajnym wypadku w lufę. Nie jest to bezprecedensowy wzrost celności, w OPL przechodzi się z głowic odłamkowych na takie trafiające bezpośrednio. Do tego mniejsza armata jest szybkostrzelna,