Ja nie kwestionuję merytorycznej treści książki. Starałem się jedynie zwrócić uwagę na pewne kwestie natury formalnej.de Villars pisze:Dla mnie to zaleta. Amerykańskie okręty same w sobie jakoś szczególnie pasjonujące nie są, zwłaszcza na tle konstrukcji innych krajów, które niejednokrotnie były ciekawsze, oryginalniejsze. I dlatego tpo szerokie odniesienie do budownictwa okrętowego pozostałych mocarstw morskich jest tak frapujące, i stanowi wielką zaletę książki. Dla mnie to nie problem, że procentowy układ treści niespecjalnie odpowiada zawartości - liczy się ciekawa lektura, nieszablonowe podejście autora do tematu i masa informacji, których można się z książki dowiedzieć. Jak dla mnie to same plusyla mnie cala koncepcja tej ksiażki zwłaszcza drugiego tomu jest troche zagadkowa. Tytuł sugeruje że jest to książka o amerykańskich okrętach na tle okretow innych państw. Natomiast suche liczby wskazuja na coś innego. Amerykanskim okrętom poświęcono 24 strony, a okrętom reszty świata 156 stron !!!
Jeżeli w restauracji widzę w karcie zupę pomidorową i ją zamawiam, a dostaję w zamian zupę ogórkową, ktora może być równie smaczna, albo nawet smaczniejsza, to mimo wszystko uważam że coś jest nie tak jak trzeba.
Po prostu uważam że przy wydawaniu książki trzeba mimo wszystko zachować pewne standardy.
Dotyczy to zarówno zgodności tytułu z treścią, jak również, podanie bibliografii, oraz przypisów z podaniem źdódła informacji.